Kulinaria
Ludu, opanowałam expresowe robienie pizzy, robię ją namiętnie bo rozpłaszczanie ciasta na formie, smarowanie sosem i układanie składników wycisza mnie niesamowicie, z zachwytem patrzę jak moja pizza w piekarniku przechodzi metamorfozę... z tym, że nie ma już kto jej jeść, a ja mam głęboko zakorzeniony instynkt mówiący mi, że nic nie może się zmarnować, a więc jem, jem i łykając potem kropelki miętowe obiecuję sobie, że już nigdy więcej... a następnego dnia już marzy mi się pizzy tworzenie.
Czy to powołanie to bycia kucharzem w pizzerii?
Czy to powołanie to bycia kucharzem w pizzerii?
Miałem tak kiedyś (choć sam nie zrobiłem ani jednej pizzy) Jednak 3 lata działania w tym biznesie skutecznie mnie wyleczyły z pizzyLibra pisze:Ludu, opanowałam expresowe robienie pizzy, robię ją namiętnie bo rozpłaszczanie ciasta na formie, smarowanie sosem i układanie składników wycisza mnie niesamowicie, z zachwytem patrzę jak moja pizza w piekarniku przechodzi metamorfozę... z tym, że nie ma już kto jej jeść, a ja mam głęboko zakorzeniony instynkt mówiący mi, że nic nie może się zmarnować, a więc jem, jem i łykając potem kropelki miętowe obiecuję sobie, że już nigdy więcej... a następnego dnia już marzy mi się pizzy tworzenie.
Czy to powołanie to bycia kucharzem w pizzerii?
Sam w domu gotuję i układam menu. Kilka moich przepisów krąży gdzieś po jakiś małych lokalach w trójmieście
Reasumując zdecydowanie wolę kaczuszkę w kapuście kiszonej na winie czy silikon z fetą w sosie cytrynowokoperkowym. Z ryb łosoś w porach
Oczywiście nie można zapomnieć o zupach !
Prowadzący własne gospodarstwo domowe zazwyczaj sami układają menu i gotują
Z zup uwielbiam jedną, na której gotowanie czekam cały rok zupa wiśniowa z zacierką. Przepis naprawdę mało skomplikowany - wisnie, woda, cukier + zacierane kluseczki. Najlepsza po ostudzeniu i dodaniu śmietany (tylko i wyłącznie śmietany, żadnych jogurtów czy czegoś podobnego ). Wiem, bomba kaloryczna i podwyższanie poziomu cholesterolu, ale co tam
Zajadam ją po sniadaniu, przed obiadem, po obiedzie, przed kolacją ... aż nie będzie
Z zup uwielbiam jedną, na której gotowanie czekam cały rok zupa wiśniowa z zacierką. Przepis naprawdę mało skomplikowany - wisnie, woda, cukier + zacierane kluseczki. Najlepsza po ostudzeniu i dodaniu śmietany (tylko i wyłącznie śmietany, żadnych jogurtów czy czegoś podobnego ). Wiem, bomba kaloryczna i podwyższanie poziomu cholesterolu, ale co tam
Zajadam ją po sniadaniu, przed obiadem, po obiedzie, przed kolacją ... aż nie będzie
Z racji, że w ogóle nie mam talentu jeżeli chodzi o sztukę kulinarną lubuję się w przyrządzaniu sałatek i to bardzo prostych, oto jedna z nich:
- pierś z kurczaka,
- puszka ananasa,
- puszka kukurydzy,
- curry, bazylia, oregano, zioła prowansalskie,
- majonez jako sklejka.
Wystarczy dusić pokrojoną w kostkę pierś z kurczaka(już wtedy można dodać przyprawy) i potem pozostawić do ostygnięcia. Resztę składników odcedzić, dodać majonez i gotowe.
- pierś z kurczaka,
- puszka ananasa,
- puszka kukurydzy,
- curry, bazylia, oregano, zioła prowansalskie,
- majonez jako sklejka.
Wystarczy dusić pokrojoną w kostkę pierś z kurczaka(już wtedy można dodać przyprawy) i potem pozostawić do ostygnięcia. Resztę składników odcedzić, dodać majonez i gotowe.
"Kotom nie wolno! Z kotami nie wolno! Psik! Wyłaź, bo zawołam milicjanta!"
Mam dokładnie tak samo. Jak już ruszam w kierunku kuchni to - nie wiedzieć czemu- droga nagle jakby się wydłuża, do tego stopnia, że jak już tam docieram to o wyczynach kulinarnych nie ma mowy. Kończy się więc na jogurcie z płatkami, maksymalnie na kanapce z pomidorem, ewentualnie na jakimś "gotowcu".
Sex jest przereklamowany...
Potrzeba matką wynalazku
Ja zaczęłam gotować, bo lubię eksperymenty i zawsze ciekawiło mnie, co się stanie, jak jakiś składnik zamienię na inny Dużo eksperymentowałam w kuchni już w ostatnich klasach podstawówki i w liceum - szczególnie w wakacje
Nie lubię tylko zmywać, a niestety każda moja wizyta w kuchni kończy się tym, że ubrudzone są wszystkie dostępne naczynia i sztućce
No i niewskazane jest pieczenie ciast w moim wykonaniu, bo mam obsesję i siedzę przed piekarnikiem i się przyglądam, a to strasznie pożera czas
Jedyne, do czego długo musiałam się przekonywać, to obróbka surowego mięsa. Jakoś ciężko było mi się pogodzić z wrażeniami dotykowymi.
Ja zaczęłam gotować, bo lubię eksperymenty i zawsze ciekawiło mnie, co się stanie, jak jakiś składnik zamienię na inny Dużo eksperymentowałam w kuchni już w ostatnich klasach podstawówki i w liceum - szczególnie w wakacje
Nie lubię tylko zmywać, a niestety każda moja wizyta w kuchni kończy się tym, że ubrudzone są wszystkie dostępne naczynia i sztućce
No i niewskazane jest pieczenie ciast w moim wykonaniu, bo mam obsesję i siedzę przed piekarnikiem i się przyglądam, a to strasznie pożera czas
Jedyne, do czego długo musiałam się przekonywać, to obróbka surowego mięsa. Jakoś ciężko było mi się pogodzić z wrażeniami dotykowymi.
Mnie trochę zniechęca jak jakieś danie wydaje się być smaczne, a jego przygotowanie jest skomplikowane (dla takiego początkowego kuchcika jak ja) i spędzę sporo czasu w kuchni, gimnastykując się żeby wyszło jak należy a potem się okazuje, że mi nie smakuje (albo gdzieś tam po drodze popełniłam jakiś błąd i może dlatego).
Wypróbowałam przepis Agnieszki i muszę napisać, że przepyszneSkładniki:
- 1 cebula,
- 3-5 ząbków czosnku,
- oliwa,
- woreczek ryżu (nieugotowanego!),
- kostka bulionowa,
- kurkuma.
Cebulę i czosnek drobno posiekać i podsmażyć na oliwie. Jak już zaczynają się rumienić, wrzucić ryż z woreczka (podkreślam: nieugotowany!) i dalej podsmażać. W międzyczasie przygotować bulion z 2/3 kostki rosołowej (może być warzywna, może być z kury). Po kilku minutach, kiedy ziarenka ryżu są już otoczone tłuszczem i lekko szkliste, wlać część bulionu. W miarę jak ryż wchłania bulion, dolewać resztę. Dodać około pół łyżeczki kurkumy.
Za sprawą kostki rosołowej potrawa jest zwykle dość słona, ale można ewentualnie dodać sól i pieprz, jeśli ktoś lubi.
Baza w połączeniu z różnymi składnikami daje rozmaite wersje risotto - miękkie warzywa i ugotowane mięso czy rybę należy dodawać pod koniec procesu wchłaniania bulionu przez ryż, żeby się nie rozgotowały.
Potrawa jest gotowa, kiedy ryż wchłonie cały bulion
Najgorsze jest to, że przygotowanie posiłków trwa za długo w stosunku do zjadania ich. To chyba dla mnie jest najbardziej demotywujące- nababram się, stracę czas, a potem pochłonę to w max. kilkanaście minut Moje zdanie jest takie, że gotować trzeba po prostu lubić, wtedy nie żal czasu spędzonego przy garach. Hmm... na żonę to ja się nie nadaję
Sex jest przereklamowany...
-
- łASuch
- Posty: 194
- Rejestracja: 13 lip 2009, 08:48
- Lokalizacja: Gdzieś z ciemności otoczającej Twój umysł
Mamy tak samo,Od nowa.Sprzątanie mnie relaksuje,a problem ze zmywaniem, rozwiązuje za mnie zmywarka,polecam każdemu.
Ostatnio zmieniony 2 sie 2009, 00:02 przez Kacha, łącznie zmieniany 1 raz.
"Oto moja ostatnia wola (...) Chcę,aby pochowano mnie żywą"