Miłość jakiej świat nie widział
Miłość jakiej świat nie widział
Dostałam właśnie do mojej skrzynki internetowej blog o dwóch tytułach: miłość homoseksualnego homoseksualisty i Miłość jakiej świat nie widział. Wydaje mi się on dość interesujący i wart przeczytania. Tekst zamieszczam, więc poniżej:
http://sophisticated1970.blox.pl/html
http://sophisticated1970.blox.pl/html
"Boże, daj mi pogodę ducha, abym godziła się z tym, czego zmienić nie mogę,
odwagę, abym zmieniała to, co zmienić mogę, i mądrość, abym zawsze potrafiła
odróżnić jedno od drugiego."
DZIEWICA8
odwagę, abym zmieniała to, co zmienić mogę, i mądrość, abym zawsze potrafiła
odróżnić jedno od drugiego."
DZIEWICA8
Miłość jakiej świat nie widział
Hej! Co się dzieje? Czy naprawdę nikt nie chce poczytać tego bloga? Nikt nie ma ochoty go skomentować. Jeśli chodzi zaś o mnie, to spodobał mi się on od razu. Dlatego jestem ciekawa opinii innych osób o nim. Jeszcze raz serdecznie zapraszam wszystkich do dyskusji.
DZIEWICA8
DZIEWICA8
"Boże, daj mi pogodę ducha, abym godziła się z tym, czego zmienić nie mogę,
odwagę, abym zmieniała to, co zmienić mogę, i mądrość, abym zawsze potrafiła
odróżnić jedno od drugiego."
DZIEWICA8
odwagę, abym zmieniała to, co zmienić mogę, i mądrość, abym zawsze potrafiła
odróżnić jedno od drugiego."
DZIEWICA8
-
- alabAStrowy bożek
- Posty: 1333
- Rejestracja: 25 maja 2007, 13:44
Nie czytam blogów o miłości, bo po prostu nie wierzę w miłość. Istnieje przyzwyczajenie, przywiązanie, samozadowolenie, związki oparte na obopólnej korzyści istnieją, ale miłość, to tylko chemia.
„Dorosłe dzieci mają żal
Za kiepski przepis na ten świat!
Dorosłe dzieci mają żal
Że ktoś im tyle życia skradł...”
Za kiepski przepis na ten świat!
Dorosłe dzieci mają żal
Że ktoś im tyle życia skradł...”
Dzisaj akurat oglądałam program o zakochaniu, w którym badano ludzi będacych w związkach od strony "biologicznej" i wykazano, że ludzie, którzy co dopiero weszli w nowy związek mają podwyższony poziom serotoniny i hormonu odpowiadającego za stres w stosunku, co do ludzi, którzy trwają w związku już ponad dwa lata bądź są w stanie wolnym. Co, by potwierdzało, że stan zakochania to emocja, która wywołuje pewne krótkotrwałe skutki... A miłość nie przemija, zostaje bez żadnych fizycznych objawów, bo jest w głowie (w sercu)...
"Nie być, nie istnieć, nie istnieć choć przez chwilę..."
-
- alabAStrowy bożek
- Posty: 1333
- Rejestracja: 25 maja 2007, 13:44
Wiecznie nie – potem jest już tylko przyzwyczajenie albo "spoiwo" w postaci bachorków.naomi_p pisze:Czy sądzicie, że ta chemia nie może trwać wiecznie?
Cytat z pewnego artykułu:
Trzeba było żyć w dwudziestym wieku, by nam uświadomiono, że miłość, która przez wieki była natchnieniem artystów i poetów, przedmiotem westchnień i wspomnień, to tylko działanie odpowiednich hormonów. Naukowcy odkryli, że gdy człowiek jest zakochany, gdy czuje, że go porywa, że gotów jest wzbić się w górę, to dlatego, że go zalewa - niby powódź - substancja chemiczna, zwana fenyloetyloaminą. Dzieje się tak pod wpływem spojrzenia wybranki, gestu, a nawet wyobrażenia sobie, że oto stoi przed nami przedmiot westchnień. To ta substancja może wywołać przyspieszone bicie serca, brak tchu, ściskanie w dołku, czyli najzupełniej fizyczne objawy zakochania.
Miłość przypomina stres, ponieważ wywołuje podobne reakcje chemiczne. Nie jest to jednak stres niszczący, ale pozytywny bodziec, dzięki któremu oczy błyszczą, cera się wygładza, a umysł wyostrza. W takich momentach przybywa nam sił witalnych i jesteśmy skłonni góry przenosić. Wszystko nam się udaje, wszystkiego się chce. Na świat patrzymy przez różowe okulary, nie tylko na obiekt westchnień. Takie stany opisują poeci. Naukowcy stwierdzili jednak, że euforia, która ogarnia zakochanych jest skutkiem przepływających przez ich organizmy takich substancji, jak dopamina czy norephetamina. Są to podobno "cioteczne siostrzyczki" amfetaminy. To one sprawiają, że czujemy się jak na rauszu. To właśnie te substancje są odpowiedzialne za to, że człowiek zakochany żyje w pewnym oszołomieniu, nie czuje głodu ani zmęczenia, jest bardzo aktywny fizycznie i psychicznie, gotowy do poświęceń, do walki o ukochaną, do realizacji marzeń o wspólnym szczęściu i do popełnienia każdego szaleństwa. Niestety, miłosne uniesienia przemijają, ponieważ na wydzielającą się fenyloetyloaminę można się uodpornić, a po upływie 2-3 lat organizm nie jest w stanie wyprodukować jej więcej i więcej, by zapewnić człowiekowi stan ciągłego zakochania. Oznacza to koniec namiętności, koniec szaleństwa i koniec wielkiej miłości. W Ameryce przeprowadzono badania, z których wynika, że po tych właśnie 2 - 3 latach rozpada się wiele związków. Te, które przetrwały, mają duże szansę na trwałe małżeństwo do końca życia. Dlaczego? Bo podobno nasz organizm wytwarza potem morfinopodobną substancję, pod wpływem stałej obecności partnera. Jest to endorfina (jaki ten nasz organizm jest mądry). Po tej fenyloszaleńczej substancji, która nas oszałamia, zsyła dobrotliwą endorfinę, dzięki której wystarcza obecność partnera, byśmy się czuli szczęśliwi, bezpieczni i byli dla siebie życzliwi. Ale żeby nie liczyć na zupełną sielankę, to trzeba wiedzieć, że każdy organizm ma swój własny próg wydzielania endorfiny. Jeśli u obojga małżonków jest on podobny, to ich szczęście. Oboje jednakowo są sobą zainteresowani, mimo upływu lat i obojgu jest w tym związku bardzo dobrze. Jeśli te progi są inne, to jeden z małżonków może być zadowolony, a drugiemu jest w małżeństwie coraz gorzej. No i dochodzi do rozwodu.
„Dorosłe dzieci mają żal
Za kiepski przepis na ten świat!
Dorosłe dzieci mają żal
Że ktoś im tyle życia skradł...”
Za kiepski przepis na ten świat!
Dorosłe dzieci mają żal
Że ktoś im tyle życia skradł...”
Ja se myślę, że nic nie trwa wiecznie. W ogóle co to jest ta cała miłość? Ktoś ją widział? Ja raczej nie i pewnie nie zobaczę. Ale są różne stopnie wtajemniczenia, czy coś. (znów chrumkam ) Jeśli komuś do życia (szczęścia) potrzebne jest cosik takiego, to jego sprawa. Ja wolę nie uzależniać tzw. szczęścia od zjawisk zewnętrznych, które to przychodzą i odchodzą. (Ale bredzę )dorosłe dziecko pisze:Wiecznie nie – potem jest już tylko przyzwyczajenie albo "spoiwo" w postaci bachorków.naomi_p pisze:Czy sądzicie, że ta chemia nie może trwać wiecznie?
Ostatnio zmieniony 30 sty 2008, 18:03 przez Salomea, łącznie zmieniany 2 razy.
-
- alabAStrowy bożek
- Posty: 1333
- Rejestracja: 25 maja 2007, 13:44
Ja nie wierzę w miłość. To wszystko, co odpowiada za uczucie zakochania, czy przywiązania do partnera, to chemia, którą ogłupia człowieka, jego organizm (endorfiny inne takie "atrakcje ") w jednym tylko celu: by człowiek się zakochał, by efektem tego zakochania było potomstwo a co za tym idzie by przekazał swoje samolubne geny dalej. Natomiast nie mam najmniejszych wątpliwości, że miłość własna, miłość do samego siebie istnieje.
„Dorosłe dzieci mają żal
Za kiepski przepis na ten świat!
Dorosłe dzieci mają żal
Że ktoś im tyle życia skradł...”
Za kiepski przepis na ten świat!
Dorosłe dzieci mają żal
Że ktoś im tyle życia skradł...”