Re: Prawo jazdy
: 5 lut 2018, 09:49
Zdałam chyba za 7. albo 8. razem? Ale nie należało mi się i powiedzmy, że nie przyznaję się do prawa jazdy, bo poza sytuacjami absolutnie awaryjnymi wykluczam możliwość usiądnięcia jeszcze kiedyś za kierownicą. NIe nadaję się do tego, NIE UMIEM, nic nie pamiętam, bo lata temu zrezygnowałam z prowadzenia samochodu, panicznie się boję prowadzić.
Niby zdałam i ani razu nie jechałam bez asysty mamy. To akurat całe szczęście. Za każdym razem wysiadałam z samochodu obolała - po prostu tak się denerwowałam, że podczas jazdy miałam cały czas napięte mięśnie obręczy barkowej.
Jeździłam (nieczęsto) ze trzy lata? Potem mama się wyprowadziła, więc bardzo rzadko jeździłyśmy dokądś razem i można powiedzieć, że samoistnie przestałam. Potem w ogóle przestałam się w jakikolwiek sposób identyfikować z prowadzeniem samochodu. Samochody nigdy mnie nie interesowały, nie odróżniałam modeli, zwracałam uwagę tylko na ich barwy (nadal zwracam - uważam, że skoro już muszą być, to mogłyby być bardziej kolorowe...), ale zasadniczo podzielałam pogląd większości, że samochód to wygoda i coś wartościowego... Potem zaczęłam bardziej zauważać to, że samochody robią krzywdę miastu i środowisku, zaczęłam czytać różne "antysamochodowe" opinie... (Przykład: czy wiecie, że poszerzanie ulic nie zmniejsza korków? To tzw. prawo Lewisa-Modridge'a. Korki owszem są mniejsze przez ileś tygodni czy miesięcy, ale potem wieść o przejezdnej trasie przyciąga więcej kierowców i korki są takie same, jak przed przebudową. Inny przykład: czy wiecie, że szerokość pasa ruchu bardzo wpływa na to, jaką prędkość kierowca subiektywnie odczuwa jako odpowiednią? W Polsce bardzo często buduje się przewymiarowane jezdnie i to jedna z ważnych przyczyn tego, że samochodziarze masowo przekraczają dozwoloną prędkość.)
Jestem pieszą i pasażerką zbiorkomu. Uważam, że miasto powinno prowadzić aktywną politykę zachęcania do wyboru mniej terenochłonnych i bardziej ekologicznych środków transportu. Przeraża mnie, że polscy samochodziarze nie zwracają uwagi na pieszych, zachowują się, jakby uważali pieszych za podludzi. Czy wiecie, że W Polsce ginie bezwzględnie najwięcej pieszych w Unii? To w ogóle nie ma porównania. (W przeliczeniu na liczbę mieszkańców w ostatnich latach co prawda wyprzedziły nas Litwa i Rumunia. W sumie wychodzi na to, że to w krajach postkomunistycznych, zdemoralizowanych kolejno komunizmem i dzikim kapitalizmem, trwa hegemonia samochodu, za to zachodni kapitalizm także w tym obszarze się reformuje...) Tymczasem za ŚMIERTELNIE NIEBEZPIECZNE zachowanie, jakim jest omijanie samochodu, który zatrzymał się, by przepuścić pieszych, grozi podobno raptem 10 punkcików karnych. (Nawiasem mówiąc - w wielu krajach 10 punktów to więcej niż pełny limit... Są kraje, w których prawo jazdy zostaje zatrzymane po przekroczeniu 7 czy 9 punktów.)
Przeraża mnie myśl o tym, że mogłabym zrobić coś takiego. Nigdy nie mogłabym sobie wybaczyć zrobienia komuś krzywdy. Często piszę, że są dwa możliwe powody wyprzedzania-omijania na przejściu dla pieszych:
a) samochodziarz jest psychopatą, któremu obojętne jest życie i zdrowie pieszych podludzi;
b) samochodziarz jest idiotą, który w czasie jazdy w ogóle nie myśli i nie jest w stanie przetworzyć informacji "widać pieszych" lub "widać zatrzymujący się samochód";
zaś ani psychopaci, ani idioci nie powinni mieć prawa do posługiwania się potencjalnie niebezpiecznym narzędziem, jakim jest samochód.
Nie jestem idiotką. Ale jestem osobą o dużej skłonności do błądzenia myślami i właśnie z tego powodu łatwo mogę jednak się zagapić. Przeraża mnie możliwość wyrządzenia komuś krzywdy. Przeraża mnie, z jaką łatwością samochodziarze szafują naszym życiem i dlatego NIE CHCĘ BYĆ JEDNĄ Z NICH.
Niby zdałam i ani razu nie jechałam bez asysty mamy. To akurat całe szczęście. Za każdym razem wysiadałam z samochodu obolała - po prostu tak się denerwowałam, że podczas jazdy miałam cały czas napięte mięśnie obręczy barkowej.
Jeździłam (nieczęsto) ze trzy lata? Potem mama się wyprowadziła, więc bardzo rzadko jeździłyśmy dokądś razem i można powiedzieć, że samoistnie przestałam. Potem w ogóle przestałam się w jakikolwiek sposób identyfikować z prowadzeniem samochodu. Samochody nigdy mnie nie interesowały, nie odróżniałam modeli, zwracałam uwagę tylko na ich barwy (nadal zwracam - uważam, że skoro już muszą być, to mogłyby być bardziej kolorowe...), ale zasadniczo podzielałam pogląd większości, że samochód to wygoda i coś wartościowego... Potem zaczęłam bardziej zauważać to, że samochody robią krzywdę miastu i środowisku, zaczęłam czytać różne "antysamochodowe" opinie... (Przykład: czy wiecie, że poszerzanie ulic nie zmniejsza korków? To tzw. prawo Lewisa-Modridge'a. Korki owszem są mniejsze przez ileś tygodni czy miesięcy, ale potem wieść o przejezdnej trasie przyciąga więcej kierowców i korki są takie same, jak przed przebudową. Inny przykład: czy wiecie, że szerokość pasa ruchu bardzo wpływa na to, jaką prędkość kierowca subiektywnie odczuwa jako odpowiednią? W Polsce bardzo często buduje się przewymiarowane jezdnie i to jedna z ważnych przyczyn tego, że samochodziarze masowo przekraczają dozwoloną prędkość.)
Jestem pieszą i pasażerką zbiorkomu. Uważam, że miasto powinno prowadzić aktywną politykę zachęcania do wyboru mniej terenochłonnych i bardziej ekologicznych środków transportu. Przeraża mnie, że polscy samochodziarze nie zwracają uwagi na pieszych, zachowują się, jakby uważali pieszych za podludzi. Czy wiecie, że W Polsce ginie bezwzględnie najwięcej pieszych w Unii? To w ogóle nie ma porównania. (W przeliczeniu na liczbę mieszkańców w ostatnich latach co prawda wyprzedziły nas Litwa i Rumunia. W sumie wychodzi na to, że to w krajach postkomunistycznych, zdemoralizowanych kolejno komunizmem i dzikim kapitalizmem, trwa hegemonia samochodu, za to zachodni kapitalizm także w tym obszarze się reformuje...) Tymczasem za ŚMIERTELNIE NIEBEZPIECZNE zachowanie, jakim jest omijanie samochodu, który zatrzymał się, by przepuścić pieszych, grozi podobno raptem 10 punkcików karnych. (Nawiasem mówiąc - w wielu krajach 10 punktów to więcej niż pełny limit... Są kraje, w których prawo jazdy zostaje zatrzymane po przekroczeniu 7 czy 9 punktów.)
Przeraża mnie myśl o tym, że mogłabym zrobić coś takiego. Nigdy nie mogłabym sobie wybaczyć zrobienia komuś krzywdy. Często piszę, że są dwa możliwe powody wyprzedzania-omijania na przejściu dla pieszych:
a) samochodziarz jest psychopatą, któremu obojętne jest życie i zdrowie pieszych podludzi;
b) samochodziarz jest idiotą, który w czasie jazdy w ogóle nie myśli i nie jest w stanie przetworzyć informacji "widać pieszych" lub "widać zatrzymujący się samochód";
zaś ani psychopaci, ani idioci nie powinni mieć prawa do posługiwania się potencjalnie niebezpiecznym narzędziem, jakim jest samochód.
Nie jestem idiotką. Ale jestem osobą o dużej skłonności do błądzenia myślami i właśnie z tego powodu łatwo mogę jednak się zagapić. Przeraża mnie możliwość wyrządzenia komuś krzywdy. Przeraża mnie, z jaką łatwością samochodziarze szafują naszym życiem i dlatego NIE CHCĘ BYĆ JEDNĄ Z NICH.