Magiczne miejsca mojego dzieciństwa

Masz ochotę pogadać o czymś innym? Oto miejsce!
Awatar użytkownika
Artemis
pASsiFlora
Posty: 1355
Rejestracja: 7 sie 2008, 21:41
Lokalizacja: z miasta

Post autor: Artemis »

Jaki ładny temat...
Magiczne miejsce mojego dzieciństwa odwiedziłam całkiem niedawno, nawet poprowadziłam tam Urtikę. Mam nadzieję, że odczuła choć część magii tego miejsca.
Dzieciństwo spędziłam w spokojnej dzielnicy, ulica prowadziła wzdłuż rzeki, a potem przez las zamieniając się w coraz węższą polną drogę. Do tego lasu przez wiele lat urządzaliśmy (dzieciaki z sąsiedztwa) wyprawy rowerowe. Wielokrotnie w ciągu roku, i obowiązkowo po 20-tym maja, na konwalie.
Ulica, wtedy jeszcze brukowa, kończyła się w okolicach starego ewangelickiego cmentarza. Podobno chowali tam zmarłych na zarazę w XVII w. (cmentarz był poza miastem). A w kaplicy, jak szeptem opowiadały dzieciaki, z wypiekami na twarzach, odprawiali rytuały sataniści... Potem łagodne pagórki i "zgórki" (świetna trasa rowerowa) by po kilku kilometrach w cieniu drzew na wzgórzu pojawiła się budowla z czerwonej cegły - kościół, polna droga krzyżowa i źródełko. Wtedy woda była zdatna do picia, dziś nie odważyłabym się jej napić, ale wciąż jest zimna i rześka i z przyjemnością każdy wędrowiec może ochłodzić dłonie lub stopy. Jest też pamiątkowa tablica o historii tego miejsca, o cudownym obrazie...
Tablica umieszczona jest między dwoma starymi bukami, na których wyryte są nazwy miejscowości i daty odwiedzin pielgrzymów - większość sprzed daty moich urodzin... Dlatego poznam buczynę zawsze i wszędzie... po tej srebrnej korze na której wyryte napisy nie znikną przez całe dziesięciolecia...
A i teraz było tam tajemniczo i mroczno, nie zdążyłyśmy się zadumać, zbliżała się burza... burza, która rozmyła tory między Wrocławiem, a Poznaniem...
Poniżej link do zdjęcia (ale się namęczyłam). Widok na tył kościoła i tablicę między bukami.
http://photos.nasza-klasa.pl/1303764/1/ ... 831db.jpeg
Turysta-człowiek pętający się po szlakach w poszukiwaniu jedzeniaObrazek
Awatar użytkownika
Ernest
AStrum
Posty: 1482
Rejestracja: 3 kwie 2009, 00:15

Post autor: Ernest »

Moje dzieciństwo pełne było magicznych miejsc. Jednym z nich był balkon w starej kamienicy. Było to szare i z
pozoru smutne miejsce, do którego dość często zaglądały gołębie. Nadawałem im imiona i przypisywałem im różne role.
Wyobrażałem sobie, że mają ciekawe przygody, a czasem nawet je dubbingowałem :) Lubiłem przesiadywać na kocyku przy
drzwiach wiodących na wyżej wspomniany balkon i lepić z plasteliny, albo rysować.

Tyle tych miejsc... tak sobie je teraz wspominam i popłakuję po cichu. Coś we mnie umarło, coś się zmieniło.
Tylko co się do tego przyczyniło? Może... wolność?
,,Wszyscy jesteśmy większymi artystami niż się nam zdaje." F. Nietzsche

''To see a World in a Grain of Sand
And a Heaven in a Wild Flower
Hold Infinity in the palm of your hand
And Eternity in an hour'' W. Blake

,,...by lekko obcial koncowki nie skracajac wlosow" Keri
od nowa
ciAStoholik
Posty: 342
Rejestracja: 3 lip 2009, 07:28

Post autor: od nowa »

Poprzedni dom mojej babci na wsi. Jeździłam tam na wakacje i na ferie zimowe. Babcia mieszkała przy stacji kolejowej. Okna wychodziły na ogródek :) a zaraz za tym ogródkiem tory :D dosłownie kilka metrów od okien- coś pięknego! Innych wkurzało, że hałas i wszystko w domu się trzęsie, a ja patrzyłam i słuchałam jak zaklęta :kocha: Nie będzie więc zaskoczeniem, że kolejnym magicznym miejscem był Dworzec Fabryczny w moim mieście (szczególnie chętnie chodziłam tam na wagary :oops: ).
Sex jest przereklamowany...
Libra

Post autor: Libra »

Ja na wagary z lubością chodziłam na cmentarz, najpierw opowiadałam rodzince co ciekawego u Nas słychać, potem rozsiadałam się na grobowcu, opierałam o płytę, wyciągałam książki i uczyłam się na dzień następny.

Magicznych miejsc w mojej historii mało, rzadko wychodziłam, zawsze wolałam siedzieć w domu, jednakże na każde wakacje pakowało się plecaki, wsiadało na rower i pedałowało kilometrów dzieścia aby dostać się nad zalew przy żwirowni: żył człek naturą(pomijając odgłosy żwirowni), siedział w wodzie ponad pół dnia, łaził po lesie upajając się jego zapachem, najadał się jeżyn, a czasami wpadł w krzaki ostrężnic i potem skubano go z kolców, skakało się po tych głębokich wykopach, znajdowało się skrytki, "bazy" i skróty między bazami i skrycie pomstowało gdy którąś z naszych baz (na bazy wybieraliśmy z kuzynostwem zazwyczaj jakiś zarośnięty cypelek) zajął jakiś wędkarz. Fajnie było.
Agnieszka
ninjAS
Posty: 2626
Rejestracja: 10 sie 2005, 16:38

Post autor: Agnieszka »

Hmm, sporo tych magicznych miejsc jest, ale jedno najbardziej mi utkwiło w pamięci.
Niedaleko mojego domu jest taki mały i dość stary cmentarz dziecięcy. Tam z koleżanką spędzałyśmy całe dnie na drzewie - drzewo jest dość dziwne, bo jak gdyby dwupienne - każda z nas wspinała się na "swój" pień, najwyżej jak się dało i tam siedziałyśmy, ukryte wśród liści. Czasem po prostu rozmawiałyśmy, czasem czytałyśmy albo rozwiązywałyśmy razem krzyżówki (były takie wydawnictwa dla dzieci - Supełek i Supełek z Pętęlką xD).
Gdzieś pod tym drzewem zakopałam moje indiańskie "leki", jak już zakończyłam swoją karierę jako podwórkowy Winnetou xD.
Ech, łezka się w oku kręci.
Awatar użytkownika
dziwożona
tłumok bezczASowy
Posty: 1940
Rejestracja: 29 lut 2008, 20:29
Lokalizacja: z bagien i uroczysk
Kontakt:

Post autor: dziwożona »

Cmentarz dziecięcy?
He he he... Czas na wizytę u psychologa.
W moim dzieciństwie nie było magii.
Seks należy tępić, gdyż z niego biorą się dzieci - źródło naszej nieustającej, pedagogicznej udręki.
Awatar użytkownika
urtika
sASanka
Posty: 2427
Rejestracja: 27 maja 2008, 21:06

Post autor: urtika »

Ależ są cmentarze dziecięce, zwłaszcza stare i opuszczone. Wygoogluj sobie, a nawet zdjęcia zobaczysz. :P
Quirkyalone
Awatar użytkownika
Artemis
pASsiFlora
Posty: 1355
Rejestracja: 7 sie 2008, 21:41
Lokalizacja: z miasta

Post autor: Artemis »

dziwożona pisze:W moim dzieciństwie nie było magii.
Nie wierzę, może po prostu zapomniałaś...

Opuszczone cmentarze, mogiły, krypty, lochy ... toż to sama magia...
Turysta-człowiek pętający się po szlakach w poszukiwaniu jedzeniaObrazek
Awatar użytkownika
AStronom
ciAStoholik
Posty: 310
Rejestracja: 2 kwie 2009, 17:39
Lokalizacja: z nudów

Post autor: AStronom »

Zazdroszczę wam. Jak próbuję sobie przypomnieć cokolwiek z dzieciństwa (a w sumie to było niedawno), zawsze widzę półmrok. Wszystkie sceny są ciemne, a im dalej się cofam, tym bardziej wszystko przypomina czarną norę. Do niedawna zakładałem, że wszyscy tak mają, ale trafiłem na jakiś artykuł w internecie, i zdanie, bodajże takie: "Dziecko zawsze kojarzy się ze światłem, a wspomnienia z dzieciństwa postrzegamy jako coś świetlistego." Czy coś ze mną jest nie tak?
Awatar użytkownika
nightmare
ASter
Posty: 663
Rejestracja: 26 lip 2009, 00:58
Lokalizacja: w trakcie poszukiwań

Post autor: nightmare »

Ja lubiłam spędzać czas na podwórku na huśtawkach, w swoim ogródku gdzie zawsze było coś ciekawego do roboty (babki z błota, zabawa w dom), lubiłam też chodzić z koleżankami po śmietnikach, bo tam zawsze znalazło się jakieś akcesoria do zabawy:)
"Kotom nie wolno! Z kotami nie wolno! Psik! Wyłaź, bo zawołam milicjanta!"
Agnieszka
ninjAS
Posty: 2626
Rejestracja: 10 sie 2005, 16:38

Post autor: Agnieszka »

No wiesz AStronomie, czasami człowiek wypiera z pamięci coś, co jest dla niego trudne i/lub nieprzyjemne. Taki mechanizm obronny :P

Dla mnie dzieciństwo to najwspanialszy czas w życiu - gdybym mogła, to bez zastanowienia bym się cofnęła do tamtego okresu - nawet za cenę egzystencji bez komputera, internetu, telewizji kablowej i tym podobnych.
Mogłabym w nieskończoność przeżywać czas od urodzenia do mniej więcej końca szkoły podstawowej. No może pierwszy rok bym sobie darowała, bo niczego nie pamiętam, ale już z chyba drugiego roku mam jedno czy dwa wspomnienia o wspinaniu się po siatce łóżeczka i zjeżdżaniu na podłogę.

Ech, a takim najbardziej magicznym miejscem w dzieciństwie był zawsze przede wszystkim dom :D
Awatar użytkownika
Artemis
pASsiFlora
Posty: 1355
Rejestracja: 7 sie 2008, 21:41
Lokalizacja: z miasta

Post autor: Artemis »

Agnieszka pisze:Dla mnie dzieciństwo to najwspanialszy czas w życiu - gdybym mogła, to bez zastanowienia bym się cofnęła do tamtego okresu - nawet za cenę egzystencji bez komputera, internetu, telewizji kablowej i tym podobnych.
Dla mnie też.
Jestem starsza, więc cofam się do czwartkowej "Kobry", szyb niebieskich od telewizorów (jeden jedyny program był i to czarno-biały, ale BEZ REKLAM), wyrobów czekoladowopodobnych... fartuchów, tarcz przyszytych...
Tak, babki z błota, polane lukrem z wody wapiennej... że mi rąk nie zeżarło... ale pamiętałam, żeby do oczu nie pchać.

Ale to już było... I nie wróci więcej... :( :cry:

Magiczne miejsce: moje podwórko. Prawie zawsze wszystkie dzieciaki z ulicy bawiły się u mnie...
Turysta-człowiek pętający się po szlakach w poszukiwaniu jedzeniaObrazek
Agnieszka
ninjAS
Posty: 2626
Rejestracja: 10 sie 2005, 16:38

Post autor: Agnieszka »

Artemis pisze:Dla mnie też.
Jestem starsza, więc cofam się do czwartkowej "Kobry", szyb niebieskich od telewizorów (jeden jedyny program był i to czarno-biały, ale BEZ REKLAM), wyrobów czekoladowopodobnych... fartuchów, tarcz przyszytych...
Chyba jednak niedużo starsza, bo ja też Kobrę pamiętam, chociaż programy w telewizji już dwa były. I poranne sesje pt. "Film dla drugiej zmiany" (dubbingowany Sherlock Holmes i Arsene Lupin). Michałki w polewie czekoladopodobnej, ale też urok sezonowych owoców i warzyw (a nie tak jak teraz, że pomidora można zjeść cały rok, ale smakuje jak drewno pomieszane z watą). Fartuchy z tarczami tylko w trzech pierwszych klasach podstawówki - jakoś mi nie przeszkadzały.
Bajki na slajdach, radio Nina, które łapało stacje radzieckie i japońskie (tylko trzeba było odpowiednio antenką manewrować), magnetofon szpulowy i adapter, radio z zielonym okiem u babci i książeczki "Poczytaj mi mamo", które czytałam sobie sama.
I Świerszczyk (bez podtekstów :diabel:), i Miś.
Artemis pisze:Tak, babki z błota, polane lukrem z wody wapiennej... że mi rąk nie zeżarło... ale pamiętałam, żeby do oczu nie pchać.
No proszę, a my bez lukru robiliśmy :lol: I nazywaliśmy to raczej pączkami :P Aaa, te wszystkie łyżki i łopatki zgubione w piaskownicy...

Ech.

Miejsce magiczne: stary, nieużywany już nasyp kolejowy. Tam się bawiliśmy w wojsko, w chowanego, w podchody, tam znajdowaliśmy kości i nawet jeden hełm, tam jadło się jeżyny i rokitnik i tam też leżało się na wiadukcie, myśląc o niebieskich migdałach.
Awatar użytkownika
Piorun
PerkunAS
Posty: 595
Rejestracja: 8 kwie 2008, 12:50
Lokalizacja: z fabryki cyborgów

Post autor: Piorun »

W czasie mojego dzieciństwa osiedle było w stanie permanentnej budowy, a że zajęciem ciecia za komuny było picie piwa i odsypianie picia, niedokończone budynki, rusztowania, dźwigi i inny sprzęt budowlany zapewniały nam masę zabawy. Kolejną masę zabawy dostarczało nam polowanie na lokalną, niezwykle liczną populację szczurów (Aż sie czasem zastanawiam jakim cudem nikt nie zginął od wpadnięcia w jakąś dziurę czy od petardy z karbidu :mrgreen: )
Były też okoliczne tereny wiejskie, lasy i jeziora. Ogniska, ryby, grzyby...
Potem jeszcze doszła stara jednostka wojskowa - milion nowych dziur do zwiedzania i możliwość wyszabrowania niezwykle cennych znalezisk, takich jak "czubki" od pocisków z nieczynnej strzelnicy czy stary pochłaniacz od maski p-gaz :D
Kacha
łASuch
Posty: 194
Rejestracja: 13 lip 2009, 08:48
Lokalizacja: Gdzieś z ciemności otoczającej Twój umysł

Post autor: Kacha »

Magiczny miejscem mojego dzieciństwa był dom moich dziadków.Przez pierwsze 6 lat mojego życia to właśnie oni mnie wychowywali.Większość czasu spędzałam włócząc się z dziadkiem po lesie Łagiewnickim.Do tej pory to moje ulubione miejsce.Lubiłam jak moja babcia śpiewała,była w tym doskonała.Pamiętam jej piękny ogród o który tak się troszczyła.....Długo można pisać......Strasznie za nimi tęsknie.............
"Oto moja ostatnia wola (...) Chcę,aby pochowano mnie żywą"
ODPOWIEDZ