Ja się do tej żywej biblioteki we Wrocku już rok temu wybierałam, bo akurat robili szkolenia w czerwcu, ale moja szefowa wzięła sobie urlop w tym czasie i musiałam ją zastąpić. Już przymierzałam się do organizacji żywej biblioteki w moim mieście, ale miałam duży opór ze strony potencjalnych książek. Więc chyba jednak najpierw wpadnę do Wrocławia zobaczyć jak to robią - może w tym roku się uda.
Dobra rzecz na początek.
A gdzie Visibility?
Re: A gdzie Visibility?
Odświeżam dyskusję, bo to jeden z najważniejszych tematów. Teraz, w dobie internetu, kiedy wchodzi się na różne portale i fora dyskusyjne, każdy z nas może dołożyć swoją cegiełkę i w dziecinnie prosty sposób zwiększyć widoczność, po prostu przy okazji różnych tematów napomknąć, czy to w żartach czy poważnie, że takie coś istnieje. Albo nawet rozmawiając na inne tematy, zupełnie niepowiązane, podpisać się jako " aseksualista", "aseksualistka", " dziewica", "zwolennik celibatu", żeby było wiadomo, że tacy ludzie istnieją. Idę o zakład że jak ktoś podpisze się jako np. " demiseksualista" część odbiorców z czystej ciekawości sprawdzi, co to takiego. Ja jak spotykam się z nowym pojęciem, to zazwyczaj sprawdzam w necie, co to takiego.
- Poison Ivy
- fantAStyczny
- Posty: 578
- Rejestracja: 3 cze 2014, 23:14
Re: A gdzie Visibility?
Z tym "zwolennikiem celibatu", to bym uważała, bo to jednak nie to samo.
Ale co do reszty, to się zgadzam - polubiłam wszystkie "aseksualne" fanpejdże na fejsbuku.
Niestety polskich brak - wiem, że były jakieś próby, ale bez odzewu ze strony (teoretycznie) najbardziej zainteresowanych.
Pozostaje mi udzielać się na innych mniejszościowych i równościowych fanpejdżach typu:
https://www.facebook.com/Miloscniewyklucza
https://www.facebook.com/paradarownosci
https://www.facebook.com/ReplikaKPH
https://www.facebook.com/PRIDEPOLSKA
No i właśnie paradoksalnie okazuje się, że na przykład homoseksualiści też bywają nietolerancyjni.
A ja akurat mam najlepszych przyjaciół w tym środowisku, więc też czuję się jakoś zaangażowana w walkę o ich prawa i chciałabym co najmniej akceptacji z ich strony.
No i zawsze stawiam jasno sprawę, kiedy pojawia się temat aseksualizmu zawsze reaguję i komentuję jako osoba aseksualna.
Ale sedno sprawy jest takie, że na fejsbuku wypowiadam się zawsze otwarcie w swoim imieniu, więc automatycznie edukuję krewnych i znajomych (bliskich i dalekich).
Ale co do reszty, to się zgadzam - polubiłam wszystkie "aseksualne" fanpejdże na fejsbuku.
Niestety polskich brak - wiem, że były jakieś próby, ale bez odzewu ze strony (teoretycznie) najbardziej zainteresowanych.
Pozostaje mi udzielać się na innych mniejszościowych i równościowych fanpejdżach typu:
https://www.facebook.com/Miloscniewyklucza
https://www.facebook.com/paradarownosci
https://www.facebook.com/ReplikaKPH
https://www.facebook.com/PRIDEPOLSKA
No i właśnie paradoksalnie okazuje się, że na przykład homoseksualiści też bywają nietolerancyjni.
A ja akurat mam najlepszych przyjaciół w tym środowisku, więc też czuję się jakoś zaangażowana w walkę o ich prawa i chciałabym co najmniej akceptacji z ich strony.
No i zawsze stawiam jasno sprawę, kiedy pojawia się temat aseksualizmu zawsze reaguję i komentuję jako osoba aseksualna.
Ale sedno sprawy jest takie, że na fejsbuku wypowiadam się zawsze otwarcie w swoim imieniu, więc automatycznie edukuję krewnych i znajomych (bliskich i dalekich).
Re: A gdzie Visibility?
Ja jestem "podgatunkiem" aseksualistki - demiseksualistką. Gdybym miała każdemu z osobna tłumaczyć, że takie coś naprawdę istnieje i opowiadać, na czym to polega, to chyba całe życie bym spędziła na edukowaniu znajomych mi osób. Pomijając fakt, że niektórzy nawet nie wierzą w to, że można mieć inne odczucia względem seksu niż większość ludzi (czyli - po prostu - nie potrzebować go).
Fajnie by było, gdyby można było ot tak podczas pogawędki przyznać się do tego i nikt by nie popatrzył pytającym/drwiącym/wojującym spojrzeniem, tylko po prostu przyjąłby to do wiadomości i rozmowa toczyłaby się dalej.
Fajnie by było, gdyby można było ot tak podczas pogawędki przyznać się do tego i nikt by nie popatrzył pytającym/drwiącym/wojującym spojrzeniem, tylko po prostu przyjąłby to do wiadomości i rozmowa toczyłaby się dalej.