kot :-)

Masz ochotę pogadać o czymś innym? Oto miejsce!
Awatar użytkownika
morowy
pASibrzuch
Posty: 256
Rejestracja: 15 paź 2014, 08:02
Lokalizacja: Laniakea

Re: kot :-)

Post autor: morowy »

ivi pisze: Ze względu na czas pracy, za długo sam musiałby w domu siedzieć.
Libra pisze:To weź 2 kociambry. Zajmą sie sobą jak Ciebie nie będzie.
Też mam podobny problem. W dni powszednie jestem poza domem od rana do wieczora, więc kocina by się po prostu nudziła i pewnie próbowałaby się wydostać na zewnątrz przez uchylone w celu wietrzenia okno ( w mieszkaniu rodziców tak było - dwa razy kot spadł nam z drugiego piętra). A życie z dwoma kotami w kawalerce 30m2 z niezamykaną kuchnią (aneks kuchenny) tez mi się nie uśmiecha.

Wymyśliłem więc trzecie rozwiązanie, że wezmę jakiegoś kota po przejściach od "kocich mam". Na forach kociarskich, kocie mamy opisują czasem, ze wśród 20 kotów trzymanych w mieszkaniu, mają takie koty "z przeszłością", które boją się wychodzić na dwór jak ognia, nie "bzikują", cały dzień siedzą gdzieś na szafie jakby ich w ogóle nie było. Coś takiego by mi pasiło do mojego M-1. :P
Tylko znów się boje , czy taki kot nie okaże się całkiem aspołeczny? Może nie dać się już nigdy oswoić, przy próbie głaskania - będzie gryzł i drapał. Albo zamiast kuwety, upodoba sobie...moje łóżko? Nigdy nie wiadomo, co nagle się okaże z takim kotem ze zrytym beretem...
Mam też wątpliwości, czy taka kocia mama zgodziłaby się, żeby wziąć kota na próbę na tydzień, dwa? Wątpię, bo one są zazwyczaj nawiedzone - zaraz bym się pewnie nasłuchał o kociej psychologii...

Tak że na razie zrezygnowałem, chociaż koty miałem wcześniej dwa i brakuje mi teraz tych przytulastych futrzastych wariatów, szczególnie jak oglądam te wasze fotki... :(
"Gdy moderator/-ka banuje użytkownika bez ostrzeżenia, a jedyny argument to argument siły - w tym samym czasie gdzieś na świecie umiera jedna tancerka brzucha albo panda w ciąży." - prawo internetu
Libra

Re: kot :-)

Post autor: Libra »

Zdarzają się nawiedzone(chcę dobrze), ale warto spróbować. Nieraz koty są rozsiane po domach tymczasowych, tam opiekun ma dla nich więcej czasu i może więcej powiedzieć na temat charakteru.
nie "bzikują", cały dzień siedzą gdzieś na szafie jakby ich w ogóle nie było.
więc może zdecyduj się na kota starszego? Mniej tych momentów, kiedy nagle kocię biega po suficie jakby mu ktoś pieprzu do tyłka nasypał.
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: kot :-)

Post autor: Viljar »

Popieram. Spełniony byłby tym lepszy uczynek, że starszych kotów mało kto chce adoptować i biedactwa się męczą w schroniskach. A ja mogę poświadczyć, że nie ma nic piękniejszego, niż wdzięczność w ślipkach starszego i nie w pełni sprawnego kotka.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Awatar użytkownika
Poison Ivy
fantAStyczny
Posty: 578
Rejestracja: 3 cze 2014, 23:14

Re: kot :-)

Post autor: Poison Ivy »

morowy pisze:
ivi pisze: Ze względu na czas pracy, za długo sam musiałby w domu siedzieć.
Libra pisze:To weź 2 kociambry. Zajmą sie sobą jak Ciebie nie będzie.
Też mam podobny problem. W dni powszednie jestem poza domem od rana do wieczora, więc kocina by się po prostu nudziła i pewnie próbowałaby się wydostać na zewnątrz przez uchylone w celu wietrzenia okno ( w mieszkaniu rodziców tak było - dwa razy kot spadł nam z drugiego piętra). A życie z dwoma kotami w kawalerce 30m2 z niezamykaną kuchnią (aneks kuchenny) tez mi się nie uśmiecha.

Kot dwa razy spadł? Nie wystarczyło, że spadł raz, żeby zrozumieć, że to dla kota śmiertelne niebezpieczeństwo?
Są specjalne siatki do zabezpieczenia uchylnego okna. Przede wszystkim kot może w nim utknąć i śmierć następuje w ciągu 15 minut, bo jak się szarpie, to wpada głębiej i miażdży wnętrzności. Masakra, że ludzie potrafią być tacy nieodpowiedzialni...
Zwierzę to odpowiedzialność, może jednak lepiej, żeby morowy więcej kotów nie miał.
Aspołeczny kot tym bardziej będzie chciał nawiać przez uchylone okno.

http://www.karusek.com.pl/kategoria.php?cat=1056
Awatar użytkownika
ivi
pASibrzuch
Posty: 211
Rejestracja: 1 sie 2008, 21:14

Re: kot :-)

Post autor: ivi »

Znajoma ma taką siatkę, kot nie zbliża się do niej za specjalnie i nie próbuje przeciskać przez mikroskopijne oczka.Siedzi tylko na parapecie i obserwuje świat.
Awatar użytkownika
dziwożona
tłumok bezczASowy
Posty: 1940
Rejestracja: 29 lut 2008, 20:29
Lokalizacja: z bagien i uroczysk
Kontakt:

Re: kot :-)

Post autor: dziwożona »

Ivi, moim zdaniem kot z Tobą miałby jak w raju. Podoba mnie się Twój szacunek do tych zwierząt. To mówię ja, stara kociara.
Seks należy tępić, gdyż z niego biorą się dzieci - źródło naszej nieustającej, pedagogicznej udręki.
Awatar użytkownika
Poison Ivy
fantAStyczny
Posty: 578
Rejestracja: 3 cze 2014, 23:14

Re: kot :-)

Post autor: Poison Ivy »

ivi pisze:Znajoma ma taką siatkę, kot nie zbliża się do niej za specjalnie i nie próbuje przeciskać przez mikroskopijne oczka.Siedzi tylko na parapecie i obserwuje świat.
Wszystko zależy od kota. Ale też może nagle nadlecieć motylek, kot podąży za instynktem, machnie łapą, straci równowagę i po kocie...

To się po prostu zbyt często zdarza, by to ignorować.
Awatar użytkownika
morowy
pASibrzuch
Posty: 256
Rejestracja: 15 paź 2014, 08:02
Lokalizacja: Laniakea

Re: kot :-)

Post autor: morowy »

Libra pisze:Zdarzają się nawiedzone(chcę dobrze), ale warto spróbować. Nieraz koty są rozsiane po domach tymczasowych, tam opiekun ma dla nich więcej czasu i może więcej powiedzieć na temat charakteru.
Libra pisze:więc może zdecyduj się na kota starszego? Mniej tych momentów, kiedy nagle kocię biega po suficie jakby mu ktoś pieprzu do tyłka nasypał.
No właśnie o czymś takim przecież pisałem, albo tak mi się zdawało. :D Na forach kociarskich są takie "kocie mamy", które zbierają wszystkie bezpańskie koty z okolicy. Póki nie znajdą (się) dla nich docelowe miejsca, te wszystkie koty żyja u nich w domach "na kupie". I to właśnie te opiekunki kotów opisują czasem, ze maja jakiegoś kota po przejściach, "zahukanego", który nie lgnie na dwór. To koty dorosłe, po jakichś być może traumatycznych przypadkach życiowych. Obawa jest taka, ze taki kot np. może załatwiać się wszędzie, ale nie do kuwety itp., a taka kocia mama, to nie wiadomo do końca, co mi opowie. Zależy, czy sama może nie ma go już dosyć, ale przed sobą się nie przyzna?
Viljar pisze:Popieram. Spełniony byłby tym lepszy uczynek, że starszych kotów mało kto chce adoptować i biedactwa się męczą w schroniskach. A ja mogę poświadczyć, że nie ma nic piękniejszego, niż wdzięczność w ślipkach starszego i nie w pełni sprawnego kotka.
No zgadza się, tak tez sobie myślałem. Ludzie zazwyczaj biorą do domu małe, słodziutkie puchate kuleczki, a potem jak kicia dorośnie, to ląduje w schronisku. Dorosły kot ma dużo mniejszą szansę na adopcje niż taki mały słodziak. Dlatego, myślałem sobie, wezmę jakiegoś "skończeńca" i jako dwaj życiowi outsiderzy będziemy sobie w spokoju dochodzić końca naszych dni. Tylko czy dwa stare dziwaki z trudnym charakterem dadzą radę się zakumplować? Dobrze byłoby wypróbować się z tydzień czy dwa, ale to pewnie będzie niemoralne dla kogoś od kogo tego kota chciałbym "wypożyczyć".
Poison Ivy pisze:Kot dwa razy spadł? Nie wystarczyło, że spadł raz, żeby zrozumieć, że to dla kota śmiertelne niebezpieczeństwo?
Nie no co ty. Nawet do tej pory uważałem, że to dla kota śmieszne, zdrowe i przyjemne. Jakie to szczęście, że pojawiłaś się ty.
To było w mieszkaniu rodziców, gdzie przy jednym z okien był taki parapet zewnętrzny z "płotkiem". Józek tam sobie wchodził i siedział podziwiając okolicę, albo kimał czasem, aż któregoś dnia spadł. Wtedy przestaliśmy dopuszczać go do okien i uważaliśmy, żeby nigdy nie znalazł się sam w pomieszczeniu z otwartym oknem. Pomimo tego zdarzyła się chwila nieuwagi, wydostał się i znów spadł (wtedy już bardzo ciągnęło go do dziewczyn).
Rodzice mieli działkę niedaleko budynku w którym mieszkaliśmy, zaczęli więc codziennie go tam zabierać, ąż się przyzwyczaił i nauczył się wychodzić z domu i wracać. Wtedy przestał interesować się oknami - za to dwa lata później zabił go samochód na ulicy...
Stwierdziłem więc, że nie mogę mieć kota mieszkając w bloku, chociaż to nie centrum miasta, tylko spokojne, zadupiaste przedmieścia otoczone parkami i ogródkami działkowymi. Kot w mieszkaniu się męczy, a na zewnątrz jest jednak zbyt niebezpiecznie przez niewielki, ale jednak ruch uliczny...
Niestety moja ówczesna dziewczyna zadzwoniła do mnie któregoś dnia i powiedziała, żebym szybko do niej przyjechał, bo była z siostrą w zoo i ma dla mnie małego słonia. Okazało się, ze z wybiegu dla słoni wyszedł mały kotek i one zabrały go dla mnie, bo wciąż tęskniłem za Józkiem. Chcąc nie chcąc miałem znów kota, ale tym razem od razu przyzwyczajaliśmy go z rodzicami do wychodzenia z domu z nadzieją, że nie będzie się kręcił w pobliżu jezdni (Fido był jakiś taki bardzo bojaźliwy, więc podstawy były...). Dzięki temu nigdy nie interesował się oknami, za to po półtora roku przepadł bez śladu. Tak oto zakończyła się moja kocia historia...
Poison Ivy pisze:Są specjalne siatki do zabezpieczenia uchylnego okna. Przede wszystkim kot może w nim utknąć i śmierć następuje w ciągu 15 minut, bo jak się szarpie, to wpada głębiej i miażdży wnętrzności. Masakra, że ludzie potrafią być tacy nieodpowiedzialni...
Fajnie, że są teraz te siatki, ale wtedy nie było internetu, ani nie mieliśmy nawet uchylnych okien i siatki na oknach nie przyszły nam do głowy. Ale dzięki za linka, bo takie siatki to rzeczywiście fajna sprawa - może dzięki temu jednak znów poważniej pomyślę o kocie.
Poison Ivy pisze:Zwierzę to odpowiedzialność, może jednak lepiej, żeby morowy więcej kotów nie miał.
Najlepiej moze tego okropnego morowego od razu odpier...ć. Może spróbuję załatwić gdzieś jakiegos guna, a wtedy palniesz mi w tył głowy, co ty na to?
Poison Ivy pisze:Aspołeczny kot tym bardziej będzie chciał nawiać przez uchylone okno.
No chyba, że jest to taki aspołeczny, który najbardziej na swiecie boi się wychodzic z domu. Na pewno takie bywają, bo czytałem przynajmniej o jednym przypadku na kociarskich forach. I taki właśnie chyba najlepiej by mi pasował jeśli się znów zdecyduję...
"Gdy moderator/-ka banuje użytkownika bez ostrzeżenia, a jedyny argument to argument siły - w tym samym czasie gdzieś na świecie umiera jedna tancerka brzucha albo panda w ciąży." - prawo internetu
Awatar użytkownika
Poison Ivy
fantAStyczny
Posty: 578
Rejestracja: 3 cze 2014, 23:14

Re: kot :-)

Post autor: Poison Ivy »

morowy pisze: Pomimo tego zdarzyła się chwila nieuwagi, wydostał się i znów spadł (wtedy już bardzo ciągnęło go do dziewczyn).
Aaaaa! I jeszcze do tego niewykastrowany! :roll:

Jestem przyjaźnie nastawiona do wszystkich zwierząt, nawet ludzi, więc postaram się powstrzymać mordercze instynkty. Zresztą nie umiem strzelać. ;)
Awatar użytkownika
morowy
pASibrzuch
Posty: 256
Rejestracja: 15 paź 2014, 08:02
Lokalizacja: Laniakea

Re: kot :-)

Post autor: morowy »

Poison Ivy pisze:Aaaaa! I jeszcze do tego niewykastrowany! :roll:
Kastrować czy nie kastrować - oto jest pytanie! U mnie oba koty były niekastrowane, bo tak... zdecydowała moja mama :P
Poison Ivy pisze:Jestem przyjaźnie nastawiona do wszystkich zwierząt, nawet ludzi, więc postaram się powstrzymać mordercze instynkty. Zresztą nie umiem strzelać. ;)
E tam, każda kobieta jest w stanie znaleźć w sobie wystarczająco duże pokłady złości, żeby odstrzelić jakiegoś typa, jeśli naprawdę tego chce. Nawet jak nie umie strzelać. :wink:
"Gdy moderator/-ka banuje użytkownika bez ostrzeżenia, a jedyny argument to argument siły - w tym samym czasie gdzieś na świecie umiera jedna tancerka brzucha albo panda w ciąży." - prawo internetu
Libra

Re: kot :-)

Post autor: Libra »

Koleżanka kilka lat zwlekała ze skróceniem kocura o jajka, gdy się zdecydowała to stwierdziła, że powinna wcześniej .

Wcześniej w "gorących" okresach , kicia nie była pokryta sierścią, a strupem bo taki waleczny był z niego wojownik i kocurzym siuśkiem pachnący, ponadto ów wojownik z racji swojej buńczuczności co jakiś czas zasilał sakwę weterynarza, bo raz lub dwa trzeba było zszywać a raz po kociej bójce łapę składać... Z obecnego stanu rzeczy dziewczę zadowolone bo kot jak z obrazka, futerko ładne, wychodzący jest ale już sie aż tak nie szlaja, terenu broni ale w wielkie boje z osiedlowymi zabijakami już nie wdaje... wypadł z "rynku" ;)
Awatar użytkownika
morowy
pASibrzuch
Posty: 256
Rejestracja: 15 paź 2014, 08:02
Lokalizacja: Laniakea

Re: kot :-)

Post autor: morowy »

Libra pisze: Z obecnego stanu rzeczy dziewczę zadowolone bo kot jak z obrazka, futerko ładne, wychodzący jest ale już sie aż tak nie szlaja, terenu broni ale w wielkie boje z osiedlowymi zabijakami już nie wdaje... wypadł z "rynku" ;)
Że dziewczę zadowolone, to zrozumiałe, ale to nie jej obcięli jajka. :mrgreen: Osobiście nie jestem przekonany ani na "tak" ani na "nie", bo nie wiem, czy zwierzątko jest po takim zabiegu bardziej szczęśliwe, czy mniej szczęśliwe, niż do tej pory ("hormony a samopoczucie"?). A może summa summarum nic się nie zmienia? Pewnie i tak bywa...
W tym konkretnym przypadku, tak jak go przedstawiłaś, łatwo sobie wytłumaczyć, ze to dla dobra kota, a nawet dla jego życia. Sam więc zdecydowałbym chyba tak samo. Generalnie jednak nie mam wyrobionej ostatecznej opinii na ten temat. :wink:
"Gdy moderator/-ka banuje użytkownika bez ostrzeżenia, a jedyny argument to argument siły - w tym samym czasie gdzieś na świecie umiera jedna tancerka brzucha albo panda w ciąży." - prawo internetu
Libra

Re: kot :-)

Post autor: Libra »

Ani mniej ani bardziej- po prostu życie mu sie upraszcza :P
Wizualnie i zdrowotnie(pod wzgledem ran rozmaitych) kotu pozbycie się jajek wyszło zdecydowanie na plus.

I wiem, wiem- mężczyźni bardzo empatyzują z kastrowanymi samcami! ;) Znam przypadek gdzie meżczyzna ujrzawszy swego spaniela jakiegoś dziwnego i dowiedziawszy sie od żony, że jeszcze trochę piesek "pijany" bo przed paru h był kastrowany- rozpłakał się.
Awatar użytkownika
Valhalla
łASuch
Posty: 164
Rejestracja: 25 wrz 2013, 19:04
Lokalizacja: Piła

Re: kot :-)

Post autor: Valhalla »

morowy pisze: Że dziewczę zadowolone, to zrozumiałe, ale to nie jej obcięli jajka. :mrgreen:
Słuszna uwaga.
morowy pisze:Osobiście nie jestem przekonany ani na "tak" ani na "nie", bo nie wiem, czy zwierzątko jest po takim zabiegu bardziej szczęśliwe, czy mniej szczęśliwe, niż do tej pory ("hormony a samopoczucie"?) :wink:
Tu się zgadzam z Tobą całkowicie.
Libra pisze:I wiem, wiem- mężczyźni bardzo empatyzują z kastrowanymi samcami!
Nie tylko mężczyźni :P
Szaleję za kotami. Kocham wszelką niemal zwierzynę. Ale mam do tego bardzo osobliwe podejście, takie mało "mieszczańskie". Moja miłość do zwierząt i przyrody oparta jest głównie na szacunku do niej. I raczej nie wtrącam się w takie dyskusje, bo zwykle nie spotykam się ze zrozumieniem. Ale... czasem warto przypomnieć, że fakt, iż teoretycznie jesteśmy panami tej ziemi nie usprawiedliwia zarządzaniem na prawo i lewo, komu usunąć jajka, a komu obciąć ogon, kogo trzymać na kanapie, kogo w ciasnej klatce, a kogo zjeść na kanapce :( Człowiek pozwala sobie na zbyt wiele. Ogólnie zamiast korzystać z natury, nauczył się ją perfidnie wykorzystywać. Ale to już odbiegam nieco od tematu.
Moim skromnym zdaniem kastracja zwierząt domowych nie jest w porządku. Ale to efekt udomowienia kota, czy raczej tego, że kot POZWOLIŁ się udomowić :wink: W wielu przypadkach jest to konieczne, w wielu - służy tylko i wyłącznie wygodzie i egoizmowi człowieka. Dlatego każdy przypadek wymaga rozważnej decyzji :)
Z uniesień pozostało mi uniesienie brwi, ze wzruszeń - wzruszenie ramion.
Awatar użytkownika
morowy
pASibrzuch
Posty: 256
Rejestracja: 15 paź 2014, 08:02
Lokalizacja: Laniakea

Re: kot :-)

Post autor: morowy »

@Libra - już to omówiliśmy. Z mojego punktu widzenia zaczynasz gadać w kółko to samo jak w naszej rozmowie w wątku "wegetariańskim" :wink: :P
Valhalla pisze: Moja miłość do zwierząt i przyrody oparta jest głównie na szacunku do niej. I raczej nie wtrącam się w takie dyskusje, bo zwykle nie spotykam się ze zrozumieniem. Ale... czasem warto przypomnieć, że fakt, iż teoretycznie jesteśmy panami tej ziemi nie usprawiedliwia zarządzaniem na prawo i lewo, komu usunąć jajka, a komu obciąć ogon, kogo trzymać na kanapie, kogo w ciasnej klatce, a kogo zjeść na kanapce :( Człowiek pozwala sobie na zbyt wiele. Ogólnie zamiast korzystać z natury, nauczył się ją perfidnie wykorzystywać.

No tu się do końca z tobą nie zgodzę, chociaż rozumiem twoje podejście i uważam je za tyleż chwalebne co i troszkę naiwne. Naiwne w tym sensie, że człowiek dzisiaj JEST "panem tej ziemi" czy nam się to podoba czy nie i robi to co każdy inny gatunek zrobiłby na jego miejscu - próbuje ustawiać wszystko pod siebie.
Rozumiem twoją miłość i szacunek do przyrody, bo sam też podzielam te uczucia. Niestety jak to w miłości często bywa, uważam, ze jest ona w tym wypadku zupełnie nieodwzajemniona i w praktyce muszę zawsze udawać sam przed sobą , że może jednak jest.
Zanim pojawił się na Ziemi Homo sapiens, to 99,99% z puli gatunków które kiedykolwiek żyły na naszej planecie było już historią. Przyroda nie ma żadnego sensu, celu a już na pewno żadnych uczuć - nie jest sentymentalna. Tu karty rozdają procesy selekcyjne na tle przemian środowiskowych, a nie uczucia jak miłość i wzajemne poszanowanie. Kochając przyrodę, uważam, nie możemy tracić z oczu jej prawdziwego oblicza. Jeśli oczywiście nie chcemy rychło dołączyć do gatunków kopalnych. :wink:
Valhalla pisze:Moim skromnym zdaniem kastracja zwierząt domowych nie jest w porządku. Ale to efekt udomowienia kota, czy raczej tego, że kot POZWOLIŁ się udomowić :wink: W wielu przypadkach jest to konieczne, w wielu - służy tylko i wyłącznie wygodzie i egoizmowi człowieka. Dlatego każdy przypadek wymaga rozważnej decyzji :)
Pomimo tego co napisałem powyżej, zgadzam się tutaj z tobą w 100%, a w szczególności z ostatnim zdaniem: "każdy przypadek wymaga rozważnej decyzji". :)
"Gdy moderator/-ka banuje użytkownika bez ostrzeżenia, a jedyny argument to argument siły - w tym samym czasie gdzieś na świecie umiera jedna tancerka brzucha albo panda w ciąży." - prawo internetu
ODPOWIEDZ