Książki
Mam podobny problem jak Agnieszka, moja lista książek "do przeczytania, koniecznie" ciągnie się na podobieństwo tasiemca, takiego w dodatku, któremu powodzi się bardzo dobrze, bo wciąż się wydłuża i to niezależnie od moich czytelniczych usiłowań.
Jakiś czas temu skończyłam "Mercedez- Benz. Z listów do Hrabala". Pawła Huelle. Dla mnie, miłośniczki prozy "kochanego Pana Bohumila" i wszelakiej czeszczyzny w literaturze to prawdziwa perełka. Huelle w iście hrabalowski sposób snuje narrację opowiadając o sprawach zwykłych tak, że stają się magiczne, wielkim dramatom odejmując egzaltację ale zostawiając ciężar, słodko i gorzko mówiąc o człowieku w całej jego wielkości i małości.
Mercedez Benz sprawił, że o twórczości Pawła Huelle zaczęłam myśleć tak, jak pisał w "Tekturowym Samolociku" Andrzej Stasiuk o samym Hrabalu- że odmawia litanię do wszystkich świętych, w której niepostrzeżenie zjawiają się imiona z książki telefonicznej i nazwiska z powszechnego spisu ludności; że pisze nasze życia pianą z piwa i grubo fastrygowaną metafizyką.
A teraz czytam "Historię Alejandra Mayty" tegorocznego noblisty Vargasa Llosy. Ta książka w magiczny sposób przeskoczyła z ostatnich, najnowszych pozycji na mojej liście na miejsce pierwsze- i już po paru pierwszych stronach wiem, że warto było tej roszady dokonać.
Jakiś czas temu skończyłam "Mercedez- Benz. Z listów do Hrabala". Pawła Huelle. Dla mnie, miłośniczki prozy "kochanego Pana Bohumila" i wszelakiej czeszczyzny w literaturze to prawdziwa perełka. Huelle w iście hrabalowski sposób snuje narrację opowiadając o sprawach zwykłych tak, że stają się magiczne, wielkim dramatom odejmując egzaltację ale zostawiając ciężar, słodko i gorzko mówiąc o człowieku w całej jego wielkości i małości.
Mercedez Benz sprawił, że o twórczości Pawła Huelle zaczęłam myśleć tak, jak pisał w "Tekturowym Samolociku" Andrzej Stasiuk o samym Hrabalu- że odmawia litanię do wszystkich świętych, w której niepostrzeżenie zjawiają się imiona z książki telefonicznej i nazwiska z powszechnego spisu ludności; że pisze nasze życia pianą z piwa i grubo fastrygowaną metafizyką.
A teraz czytam "Historię Alejandra Mayty" tegorocznego noblisty Vargasa Llosy. Ta książka w magiczny sposób przeskoczyła z ostatnich, najnowszych pozycji na mojej liście na miejsce pierwsze- i już po paru pierwszych stronach wiem, że warto było tej roszady dokonać.
- dziwożona
- tłumok bezczASowy
- Posty: 1940
- Rejestracja: 29 lut 2008, 20:29
- Lokalizacja: z bagien i uroczysk
- Kontakt:
Ja chciałabym przeczytać coś dobrego, bo nie mam czasu na gnioty.
A czytał może ktoś tę nową powieść "Pomiędzy tęsknotą lata, a chłodem zimy"? Nie wiem, czy warto zawalić ostanie koło ze zdrowia w tym semestrze i wziąć się za czytanie.
A czytał może ktoś tę nową powieść "Pomiędzy tęsknotą lata, a chłodem zimy"? Nie wiem, czy warto zawalić ostanie koło ze zdrowia w tym semestrze i wziąć się za czytanie.
Seks należy tępić, gdyż z niego biorą się dzieci - źródło naszej nieustającej, pedagogicznej udręki.
Właśnie skończyłam Raj tuż za rogiem Llosy.
To powieść złożona z dwóch przeplatających się wątków, losów Paula Gauguina, artysty malarza i jego babki, niezwykłej Flory Tristan, feministki i działaczki społecznej.
Jak zwykle u Llosy przeszłość miesza się z teraźniejszością i przyszłością, wątki przeplatają się a w narracji czuć echa llosowskich eksperymentów z czasów Rozmowy w katedrze.
Pięknie napisana, bardzo wciągająca powieść, prawdziwa gratka dla miłośników malarstwa ze względu na analizy niektórych płócien Gauguina.
Gorąco polecam.
To powieść złożona z dwóch przeplatających się wątków, losów Paula Gauguina, artysty malarza i jego babki, niezwykłej Flory Tristan, feministki i działaczki społecznej.
Jak zwykle u Llosy przeszłość miesza się z teraźniejszością i przyszłością, wątki przeplatają się a w narracji czuć echa llosowskich eksperymentów z czasów Rozmowy w katedrze.
Pięknie napisana, bardzo wciągająca powieść, prawdziwa gratka dla miłośników malarstwa ze względu na analizy niektórych płócien Gauguina.
Gorąco polecam.
- dziwożona
- tłumok bezczASowy
- Posty: 1940
- Rejestracja: 29 lut 2008, 20:29
- Lokalizacja: z bagien i uroczysk
- Kontakt:
Znalazłam, zakochałam się, poczułam motyle w brzuchu, jak przy książkach T. Pratchetta i kilku innych. "Opowieści z Wilżyńskiej Doliny". Fantasy dla dorosłych.
Z racji nadchodzących matur i sznura maturzystów błagających o konsultacje przeczytałam 100 ton książek z historii literatury. Stwierdzam, że o Mickiewiczu już nic nowego nie można powiedzieć.
W każdej książce jest to samo. I o Słowackim, o Żeromskim, Krasickim i tak dalej.
Mam kilka przemyśleń na temat polskiej oświaty, ale zostawię je dla siebie.
Z racji nadchodzących matur i sznura maturzystów błagających o konsultacje przeczytałam 100 ton książek z historii literatury. Stwierdzam, że o Mickiewiczu już nic nowego nie można powiedzieć.
W każdej książce jest to samo. I o Słowackim, o Żeromskim, Krasickim i tak dalej.
Mam kilka przemyśleń na temat polskiej oświaty, ale zostawię je dla siebie.
Seks należy tępić, gdyż z niego biorą się dzieci - źródło naszej nieustającej, pedagogicznej udręki.
Napisz o tym książkę ;Pdziwożona pisze:Mam kilka przemyśleń na temat polskiej oświaty, ale zostawię je dla siebie.
Ja wciąż jestem pod wrażeniem "Czarodziejów" (napisał Lev Grossman). Trochę jak Potter + Narnia dla starszych czytelników, ale przy okazji kilka zarąbiście cennych lekcji życiowych.
"Bóg. Życie i twórczość" Szymona Hołowni trochę mnie zawiodła. Jestem w połowie i póki co mogę powiedzieć, że według mnie fajne, ale SH stać na więcej (porównując z jego poprzednimi książkami).
"This is not about sex
We all know sex sells and the whole world is buying..."
Ceterum censeo Carthaginem delendam esse.
We all know sex sells and the whole world is buying..."
Ceterum censeo Carthaginem delendam esse.
Podpisuję się pod wypowiedzią, a w międzyczasie:marchewa pisze:Moja ostatnia książkowa miłość to Carlos Ruiz Zafon. ,,Cień wiatru", ,,Gra anioła" i ,,Marina" przeczytane od deski do deski w bardzo krótkim czasie.
Choć na Baudelaire`a przyjdzie jeszcze poramat9030 pisze:Zdecydowanie Goethe, Baudelaire, Sheakspeare
Ostatnio miałam w ręku 'Ja czyli 66 moich miłości' Bartosza Żurawieckiego. Jak kochałam jego felietony i namiętnie pochłaniałam nawet recenzje filmowe (tak, tak ), to książka tym bardziej mnie ciekawiła. No i faktycznie, Żurawiecki jest geniuszem.
'- faceci to kontenery na hormony.
- a kobiety na emocje, tak?'
- a kobiety na emocje, tak?'
Bartek ma mieć/albo już ma blog na Ale Kino.
W końcu trafiłam na temat o książkach. Już się bałam, że takowy nie istnieje.
A więc czytam ogólnie wszystko... Ok, NIE wszystko. Nie lubię typowej literatury kobiecej typu powieści romantyczne (są oczywiście wyjątki) i wszelkiej maści "paranormal romance". Każdy słyszał o Zmierzchu? No właśnie. Wampiry, wilkołaki inne tego typu zjawiska nienaturalne są raczej nie dla mnie, choć np. Bezduszna mi się podobała, choć ona naprawdę dobrze jest napisana.
Najczęściej czytam fantastykę (dokładniej to Fantasy, najlepiej tzw. "twarde fantasy" typu heroiczne, magia i miecz ostatnio też przekonuję się do tzw. "urban fantasy"). Ulubieni autorzy fantastyki to tak naprawdę kanon, czyli Fritz Leiber, Terry Pratchett, Tolkien, Neil Gaiman. Douglas Adams to już chyba styl mieszany. Czytam i innych, ale to już przeważnie pojedyncze dzieła, tak jak w przypadku Stanisława Lema - Solaris (książka o wiele lepsza niż film, kto czytał ten wie dlaczego ).
Powieści przygodowe, uściślam aby nie było wątpliwości - literatura marynistyczna, czyli związana z morzem, statkami, okrętami itd.. Tu króluje Brian Callison z nieśmiertelnym (ON, czyli kapitan by tego zapewne chciał ) Kapitan Edward Trapp z przydupasem, mistrzem olimpijskim w kategorii "największy kretyn", czyli innymi słowy Gorbalsem Wulliem (dobre skojarzenie, to kurduplowaty Szkot , z psychopatycznym bosmanem Chokerem Blightem, którego największym przyjacielem jest jego nóż, a największym wrogiem pierwszy oficer, człekokształtny drugi oficer Daniel Spew (który raz Charonem o mało nie staranował pasażera na Morzu Śródziemnym, a raz to mu się udało, tylko już chyba nie Charonem, bo Trapp by go zabił...), mechanik (posada rotacyjna (raz był to dezerter z US Navy, później Maabud "Jakiśtam" (wcześniej pracował przy naprawach Kairskiej Strzały - jedyny problem to to, że Kairska Strzała była pociągiem ), a w końcu Papieros Bucalosie (Włoch, spec od samochodów kradzionych zresztą i noży sprężynowych). Oczywiście również do "załogi" należał z niewłasnej, całkowicie przymuszonej woli pierwszy oficer Miller. Tommy Miller. Rezerwista z Royal Navy (tak jak Trapp i Wullie ), dokładniej ściągnięty z marynarki handlowej. Narwany, nerwowy (ale ja się mu nie dziwię po ośmiu godzinach spędzonych na kłótni ze starym każdy by stał się "nerwowy" ), agresywny, z niewyparzoną gębą (to plus, przynajmniej na Charonie, kiedy kapitanem jest Trapp), ale w gruncie rzeczy dobry chłopak, którego życie (a dokładniej taki jeden kapitan) ZDEPTAŁO. Delikatnie rzecz ujmując.
Złapałam fazę. Zawsze to się dzieje, kiedy mówię o morzu. Takie hobby/a najprędzej to taki bzik.
W końcu trafiłam na temat o książkach. Już się bałam, że takowy nie istnieje.
A więc czytam ogólnie wszystko... Ok, NIE wszystko. Nie lubię typowej literatury kobiecej typu powieści romantyczne (są oczywiście wyjątki) i wszelkiej maści "paranormal romance". Każdy słyszał o Zmierzchu? No właśnie. Wampiry, wilkołaki inne tego typu zjawiska nienaturalne są raczej nie dla mnie, choć np. Bezduszna mi się podobała, choć ona naprawdę dobrze jest napisana.
Najczęściej czytam fantastykę (dokładniej to Fantasy, najlepiej tzw. "twarde fantasy" typu heroiczne, magia i miecz ostatnio też przekonuję się do tzw. "urban fantasy"). Ulubieni autorzy fantastyki to tak naprawdę kanon, czyli Fritz Leiber, Terry Pratchett, Tolkien, Neil Gaiman. Douglas Adams to już chyba styl mieszany. Czytam i innych, ale to już przeważnie pojedyncze dzieła, tak jak w przypadku Stanisława Lema - Solaris (książka o wiele lepsza niż film, kto czytał ten wie dlaczego ).
Powieści przygodowe, uściślam aby nie było wątpliwości - literatura marynistyczna, czyli związana z morzem, statkami, okrętami itd.. Tu króluje Brian Callison z nieśmiertelnym (ON, czyli kapitan by tego zapewne chciał ) Kapitan Edward Trapp z przydupasem, mistrzem olimpijskim w kategorii "największy kretyn", czyli innymi słowy Gorbalsem Wulliem (dobre skojarzenie, to kurduplowaty Szkot , z psychopatycznym bosmanem Chokerem Blightem, którego największym przyjacielem jest jego nóż, a największym wrogiem pierwszy oficer, człekokształtny drugi oficer Daniel Spew (który raz Charonem o mało nie staranował pasażera na Morzu Śródziemnym, a raz to mu się udało, tylko już chyba nie Charonem, bo Trapp by go zabił...), mechanik (posada rotacyjna (raz był to dezerter z US Navy, później Maabud "Jakiśtam" (wcześniej pracował przy naprawach Kairskiej Strzały - jedyny problem to to, że Kairska Strzała była pociągiem ), a w końcu Papieros Bucalosie (Włoch, spec od samochodów kradzionych zresztą i noży sprężynowych). Oczywiście również do "załogi" należał z niewłasnej, całkowicie przymuszonej woli pierwszy oficer Miller. Tommy Miller. Rezerwista z Royal Navy (tak jak Trapp i Wullie ), dokładniej ściągnięty z marynarki handlowej. Narwany, nerwowy (ale ja się mu nie dziwię po ośmiu godzinach spędzonych na kłótni ze starym każdy by stał się "nerwowy" ), agresywny, z niewyparzoną gębą (to plus, przynajmniej na Charonie, kiedy kapitanem jest Trapp), ale w gruncie rzeczy dobry chłopak, którego życie (a dokładniej taki jeden kapitan) ZDEPTAŁO. Delikatnie rzecz ujmując.
Złapałam fazę. Zawsze to się dzieje, kiedy mówię o morzu. Takie hobby/a najprędzej to taki bzik.
Re: Książki
własnie skończyłam czytać "Życie" Keitha Richardasa, fantastycznie napisana,opowieść o muzyce, o pasji tworzenia,miłości ale też o narkotykach, upadku, polecam nie tylko fanom The Rolling Stones! następna książka w kolejce to Chłopaki Anansiego N.Gaimana
a co wy ostatnio czytaliście ciekawego?
a co wy ostatnio czytaliście ciekawego?
Last night I felt
real arms around me.
No hope, no harm,
just another false alarm...
real arms around me.
No hope, no harm,
just another false alarm...