Książki
Chciałabym napisać, że czytam "Zło" Jana Guillou, ale czytam to za dużo powiedziane - chciałabym czytać, na razie wykradam po kilka stron w przerwach na śniadanie, obiad lub kolację.
Książka szumnie określona jako "wnikliwa analiza drzemiącego w człowieku zła" - jak przeczytam do końca, to może się z tym zgodzę, na razie powiedziałabym raczej, że to studium przemocy. Wszechobecnej przemocy, wykorzystywania przewagi silnych nad słabymi. Tak w skrócie
Weep, Murakami jest niezły, chociaż zwolenników ma praktycznie tylu, ilu przeciwników (niektórzy twierdzą, że powieści Murakamiego to literacki odpowiednik muzycznego popu ) Na razie czytałam "Kronikę ptaka nakręcacza" (i straciłam ją bezpowrotnie, bo ktoś ode mnie pożyczył i nie oddał), ale w tej odległej przyszłości, kiedy będę miała więcej czasu (przyjdź maju!) zamierzam przeczytać całą resztę - "Koniec Świata i Hard-Boiled Wonderland", "Sputnik Sweetheart" właśnie, "Na południe od granicy, na zachód od słońca", "Po zmierzchu", "Kafka na brzegu", "Wszystkie boże dzieci tańczą", "Przygoda z owcą" (ta ponoć jest najbardziej zakręcona ;P), "Norwegian Wood", "Tańcz, tańcz, tańcz".
W każdym razie "Kronika..." wciągnęła mnie dość mocno, świetny motyw ze studnią (ulubiony symbol psychologów ), zainteresowały mnie też wojenne opowieści porucznika Mamiya (chociaż w większości znajomi, którzy czytali "Kronikę..." akurat Mamiyę opuszczali albo trawili z maksymalnym ziewaniem).
Geez, jak fajnie będzie na emeryturze... Tyle wolnego czasu na czytanie
Książka szumnie określona jako "wnikliwa analiza drzemiącego w człowieku zła" - jak przeczytam do końca, to może się z tym zgodzę, na razie powiedziałabym raczej, że to studium przemocy. Wszechobecnej przemocy, wykorzystywania przewagi silnych nad słabymi. Tak w skrócie
Weep, Murakami jest niezły, chociaż zwolenników ma praktycznie tylu, ilu przeciwników (niektórzy twierdzą, że powieści Murakamiego to literacki odpowiednik muzycznego popu ) Na razie czytałam "Kronikę ptaka nakręcacza" (i straciłam ją bezpowrotnie, bo ktoś ode mnie pożyczył i nie oddał), ale w tej odległej przyszłości, kiedy będę miała więcej czasu (przyjdź maju!) zamierzam przeczytać całą resztę - "Koniec Świata i Hard-Boiled Wonderland", "Sputnik Sweetheart" właśnie, "Na południe od granicy, na zachód od słońca", "Po zmierzchu", "Kafka na brzegu", "Wszystkie boże dzieci tańczą", "Przygoda z owcą" (ta ponoć jest najbardziej zakręcona ;P), "Norwegian Wood", "Tańcz, tańcz, tańcz".
W każdym razie "Kronika..." wciągnęła mnie dość mocno, świetny motyw ze studnią (ulubiony symbol psychologów ), zainteresowały mnie też wojenne opowieści porucznika Mamiya (chociaż w większości znajomi, którzy czytali "Kronikę..." akurat Mamiyę opuszczali albo trawili z maksymalnym ziewaniem).
Geez, jak fajnie będzie na emeryturze... Tyle wolnego czasu na czytanie
Czytałam tylko Sputnik i Człowieka Owcę z jego literatury. I te dwie książki uważam za całkiem niezłe. Możliwe, że zmieniłabym zdanie po zapoznaniu się z resztą jego dorobku, ale szczerze? Taka literatura na dłuższą metę mnie nie kręci, jest dobra raz na jakiś czas, żeby odpocząć od bardziej klasycznych fantasy i science-fiction;)
Ze znanych pisarzy mam alergię tylko na Coelho i Browna. Książki tych panów to najgorsze prezenty urodzinowe, jakie w życiu dostałam
A teraz wracam do Harrego Pottera. Wstyd mi, że nie znam książki o którą tyle szumu w kręgach kulturowych. Póki co ciekawa baja, wciągająca i barwna. Zobaczę, jak będzie dalej.
Ze znanych pisarzy mam alergię tylko na Coelho i Browna. Książki tych panów to najgorsze prezenty urodzinowe, jakie w życiu dostałam
A teraz wracam do Harrego Pottera. Wstyd mi, że nie znam książki o którą tyle szumu w kręgach kulturowych. Póki co ciekawa baja, wciągająca i barwna. Zobaczę, jak będzie dalej.
Życie stoi przede mną otworem.
I nawet wiem co to za otwór.
I nawet wiem co to za otwór.
Jestem w trakcie lektury "Party of One - The Loner Manifesto" A. Rufus. Książka o samotnikach, napisana z pełnym zrozumieniem tematu (autorka też jest zadeklarowaną samotniczką). Napisana w dodatku w bardzo fajnym stylu i poruszająca masę ważnych problemów.
Super książka, szkoda że nie ma jej po polsku - mógł bym ją wtedy polecić każdemu - a tak polecam ją wszystkim którym nie obca est mowa Królowej Angielskiej
Super książka, szkoda że nie ma jej po polsku - mógł bym ją wtedy polecić każdemu - a tak polecam ją wszystkim którym nie obca est mowa Królowej Angielskiej
"Bóg urojony” Dawkinsa, dopiero zaczęłam. Długo leżał na półce, jakoś nie mogłam się zmobilizować do czytania. Do tego na deser Clarissa Pinkola Estes "Biegnąca z wilkami“ i jeszcze kilka ebooków m.in. A Tree in a Forest — A Collection of Ajahn Chah's Similes, Snow in the Summer — Sayadaw U Jotika, Mirror of Wisdom - Geshe Gyaltsen.
Hehe, u mnie z Harrym Potterem (książkowym) będzie pewnie tak jak z filmami typu Matrix czy Władca Pierścieni - tzn. jak już minie szał ciał, zainteresowanie i tym podobne fiksacje na punkcie Harry'ego, to mooooooooże przeczytam. Matrixa też oglądałam dłuuuuuugo po tym, jak rozpętał się obłęd na jego punkcie. To samo z Władcą Pierścieni.Weep pisze: A teraz wracam do Harrego Pottera. Wstyd mi, że nie znam książki o którą tyle szumu w kręgach kulturowych. Póki co ciekawa baja, wciągająca i barwna. Zobaczę, jak będzie dalej.
Poza tym jedno mnie przeraża - moja kuzynka, która generalnie nie czyta w ogóle, Harrym jest zachwycona i pochłonęła go bardzo szybko - a to dla mnie tzw. miernik negatywny Bo my z kuzynką nie mamy żadnych części wspólnych
A poza tym trochę podejrzliwie podchodzę do zjawisk, którym towarzyszy tak rozbujały marketing - no bo czy w ogóle trzeba reklamować coś, co jest dobre?:P
No ale ja dziwna czasami jestem xD
Agnieszka pisze: jak już minie szał ciał, zainteresowanie i tym podobne fiksacje na punkcie Harry'ego, to mooooooooże przeczytam.
Hehe, walczmy przeciwko mainstream.
Z zasady nie ma potrzeby, ale na początku to była nie tyle reklama, co szerzenie w mediach sensacyjnej wiadomości, że ktoś napisał powieść, którą czytają nawet zagorzali młodzi wrogowie literatury. XDAgnieszka pisze: no bo czy w ogóle trzeba reklamować coś, co jest dobre?:P
Tymczasem zaczynam część drugą. Wydaje mi się trochę dziecinna, chyba jestem za stara na taką manierę pisarską, ale siostra mnie pociesza, że przy części czwartej będzie coraz mroczniej i ambitniej. A co mi tam, dotrwam!
Życie stoi przede mną otworem.
I nawet wiem co to za otwór.
I nawet wiem co to za otwór.
Ann Rule "The Stranger Beside Me" czyli coś na temat tego pana http://pl.wikipedia.org/wiki/Ted_Bundy . I z serii znane i lubiane: H.H. the Dalai Lama "Awakening the Mind, Lightening the Heart".
Aktualnie czytam "Moralny nieład" Atwood oraz "Przygodę z owcą" Murakamiego.
Zapraszam na mojego bloga książkowego gdzie znajdziecie recenzje książek i nie tylko --> http://molksiazkowyy.blox.pl/html
Zapraszam na mojego bloga książkowego gdzie znajdziecie recenzje książek i nie tylko --> http://molksiazkowyy.blox.pl/html
Tak żeby wątek nie umarł (a książki to przecież ważna rzecz).
W domu - "Lód" Dukaja, niestety za duży, żeby go do pracy wozić. W drodze do pracy - "The Silver Pigs" Lindsey Davis. I cała sterta zaczętych, ale odłożonych na zaś. I jeszcze większa kupionych, ale nie zaczętych. I malutka (tylko 6 tytułów) takich, co czekają na wpisanie do zeszytu i numer (a z nimi będzie już 1512). A najgorsze, że nie wiem, za co się zabrać najpierw - chyba w następnej kolei zabiorę się za Williama Boyda.
A co do książek samych w sobie - w ubiegłym tygodniu wreszcie udało mi się je upchnąć na półki, dwa tygodnie po przeprowadzce. Zmieściły się.
A "Czarną banderę" i następne też bym sobie odświeżył, ale niestety leżą u rodziców. A jak tam jestem (czasem) to cały bagaż zajmują nowo kupione książki (buuu, tylko 15 kilo)
Pozdrawiam
W domu - "Lód" Dukaja, niestety za duży, żeby go do pracy wozić. W drodze do pracy - "The Silver Pigs" Lindsey Davis. I cała sterta zaczętych, ale odłożonych na zaś. I jeszcze większa kupionych, ale nie zaczętych. I malutka (tylko 6 tytułów) takich, co czekają na wpisanie do zeszytu i numer (a z nimi będzie już 1512). A najgorsze, że nie wiem, za co się zabrać najpierw - chyba w następnej kolei zabiorę się za Williama Boyda.
A co do książek samych w sobie - w ubiegłym tygodniu wreszcie udało mi się je upchnąć na półki, dwa tygodnie po przeprowadzce. Zmieściły się.
A "Czarną banderę" i następne też bym sobie odświeżył, ale niestety leżą u rodziców. A jak tam jestem (czasem) to cały bagaż zajmują nowo kupione książki (buuu, tylko 15 kilo)
Pozdrawiam
Jest taka stara serbska pieśń...
Ale dlaczego "męczysz"? Co prawda to już parę lat minęło, Ale mi ta książka poszła całkiem szybko. Co prawda ja tam żaden koneser literatury nie jestem... A swoją drogą, wciąż mam pożyczony egzemplarz. Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie, że książka leży u rodziców, ja na Wyspach, a właścicielka pomienionej jeszcze wcześniej wyprowadziła się do Grecji.Agnieszka pisze:Męczę "Białe zęby" Zadie Smith... Nie powinnam czytać współczesnej literatury obyczajowej - niszczy mój mózg, zwoje się rozwijają...
Jest taka stara serbska pieśń...
Jakoś nie leży mi po prostu ten typ literatury chyba. Podobne wrażenia miałam przy Kiran Desai ("Brzemię rzeczy utraconych"), które w jakiś sposób podobne jest do "Białych zębów" (tożsamość, kwestie rasowe, emigracja) i nie wiem, czy to tylko kwestia tematyki, czy może współczesne młode pisarki do mnie nie trafiają... Z książkami mam tak, że jeśli czytam coś i nie wciągnie mnie całościowo, nie wywoła chęci przeczytania tu i teraz, od razu, nie da niepokoju co do dalszych losów bohaterów, to będę się męczyć. Położę taką powieść na biurku i będę wwiercać się w nią wzrokiem (w okładkę w każdym razie) - a że raczej mam zwyczaj kończenia każdej lektury, to potem czytam taką 'przewierconą' bez chęci i bez przyjemności.Tenarian pisze: Ale dlaczego "męczysz"? Co prawda to już parę lat minęło, Ale mi ta książka poszła całkiem szybko.
Plusem "Białych zębów" jest pojawiający się tu i ówdzie przewrotny humor, ale poza tym jakoś tak... Może nie dorosłam jeszcze do literatury tożsamościowej