Re: Inne orientacje seksualne
: 24 lip 2017, 19:07
Masz rację Bartek, nie można generalizować
Aż tak dogłębnie nie wnikałam w ich zasady. Na mój prosty rozum albo się toleruje homoseksualistów (łącznie z ich wyborami życiowych partnerów) albo nie. No a po wzięciu ślubu kościelnego tym bardziej można zakładać, że "przejdą do czynów". Rozumiem, że ludziom chodzi tutaj o tradycję, najpiękniejszy dzień w życiu itd, ale z mojej perspektywy wygląda to jak zabieganie o aprobatę i "błogosławieństwo" kogoś, kto nimi gardzi.Viljar pisze:Nie wiem, jak w innych religiach, ale w KRK istnieje swoista paranoja - potępia się czyny homoseksualne, ale nie homoseksualistów. Czyli człowiek może być homoseksualistą, ale jeśli nie przejdzie do czynu, to nie grzeszy.
Czułam się dokładnie tak samo, tylko dla mnie akceptacja i wsparcie zawsze kojarzyły się z rodziną/dorosłymi. U rówieśników jakoś nie byłam w stanie ich sobie wyobrazić. To z rodziną mieszkałam i chciałam żeby dom był bezpieczną przystanią, w której można się schować i naładować akumulatory, zrównoważyć to co się dzieje w świecie na zewnątrz. To rodzina mnie utrzymywała, to oni teoretycznie powinni byli mnie wspierać w trudnych sytuacjach i uczyć jak żyć. Rówieśnicy nie byliby w stanie mi tego zapewnić, choćby z tego względu, że sami byli dziećmi. A że moja rodzina również tego nie potrafiła, to od dzieciństwa miałam wymyślonych rodziców i dom(y) i aktywnie prowadziłam w głowie alternatywne codzienne życie. To trwało dobre kilkanaście lat. Znajomi przychodzą i odchodzą, zrywają kontakty, zapominają (a przynajmniej łatwiej im to przychodzi niż osobom spokrewnionym), więc rodzina jawi mi się jako korzystniejsza inwestycja emocjonalna. A nie lubię się rozdrabniać ani bawić w krótkoterminowe znajomości, bo za dużo mnie to kosztuje.Viljar pisze:Ja chciałem po prostu znaleźć się wśród ludzi, którzy będą mnie akceptować. Nieważne, czy rodzina, czy rówieśnicy - ktokolwiek. Po prostu oparcia potrzebowałem.
Niestety z moich obserwacji wynika, że przeciętny homofob samo wychodzenie z czterech ścian i robienie tego co hetero (trzymanie za ręce, obściskiwanie w miejscach publicznych) uważa za afiszowanie się. Przeważa postawa "mnie nie przeszkadzają, o ile robią to we własnym domu i nie muszę na nich patrzeć". Parada może być jedynym miejscem, w którym mogą się poczuć bezpiecznie, mieć poczucie przynależności, ujawnić kim są, bo jest ich więcej, nie są odosobnieni ani narażeni na ataki jak np. podczas spaceru za rękę po ulicy. A że ludzie to postrzegają negatywnie i uważają za zbędne, wulgarne, śmieszne, ostentacyjne to cóż... O czarnych protestach wielu miało podobne zdanie.Viljar pisze:I znów - mylisz okazywanie uczuć z propagandą i afiszowaniem się.
To coś jak z założeniem rzadkiego i ekstrawaganckiego ciucha. Jeśli po prostu założysz i wyjdziesz na ulicę, to część zwróci uwagę, część zignoruje. Ale jeśli zrobisz to samo i będziesz prezentować się na scenie, jakimś podwyższeniu czy innym miejscu, gdzie doskonale cię widać, to już mam prawo przypuszczać, że robisz to na pokaz.
Oryginalne podejście. Ćwiczenie czyni mistrzaViljar pisze:Niestety, przeważają kampanie co najmniej żenujące, takie jak organizowane przez gdańskie koło tzw. gender studies, kiedy to rozdawano ludziom ulotki w formie skierowań do psychologa zajmującego się leczeniem homofobii.
To nie popadanie w skrajność tylko analogia, mająca na celu wytknięcie ludzkiej hipokryzjiViljar pisze:A ilu antyglobalistów nie używa prasy, Internetu i sprawdza, czy ubrania i jedzenie na pewno pochodzą z kraju, w którym żyją? Nie popadajmy w skrajności
Zgoda.Parada może być jedynym miejscem, w którym mogą się poczuć bezpiecznie, mieć poczucie przynależności, ujawnić kim są, bo jest ich więcej, nie są odosobnieni ani narażeni na ataki jak np. podczas spaceru za rękę po ulicy.
Nie uważam takich spotkań za zbędne, (w sumie to są mi obojętne) jednak często ich forma mnie razi. Głównie wtedy kiedy uczestnicy są wyrozbierani, noszą jakieś wulgarne przebrania itd. Nie lubię nagości i nachalnej seksualności w miejscach publicznych niezależnie od orientacji. W tym przypadku hetero, homo i innych tak jak to napisałaś odsyłam do ich domów, żebym nie musiała na to patrzećA że ludzie to postrzegają negatywnie i uważają za zbędne, wulgarne, śmieszne, ostentacyjne to cóż... O czarnych protestach wielu miało podobne zdanie.
Ta adopcja, o prawo do której walczą homoseksualiści, głównie geje, to zupełnie inna adopcja, niż ta, o której Ty piszesz. Piszesz o adopcji dzieci z sierocińca i nie mogę nie zgodzić się z którymkolwiek ze słów ze swojej wypowiedzi. Zawsze byłam pełna szacunku dla ludzi, którzy decydują się na adopcję dziecka z sierocińca i uważam, że każdy, kto jest zdolny do adoptowania dziecka i zapewnienia mu wychowania w poczuciu miłości oraz bez ubóstwa powinien mieć taką możliwość - niezależnie od tego, czy jest to para heteroseksualna, homoseksualna, czy osoba samotna.Nightmarine pisze: Mam wrażenie, że przeciwnicy adopcji to osoby wychowane w normalnych szczęśliwych rodzinach, więc patrzą z perspektywy - "mojej rodziny nie zamieniłbym na taką, w której rodzice są homoseksualistami". Tylko że jak się ktoś wychowuje w sierocińcu lub patologii, to inaczej patrzy na takie sprawy. Sieroty po prostu chcą mieć dom i kogoś bliskiego, kto będzie się o nie troszczył i zapewni im dobre warunki bytu, a płeć rodziców to dla nich sprawa marginalna. Przykre jest, że sierocińce są przepełnione dziećmi, które nie mają nikogo ani żadnych perspektyw na przyszłość, a blokuje im się możliwość adopcji ze względu na uprzedzenia społeczeństwa.
Przecież homoseksualizm jest całkowicie naturalny - występuje wśród ludzi oraz wśród zwierząt i jest zjawiskiem dużo starszym niż jakakolwiek cywilizacja. Nie został stworzony w laboratoriach genetyków, a nawet jego przyczyny nie zostały jeszcze całkowicie wyjaśnione przez naukowców.Viljar pisze:Przede wszystkim nietolerancja homoseksualizmu bierze się z poczucia, że jest to wbrew naturze; a to, co nienaturalne, nie powinno być widoczne.
Są dostępne wyniki jakichś wiarygodnych badań na ten temat?Viljar pisze:odsetek pedofilów jest większy wśród homoseksualistów niż wśród hetero.
Po pierwsze w historii różnie to bywa czasem, to zmiana mentalna kształtuje prawo. Czasem to zmiana prawna katalizuje zmianę społeczną. W zdecydowanej większości krajów (właściwie to nie znam żadnego wyjątku) po wprowadzeniu małżeństw czy też adopcji dla par jednopłciowych, społeczne poparcie dla tych rozwiązań wzrosło. Najciekawszym przykładem jest tu społeczeństwo Malty, które było bardzo konserwatywne. Dopiero w 2011 odbyło się na macie referendum w sprawie rozwodów! A zwolennicy takiego rozwiązania wygrali minimalnie (52% za). Miesiąc temu Malta wprowadziła przy dużym poparciu społecznym małżeństwa dla osób homoseksualnych (adopcje były możliwe już wcześniej). W ciągu zaledwie kilku lat dokonał się niezwykła ewolucja mentalności.Viljar pisze:Jednak najpierw konieczna jest zmiana mentalności społeczeństwa, a to niestety potrwa.
Po pierwsze pytanie jakie kościół, chociaż rozumiem, że domyślnie chodzi o KRK. Bo pamiętajmy, że nawet w obrębie chrześcijaństwa są kościoły bardzo otwarte na LGBT. Biskupką Sztokholmu jest lesbijka a norweski kościół luterański błogosławi małżeństwa jednopłciowe.Nightmarine pisze:Tutaj mnie trochę dziwi, że osoby homoseksualne chcą brać śluby kościelne - w końcu kościół potępia ich związki i ich samych. Teoretycznie więc nie powinni chcieć mieć z tą instytucją nic wspólnego.
szarysmok pisze:Tolerancyjny? Raczej nie, zwłaszcza, kiedy zmuszają mnie swoim zachowaniem - afiszowaniem się, nachalnym propagowaniem swojej odmienności do zastanawiania się nad sposobem realizacji ich popędu.
Hetero nie potrzebują swoich parad, i tak przychodzą na te homoparady .Viljar pisze:Jakoś nigdy nie widziałem, żeby hetero urządzali parady dla podkreślenia swojej orientacji. Mylisz afiszowanie się ze zwykłym okazywaniem uczuć.
Ad pierwsza część. Tak to prawda homoseksualiści mają więcej partnerów w ciągu życia. Chociaż nie jest to jakaś gigantyczna przepaść (badanie które ja sobie przypominam mówi bodajże o 4,5 do 8 partnerów seksualnych w ciągu życia). Ale też przy tej okazji należy zadać pytanie na ile wynika to z rozwiązań prawnych. Czy gdyby dajmy na to zlikwidować instytucję małżeństwa, heteroseksualiści nie staliby się też bardziej rozwięźli. Małżeństwo jest swoistego rodzaju kagańcem .Viljar pisze:Prawdą jest, że homoseksualiści częściej zmieniają partnerów; prawdą też jest niestety, że odsetek pedofilów jest większy wśród homoseksualistów niż wśród hetero
Obecnie nie ma dużego nacisku na zawieranie małżeństw z tego co obserwuje.Czy gdyby dajmy na to zlikwidować instytucję małżeństwa, heteroseksualiści nie staliby się też bardziej rozwięźli. Małżeństwo jest swoistego rodzaju kagańcem .
Obstawiam, że było to badanie samoopisowe, więc było obarczone wadami tej metody. Na przykład możliwością udzielania nieprawdziwych odpowiedzi Myślę, że ma też znaczenie, to w jakim kraju były robione te badania.Zresztą, jak sprawdzić rozwiązłość, ktoś się nie przyzna, skłamie ( ludzie kłamią nagminnie, w błahych sprawach nawet, to jak można zakładać, że będą mówić akuratnie samiutkę prawdę, jak ich spytamy o sypialnię),odmówi odpowiedzi itd.
Czyli z tego wynika, że pedofil gwałcący chłopca nie jest homoseksualistą? To dopiero jest nadużycie interpretacyjne Takie mydlenie oczu też nie wpływa dobrze na PR ruchu LGBT.Medi pisze:Odnośnie drugiej części, to jest to nadużycie interpretacyjne. Nie można mówić o procencie pedofilów wśród heteroseksualistów albo homoseksualistów, a jedyne o tym jaki procent pedofilów jest nakierowany na dziewczynki, a jaki na chłopców. Możemy zatem mówić jedynie o pedofilach o skłonnościach heteroseksualnych i homoseksualnych. To jest różnica!
I znów manipulacja, jakże niestety typowa dla ruchów LBGT. To, że w danym kraju nietolerowane jest jedno zjawisko, nie znaczy to, że nietolerowane są też inne. Zupełnie odmienne są też przyczyny tejże nietolerancji oraz jej poziom. I nie zawsze jest to faktycznie nietolerancja, jak choćby w podanym tu przykładzie otyłości. Osoby otyłe mogą być wyśmiewane, nikt temu nie przeczy. Czy jednak oznacza to nietolerancję? Bynajmniej, co najwyżej dla niezdrowego trybu życia, co zresztą też nie zawsze ma miejsce w przypadku otyłości, gdyż może być ona spowodowana np. chorobą tarczycy. To samo jest w przypadku choćby karłowatości.Medi pisze:Piszecie, że dzieci z tych rodzin doświadczały by prześladowań ze strony rówieśników i dlatego nie powinny być w takich rodzinach wychowywane. Jakkolwiek rozumiem tę troskę, tak ten argument zawsze traci na swej mocy gdy w miejsce (osób homoseksualnych wstawimy tam inną grupę społeczną) dajmy na to osoby czarnoskóre albo bardzo otyłe albo bardzo niskiego wzrostu albo... Każda z tych rzeczy może być przyczynkiem do wyśmiewania przez rówieśników takich rodziców. Czy w związku z tym każdej z tych grup należy pozbawić prawa adopcji? Czy idąc tym tropem dalej pozbawić prawa do rozmnażania się osoby czarnoskóre w Polsce, bo urodzą dziecko które będzie wyśmiewane w szkole ze względu na swój kolor skóry. Ale bez obaw - przywrócimy im te prawa, gdy zmieni się mentalność społeczna.
Pewną miarą zdrad może być fakt, że w Polsce mniej więcej co szósty ojciec nie zdaje sobie sprawy, że nie powinien świętować Dnia Ojca We Francji jest to, o ile pamiętam, nawet co piąty. Najmniejszy wskaźnik zdrad jest wśród społeczeństw wysoce konserwatywnych - np. wśród Amiszów oraz ortodoksyjnych Żydów tylko 1 na 20 dzieci jest pozamałżeńskich. Oczywiście nie musi się to przekładać na liczbę zdrad w ogóle.Panna_x pisze:Ja z kolei słyszałam o takiej statystyce ( lecz ze słyszenia, więc nie wiem, czy to prawda, jakie źródła, jakie badania i weryfikacje), że 4 na 5 par hetero się zdradza.
Podczas badań wykonanych na UW w 2003 roku okazało się, że przeciętny student, niezależnie od płci, miał podczas całego okresu studiów około 30 partnerów seksualnych. Dla porównania - legendarny kochanek Casanova miał opinię rozwiązłego dzięki posiadaniu 40 kochanek przez CAŁE ŻYCIE.Nightfall pisze:Nie czytałam badań na ten temat ale obstawiałam, że i wśród hetero i homo są osoby, które mają wielu partnerów i nie zależy to od możliwości zawarcia małżeństwa. Aczkolwiek ostatnio kolega gej mówił mi o badaniach, w których wyszło, że osoby homo zwykle mają znacznie więcej partnerów w ciągu życia niż hetero.
Po przeczytaniu tego włączył mi się antyseksualizm. Fuuj obrzydliwe i z różnych względów ryzykowne takie zachowanie.Podczas badań wykonanych na UW w 2003 roku okazało się, że przeciętny student, niezależnie od płci, miał podczas całego okresu studiów około 30 partnerów seksualnych. Dla porównania - legendarny kochanek Casanova miał opinię rozwiązłego dzięki posiadaniu 40 kochanek przez CAŁE ŻYCIE.
Szczerze mówiąc, osobiście brzydzą mnie kontakty męsko-męskie. Co do kontaktów damsko-męskich, to mam mieszane uczucia. Najmilsze skojarzenia mam z kontaktami damsko-damskimi.
Dla autora każda para osób tej samej płci to para homoseksualna, a każda para osób przeciwnej płci to para heteroseksualna?"postulaty przywilejów dla par homoseksualnych są dyskryminacją przyjaźni pomiędzy ludźmi tej samej płci, które nie są oparte na seksie".