Na studniówkę nie poszłam

: nie jestem typem imprezowym, (poza tym nie znosiłam swojego liceum... jak dotąd to był najgorszy etap w moim życiu) sama myśl o studniówce przyprawiała mnie o ciarki. Stwierdziłam, że nie idę bo po co się męczyć? Stałam się ofiarą zmasowanych ataków koleżanek, trzepoczących rzęsami i szczebiotającymi słodko abym zmieniła zdanie, wychowawczyni również przystąpiła do akcji pt."Pójdą wszyscy!" . Ja ze swojej strony prezentowałam stanowczy opór, więc wkrótce dały za wygraną.
Gdy jakiś czas temu w pracy wypłyną temat studniówek i gdy moje miłe panie dowiedziały się, że ja tej imprezy swoją obecnością nie uświetniłam, zobaczyłam w ich oczach... żal i współczucie

i zaraz posypały się pytania "ale dlaczego? co się stało?"
Powiem tak: nigdy nie żałowałam, nie żałuję, żałować nie będę.
Żałowałabym zapewne gdybym dała się namówić, uległa naciskom i na złość sobie na na studniówkę poszła.
Co do innego rodzaju imprez: lubię te, w kameralnym, znajomym i lubianym towarzystwie.