Dziecko nieba przychodzi (chyba trochę spóźnione) na ratunek z merytorycznymi odpowiedziami!
(zastrzeżenie: nie mam wykształcenia medycznego, moja wiedza pochodzi wyłącznie z tego, że moje zainteresowania są przeróżne i najdziwniejsze. Więc mogę się mylić albo coś źle pamiętać)
Otóż kastracja (w znaczeniu usunięcie jąder) jest "legalna" tylko w przypadku korekty płci (w kierunku żeńskim) oraz w przypadku nowotworu (podejrzewam, że przy uszkodzeniach mechanicznych też można ją zastosować). Dlatego sądzę, że mężczyzn po kastracji, którzy będą mogli podzielić się swoim doświadczeniem, znajdziesz właśnie na jakiś forach onkologicznych (rak jąder itp.).
Ciekawostka na temat kastracji – wycięte organy zastępuje się wkładkami silikonowymi, żeby wszystko wyglądało w miarę naturalnie.
Jeśli chodzi o korektę płci, sprawa nie jest łatwa. Nie można po prostu pójść do seksuologa, "udawać" transkobietę i, ciach, zapisuje nam operację. Najpierw zaczyna się rozmowa, potem hormony, potem dostajemy papierek do sądu, że możemy zmienić płeć w dokumentach, dopiero potem mogą nastąpić operacje. Zakładam, że nie taki efekt chcesz osiągnąć.
Jeśli chodzi o kastrację i późniejsze branie hormonów męskich, to mija się z celem. Hormony są odpowiedzialne za libido, nie organy. Kobiety, owszem, mają trochę testosteronu, ale jest on produkowany przez ich organy płciowe, których niestety nie wyhodujesz.
Na stronie PAPu zainteresował mnie kiedyś artykuł o kastratach, bardzo ciekawy.
http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualno ... zieje.html
Następna ciekawostka: po usunięciu narządów płciowych kobiety starzeją się szybciej, a mężczyźni żyją dłużej.
Osobiście uważam, że każdy może sobie robić z jego/jej ciałem, co chce, dopóki nie krzywdzi nikogo wokół, jednak trzeba pamiętać, że kastracja jest zabiegiem nieodwracalnym oraz że każda operacja niesie za sobą ryzyko.
A teraz kastracja chemiczna, jeszcze bardziej interesująca. Jest w zupełności odwracalna, ponieważ przestajesz brać leki = działanie znika. Jednak każdy lek ma swoje skutki uboczne, więc to też nie jest całkiem zdrowe dla organizmu. Leki takie są dostępne w aptekach na receptę, recepty wypisują niektórzy seksuolodzy w przypadku nadpobudliwości seksualnej. Zbigniew Lew-Starowicz przyznał się kiedyś, że ma kilkunastu takich pacjentów.
Moja opinia jest taka, że kastracja nie zrobi z człowieka aseksualisty. Aseksualizm jest orientacją - a orientacja może się zmienić (samoczynnie), ale nie można jej zmienić z premedytacją. Nie wiem, czy można wymusić ją operacyjnie lub farmakologicznie. Szczerze mówiąc nie wiem, czy jakąkolwiek orientację można jakkolwiek wymusić (patrz: idiotyczne próby "leczenia" osób homoseksualnych). Poza tym mężczyźni hetero/homo/bi/pan/whatever-seksualni, którzy przeszli kastrację z powodów zdrowotnych (nowotwór albo coś takiego), cały czas pozostają hetero/homo/bi/pan/whatever-seksualni. Ewentualne zmiany następują samoczynnie, nie mogą być wymuszone.
W twoim przypadku proponuję po prostu skonsultować się z seksuologiem. On(a) powie ci najlepiej, co może ci przepisać, a czego nie może i jakie rozwiązanie będzie dla ciebie najlepsze.
Mam nadzieję, że mój przydługi post będzie pożyteczny.