Błędne koło?
Błędne koło?
Mam wrażenie, że temat seksualności powraca do mnie jak bumerang z kilkumiesięcznymi przerwami.
Niby już mi się wydawało że się ogarnęłam, że znalazłam dla siebie jakąś szufladkę w której się dobrze czuję, żyję sobie przez jakiś czas w takim stanie i nagle, nie wiadomo skąd znów dopadają mnie wątpliwości i analizuję wszystko po raz setny.
I zanim ktoś napisze, że powinnam olać szufladki - dla mojego komfortu psychicznego potrzebuję jakoś ponazywać to wszystko co czuję i jak reaguję na świat. To, że nie znam siebie na tyle, żeby dopasować do siebie jakąś etykietkę wyprowadza mnie z równowagi. Potrzebuję wiedzieć.
W tym momencie znów wpadłam w tryb poszukiwań - już sama nie wiem jakie pytania powinnam sobie zadawać, żeby bardziej zrozumieć co się ze mną dzieje...
Mam wrażenie, że większość osób hetero totalnie nie zastanawia się nad swoją seksualnością, osoby homo mają już więcej do zastanawiania się i poświęcają czas autoanalizie, natomiast ktoś, komu przez myśl przeszła opcja aseks/demi żyje w trybie rozbierania wszystkiego na czynniki pierwsze.
Jestem tym zmęczona...
Czy macie podobnie?
A może to zwyczajnie ja mam wyjątkowo upierdliwy charakter i podejście do życia?
Niby już mi się wydawało że się ogarnęłam, że znalazłam dla siebie jakąś szufladkę w której się dobrze czuję, żyję sobie przez jakiś czas w takim stanie i nagle, nie wiadomo skąd znów dopadają mnie wątpliwości i analizuję wszystko po raz setny.
I zanim ktoś napisze, że powinnam olać szufladki - dla mojego komfortu psychicznego potrzebuję jakoś ponazywać to wszystko co czuję i jak reaguję na świat. To, że nie znam siebie na tyle, żeby dopasować do siebie jakąś etykietkę wyprowadza mnie z równowagi. Potrzebuję wiedzieć.
W tym momencie znów wpadłam w tryb poszukiwań - już sama nie wiem jakie pytania powinnam sobie zadawać, żeby bardziej zrozumieć co się ze mną dzieje...
Mam wrażenie, że większość osób hetero totalnie nie zastanawia się nad swoją seksualnością, osoby homo mają już więcej do zastanawiania się i poświęcają czas autoanalizie, natomiast ktoś, komu przez myśl przeszła opcja aseks/demi żyje w trybie rozbierania wszystkiego na czynniki pierwsze.
Jestem tym zmęczona...
Czy macie podobnie?
A może to zwyczajnie ja mam wyjątkowo upierdliwy charakter i podejście do życia?
Re: Błędne koło?
Możesz przyjąć roboczo, że jesteś gray-asem. Tutaj takich osób jest wiele i nie ma w tym nic złego. Nie trzeba być od razu true-asem, skoro myśl o 100% aseksualizmie powoduje u Ciebie dyskomfort psychiczny i wątpliwości.
Ostatnio zmieniony 29 cze 2014, 21:30 przez Indiana, łącznie zmieniany 2 razy.
Re: Błędne koło?
Nie nie, bycie asem nie powoduje dyskomfortu.
Dyskomfort powoduje to ciągłe wahanie się: "spoko, chyba jestem demi; nie jednak nie, zdecydowanie bardziej aromantyczna i demiseksuana; ale przecież czasami coś mnie ciągnie do ludzi... i jest mi obojętna ich płeć... ale zdecydowanie nie chcę seksu... czy w ogóle panseksualizm w połączeniu z demi istnieje?".
I tak w kółko.
Czuję się źle, bo nie mogę się nigdzie ulokować na dłużej.
I czasami prowadzi to do bardzo niezręcznych sytuacji jak staram się komuś wytłumaczyć. No bo oczywiście większość ludzi przyjmuje, że skoro z nikim się nie spotykam, to coś musi być ze mną nie tak... A ja nawet nie potrafię udzielic wtedy odpowiedzi...
Dyskomfort powoduje to ciągłe wahanie się: "spoko, chyba jestem demi; nie jednak nie, zdecydowanie bardziej aromantyczna i demiseksuana; ale przecież czasami coś mnie ciągnie do ludzi... i jest mi obojętna ich płeć... ale zdecydowanie nie chcę seksu... czy w ogóle panseksualizm w połączeniu z demi istnieje?".
I tak w kółko.
Czuję się źle, bo nie mogę się nigdzie ulokować na dłużej.
I czasami prowadzi to do bardzo niezręcznych sytuacji jak staram się komuś wytłumaczyć. No bo oczywiście większość ludzi przyjmuje, że skoro z nikim się nie spotykam, to coś musi być ze mną nie tak... A ja nawet nie potrafię udzielic wtedy odpowiedzi...
Re: Błędne koło?
Nie ma konieczności, abyś ludziom tłumaczyła różne niuanse. Wystarczy jak najprostszy komunikat, aby wiedzieli o co biega.
Re: Błędne koło?
Tylko, że, jeśli odniosłam dobre wrażenie, to nie chodzi o to, co powiedzieć ludziom, tylko jak określić samego siebie.Indiana pisze:Nie ma konieczności, abyś ludziom tłumaczyła różne niuanse. Wystarczy jak najprostszy komunikat, aby wiedzieli o co biega.
- Czy to ten moment, kiedy całe moje życie przesuwa mi się przed oczami?
NIE, TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
NIE, TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
- wyrwana_z_kontekstu
- mASakra
- Posty: 2033
- Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42
Re: Błędne koło?
Jeśli nie odczuwasz pociągu seksualnego, jesteś asem.
W przeciwnym razie nie jesteś asem.
Mam nadzieję, że pomogłam.
W przeciwnym razie nie jesteś asem.
Mam nadzieję, że pomogłam.
- Patryk
- bASyliszek
- Posty: 1006
- Rejestracja: 20 lis 2011, 00:47
- Lokalizacja: Starogard Gdański, Londyn
- Kontakt:
Re: Błędne koło?
Podejrzewam, że dopóki będziesz potrzebować wszystko ponazywać nie zaznasz komfortu psychicznegoLuin pisze:I zanim ktoś napisze, że powinnam olać szufladki - dla mojego komfortu psychicznego potrzebuję jakoś ponazywać to wszystko co czuję i jak reaguję na świat.
Re: Błędne koło?
Dzięki za odpowiedzi
Layla - dobre wrażenie odniosłaś, tu chodzi bardziej o zrobienie tego dla siebie niż dla innych.
Wyrwana_z_kontekstu - "pociąg seksualny" to upierdliwe określenie. Tzn. wszystko spoko - ludzie mi się czasami podobają i wydają atrakcyjni (pociągający?) ale tylko do momenty kiedy wszystko odbywa się w mojej głowie i wyobraźni, na dystans. W chwili kiedy mam do czynienia z prawdziwym człowiekiem tuż obok, całe zainteresowanie znika i mimo, że kogoś bardzo lubię i mi się podoba, to przykładowo pocałunek niespecjalnie na mnie działa. Tzn. pamiętam że całowałam się z kimś mając jakieś... 23 lata mniej więcej... i zależało mi na tej osobie i ostatecznie byłam niesamowicie rozczarowana że świat mi wmawiał że pocałunek to coś niesamowitego a tu lipa. Zero fajerwerków.
Patryk - pewnie masz rację, chociaż tendencja do szufladkowania jest trochę silniejsza niż racjonalne argumenty mówiące czemu nie warto tego robić
Layla - dobre wrażenie odniosłaś, tu chodzi bardziej o zrobienie tego dla siebie niż dla innych.
Wyrwana_z_kontekstu - "pociąg seksualny" to upierdliwe określenie. Tzn. wszystko spoko - ludzie mi się czasami podobają i wydają atrakcyjni (pociągający?) ale tylko do momenty kiedy wszystko odbywa się w mojej głowie i wyobraźni, na dystans. W chwili kiedy mam do czynienia z prawdziwym człowiekiem tuż obok, całe zainteresowanie znika i mimo, że kogoś bardzo lubię i mi się podoba, to przykładowo pocałunek niespecjalnie na mnie działa. Tzn. pamiętam że całowałam się z kimś mając jakieś... 23 lata mniej więcej... i zależało mi na tej osobie i ostatecznie byłam niesamowicie rozczarowana że świat mi wmawiał że pocałunek to coś niesamowitego a tu lipa. Zero fajerwerków.
Patryk - pewnie masz rację, chociaż tendencja do szufladkowania jest trochę silniejsza niż racjonalne argumenty mówiące czemu nie warto tego robić
Re: Błędne koło?
Wydaje mi się, że twoje odczucia są typowe dla Twojego wieku. To okres "poszukiwania" samego siebie. Studia, spotkania, itp, itd. Wtedy jeszcze aseksualizm nie doskwiera, (niektórym nie doskwiera wcale). Schody zaczynają się w momencie, gdy przyjaciól ubywa, związków przybywa, ale wokoło.