: 13 mar 2009, 08:42
He he he, temat w sam raz dla mnie.
Przeważnie jak coś mi się podrze, a nie mam niczego innego, co dałoby się na grzbiet włożyć, to proszę o zakupienie dla mnie czegoś, co jest czarne i wygodne
Ostatnio (tzn. pod koniec zeszłego lata) porwały mi się na przykład moje ukochane letnie spodnie. Na szczęście na razie nie muszę niczego zastępczego kupować, bo mam jeszcze szorty-bojówki - wprawdzie są do kolan, a ja nie lubię wietrzyć łydek, no ale trudno, czasami trzeba się poświęcić Tylko będę musiała przyzwyczaić się do myśli, że nie są czarne Ewentualnie mogę je przefarbować...
Bardzo mało. Istotne jest, co uznamy za kupowanie ciuchów - czy potrzebny jest mój aktywny udział w procesie, czy też sam fakt przekazania pieniędzy oraz zamówienia pośrednikowi też jest kupowaniem ciuchów? Jeśli niezbędny jest aktywny udział, to w ogóle nie kupuję ubrań, natomiast jeśli proces z pośrednikiem też uznamy za zakup, to kupuję ubrania raz na rok lub raz na dwa lata (im rzadziej, tym lepiej ). Jak tak sobie pomyślę, to ostatni raz taki zakup z pośrednikiem miał miejsce... w 2007 r.lygrys pisze:dużo kupujecie ?
Ojej, trudne pytanie. Nie wiem Pewnie w jakimś sklepielygrys pisze:gdzie kupujecie?
No w tym 2007 roku to były czarne wranglery i czarna bluzka koszulowa. Aha, jeszcze skarpetki - chyba pięć par (czarne oczywiście).lygrys pisze:co kupujecie ?
Przeważnie jak coś mi się podrze, a nie mam niczego innego, co dałoby się na grzbiet włożyć, to proszę o zakupienie dla mnie czegoś, co jest czarne i wygodne
Ostatnio (tzn. pod koniec zeszłego lata) porwały mi się na przykład moje ukochane letnie spodnie. Na szczęście na razie nie muszę niczego zastępczego kupować, bo mam jeszcze szorty-bojówki - wprawdzie są do kolan, a ja nie lubię wietrzyć łydek, no ale trudno, czasami trzeba się poświęcić Tylko będę musiała przyzwyczaić się do myśli, że nie są czarne Ewentualnie mogę je przefarbować...