Strona 5 z 8

: 22 maja 2009, 14:03
autor: biedronka
Ja też na swoją iść nie chciałam. Całe to zamieszanie wokół sukienki i dodatków i tego z kim się pójdzie. Niektórzy naprawdę się wkręcili fryzjer, kosmetyczka, solarium. Ja w tym nie widziałam i nie widzę żadnego WIELKIEGO wydarzenia, ale u mnie w domu tak mędzili, że w końcu poszłam. Byłam solo i myślałam z początku, że wyjdę i pojadę do domu, bo daleko nie miałam. Wszyscy jak na nieszczęście zajmowali się tylko swoimi partnerami, jednak później impreza się rozkręciła i ani nie zauważyłam jak była 4 i nas siłą wyciągali z sali :D

: 22 lip 2009, 09:33
autor: Viljar
Spędów rodzinnych nie znoszę, podobnie jak znacznej częsci swojej rodziny, dlatego rodzinne miasto odwiedzam tylko na święta.
Na studniówce byłem, niejako z przymusu i dobrej woli, bo przyjaciółki facet miał wypadek, a ona chciała iść, ale chciała też uniknąć zaczepek ze strony innych.
Na weselu byłem raz... tak się złożyło, że ślub brała para fanatycznych depeszów. Rodzina państwa młodych była chyba nieco zaszokowana, widząc na weselu stado odzianych na czarno osobników i słysząc piosenki Jedynego Słusznego Zespołu zamiast typowych piosenek weselnych :D
Poza tym jednak nie unikam ludzi, z tym, że jestem dość wybredny muzycznie i jeśli idę na imprezę, to chcę mieć pewność, że albo
1) będzie Depeche Mode,
2) będzie trochę cięższego uderzenia ;)
... także jeśli gdzieś wychodzę, to raz-dwa na miesiąc, bo tego typu imprez w Trójmieście jest jak na lekarstwo. Za koncertami nie przepadam, bo za dużo ludzi, a nie lubię tłoku.
Natomiast na piwo czy cuś chętnie się na miasto wybieram :)

: 22 lip 2009, 21:57
autor: Arilin
Viljar pisze:Poza tym jednak nie unikam ludzi, z tym, że jestem dość wybredny muzycznie i jeśli idę na imprezę, to chcę mieć pewność, że albo
1) będzie Depeche Mode,
:D Rozumiem Cię doskonale :) Akurat fanką Depeche Mode nie jestem, ale też jak już mnie gdzieś wyniesie, to tylko tam, gdzie pewność mieć będę, że będzie muzyka moich idoli ;)

Hmmm, a tak poza tym, jesteś fanem Sagi o Ludziach Lodu?

: 22 lip 2009, 22:09
autor: Viljar
Owszem jestem fanem Sagi. I jedynym znanym mi osobnikiem płci gorszej, który przeczytał całość :)

: 24 lip 2009, 00:39
autor: Arilin
Viljar pisze:Owszem jestem fanem Sagi. I jedynym znanym mi osobnikiem płci gorszej, który przeczytał całość :)
Przepraszam za offtop, ale muszę zapytać :D

A Sagę o Czarnoksiężniku? A Sagę o Królestwie Światła?

Szefostwo forum proszę o nie bicie za offtopa. Więcej nie będę :D ;)

: 24 lip 2009, 07:00
autor: Viljar
Pozostałe Sagi już takiego wrażenia na mnie nie zrobiły. "O czarnoksiężniku" się jeszcze trzyma, ale "O królestwie światła" jest za bardzo wydziwiona :)

On Topic: Jutro jest właśnie sytuacja, której nie lubię: koncert mojego ulubionego zespołu szantowego, ale na dużej scenie w dużym tłumie. Wolę koncerty w klubach, gdzie jest "swojskie" towarzystwo.

: 24 lip 2009, 15:37
autor: Arilin
Viljar pisze:
On Topic: Jutro jest właśnie sytuacja, której nie lubię: koncert mojego ulubionego zespołu szantowego, ale na dużej scenie w dużym tłumie. Wolę koncerty w klubach, gdzie jest "swojskie" towarzystwo.
Też wolę koncerty w klubach albo salach koncertowych. Imprezy plenerowe trochę mnie przerażają. Tłum ludzi, często wiele osób nietrzeźwych. Przychodzisz się pobawić, nacieszyć ukochaną muzyką na żywo, a za Tobą stanie kilku takich z butelką z piwem, kiwa się i często zachowuje agresywnie. Dziwi mnie, że ochrona nie reaguje na takie zachowania. Ale miłość do muzyki jest silniejsza i idzie się gdzie tylko się da :D

: 24 lip 2009, 17:05
autor: Agnieszka
Arilin pisze:Imprezy plenerowe trochę mnie przerażają. Tłum ludzi, często wiele osób nietrzeźwych. Przychodzisz się pobawić, nacieszyć ukochaną muzyką na żywo, a za Tobą stanie kilku takich z butelką z piwem, kiwa się i często zachowuje agresywnie.
Od razu przypomniał mi się koncert Janerki, na którym byłam z dwoma kolegami jakieś 5 lat temu. Odbywał się w zasadzie na świeżym powietrzu (Scena Muzyczna w Gdańsku). Oczywiście pełno było nie tylko młodych chłopaków, którzy lubią sobie wypić i porozrabiać, ale i zjawił się cały gdański lumpenproletariat. Zadziałał wówczas mój magnes - usiedliśmy sobie z kolegami w dowolnie wybranym rzędzie, a tu przed nami - hyc! - pan lump z dwoma koleżankami z tego samego gatunku. Staraliśmy się skupić na koncercie, ale było to dość trudne, bo pan lump raz całował się z jedną koleżanką, raz z drugą, wydając przy tym dość interesujące odgłosy i rechocząc głośno. Na szczęście jak doszli do etapu wkładania rąk pod bluzki, stwierdzili chyba, że przeniosą się gdzie indziej i sobie poszli.
Ich amory właściwie mi nie przeszkadzały, ale rechotem zagłuszali koncert ;P

: 24 lip 2009, 18:11
autor: Ernest
Widzę, że jeszcze nie wypowiadałem się w tym temacie.
,
Za imprezami nie przepadam, czuję się nieswojo może z racji, że jestem nieobyty, niedoświadczony w takich sytuacjach? Koncerty też odpadają. Ciągłe sprawdzanie kieszeni, przeciskanie się przez tłumy, GŁOŚNA muzyka - to nie dla mnie. Jak na emeryta przystało (sic!) preferuję spokój xD
Arilin pisze:
Imprezy plenerowe trochę mnie przerażają. Tłum ludzi, często wiele osób nietrzeźwych. Przychodzisz się pobawić, nacieszyć ukochaną muzyką na żywo, a za Tobą stanie kilku takich z butelką z piwem, kiwa się i często zachowuje agresywnie.
Ludzie nietrzeźwi są tak... żałośni. I jak tu się zachować w ich obecności?

: 24 lip 2009, 23:00
autor: Viljar
Ja mam mocną głowę, więc trudno uznać, czy kiedyś byłem autentycznie nietrzeźwy. Ale na pewno robię się nieco bardziej rozmowny. A raz byliśmy z kolegami na DM Party w klubie, który daaawno temu służył jako bar ze striptizem i pozostały tam rury do występów. Po dwóch kolejkach rumu kolega namawiał mnie na taniec na rurze. Oczywiście bez rozbierania się ;)
Cóż, dowód na moim koncie na N-K :D Wszystkiego trzeba w życiu spróbować :D A czy to było żałosne? Cóż, normalny taniec, jak to na imprezie, tylko że z użyciem rekwizytu rurowego :) Nic gorszącego, bynajmniej; ja nie z takich, co się nie kontrolują i pomijając nieszkodliwe zupełnie wygłupy nic złego nie robię :)

: 25 lip 2009, 16:41
autor: Agnieszka
Ernest pisze:Ludzie nietrzeźwi są tak... żałośni. I jak tu się zachować w ich obecności?
Normalnie? :P Ja na jednej imprezie, na której wszyscy sobie popili, siadłam w kuchni i zjadłam wszystkie zakąski :mrgreen: Naprawdę pyszne kanapeczki kolega zrobił, a reszcie ludzi już nie były potrzebne - przynajmniej się nie zmarnowały :D

: 26 lip 2009, 10:05
autor: Ernest
Trochę się peszę i denerwuję w obecności nietrzeźwych. Irytuję się.

: 26 lip 2009, 10:13
autor: Agnieszka
To jeszcze chyba zależy od tego, kto jest nietrzeźwy ;P W obecności obcych nietrzeźwych też jestem spięta, bo to nigdy nie wiadomo - a nuż zwymiotuje na mnie czy coś :P
Ze znajomymi już się oswoiłam - wiem, kto jak się zachowuje po wypiciu ;)

: 26 lip 2009, 11:37
autor: Viljar
Właśnie wczoraj, na skutek nieco pospiesznie rzuconego słowa, zmuszony byłem iść do klubu, w którym miała być muzyka zupełnie nie w moim guście (jeszcze mnie - zupełnie bez przenośni - uszy bolą), a w dodatku zebrali się tam punki i nazi-skiny :roll: Ale cóż, obiecałem przyjacielowi, że przyjdę i z nim porozmawiam. Obietnic, nawet w najbłahszych kwestiach, trzeba zawsze dotrzymywać, jak oznajmia Viljar ;)

: 30 paź 2009, 18:57
autor: szarysmok
Na studniówce byłem jakiś czas, kiedy doszedłem do wniosku, ze mi nie pasuje, to wyszedłem - tak około 24. Dobrze sie wyspałem, nic nie straciłem. Imprez unikam jak ognia. Na wesela nie chodzę, no chyba, że w najbliższej rodzinie, ale wtedy zawsze proponuję, że będę kierowcą. Odwoże ludzi byle nie swoim :diabel:
Najfajniejsze chwile, które nazywam imprezami - w górach, w bacówkach z kumplami, koleżankami.