Pies
Zawsze po śmierci kochanego zwierzaka też zarzekam się, że nigdy więcej, że nic mnie zmusi bym musiała przeżywać ostateczne rozstanie jeszcze raz... A jednak, a mimo wszystko, na przekór rozsądkowi, po jakimś czasie pojawia się u mnie kolejny stworek i na nowo organizuje mi życie. Nigdy jednak nie zapominam o jego poprzednikach.Honzol pisze: juz nigdy nie bede mial zwierzaczka.. chyba ze pluszaka
Pies
Ognik lubi psy. tylko mój pies potrafił zamienić zimnego ognika w gorący płomień. był ze mną 13 lat. Zjadł go rak. teraz rodzice mają sukę. tylko ją potrafię przytulić na dłużej. fajna jest. ale jak przytulę ją po swojemu zaczyna warczeć. wtedy jest jeszcze fajniej. jak się rozdrażni to mnie gryzie. sprawia to mi przyjemność. Ona lubi gryźć. a ja to lubię. dziwne.lossuperktos pisze:przez przypadek (ten temat wyszedł na moim powitalnym forum) chciałem sie spytac jaki jest wasz stosunek do zwierząt, wiadomo w środowisku asów ciężko znależć idealnego partnera, czy wy tez przelewacie swoje uczucia na zwierzaki i poświecacie im swoją energie?? ja tam nie wyobrazam sobie zycia bez psa i nieżadko cenie ich sobie bardziej niz ludzi a są nawet momenty kiedy wolałbym zeby na ziemi były tylko zwierzęta (pomijając kwestie ze niekiedy mam wrazenie ze tak jest)
Mój zwierzozwierz, mój psiak został pożarty przez raka w całości. Wszystko co jego schowaliśmy razem z nim pod zimnym polnym kamieniem. Postarałem się aby po nim nie został ani kłak. Moja druga zwierzozwierza nie daje mi spokoju. Bo to ona. Pieszczoch jakich mało. Jest moją terapeutką. Nikogo tak przy sobie nie trzymam jak tej zwierzozwierzyny.
Mój pies ma już osiem lat, ale zachowuje się jak szczeniak, więc liczę, że jeszcze długo pożyje. Misiaty jest Waży około 50 kilogramów i ludzie się go boją, a jest łagodny jak baranek. Mam w domu dwa koty i nawet nie zwraca na nie uwagi. Swoją drogą, koty też uwielbiam.
Ogólnie nie należę do osób, które ciągle miętoszą futrzaki, ale lubię wiedzieć, że taki zwierzak gdzieś obok sobie jest. I nie wyobrażam sobie pójść na spacer bez psa, dziwnie tak jakoś, hehe.
Ogólnie nie należę do osób, które ciągle miętoszą futrzaki, ale lubię wiedzieć, że taki zwierzak gdzieś obok sobie jest. I nie wyobrażam sobie pójść na spacer bez psa, dziwnie tak jakoś, hehe.
To mieszaniec jest, matka była włoskim psem gończym(jeśli dobrze pamiętam), a ojciec prawdopodobnie był dużo bardziej masywnym psem, bo matki w ogóle nie przypomina budową.
Ostatnio zmieniony 30 wrz 2009, 23:26 przez Kagura, łącznie zmieniany 1 raz.
Pies
Nie wiem, jak tam u Was, ale na wsiach i na obrzeżach małych miejscowości, ludzie - gospodarze, bardzo często trzymają psy na łańcuchach. Raz zimą zaszedłem do takiego jednego, a tu pies dookoła szyi jedna rana. Chciałem kupić psa, ale właściciel mi powiedział, ze nie na sprzedaż. W dwa dni potem pojechałem z kolegą, aby dogadać się z nim, albo coś w tym stylu. Psa nie było. A odpowiedź brzmiała - "Ch...j Cię to obchodzi !"
Czy przydarzyło Wam się kiedyś interweniować w sprawie losu zwierząt?
Czy przydarzyło Wam się kiedyś interweniować w sprawie losu zwierząt?