Znajomosci netowe a znajomosci w realu
Znajomosci netowe a znajomosci w realu
Temat jak wyzej. Ktore znajomosci bardziej sobie cenicie, ktore sa trwalsze? Zapraszam do przemyslen.
Od siebie dodam, ze oczywiscie wieksze grono stanowia znajomosci z reala - stare przyjaznie z pracy, ze studiow (jednakze utrzymywane glownie przez net ). Te znajomosci cenie sobie bardzo, jednakze zauwazylam, ze czasem latwiej mi otworzyc sie przez netowymi znajomymi. Przynajmniej wszystko zostanie w necie. Przyklad: Opowiadam kolezance o moich planach, po jakims czasie spotykam dawno nie widzianego kolege, a on mi sie pyta, kiedy wyjezdzam za granice... 'Bo wiesz, widzialem sie z B. i ona mi mowila...' Rece mi opadly. Niewielu osobom o tym wspominalam. Kolezanka potem dostala bure..
Sa tez znajomosci, ktore przechodza z netu do reala. Oczywiscie nie wszystkie i dzieje sie to zwykle powoli i naturalnie. Moja najdluzsza znajomosc netowo-realowa trwa chyba ze 4 lata, no, moze 5. Zaowocowala np. wypadami w gory.
To forum tez pomaga w nawiazywaniu znajomosci, ktore przechodza do reala. Ja juz po pierwszym forumowym spotkaniu zalozylam sobie folder ze zdjeciami zatytulowany: 'Spotkania forumowe'. Czyli cdn.
Sa rowniez znajomosci wylacznie netowe
Od siebie dodam, ze oczywiscie wieksze grono stanowia znajomosci z reala - stare przyjaznie z pracy, ze studiow (jednakze utrzymywane glownie przez net ). Te znajomosci cenie sobie bardzo, jednakze zauwazylam, ze czasem latwiej mi otworzyc sie przez netowymi znajomymi. Przynajmniej wszystko zostanie w necie. Przyklad: Opowiadam kolezance o moich planach, po jakims czasie spotykam dawno nie widzianego kolege, a on mi sie pyta, kiedy wyjezdzam za granice... 'Bo wiesz, widzialem sie z B. i ona mi mowila...' Rece mi opadly. Niewielu osobom o tym wspominalam. Kolezanka potem dostala bure..
Sa tez znajomosci, ktore przechodza z netu do reala. Oczywiscie nie wszystkie i dzieje sie to zwykle powoli i naturalnie. Moja najdluzsza znajomosc netowo-realowa trwa chyba ze 4 lata, no, moze 5. Zaowocowala np. wypadami w gory.
To forum tez pomaga w nawiazywaniu znajomosci, ktore przechodza do reala. Ja juz po pierwszym forumowym spotkaniu zalozylam sobie folder ze zdjeciami zatytulowany: 'Spotkania forumowe'. Czyli cdn.
Sa rowniez znajomosci wylacznie netowe
'Never give up on your adventures and dreams ...'
Był już podobny temat.
Wszyscy znajomi, z którymi obecnie utrzymuję bliski kontakt, to ludzie poznani przez internet (ale na którymś tam etapie przenieśliśmy się do reala [nie mylić z Realem], chociaż i tak w większości 'rozmawiamy' przez maila/gg itp.). Na żywo ciężko mi nawiązać z kimś znajomość, bo jestem małomówna, skryta i nie udzielam się towarzysko.
A co do trwałości - trwałe są te znajomości, w których obie strony mają podobne wyobrażenie na temat sposobu i częstotliwości utrzymywania kontaktu
Wszyscy znajomi, z którymi obecnie utrzymuję bliski kontakt, to ludzie poznani przez internet (ale na którymś tam etapie przenieśliśmy się do reala [nie mylić z Realem], chociaż i tak w większości 'rozmawiamy' przez maila/gg itp.). Na żywo ciężko mi nawiązać z kimś znajomość, bo jestem małomówna, skryta i nie udzielam się towarzysko.
A co do trwałości - trwałe są te znajomości, w których obie strony mają podobne wyobrażenie na temat sposobu i częstotliwości utrzymywania kontaktu
Coz nie ma to jak w realu ale i te drugie tez są,mam znajomego ktory zdazył sie ozenic,urodzilo mu sie dziecko no i oczywiscie rozwod tez zaliczyl i choc minelo juz 9 lat nigdy sie nie widzielisny(moze i lepiej )moze zdązymy nim nam zęby powypadają. Nie ma dla mnie znaczenia skad wziela sie ta znajomosc,wazne czy dana osoba jest wartosciowa a z tym to juz chyba gorzej.
- Keri
- łASkawca
- Posty: 1656
- Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
- Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )
Ja niestety do tych z reala to powiem tyle BUCE mi sie trafily (kolezanki i koledzy) i zadna znajomosc nie byla warta utrzymywania takiego chamstwa i wynioslosci . Znajomosci sa netowe i troche bylo ale szybko sie tez konczyly choc mam pare osob z ktorymi wciaz po trochu cos tam nabakne i rozmowa jest
Agnieszko
Agnieszko
Jestem introwertykiem to cos na ten temat wiem Tylko jak zaczne sie otwierac to sie otworze na calego i potem wychodzi powiedzenie " jak dasz palec to i reke wezma" Wiec potem odzialuje silniej jak mi d**pe obrabiaja . Wiec z doswiadczenia i przezyc coraz mniej sie otwieram i patrze na ludzi zlowrogo .Na żywo ciężko mi nawiązać z kimś znajomość, bo jestem małomówna, skryta i nie udzielam się towarzysko.
Netowa jestem krótko, więc trudno znajomości internetowe w ogóle porównywać z tymi prawdziwymi, trwającymi już kilkanaście i więcej lat. Znajomości w realu zawieram bez większych problemów, ale nie dążę do poszerzania grona znajomych.
Znajomości internetowe bywają zaskakujące. Nową jakość zyskują po przeniesieniu do reala. Osobiste spotkanie weryfikuje i decyduje o dalszym ich kształcie. Optuję za szybkim przeniesieniem znajomości do rzeczywistości. Forum ma tę zaletę, że poznajemy osobę bez angażowania się w prywatną korespondencję. Fajne uczucie: spotykam osobę pierwszy raz i ją znam...
Agnieszka dobrze to ujęła: „trwałe są te znajomości, w których obie strony mają podobne wyobrażenie na temat sposobu i częstotliwości utrzymywania kontaktu”.
A znajomość wyłącznie internetowa jest wg mnie ucieczką w wirtualny, czasem fajny, ale nierealny świat. Internet może być początkiem, ale nie celem. Na dłuższą metę nie polecam.
Znajomości internetowe bywają zaskakujące. Nową jakość zyskują po przeniesieniu do reala. Osobiste spotkanie weryfikuje i decyduje o dalszym ich kształcie. Optuję za szybkim przeniesieniem znajomości do rzeczywistości. Forum ma tę zaletę, że poznajemy osobę bez angażowania się w prywatną korespondencję. Fajne uczucie: spotykam osobę pierwszy raz i ją znam...
Agnieszka dobrze to ujęła: „trwałe są te znajomości, w których obie strony mają podobne wyobrażenie na temat sposobu i częstotliwości utrzymywania kontaktu”.
A znajomość wyłącznie internetowa jest wg mnie ucieczką w wirtualny, czasem fajny, ale nierealny świat. Internet może być początkiem, ale nie celem. Na dłuższą metę nie polecam.
Turysta-człowiek pętający się po szlakach w poszukiwaniu jedzenia
- Magdalena_11
- bobASek
- Posty: 2
- Rejestracja: 30 lis 2009, 10:12
Podobno najlepsze przyjaźnie są te wyniesione ze szkoły czy studiów. Ja takie utrzymuje właśnie od liceum. Nie dużo, ale jak powiadają, lepszy jeden prawdziwy przyjaciel niż tabun fałszywych. No pewnie, ze z czasem człowiek poznawał i zaprzyjaźniał się z innymi, ale perspektywy tegoż czasu widzę, że najstarsze przyjaźnie są najtrwalsze. Z tym, ze kiedy ja chodziłam do liceum, to nie było jeszcze gg :D:D:D:D Wszystko odbywalo się na zdrowym organiźmie :D:D:D Zapewniam jednak, ze nie było to przed 2-gą wojną światową :D:D
Ale są od tej reguły wyjątki - na przykład ja Z nikim z osób, z którymi utrzymuję obecnie kontakt, nie chodziłam ani do szkoły, ani na studia. No z jednym kolegą studiowaliśmy na tym samym wydziale, ale w rozłącznych okresach - on zaczął, jak ja skończyłam.Magdalena_11 pisze:Podobno najlepsze przyjaźnie są te wyniesione ze szkoły czy studiów.
No ja gg poznałam dopiero na studiach Wtedy zresztą zaczęła się moja prawdziwa przygoda z netem i zawiązały pierwsze w miarę trwałe znajomości - przez irca i tym podobne ustrojstwa.Magdalena_11 pisze:Z tym, ze kiedy ja chodziłam do liceum, to nie było jeszcze gg Wszystko odbywalo się na zdrowym organiźmie Zapewniam jednak, ze nie było to przed 2-gą wojną światową.
- Keri
- łASkawca
- Posty: 1656
- Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
- Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )
Jak juz to mam pare ze studiow ze szkoly to kilka (5 osob powinno byc ). Ale jak wczesniej wspomnialem "Buroki" a nie koledzy/kolezanki mi sie trafili przez caly okres szkoly (oprocz podstawowki ale to inna strefa )Magdalena_11 pisze:Podobno najlepsze przyjaźnie są te wyniesione ze szkoły czy studiów.
Jakoś dziwnym sposobem z LO nie wyniosłem kompletnie żadnych znajomości. Ze studiów utrzymuję kontakt z osobami... bodajże dwiema dość regularnie piszemy sobie maile.
Jeśli chodzi o znajomości netowe, to prędzej czy później mam ochotę poznać daną osobę na żywo. Bez tego więź można utrzymać, ale to już nie jest to. Co innego mieć do czynienia z avatarem i postami, a co innego z żywym człowiekiem
Jeśli chodzi o znajomości netowe, to prędzej czy później mam ochotę poznać daną osobę na żywo. Bez tego więź można utrzymać, ale to już nie jest to. Co innego mieć do czynienia z avatarem i postami, a co innego z żywym człowiekiem
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Jak dla mnie znajomości z "reala" są jednak trwalsze - nie dlatego, że ludzie w internecie są inni, że to nie jest naprawdę, ale dlatego, że wirtualnych przyjaciół nie mam blisko siebie - fajnie jest rozmawiać, można się spotkać raz, dwa razy a może nawet więcej - na konwentach, zjazdach i innych takich tam, ale nie rekompensuje to czasu spędzonego razem, robienia wspólnie rzeczy, które wszystko scalą... Niemniej jednak jak dla mnie, gdyby tylko byłaby możliwość, częstszego kontaktu vis-a-vis, to w sumie znajomych z neta poznaje się inaczej - nie patrząc na to co na zewnątrz, ale co w środku;) Jakoś tak łatwiej znaleźć kogoś kompatybilnego do nas jeśli chodzi o zainteresowania itd..
Raczej nie utrzymuje kontaktów ze szkoły - w zasadzie kontaktuję sie jedynie z jedną przyjaciółka z gimnazjum i jedną z liceum. Faktycznie - niezbyt często, ale wiem, że jak będzie trzeba, to zawsze mogę na nie liczyć
Natomiast jakiś czas temu przypadkiem spotkałam na dworcu kumpele z LO. Przez godzinę jechałyśmy razem autobusem i to był koszmar - zmieniła się strasznie. Po prostu nie potrafiłam z nią normalnie porozmawiać. Pewne cechy jej charakteru (nie będę się tu wdawać w szczegółowe analizy) pogłębiły się bardzo, i to - imho - wpłynęło bardzo niekorzystnie na mój kontakt z nią. Co gorsza, wiem, że w zasadzie te cechy nie tyle się pogłębiły, co były ukryte kiedy trzymałyśmy się razem. I to z mojej przyczyny - ponieważ ja dominowałam, ona dostosowywała się do mnie. Poczułam się, jakbym przez ponad dwa lata przyjaźniła się z lalka, która mogę uczesać i ubrać jak zechcę.
Znajomości czysto internetowych raczej nie utrzymuję - nie potrafię. Jeśli się z kimś nie spotykam, to prędzej czy później (zwykle prędzej) braknie tematów do rozmowy. O czym można rozmawiać z kimś, kogo się właściwie nie zna, nic się razem nie przeżyło?
Przenoszenie znajomości netowych do reala - jak najbardziej To, gdzie kogoś poznałam, nie ma dla mnie absolutnie żadnego znaczenia - liczy się tylko człowiek. Oczywiście, czasem przeszkodą jest spora odległość, ale dla chcącego nic trudnego - lubię podróże małe i duże
Natomiast jakiś czas temu przypadkiem spotkałam na dworcu kumpele z LO. Przez godzinę jechałyśmy razem autobusem i to był koszmar - zmieniła się strasznie. Po prostu nie potrafiłam z nią normalnie porozmawiać. Pewne cechy jej charakteru (nie będę się tu wdawać w szczegółowe analizy) pogłębiły się bardzo, i to - imho - wpłynęło bardzo niekorzystnie na mój kontakt z nią. Co gorsza, wiem, że w zasadzie te cechy nie tyle się pogłębiły, co były ukryte kiedy trzymałyśmy się razem. I to z mojej przyczyny - ponieważ ja dominowałam, ona dostosowywała się do mnie. Poczułam się, jakbym przez ponad dwa lata przyjaźniła się z lalka, która mogę uczesać i ubrać jak zechcę.
Znajomości czysto internetowych raczej nie utrzymuję - nie potrafię. Jeśli się z kimś nie spotykam, to prędzej czy później (zwykle prędzej) braknie tematów do rozmowy. O czym można rozmawiać z kimś, kogo się właściwie nie zna, nic się razem nie przeżyło?
Przenoszenie znajomości netowych do reala - jak najbardziej To, gdzie kogoś poznałam, nie ma dla mnie absolutnie żadnego znaczenia - liczy się tylko człowiek. Oczywiście, czasem przeszkodą jest spora odległość, ale dla chcącego nic trudnego - lubię podróże małe i duże
To oszpeć mnie... oszpeć mnie miły. Utnij mi język. Jakoś zmogę. Utnij mi język, żebym nie miała pokusy odzywać się do nikogo.
Właśnie - jeśli chodzi o poznawanie się na żywo, to nigdy nie mogłem zrozumieć, dlaczego problemem jest zmówienie się na spotkanie ludzi mieszkających powiedzmy 20 minut jazdy autobusem miejskim
Poza tym zauważyłem, że jeśli kogoś poznałem na żywo, to znacznie łatwiej utrzymać taką znajomość przez net. Nawet jeśli na żywo ludzie spotykają się na przykład raz na kwartał, albo i to nie.
Poza tym zauważyłem, że jeśli kogoś poznałem na żywo, to znacznie łatwiej utrzymać taką znajomość przez net. Nawet jeśli na żywo ludzie spotykają się na przykład raz na kwartał, albo i to nie.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
- Keri
- łASkawca
- Posty: 1656
- Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
- Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )
Wystarczy lekkie spojrzenie i zauwazenie ze dana osoba jest godna zaufania Co innego pisac i mowi a co innego pokazywac po sobie to co sie mowi, wyraza i mysli Twarz, mimika twarzy To jest wlasnie wazna rzecz przy znajomosciach na dlugi czas Choc nie tylko Ale male spojrzenie na dana osobe zmienia wszystko .
Faktycznie - mam znajomych, z którymi się widzę właśnie raz na kwartał (lub rzadziej) i jakoś nie mam z tym problemu, że muszę zapakować dupsko w pociąg i autobus i przejechać pół Polski. W sumie lubię to, a gdybym ich nie widywała, to taka znajomość byłaby niewiele warta.Viljar pisze:Właśnie - jeśli chodzi o poznawanie się na żywo, to nigdy nie mogłem zrozumieć, dlaczego problemem jest zmówienie się na spotkanie ludzi mieszkających powiedzmy 20 minut jazdy autobusem miejskim
Poza tym zauważyłem, że jeśli kogoś poznałem na żywo, to znacznie łatwiej utrzymać taką znajomość przez net. Nawet jeśli na żywo ludzie spotykają się na przykład raz na kwartał, albo i to nie.
Natomiast ze znajomymi z tego samego miasta trudno nam znaleźć wspólny wolny wieczór (zawsze przecież można to odłożyć, jutro tez jest dzień, mieszkamy kilometr od siebie... milion wymówek). To co, połowa forum jest z Trójmiasta, to spotykamy się jutro, tak?
To oszpeć mnie... oszpeć mnie miły. Utnij mi język. Jakoś zmogę. Utnij mi język, żebym nie miała pokusy odzywać się do nikogo.