KONFLIKT

Masz ochotę pogadać o czymś innym? Oto miejsce!
Awatar użytkownika
DAMA
Zbanowana
Posty: 221
Rejestracja: 6 lis 2008, 11:02

KONFLIKT

Post autor: DAMA »

Kiedyś pytałam na forum, czy jesteście konfliktowi, czy łatwo wchodzicie w konflikty, czy raczej ich unikacie. Odpowiedzi były różne.
Myślę, że konflikt jest jednak nieodłączną częścią naszego życia, bo żyjemy wśród ludzi, którzy są bardzo różni, mają różne potrzeby, poglądy i oczekiwania. Jednoczesne usatysfakcjonowanie wszystkich jest raczej rzadkie. Niestety konflikty wywołują szereg negatywnych emocji, stresują. Spotkałam się jednak z koncepcją,że zupełne unikanie sytuacji konfliktowych jest błędem, bo niedostrzegane problemy narastają i prędzej, czy póżniej objawiają się ze zdwojoną siłą. Konflikt może prowadzić też do " mądrego" rozwiązania respektującego przynajmniej częściowo interesy wszystkich uczestniczących stron.
Osobiście nie lubię konfliktów, unikam i próbuję rozwiązywać je poprzez drogę mediacji. Wiadomo, że czym innym jest konflikt w środowisku zawodowym, a czym innym na gruncie prywatnym.
Czy według mnie konflikt ma pozytywne strony ? To zależy, czy wyciągniemy z niego racjonalne wnioski.
Jak postrzegacie konflikt i jak radzicie sobie w sytuacjach konfliktowych? Jakie stosujecie metody na rozwiązanie konfliktu?
Pozdrawiam. :)
Mowa jest srebrem, a milczenie złotem.
MAESTRO
Zbanowany
Posty: 20
Rejestracja: 8 sty 2009, 20:27

Post autor: MAESTRO »

W konflikty wchodzę ponieważ jest to uwarunkowane moją asertywnością, która jest wrodzona i bardzo silna. Dokładnie-konflikt wygląda inaczej w środowisku zawodowym, a zupelnie inaczej w sferze prywatnej. Jednak jak wiesz DAMO, że na gruncie zawodowym bardzo ważne jest przeforsowanie własnego zdania, stanowiska, a to może rodzić konflikty ze względu na różne podejście do tematu. Trzeba szukać kompromisu, na który niestety nie zawsze mnie stać. W prywatnych sprawach żeby nie wchodzić w żadne potyczki,sprzeczki, awantury itp sprawy nie wchodzę w relacje z ludzmi zupełnie innego pokroju, o innej mentalności, bo z góry wiem, że najlepiej nam z ludzmi, którzy patrzą w tym samym kierunku i mają podobne zapatrywania. Najbardziej frustrują mnie " specjaliści", którzy nie znają się na danej materii kompletnie, a jednak zabierają głoś ( na zasadzie coś tam słyszeli albo czytali na ten temat ). Dużo by opowiadać.... :) .Mogę Ci opowiadać indywidualnie jak chcesz. :) Mam pewnego rodzaju propozycję...Na razie. :)
Awatar użytkownika
DAMA
Zbanowana
Posty: 221
Rejestracja: 6 lis 2008, 11:02

Post autor: DAMA »

MAESTRO, a cóż to za propozycja i co to ma wspólnego z tym tematem ? :)
Mowa jest srebrem, a milczenie złotem.
Awatar użytkownika
camellia
ciAStoholik
Posty: 355
Rejestracja: 21 maja 2007, 23:27

Post autor: camellia »

Mogę powiedzieć o sobie tyle, że na pewno nie jestem osobą konfliktową. O ile dobrze pamiętam, z nikim nigdy się nie kłóciłam. Pomijam tutaj sytuację domową, bo z mamą przez bardzo długi czas mi się nie układało i jest to jedyna osoba, która potrafi wyprowadzić mnie z równowagi.
W szkole podstawowej zawsze zarzucano mi brak własnego zdania. Robiłam wszystko, co mi robić kazano. Dostrzegam to jednak dopiero po latach, jak głupia byłam. W szkole średniej zawsze byłam miła i dobra dla wszystkich, a wszelkie konflikty omijałam szerokim łukiem. Byłam neutralna. Na studiach było podobnie. Pracuję co prawda niedługo, ale jak dotąd udawało mi się trafiać na taki zespół, w którym konflikty nie miały na szczęście miejsca.

MAESTRO, tej asertywności to ja Tobie naprawdę zazdroszczę. Ja nigdy nie miałam swojego zdania, więc jak tutaj mówić o jego przeforsowaniu? Rosło ze mnie takie nieprzystosowane do życia coś. Teraz mam za swoje, bo takie wycofywanie się bądź dostosowywanie się do innych prędzej czy później daje się we znaki... Przy okazji powiem, że pani psycholog bardzo szybko doszła do wniosku, że tej asertywności mi brakuje i powinnam się jej uczyć.
Panie, co oznacza to, czym mnie doświadczasz...
MAESTRO
Zbanowany
Posty: 20
Rejestracja: 8 sty 2009, 20:27

Post autor: MAESTRO »

DAMA - może napiszę publicznie. Zastanowię się. Na pewno nie złamię na chwilę obecną regulaminu. Jeśli tego nie uczynię do godziny 00, to i tak się ode mnie dowiesz.
Camellia - nadmierna asertywność też tak do końca nie jest wskazana, bo całkowicie eliminuje rozwiązania kompromisowe ( a kompromis to jednak niezła sprawa ). Jednak lepsza nadmierna asertywność niż zupełny jej brak. Kiedy się wycofujesz, przyjmujesz postawę uległości wobec każdego i wszystkich, to tak naprawdę nie jesteś sobą, bo jesteś pod wpływem innych ludzi i to jest najgorsze. Patrzysz na świat nie swoim wzrokiem, tylko wzrokiem innych ludzi. To prawda, że brak asertywności i postawa uległości raczej nie kojarzy się z konfliktem, nie kojarzy się też z siłą przebicia ale nie pozwala nam żyć do końca tak jakbyśmy chcieli. Nie wchodzę też w bliskie relacje z ludzmi, którzy mnie nie akceptują, nie muszą, ich wybór, ich sprawa. Zachowuję wtedy dystans i moje kontakty z takimi osobami ( o ile w ogóle muszą mieć miejsce ) przyjmują charakter czysto dyplomatyczny. Myślę, że konflikt jednak ma swój pozytywny wymiar - pozwala często wyłuskać sedno sprawy.
Awatar użytkownika
Piorun
PerkunAS
Posty: 595
Rejestracja: 8 kwie 2008, 12:50
Lokalizacja: z fabryki cyborgów

Post autor: Piorun »

Jestem uważany za osobę bezkonfliktową.
Faktem jest że konfliktów zdecydowanie nie lubię, staram się więc ich unikać.
Z drugiej strony jestem zdecydowanie asertywny (w zasadzie to do poziomu zimnej agresji), nie daję nikomu sobą kierować, robię co uważam za słuszne i zazwyczaj stawiam na swoim.

Jak godzę jedno z drugim?

To elementarne zastosowanie nauk Machiawellego i Sun Zi :diabel:

Pierwszą techniką jest omijanie konfliktu zanim jeszcze się pojawi.
Wystarczy obserwować swoją drogę, zawczasu poustawiać wszystko, utworzyć metaforyczne strzałki "tędy droga", zadbać o swoje pozycje i podkopanie pozycji potencjalnych przeciwników, tak by ostatecznie najbardziej istotne sprawy poszły po mojej myśli, adwersarz myślał że sam tak chciał robić jak zrobił, i by dostał w nagrodę mało istotne rzeczy a cały czas myślał że wygrał nagrodę główną.

Kolejna metoda to mówiąc językiem wschodu "Walka bez przemocy", czy "kropla drążąca skałę", czyli metoda małych kroków.
Powoli, bezkonfliktowo, cierpliwie wywierany nacisk na adwersarza, tak by zrobił maleńkie ustępstwo. A potem jeszcze jedno maleńkie.. i jeszcze...
Działanie metodą małych kroczków pozwala bezkonfliktowo zdobyć dużo więcej niż solidny konflikt - bo taki powoduje zdecydowaną obronę. Adwersarz robiąc małe nic nie znaczące ustępstwa sam się pokona i nawet nie będzie wiedzieć jak i kiedy to się stało. (Z drugiej strony trzeba się pilnować by samemu nie dać się tak złapać, ale prawdę powiedziawszy mało ludzi o tym wie i jeszcze mniej stosuje)

Jak to mówią, niech będą błogosławieni cisi, bo cicho przyjdą, cicho zrobią co chcą zrobić i nikt ich nie zauważy :D
Awatar użytkownika
DAMA
Zbanowana
Posty: 221
Rejestracja: 6 lis 2008, 11:02

Post autor: DAMA »

Piorun powiem Ci, że ja stosuję metodę " małych kroczków", którą najzwyczajniej nazywam mediacją, ugodowym załatwieniem konfliktu. Asertywność mam sporą , wrodzoną, postawy typowo nonkonformistyczne. Tylko, że z biegiem lat nabrałam do tego wszystkiego większego dystansu i mój bunt przybrał w tej chwili określenie właśnie ASERTYWNOSCI. Potrafię iść drogą kompromisu.W gruncie rzeczy unikam konfliktów i nie chcę ich, ale ze względu na to, że nie żyję na bezludnej wyspie jestem na nie narażona. Pozdrawiam :)
Mowa jest srebrem, a milczenie złotem.
Awatar użytkownika
FRIDA
Zbanowana
Posty: 38
Rejestracja: 30 gru 2008, 07:39
Lokalizacja: z Polski

Post autor: FRIDA »

1. nie wchodz w bliskie znajomości z ludzmi bardzo różniącymi się od ciebie, to niczego dobrego nie wróży, chyba, że przyjmiesz ich wartościowanie. Jednak skoro masz silną osobowość to raczej przejęcie czyjejś mentalności ci nie grozi.
2. jeśli ktoś cię nie akceptuje, nie prowadz na siłę takiej znajomości, bo negatywne emocje na pewno będą.
3. sprawy zawodowe - tutaj jest pewien dylemat, bo czasami specjaliści z tej samej branży patrzą na problem innym wzrokiem i posługują się inną interpretacją i argumentacją. No coż, chyba siła argumentów tutaj powinna zadziałać.
Jestem asertywna, wchodzę w konflikty, ale pomimo tego nie mam zdecydowanej " łatki" osoby konfliktowej, bo te konflikty nie są takie częste . Myślę, że kto ma swoje zdanie, osobowość i siłę przebicia to konflikty będą nieuniknione. Nie ma na to rady. Uważam, że rzeczywiście konflikt ma też pozytywny element, bo pozwala rozwiązać problem ( o ile pozwoli). Negatywna strona konfliktów, awantur - stres. A stres zdrowiu nie służy.
MAESTRO
Zbanowany
Posty: 20
Rejestracja: 8 sty 2009, 20:27

Post autor: MAESTRO »

FRIDO
Jeśli chodzi o relacje zawodowe to jeśli ma to być racjonalne ważenie argumentów i znalezienie tak zwanego "złotego środka" to jak najbardziej jestem za i zawsze taką metodę staram się stosować. Jednak jeśli ma to być eksperymentowanie, które dodatkowo wyrządzi po drodze wiele szkód to ja dziękuję za takie rozwiązywanie konfliktów zawodowych.
Awatar użytkownika
FRIDA
Zbanowana
Posty: 38
Rejestracja: 30 gru 2008, 07:39
Lokalizacja: z Polski

Post autor: FRIDA »

Wiadomo, że nie chodziło mi o rozwiązywanie konfliktu zawodowego na zasadzie eksperymentowania. Jednak kiedy pojawia się sytuacja, że każdy chce być najmądrzejszy i wtedy spór gotowy. Są też ludzie z pewną, ugruntowaną już pozycją zawodową, dużo starsi i oni zawsze chcą mieć racje ( niekoniecznie mają) i trudno wtedy stosować asertywność ( bo to autorytety).
Agnieszka
ninjAS
Posty: 2626
Rejestracja: 10 sie 2005, 16:38

Post autor: Agnieszka »

Ciekawe zagadnienie. Może uznacie to za lekkie odejście od tematu, ale zastanawiam się, jak z konfliktami radzą sobie ludzie o osobowości wielorakiej - szczególnie gdy różne osobowości zachowują się całkowicie odmiennie. Czy zrodzi się konflikt, czy też istnieje jakiś mechanizm obronny, która sprawia, że nawet całkowita odmienność różnych wcieleń nie powoduje zgrzytów? Przykładowo jeśli jedna osobowość jest typem bezkonfliktowego mediatora, druga bezustannie i za wszelką cenę dąży do konfrontacji, jeszcze inna jest czymś pośrodku - czy taki człowiek jest w stanie normalnie funkcjonować? Jak sądzicie? :) A może różne wcielenia w wielorakiej osobowości wspierają się wzajemnie i konflikt jest wykluczony bez względu na wszystko?
Awatar użytkownika
camellia
ciAStoholik
Posty: 355
Rejestracja: 21 maja 2007, 23:27

Post autor: camellia »

Odnośnie konfliktów chciałabym wtrącić tylko jedną rzecz. Otóż, doszłam do takiego wniosku, że czasem lepiej wejść w ten konflikt i dzięki niemu wszystko dokładnie, od A do Z, wyjaśnić, niż na przykład tkwić w niedomówieniach. Mam tutaj na myśli sytuacje nie zawodowe, a prywatne. Niedomówienia, niewyjaśnione sprawy, mogą prowadzić do trudnych sytuacji, a nawet do zerwania znajomości. Znam to z autopsji. Jeśli dołączy się do tego brak asertywności, porażka murowana.
Panie, co oznacza to, czym mnie doświadczasz...
Awatar użytkownika
DAMA
Zbanowana
Posty: 221
Rejestracja: 6 lis 2008, 11:02

Post autor: DAMA »

Agnieszka pisze:Ciekawe zagadnienie. Może uznacie to za lekkie odejście od tematu, ale zastanawiam się, jak z konfliktami radzą sobie ludzie o osobowości wielorakiej - szczególnie gdy różne osobowości zachowują się całkowicie odmiennie. Czy zrodzi się konflikt, czy też istnieje jakiś mechanizm obronny, która sprawia, że nawet całkowita odmienność różnych wcieleń nie powoduje zgrzytów? Przykładowo jeśli jedna osobowość jest typem bezkonfliktowego mediatora, druga bezustannie i za wszelką cenę dąży do konfrontacji, jeszcze inna jest czymś pośrodku - czy taki człowiek jest w stanie normalnie funkcjonować? Jak sądzicie? :) A może różne wcielenia w wielorakiej osobowości wspierają się wzajemnie i konflikt jest wykluczony bez względu na wszystko?
Anieszko to ciekawe co piszesz, ale są takie osoby. Rozdwojenie osobowości ? Takie osoby się asymilują i dostosowują do każdego środowiska, w którym by się nie znalazły. W gruncie rzeczy zastanawiam się, czy taki ktoś rzeczywiście ma osobowość i własne poglądy...a może jest po prostu sprytny i jest swojego rodzaju "graczem"? Uważam,że to osobowość bardzo fałszywa i pełna sprzeczności. Kiedyś miałam do czynienia z kimś podobnym. Mówiłam, że ma osobowość "elastyczną". Niestety był bardzo konfliktowy...i ostatecznie nabawił się nerwicy... :D Pozdrawiam
Mowa jest srebrem, a milczenie złotem.
Awatar użytkownika
DAMA
Zbanowana
Posty: 221
Rejestracja: 6 lis 2008, 11:02

Post autor: DAMA »

DAMA pisze:
Agnieszka pisze:Ciekawe zagadnienie. Może uznacie to za lekkie odejście od tematu, ale zastanawiam się, jak z konfliktami radzą sobie ludzie o osobowości wielorakiej - szczególnie gdy różne osobowości zachowują się całkowicie odmiennie. Czy zrodzi się konflikt, czy też istnieje jakiś mechanizm obronny, która sprawia, że nawet całkowita odmienność różnych wcieleń nie powoduje zgrzytów? Przykładowo jeśli jedna osobowość jest typem bezkonfliktowego mediatora, druga bezustannie i za wszelką cenę dąży do konfrontacji, jeszcze inna jest czymś pośrodku - czy taki człowiek jest w stanie normalnie funkcjonować? Jak sądzicie? :) A może różne wcielenia w wielorakiej osobowości wspierają się wzajemnie i konflikt jest wykluczony bez względu na wszystko?
Agnieszko to ciekawe co piszesz, ale są takie osoby. Rozdwojenie osobowości ? Takie osoby się asymilują i dostosowują do każdego środowiska, w którym by się nie znalazły. W gruncie rzeczy zastanawiam się, czy taki ktoś rzeczywiście ma osobowość i własne poglądy...a może jest po prostu sprytny i jest swojego rodzaju "graczem"? Uważam,że to osobowość bardzo fałszywa i pełna sprzeczności. Kiedyś miałam do czynienia z kimś podobnym. Mówiłam, że ma osobowość "elastyczną". Niestety był bardzo konfliktowy...i ostatecznie nabawił się nerwicy... :D Pozdrawiam
Mowa jest srebrem, a milczenie złotem.
Awatar użytkownika
dziwożona
tłumok bezczASowy
Posty: 1940
Rejestracja: 29 lut 2008, 20:29
Lokalizacja: z bagien i uroczysk
Kontakt:

Post autor: dziwożona »

Agnieszko! Jeśli te różne wcielenia się dogadują, to jeszcze nie jest tak źle, gorzej jakby się kłóciły. Uwaga stulecia.
Seks należy tępić, gdyż z niego biorą się dzieci - źródło naszej nieustającej, pedagogicznej udręki.
ODPOWIEDZ