Strona 2 z 5

: 19 lis 2008, 19:52
autor: camellia
Agnieszka pisze:Akurat mnie nie musisz przekonywać, że praca nauczyciela to zajęcie niewdzięczne. ;)
Wiem, Agnieszko, zdążyłam się zorientować :) I wdzięcznam Ci za to!
Jedno tylko mnie zastanawia - wprawdzie jak chodziłam do szkoły podstawowej czy średniej, zdarzały się różne incydenty z udziałem uczniów, typu "jak mnie pan nie puści do toalety, to nasikam do filodendrona", ściąganie majtek kolegom czy walenie koleżanek granitem w głowę (drugoroczny testował twardość mojej głowy na fizyce, ale po lekcjach ręcznie mu wytłumaczyłam, że wprawdzie jestem niższa i młodsza, ale niekoniecznie słabsza), ale przeważnie wobec nauczyciela uczniowie odczuwali jakiś tam szacunek i jak sobie pomyślę, że któryś z kolegów z klasy miałby chamsko odezwać się do polonistki w podstawówce, to... jakoś nie umiem sobie tego wyobrazić xD Kobieta by chyba wybuchła (i w przenośnym, i w dosłownym tego słowa znaczeniu xD).
Wiesz, Agnieszka, ja narzekając na pracę w tym zawodzie nie mam akurat na myśli braku szacunku uczniów względem mojej młodej osoby. Mam swoje metody, które na szczęście się sprawdzają, dzięki którym uczniowie nie są chamscy czy głośni na lekcjach. Bardziej zatem boli mnie to, że dzieci w tak luźny sposób podchodzą do nauki, mają wszystko w nosie, niektóre nie sporządzają żadnych notatek, oddają mi puste kartki po sprawdzianie (klasa 6 dostaje zadania na poziomie klasy 4, bo nie są w stanie sobie poradzić z materiałem, a i tak jest DNO), o zadaniach domowych już nie wspominam. ZERO zaangażowania... Rodzice nawet nie pofatygują się do szkoły, żeby dowiedzieć się, jak sobie radzą, a właściwie jak sobie nie radzą, ich pociechy, pociechy, w których rodzice widzą tylko święte krowy! A ja mam związane ręce i NIE MAM PRAWA POSTAWIĆ oceny niedostatecznej na koniec semestru czy roku szkolnego! Czyli jak mam oceniać uczniów? Za frekwencję? Nie pojmuję tego.
Nie wierzę, żeby uczeń szóstej klasy nie nauczył się na przykład wymienić podstawowych figur geometrycznych, typu punkt, prosta, półprosta, odcinek. Żenada.

Żeby jednak nie było tak mrocznie i pesymistycznie, dodam na koniec, że tylko jedna z czterech klas, które przyszło mi uczyć w tym roku, jest taka denna. Z innymi da się pracować i to całkiem OK :)

: 19 lis 2008, 20:07
autor: Piorun
Wymarzona praca? Rentier :mrgreen:
Zero pracy, podróże, wolność - to coś dla mnie.
Odpowiadała by mi też praca artysty żyjącego z praw do prac, albo prac po prostu. A choćby i z nauczania innych oszołomów (byle nie dzieci czy młodzieży). Albo praca prowadzącego programy podróżnicze, survivalowe czy w tym stylu.

W każdym razie coś wolnego, niezobowiązującego, we własnym tempie i w kontakcie z Naturą.

Wyścigowi szczurów już na samym początku pokazałem palec. Środkowy :diabel:

: 19 lis 2008, 20:34
autor: dziwożona
Camellio! Jeszcze żaden uczeń Ci nie nabluzgał, nie groził, że Cię zabije, tudzież rzucił na wyjście, że będziesz potrzebowała lawety do samochodu? Hmmm... To gdzie Ty uczysz? Gdzie są te Twoje święte dzieci? Zatrudnię się tam. Moja koleżanka (muzyczka) wezwała na lekcję policję, bo łepek prawie ją pobił, anglistka już nie ma samochodu, nie muszę pisać za czyją przyczyną, matematyczka łyka tabsy na uspokojenie jak witaminę C, kumpela polonistka ma depresję, a ja idę o zakład, że kiedyś skończę z siekierą w plecach. Nie mam łagodnego usposobienia, uczniowie generalnie się mnie boją, bo mam do dzieciaków twardą rękę, ale czasami mam ochotę wyjść i nie wrócić.

: 19 lis 2008, 21:11
autor: camellia
dziwożona pisze:Camellio! Jeszcze żaden uczeń Ci nie nabluzgał, nie groził, że Cię zabije, tudzież rzucił na wyjście, że będziesz potrzebowała lawety do samochodu? Hmmm... To gdzie Ty uczysz? Gdzie są te Twoje święte dzieci? Zatrudnię się tam. Moja koleżanka (muzyczka) wezwała na lekcję policję, bo łepek prawie ją pobił, anglistka już nie ma samochodu, nie muszę pisać za czyją przyczyną, matematyczka łyka tabsy na uspokojenie jak witaminę C, kumpela polonistka ma depresję, a ja idę o zakład, że kiedyś skończę z siekierą w plecach. Nie mam łagodnego usposobienia, uczniowie generalnie się mnie boją, bo mam do dzieciaków twardą rękę, ale czasami mam ochotę wyjść i nie wrócić.
dziwożono!!! :shock: :shock: :shock: :shock: :shock:
To ja zapytać powinnam, gdzie Ty uczysz!

Po przeczytaniu Twojej ostatniej wypowiedzi oświadczam uroczyście, iż nie wiem, jakim prawem narzekałam na swoją spokojną w porównaniu z Twoją pracę! Widocznie jestem zbyt słaba psychicznie, bo nerwica i mnie dopada.

: 19 lis 2008, 22:20
autor: dziwożona
Już Ci odpowiadam. Uczę w szkole z oddziałami integracyjnymi i niby mam dodatek (20%) za pracę w szczególnych warunkach, ale czy jest mi to w stanie zrekompensować zszargane nerwy?
Poza tym wiem, że istnieją szkoły mordownie, np. pewne gimnazjum w centrum Szczecina. Tam nauczyciele pracują rok i odchodzą, a Ci wytrwali co jakiś czas uciekali na urlop na poratowanie zdrowia od psychiatry. Pamiętam, że kiedyś szukałam pracy i dostałam ofertę od nich, na co odparłam, że wolałabym robić w KFC niż tracić resztki zdrowia psychicznego z niby normalną młodzieżą. Dyrektorka nie była oburzona moją odpowiedzią, nawet wykazała wiele zrozumienia.
Ja myślę, że ogólnie w Szczecinie jest sporo patologii ze względu na duże bezrobocie (stocznia umiera już od kilkunastu lat, a innego tak dużego pracodawcy tu się nie uświadczy), wysoki wskaźnik przestępczości (blisko granica) i mentalność napływowej ludności. Mało tego, z roku na rok jest coraz gorzej.
Gdy przeprowadziłam się tutaj, dziwiłam się, że we wszystkich innych miastach, centrum to niejako serce aglomeracji, a tutaj to rynsztok. Melina na melinie, strach chodzić po zmroku głównymi ulicami, w bramach stoją małolaty i piją piwo, i handlują narkotykami.
Tego miasta nie da się lubić. A może trzeba się w nim urodzić?
Ale daleko idąca dygresja, he he he.
Pozdrawiam
Dziwożona

Praca idealna

: 23 lis 2008, 20:05
autor: DZIEWICA8
Hmmmm.... Idealna, wymarzona praca dla mnie? Tak się akurat składa, że ta praca, którą aktualnie wykonuję bardzo mi odpowiada - jest to praca biurowa, przy komputerze, w stałych godzinach, niezbyt ciężka czy trudna, przyjemna, blisko mojego domu, regularna zapłata. Podoba mi się w niej także to, że mam w niej dużą swobodę - w każdej chwili mogę coś zjeść, napić się, wyjść do toalety, nikt mnie nie pogania, nie kontroluje nadmiernie.Mam określone zadania do wykonania- jasne i proste, nie ponoszę dużej odpowiedzialności. Po prostu talka "ciepła posadka". Taka praca bardzo mi się podoba i mogłabym ją wykonywać całe życie. Nie musiałabym koniecznie awansować, zarabiać dużo i pełnić kierownicze stanowisko. Wystarczyłoby mi to co jest teraz. :thumbsup: :thumbsup: :thumbsup:
No, ale niestety, nawet i to się skończy. Jest to przecież tylko półroczne przygotowanie zawodowe z Urzędu pracy, które kiedyś się skończy. I wtedy szukani pracy zacznie się od nowa. No cóż... Trudno! :thmbdown: :thmbdown: :thmbdown:

: 23 lis 2008, 21:01
autor: ivi
Dla mnie taką pracą jest praca z ludźmi, nie mogłabym się zamknąć w pokoju przed kompem i 8 godzin stukać w klawisze nie widząc świata, dyskutując ewentualnie z dwoma koleżankami zza biurka. Jasne,że taka praca czasem bywa stresogenna, bo nie raz i nie dwa ktoś nieźle zalezie człowiekowi za skórę ,zdarza mi się psioczyć na tego czy tamtego , ale wszystko rekompensuje czyjś uśmiech i dobre słowo. To miłe.

: 23 lis 2008, 21:29
autor: Gość
dziewica a g dzie ci przyznali ten staz?

: 30 lis 2008, 19:51
autor: DZIEWICA8
Gość pisze:dziewica a gdzie ci przyznali ten staż?
To nie jest staż, tylko przygotowanie zawodowe. Jest ono właściwie podobne do stażu tylko że przeznaczone dla innej grupy osób, bo staż jest dla absolwentów poniżej 27 roku życia. Przygotowanie zawodowa przyznał mi Miejski Urząd Pracy, który mieści się w Lublinie na ulicy Niecałej w Śródmieściu. Przygotowanie zawodowe trwa najdłużej pół roku, czasem można dostać następne po ukończeniu tego pierwszego. Pensje wypłaca się w banku, pieniądze pochodzą z Urzędu Pracy. Jest to 650 złotych na rękę co miesiąc. Pracuje się od poniedziałku do piątku po osiem godzin dziennie. W każdym miesiącu można brać dwa dni urlopu.
I tyle.
DZIWICA8

: 9 gru 2008, 13:07
autor: Gość
hmm a to przygotowanei zawodowe dla jakiej grupy osob jest w jakim wieku i z jakim wyksztalceniem?

gdzie odbywasz to przygotowanie?

Praca idealna

: 14 gru 2008, 12:52
autor: DZIEWICA8
Gość pisze:hmm a to przygotowanie zawodowe dla jakiej grupy osób jest w jakim wieku i z jakim wykształceniem?

gdzie odbywasz to przygotowanie?
Wydaje mi się, że najlepsze informacje o stażu i przygotowaniu zawodowym znajdziesz poniżej. Ja tego lepiej nie wytłumaczę na pewno. Zawsze można też pójść do Miejskiego Urzędu Pracy w Lublinie ( ulica Niecała) i tam się wszystkiego dowiedzieć.
Oto informacje: http://www.mup.lublin.pl/strony/a_prac_staz.php Tu są informacje na temat grup osób, zaś jeśli chodzi o wykształcenie, to nie jest ono ważne, bo staż lub przygotowanie zawodowe są po to, aby przyuczać się do nowego zawodu np. pracownik biurowy.

A jeśli chodzi o moje przygotowanie zawodowe, to ja odbywam je w Sądzie rejonowym.
DZIEWICA8

: 14 gru 2008, 13:38
autor: Gość
dzieki :)

: 26 wrz 2009, 21:39
autor: Ernest
O moim wymarzonym zajęciu nie napiszę, bo to słodka tajemnica, którą póki co zachowam dla siebie.

Natomiast o zajęciu, o pracy, z której byłbym bardzo zadowolony mogę już wspomnieć - uczenie (udzielanie korepetycji, wykładanie na uniwersytecie) :)

Nie odpowiadałoby mi stanowisko w korporacji, w której byłbym tylko szeregowym pracownikiem, jednym z wielu na niekończącej się drabinie kariery o niepewnych szczeblach, które w każdej chwili mogą pęknąć z głośnym trzaskiem.

Nie chcę pracy, dla której musiałbym poświęcać czas i otrzymywać w zamian wyłącznie pieniądze i sztuczne uśmiechy ze strony współpracowników.

Pragnę natomiast takiego zajęcia, które da mi satysfakcję, dzięki któremu czegoś się nauczę :)

: 27 wrz 2009, 06:46
autor: Philosoph
Mi się marzy praca w dużym salonie muzycznym. Częściowe spełnienie zasady zainteresowanie = praca.

Kiedy byłem w Gdańsku (nie tak dawno temu) i przy okazji zajrzałem do salonu muzycznego Riff, to stwierdziłem „Raaaany, mógłbym tu pracować!”, a to mi się nie zdarza często, przyznam, że chyba pierwszy raz. Tyle gitar, elektrycznych, klasycznych, basowych, keyboardy, perkusje, wzmacniacze! A przy kasie „nastrojowa” metalowa muzyka. ^^

Innym razem marzyłem o teatrze, ale już mi się odwidziało. Trudno mi jest jednoznacznie wymyślić, co chciałbym robić. Mógłbym zawodowo rysować, ale jeszcze długi czas samodzielnej nauki przede mną, a wydaje mi się, iż szybko się zniechęcę, jeżeli w mój ukochany kunszt rysunku, jak i sztukę, wtargnie komercja. Chociaż jeżeli przyszłoby mi rysować animację do anime, to czemu nie, aczkolwiek… Zanim zmobilizowałbym się do narysowania czegoś, zapewne minęłyby terminy oddania prac do animatorów komputerowych, więc… A dla mnie pieniądz nie jest żadną motywacją, niestety (albo stety). :wink:

: 27 wrz 2009, 06:54
autor: alienacja
tłumaczenie programów dla kanałów typu Dicsovery itp....pomarzyć