Kościół, egoizm i ograniczenie
: 18 lip 2015, 22:13
Trochę poprowokuję, proszę jednak nie przejmować się tym zanadto, bo to nie jest mój punkt widzenia. Szukam po prostu dyskusji i odpowiedzi na dręczące mnie kwestie, bo sama ich nie znam Otóż natknęłam się na taką wzmiankę w internetach, w sumie zupełnie dla mnie nieistotną, która dodała w mojej głowie kolejny aspekt do zjawiska aseksualności:
"Według Kościoła katolickiego akt seksualny z natury swej jest dialogiem osób, które wzajemnie dają się sobie w darze. Aby dar ten był etyczny, czysty – by nie prowadził do postaw egocentrycznych – ma być przeżywany jako pełne oddanie, bez wprowadzania barier lub przekreślania jakiejś części swej osoby, na przykład ojcostwa czy macierzyństwa. Akt ten ma być szczerym wyrazem miłości, wiernej przez całe życie, z natury swej płodnej, ponieważ miłość jest płodna"
W tym świetle brak pożycia jest brakiem dialogu i jakąś samolubnością, odmową "podarowania siebie". Wiem, że większość ludzi nie patrzy na seks w ten sposób, ma postawę całkowicie konsumpcyjną, ale to teologiczne ujęcie w pewien sposób prowadzi w zakres psychiki. I czy w takim razie aseksualność lub w ogóle abstynencja seksualna nie byłaby pewnego rodzaju defektem w interakcji międzyludzkiej, niezdolnością do bezinteresownej, głębokiej miłości, albo, idąc dalej, samoograniczeniem się jednostki, jej uwięzieniem w sobie, egocentryzmem właśnie? OOO:
"Według Kościoła katolickiego akt seksualny z natury swej jest dialogiem osób, które wzajemnie dają się sobie w darze. Aby dar ten był etyczny, czysty – by nie prowadził do postaw egocentrycznych – ma być przeżywany jako pełne oddanie, bez wprowadzania barier lub przekreślania jakiejś części swej osoby, na przykład ojcostwa czy macierzyństwa. Akt ten ma być szczerym wyrazem miłości, wiernej przez całe życie, z natury swej płodnej, ponieważ miłość jest płodna"
W tym świetle brak pożycia jest brakiem dialogu i jakąś samolubnością, odmową "podarowania siebie". Wiem, że większość ludzi nie patrzy na seks w ten sposób, ma postawę całkowicie konsumpcyjną, ale to teologiczne ujęcie w pewien sposób prowadzi w zakres psychiki. I czy w takim razie aseksualność lub w ogóle abstynencja seksualna nie byłaby pewnego rodzaju defektem w interakcji międzyludzkiej, niezdolnością do bezinteresownej, głębokiej miłości, albo, idąc dalej, samoograniczeniem się jednostki, jej uwięzieniem w sobie, egocentryzmem właśnie? OOO: