Chyba nie jestem kobietą...

Jeśli masz pytanie i znikąd odpowiedzi, zwróć się do nas
Bardzo Dziwna Osoba
fantAStyczny
Posty: 551
Rejestracja: 21 lut 2007, 15:28
Lokalizacja: Północ

Post autor: Bardzo Dziwna Osoba »

Agnieszka pisze:
Czy ja dobrze rozumiem, że te kobiety uważają, że noszenie stringów to oznaka dojrzałości? :lol:
Tak :lol: :lol: :lol: akurat ostatnio spotkałam swoją ciotkę, która uważa się za bardzo młodzieżową. Zna się na modzie, ma dwie córki itd. Nie widziałam jej parę lat, właściwie to widziałam ją 4ty raz w życiu, bo to daleka rodzina. Akurat tak się złożyło, że byłam z nią w sklepie z bielizną, bo ona lubi takie rzeczy oglądać. Dosłownie była w szoku! Mówiła do mnie, że w moim wieku powinno się chodzić w stringach, że fajnie jest widzieć na sobie spojrzenia mężczyzn, bo stringi dodają seksapealu... I są bardzo wygodne. Ona nie wyobraża sobie noszenia spodni bez stringów. Ja odpowiedziałam na to, że sobie wyobrażam, bo całe życie tak chodzę i ze jeszcze całkiem niedawno każdy tak chodził. Słyszałam że m.in.przez tą "wspaniałą" modę kobiety często chorują na kobiece sprawy.
W ogóle jak czasami znajdę się w środowisku różnych dziewczyn, to wychodzi na to, że one niczego innego nie noszą. Jedna koleżanka wykazała zdziwienie, ale na szczęście były z nami osoby, które też tego nie noszą. Inna zas, żeby zdobyć faceta, zaczeła je nosić. Podobno najpierw strasznie ją denerwowały te stringi, ale potem sie przyzwyczaiła, że coś się wrzyna. Moim zdaniem poświęca się dla faceta i nie może znieść,że nie wszyscy tak robią. Nawet lekarz powiedział jej, że powinna przestać je nosić, bo przez nie nie może się wyleczyć z różnych chorób, ale ona nic sobie z tego nie robi. Ja żadną ofiarą mody nie zamierzam być.
Salomea

Post autor: Salomea »

Stringi :shock: Apage, Satanas!
Bardzo Dziwna Osoba pisze:Inna zas, żeby zdobyć faceta, zaczeła je nosić. .
A to bardzo ciekawe. Hmm, hmm, stringi wabikiem na samców? :shock: :roll:
Dżizas, jaka ja nieżyciowa jestem, nie wiem co się na świecie dzieje. I co gorsze, w ciągu mojego nie tak znowu długiego życia, nigdy nie rozmawiałam z koleżankami o tej części garderoby. W ogóle nie wiem co kto nosił. :roll: :roll:
Awatar użytkownika
arin
mASkotka
Posty: 141
Rejestracja: 9 sie 2008, 19:08
Kontakt:

Post autor: arin »

Nie ma to jak facet wcinający sie do kobiecego tematu 8)
Ja tam sie nie boje żadnego!

Wracając jednak do konkretnej treści... Ja nie rozumiem co za różnica co kobieta ma pod sobą.
Czy przez to jest bardziej kobieca?
Poświęcać się tak dla faceta? Skoro on nie potrafi znieś kobiety taką jaka jest to ma się nazywać miłość? O taką drobnostkę byłby w stanie porzucić? Porażka...

Jakieś 3 miechy tem siedzieliśmy tak z kumplem i kumpelami, piliśmy piwo i gadaliśmy (grono dobrych znajomych). Za kumpelami siadła inna dziewczyna (do innego stolika). Facet to świnia, to wszyscy wiedzą i taka prawda - popatrzyliśmy na jej tył i... było widać dużą cześc stringów i nie tylko tego (jakoś nisko nosiła spodnie czy co?). Mo kumpel oczywiście uśmieszek, a ja niemalże obrzydzenie... No dajcie spokój, jakby nosiła mniej skromne ubranie to wyglądałoby to dla mnie dużo lepiej. Zawsze wolałem porządne (ale szalone) dziewczyny. Swoją drogą pomyślcie jak to wyglądało ze strony koleżanek :lol: jeden facet uśmiechnięty, a drugi jakby mu coś utkwiło w gardle.
Nic na siłę, każdy ma swoje zdanie
Głodny wiedzy społecznej i poznania siebie.
Lubie hh, metal symfoniczny, rock, klasyczną, alternatywną i jeszcze by sie coś znalazło.
RudaIsia
ASiołek
Posty: 97
Rejestracja: 12 sie 2008, 18:45
Lokalizacja: Kraków

Post autor: RudaIsia »

teraz normalne jest gadanie obieliznie z nowo poznaną osobą...
noszenie sznurków zamiast bielizny...
i obnoszenie sie z sexem.

Czuje sie zatem stereotypowo INNA jak na XXIw.
:D:D:D ale jakos dziwnie mnie to nie dobija...:) wrecz przeciwnie.
'Just a safe place to hide
mama please let me back inside'
Agnieszka
ninjAS
Posty: 2626
Rejestracja: 10 sie 2005, 16:38

Post autor: Agnieszka »

Próbuję przywołać ostatnie rozmowy z nowo poznanymi osobami i jakoś nie zauważyłam, żebyśmy rozmawiali o bieliźnie :P
A nie, przepraszam, jakiś rok temu nowo poznana czterolatka zapytała się mnie, czy noszę stanik :lol:
Awatar użytkownika
arin
mASkotka
Posty: 141
Rejestracja: 9 sie 2008, 19:08
Kontakt:

Post autor: arin »

Agnieszka pisze:A nie, przepraszam, jakiś rok temu nowo poznana czterolatka zapytała się mnie, czy noszę stanik :lol:
A TY odpowiedziałaś, że tylko faceci noszą stanik :lol: :lol:
Nic na siłę, każdy ma swoje zdanie
Głodny wiedzy społecznej i poznania siebie.
Lubie hh, metal symfoniczny, rock, klasyczną, alternatywną i jeszcze by sie coś znalazło.
RudaIsia
ASiołek
Posty: 97
Rejestracja: 12 sie 2008, 18:45
Lokalizacja: Kraków

Post autor: RudaIsia »

moze kwestia tego ze jestem w szkole.
i kwestia tego ze mams tycznosc z ludzmi z gimnazjum^^
ktorzy na temat seksu wiedzą w tym momencie wiecej niz moi rodzice.
:roll:

:?
'Just a safe place to hide
mama please let me back inside'
Awatar użytkownika
urtika
sASanka
Posty: 2428
Rejestracja: 27 maja 2008, 21:06

Post autor: urtika »

Bardzo Dziwna Osoba pisze:Słyszałam że m.in.przez tą "wspaniałą" modę kobiety często chorują na kobiece sprawy.
W ogóle jak czasami znajdę się w środowisku różnych dziewczyn, to wychodzi na to, że one niczego innego nie noszą. Jedna koleżanka wykazała zdziwienie, ale na szczęście były z nami osoby, które też tego nie noszą. Inna zas, żeby zdobyć faceta, zaczeła je nosić. Podobno najpierw strasznie ją denerwowały te stringi, ale potem sie przyzwyczaiła, że coś się wrzyna. Moim zdaniem poświęca się dla faceta i nie może znieść,że nie wszyscy tak robią. Nawet lekarz powiedział jej, że powinna przestać je nosić, bo przez nie nie może się wyleczyć z różnych chorób, ale ona nic sobie z tego nie robi. Ja żadną ofiarą mody nie zamierzam być.
Dokładnie tak. :|
ULEGAJĄC MODOM ZNIEWALASZ SIEBIE!!!!

Btw. Na Śląsku na stringi mówią "nici w żici"
( żić to po ślasku d**a, gdyby ktoś nie wiedział :lol: )
Ostatnio zmieniony 10 paź 2011, 19:44 przez urtika, łącznie zmieniany 1 raz.
Quirkyalone
Winkie
AScetyk
Posty: 4640
Rejestracja: 25 sie 2011, 18:58

Post autor: Winkie »

A wiedzą, wiedzą. Od Sapkowskiego. :mrgreen:
Żić to tam była na porządku dziennym. :wink:

Ja dla ludzi z bezpośredniego otoczenia (realnego poza siecią) jestem zdecydowanie niekobieca. Nie ubieram się modnie, bo nie cierpię tego, noszę tylko spodnie (sukienkę kilka lat temu - z jakieś 6 już styknie) i bawię się nożami. :lol: Rozmawiam z facetami o piłce nożnej, geografii itp. Oraz jestem w towarzystwie "tą od map". Wkurza mnie stwierdzenie, że kobiety nie potrafią czytać map i ciężko im myśleć konkretnie. Że lubią krążyć. Ja kiedy mam coś do zrobienia, to od razu przechodzę do konkretu. No i na koniec (jeśli dobrnęliście do tego miejsca to szacun :wink: ) - NIE LUBIĘ...Nie... JA NIENAWIDZĘ robić zakupów. :evil: Wyjątek: książki. Jak można całe dnie łazić po centrach handlowych, przymierzać stosy szmat, butów i jeszcze się z tego cieszyć? :? Ja zazwyczaj czekam na zewnątrz i zerkam tylko na zegarek. Strata czasu.
Awatar użytkownika
chochol
pASsé
Posty: 1965
Rejestracja: 15 wrz 2011, 10:22
Lokalizacja: 49º06’17’’N 22º39’02’’E / 50º02’01’’N 22º00’17’’E

Post autor: chochol »

Winkie pisze: NIE LUBIĘ...Nie... JA NIENAWIDZĘ robić zakupów. :evil: Wyjątek: książki. Jak można całe dnie łazić po centrach handlowych, przymierzać stosy szmat, butów i jeszcze się z tego cieszyć? :?
też nie lubię mierzyć szmat, o obuwiu nie wspominając. Ostatnio nie uczęszczam do centrów handlowych, gdyż nie ma to sensu, brak odpowiedniego dla mnie odzienia (wszystko aż tak modne). Noszę spódnice albo sukienki w połączeniu ze spodniami (najlepiej z wielkimi dzwonami), albo długie wschodnie sukienki. Uwielbiam jeszcze chusty na głowe :D.
Czy to modnie, czy niemodnie, nie interesuje mnie to, ważne, że czuję się w tym dobrze :!:

Ach księgarnie, biblioteki to mój żywioł. Tam czas się nie liczy. Bierze się książkę do rąk i jak zachęca to do koszyka :rozowe:
"Serce czyste i otwarte, w dobrą zmienia trefną kartę"

"chochoł = feminoasozołza"
Awatar użytkownika
Goś
pASibrzuch
Posty: 272
Rejestracja: 10 sie 2011, 17:42
Lokalizacja: Głogów/Poznań

Re: Chyba nie jestem kobietą...

Post autor: Goś »

Moim, bardzo skromnym, zdaniem, za bardzo koncentrujecie się na czynnościach, które wyznaczają społeczne role płciowe czy inne takie pierdoły, a za mało na identyfikacji płciowej czy tożsamości ;) Oczywiście, że świat wpycha was w różne schematy i stereotypy, ale fakt, że się do nich nie łapiecie, nie jest jednoznaczny z tym, że nie postrzegacie siebie wewnętrznie jako kobiety (czy jako mężczyzny, w przypadku panów).
Obrazek
Winkie
AScetyk
Posty: 4640
Rejestracja: 25 sie 2011, 18:58

Re: Chyba nie jestem kobietą...

Post autor: Winkie »

Możliwe. :lol: A więc świadomość określa byt, czy na odwrót? :wink:
Można to by powiązać z tymi testami na płeć mózgu... Co niekiedy daje wydawać by się mogło - sprzeczne wyniki. Np. Dimgrafowi (płeć męska) wyszedł "kobiecy mózg", Chochoł - męski, natomiast mnie - rodzaju nijakiego.
Zaznaczam, że chodzi tu o test BBC, link Dimgrafa.
Oczywiście, że świat wpycha was w różne schematy i stereotypy, ale fakt, że się do nich nie łapiecie, nie jest jednoznaczny z tym, że nie postrzegacie siebie wewnętrznie jako kobiety (czy jako mężczyzny, w przypadku panów).
Tak, ale jakby nie patrzeć pewne wzorce pozwalają ustalić swą tożsamość i miejsce w społeczeństwie. :|
Awatar użytkownika
Goś
pASibrzuch
Posty: 272
Rejestracja: 10 sie 2011, 17:42
Lokalizacja: Głogów/Poznań

Re: Chyba nie jestem kobietą...

Post autor: Goś »

Świadomość określa byt, zdecydowanie.

Test na płeć mózgu nie jest testem na identyfikację płciową, więc można mieć męski mózg i czuć się oraz być kobietą, także na odwrót.

Chciałam tylko zwrócić waszą uwagę na to, że pomiędzy problemem z kobiecością a problemem z nie byciem kobietą jest totalna przepaść. Jeśli dla jednostki wyznacznikiem kobiecości jest makijaż, a ona nie maluje się, to może czuć się mało kobieca - akceptować to lub nie. Jeśli jednak jednostka nie jest kobietą, wie, że coś jest nie tak, to podejmuje działania przybliżające ją do zmiany płci czy to w świetle prawa, czy hormonalnie bądź biologicznie. Oczywiście traktujcie to jako dwa skrajne bieguny jednej ciągłej, bo żeby opisać to, co jest pomiędzy tym wszystkim nie wystarczyłby jeden post.

EDIT: Ponieważ skojarzył mi się ten prosty przykład, który może opisać to, co "po środku"~ Zaczepię się spódnic. Nie nosimy spódnic, bo nie lubimy/nie przemawiają do nas/jesteśmy feministkami/bo tak, ale nosimy spodnie. I teraz rodzaj spodni jest ważny, gdyż nawet czując się kobietą możesz wybrać zwykłe damskie spodnie, albo wybrać męskie spodnie i czuć się z tym wyborem absolutnie właściwie.

Wydaje mi się, że ludziom żyło by się łatwiej, gdyby postrzegali płeć jako ciągłą a nie jako dychotomię. Wtedy nie było by problemu, że kobieta myśli zadaniowo, a mężczyzna jest opiekuńczy, chociażby.

Ale żeby jakoś umiejscowić siebie w tym problemie, ja czasem mówię o sobie, że jestem facetem, który ma dużo cech kobiecych~ [w przeciwieństwie do mojej przyjaciółki, która jest kobietą a ma dużo cech męskich ;) ] Gdyby umiejscowić mnie na skali byłabym pomiędzy romantykiem-poetą-ciotą a fryzjerem-gejem ;)
Obrazek
Winkie
AScetyk
Posty: 4640
Rejestracja: 25 sie 2011, 18:58

Re: Chyba nie jestem kobietą...

Post autor: Winkie »

Chciałam tylko zwrócić waszą uwagę na to, że pomiędzy problemem z kobiecością a problemem z nie byciem kobietą jest totalna przepaść.
Ależ oczywiście. Nie bycie kobietą jest już problemem medycznym, który powinien być leczony. Tzn. należy umożliwić chętnej osobie zmianę płci.
Ja bym dodała tu jednakże również i inne definiowanie kobiecości. Ja przykładowo nie mam z tym problemów, tyle że moja "definicja", tj. postrzeganie kobiecości znacznie różni się od ogólnie przyjętego "kanonu kobiecości".
Dlatego też kiedy danej osobie odmawiane jest ze względu na jej poglądy prawo "bycia" prawdziwą kobietą, to może poczuć się odrzucona.
Staram się w życiu codziennym nie zarysowywać ostro różnic między płciami, co w efekcie mnie samą definiuje jako ekscentryczkę - feministkę, nic w zasadzie nie zmieniając.
EDIT: Ponieważ skojarzył mi się ten prosty przykład, który może opisać to, co "po środku"~ Zaczepię się spódnic. Nie nosimy spódnic, bo nie lubimy/nie przemawiają do nas/jesteśmy feministkami/bo tak, ale nosimy spodnie. I teraz rodzaj spodni jest ważny, gdyż nawet czując się kobietą możesz wybrać zwykłe damskie spodnie, albo wybrać męskie spodnie i czuć się z tym wyborem absolutnie właściwie.
Spódnice, sukienki... :lol2: To coś czego w ogóle nie "trawię", i nie założę na siebie. Dla mnie osobiście noszenie spódnic (przez mnie) byłoby zniewoleniem mojej osoby. Czułabym się jak tranwestyta, pomimo iż uważam się ogólnie za kobietę. :wink:
A co do rodzaju spodni... W zasadzie ja nie przykładam do tego większej uwagi - z reguły to otoczenie definiuje ich krój/damskie czy męskie. Tzn. na różnego typu okazje typu śluby, wesela, czy akademie - krój damski, garniturowy. Ale już na pogrzeby, oraz pozostałe, także "życie codzienne" - bardziej wygodne i w mniejszym stopniu ulegające zniszczeniu. Kwestie praktyczne zatem.
dorosłe dziecko
alabAStrowy bożek
Posty: 1333
Rejestracja: 25 maja 2007, 13:44

Re:

Post autor: dorosłe dziecko »

Winkie pisze:Nie bycie kobietą jest już problemem medycznym, który powinien być leczony. Tzn. należy umożliwić chętnej osobie zmianę płci.
Niekoniecznie. Ja, jak to wcześniej określił/-a Goś, nie postrzegam siebie wewnętrznie ani jako kobiety ani jako mężczyzny. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, co to znaczy, jak to jest czuć się kobietą/mężczyzną. Gdzieś w tym wątku znajduje się nawet moja wypowiedź na ten temat.
Nie jest to więc takie proste.
Czasami nawet zazdroszczę transseksualistom jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało, bo oni wiedzą przynajmniej kim się czują i po dostosowaniu płci potrafią się świetnie dopasować do dwupłciowego świata, w którym ja zawsze będę czuć się trochę obco.
„Dorosłe dzieci mają żal
Za kiepski przepis na ten świat!
Dorosłe dzieci mają żal
Że ktoś im tyle życia skradł...”
ODPOWIEDZ