Re: Aseksualizm a ślub kościelny
: 25 maja 2018, 14:39
W kościele katolickim istnieje coś takiego jak jednostronny ślub (jedna osoba jest wierząca, a druga nie).
W kościele katolickim istnieje coś takiego jak jednostronny ślub (jedna osoba jest wierząca, a druga nie).
Tak, może. Dokładnie jak odpisały dziewczyny wyżej. Warto dodać, że wiąże się to ze sporą papierologią, ale ślub katolika z ateistą jest dość częstym zjawiskiem.A co w przypadku kiedy to pół na pół? Czy jest ważny?
Ważny. Może określiliby go jako niegodny, ale ważny. Osoba aseksualna nie unika seksu celowo, więc nie jest to grzech. Przez brak seksu nie zaniedbuje też potrzeb partnera (jeśli mówimy o parze asów), więc znów nie ma grzechu. Tak jak pisałam wcześniej, byłam na tych wszystkich przedmałżeńskich kursach. Aby ślub był ważny wystarczy odbyć jeden stosunek seksualny. Poza tym ślubu być nie może jeśli, ktoś zakładałby, że nie chce mieć dzieci i będzie temu na różne sposoby świadomie przeciwdziałał. As może mieć chcieć posiadać dzieci, ale przecież nie decyduje świadomie o braku popędu seksualnego.Czyli ślub osoby aseksualnej, która nie chce seksu, jest nieważny? Bo skoro będzie unikać seksu, to i poczęcia dziecka. A dzieci nie można celowo unikać zgodnie z ich doktryną.
W takim przypadku ślub nie jest zalecany. Co jest głupie, bo ślub z osobą bezpłodną można wziąć, bez problemu, liczy się chyba sama chęć posiadania dzieci.Jeśli druga strona o tym wie? Albo oboje nie chcą mieć i wiedzą o tym nawzajem?
Nie wiem. Myślę, że brak seksu jest podstawą do unieważnienia małżeństwa, ale raczej wtedy jak para chce wziąć rozwód.A jeśli ktoś nie odbędzie tego jednego stosunku to ślub jest nieważny?
Jestem wielką przeciwniczką wszelkiej dominacji i zwolenniczką związków równych albo żadnych, ale skądinąd - bardzo mi się nie podoba, że katolicy mieliby tylko od innych oczekiwać kompromisu. Nie, kuźwa, nie, tak się nie robi, to jest po prostu chamskie.Powiedzmy, że ateista, protestant podpisuje papierek dla katolika na ślubie. A czy działa to odwrotnie? Np katolik dla protestanta? Jeśli np protestant będzie dominującą w związku osobą i będzie chciał, by realizować jego doktrynę?
Zauważ, że strony małżeństwa są "zmuszone" przez kościół do podpisania takiej dokumentacji. Więc ja bym nie oskarżała tu zwykłych ludzi, a instytucję, która takie zasady narzuca. Napisałam zmuszone w cudzysłowie, bo wiadomo nikt do brania ślubu w kościele nie zmusza. Chyba w większości kościołów tak jest, że strona innego wyznania, podpisuje tego typu dokumenty. Poza tymi wyznaniami, które na śluby mieszanie nie zezwalają wcale.Jestem wielką przeciwniczką wszelkiej dominacji i zwolenniczką związków równych albo żadnych, ale skądinąd - bardzo mi się nie podoba, że katolicy mieliby tylko od innych oczekiwać kompromisu.
Z tego opisu według mnie powinnaś rozważyć raczej zakończenie związku niż ślub. Domyślam się, że to nie będzie łatwe, że jest gdzieś ta więź emocjonalna i jak to napisałaś nie chcesz go skrzywdzić. Jednak pytanie czy jest to warte krzywdzenia siebie? Wprost wskazujesz, że ślub może oznaczać twoją zgodę na "obowiązki małżeńskie", które sprawiają tobie ból fizyczny i psychiczny. Nie wiem czy te dobre relacje pozałóżkowe są wystarczające by się tak poświęcać i wystawiać na regularne cierpienie. Skoro nie jesteś nawet pewna swoich uczuć to nie widzę tu logiki.tianmei pisze: ↑28 lut 2020, 11:06 Właśnie ja mam dylemat. Jesteśmy z partnerem wierzący, więc chyba powinniśmy wziąć ślub, bo ludzi gorszymy [...] Po ślubie on będzie tego wymagać, będzie częściej chcieć a ja jak tylko sobie pomyślę to ughh... w sumie ciężko mi powiedzieć, czy go kocham, byłam nim kiedyś zauroczona, aż wymusił na mnie dowód zaangażowania. [...] Sama już nie wiem, nie chcę go tym skrzywdzić. To ze mną widać jest problem.
Moje zdanie jest takie, że nie powinnaś się przejmować zdaniem innych.Nie wiem, czy brać ślub. Choć ktoś faktycznie może się oburzać gdy idę do spowiedzi, czy komunii.
Niestety, nie tylko to. Para nie może WYKLUCZAĆ potomstwa, czyli założenie, że zrobią wszystko, by NIGDY nie mieć dziecka (a nie tylko odłożą poczęcie w czasie), też uniemożliwia ślub. De facto osoby wierzące, które nie chcą mieć dzieci, a nie czują się powołane do samotnego życia, są mimo wszystko na nie skazane - jeśli przyjmują, że związek niesakramentalny jest grzechem; albo właśnie na życie w grzechu z partnerem, bo nie dostaną ślubu.urtika pisze: ↑13 sie 2017, 13:10Ja na jednym z katolickich portali (konkretnie na stronie Duszpasterstwa Rodzin Archidiecezji Gnieźnieńskiej) przeczytałam, że pytanie to mozna pominąć podczas ceremonii ślubnej, jeżeli przemawiają za tym okoliczności, np. starszy wiek narzeczonych.Nightfall pisze:Takie samo pytanie dostają bezpłodne pary, które choćby na głowie stawały dzieci mieć nie będą.Jest takie pytanie: "Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?" - dla mnie to oznacza, że jak już jakimś cudem (niepokalane poczęcie czy co...) by mi się trafiło, to czy bym przyjęła. Według księdza to oznacza, że mam się o potomstwo starać. Tak mi przynajmniej powiedział.
A jesli chodzi o ludzi młodych i płodnych, odpowiedź na to pytanie zawsze zawsze rozumiałam tak, że jeśli przydarzy im się nieplanowana ciąża, to przyjęcie potomstwa właśnie polega na tym, że tej ciąży nie usuną,
a nie, że będą się o spłodzenie nieistniejącego jeszcze potomstwa starać.