Forum SEA

Zastanówmy czyją własnością jest ciało człowieka?

Państwa? Kościoła? Innego człowieka?
Odpowiedź "tak" na którekolwiek z powyższych oznacza że wspiera się niewolnictwo i/lub totalitaryzm.

Moim zdaniem ciało człowieka jest absolutną własnością danego człowieka - a co za tym idzie, ma on prawo postępować ze swą własnością jak z własnością właśnie.
Ma prawo je szanować (prawo, nie obowiązek), ale może też "sprzedawać" je, modyfikować, a nawet zniszczyć

Dobrowolna prostytucja to nic innego jak umowa handlowa - owszem, według niektórych jest to niemoralne, ale za tak samo niemoralne można by uznawać handlowanie bronią, alkoholem czy papierosami

Piorun pisze:Zastanówmy czyją własnością jest ciało człowieka?

Państwa? Kościoła? Innego człowieka?
Odpowiedź "tak" na którekolwiek z powyższych oznacza że wspiera się niewolnictwo i/lub totalitaryzm.

Idealizm to piękna rzecz Oczywiście w teorii masz absolutną rację, ale wszyscy wiemy, jak teoria ma się do praktyki Przykładowo w Polsce ciało człowieka (a w szczególności ciało człowieka płci żeńskiej) do niego nie należy

Piorun pisze:Dobrowolna prostytucja to nic innego jak umowa handlowa - owszem, według niektórych jest to niemoralne, ale za tak samo niemoralne można by uznawać handlowanie bronią, alkoholem czy papierosami

Akurat w kwestii moralności się nie zgodzę. Z moralnego punktu widzenia nie ma niczego złego w sprzedawaniu własnego ciała i porównanie ze sprzedażą broni, alkoholu czy papierosów jest nietrafione - koniec końców broń, alkohol i papierosy szkodzą (na różne sposoby, zwykle prowadzące do choroby, kalectwa lub śmierci), a seks raczej takich konsekwencji nie niesie. Pomijam oczywiście sytuacje, kiedy jedna z osób ma poważnie chore serce (i nadmierny wysiłek bądź podniecenie może spowodować zawał, wylew etc.) lub jeśli sprzedająca swoje ciało jest nosicielką chorób wenerycznych bądź wirusa HIV.

Przykładowo w Polsce ciało człowieka (a w szczególności ciało człowieka płci żeńskiej) do niego nie należy

a do kogo?

Przepycha się o to kler katolicki z rządem.
Czy na prawdę muszę podawać przykłady?

Skowronek pisze:

Przykładowo w Polsce ciało człowieka (a w szczególności ciało człowieka płci żeńskiej) do niego nie należy

a do kogo?

Współżycie to sprawa prywatna, jednak tylko do momentu gdy nie kończy się brzuchem. Wówczas jest to już sprawa publiczna.

Oglądałam kilka dokumentów o prostytucji, również wśród nieletnich i wg mnie gro z tych ludzi wybiera tę branże głównie w celu szybkiego i łatwego zarobku (pomijając prostytucję dzieci zniewolonych w Azji).

Dobrowolna prostytucja to nic innego jak umowa handlowa - owszem, według niektórych jest to niemoralne, ale za tak samo niemoralne można by uznawać handlowanie bronią, alkoholem czy papierosami

W zasadzie się z tym zgadzam. W sensie, że to wszystko jest niemoralne

No nie wiem, czy to do końca prawda, że człowiek jest panem swego ciała. Teoretycznie każdy może robić ze swym ciałem co chce- czyli pić, narkotyzować się, ale przecież istnieje coś takiego jak przymusowy odwyk, leczenie. A czemu, w końcu jeśli ktoś chce, niech pije, ćpa.

Może dlatego, że u pijących i ćpających dochodzi do bardzo niekorzystnych zmian w mózgu, skutkiem czego wykazują oni zachowania niezwykle destrukcyjnie wpływające na otoczenie. W przypadku innych nałogów też może dojść do zmian, ale nie tak tragicznych w skutkach.

panna_x pisze:No nie wiem, czy to do końca prawda, że człowiek jest panem swego ciała. Teoretycznie każdy może robić ze swym ciałem co chce- czyli pić, narkotyzować się, ale przecież istnieje coś takiego jak przymusowy odwyk, leczenie. A czemu, w końcu jeśli ktoś chce, niech pije, ćpa.

Nie można zmusić kogoś do odwyku dla "jego dobra", a jedynie ze względu na szkodzenie innym. Przykładowo jeśli nałóg alkoholowy męża nie wpływa na szkodę rodziny, ani otoczenia (mąż pracuje i łoży na rodzinę, nie awanturuje się itp.), to nie można go zmusić do leczenia.
Problem własności ciała pojawia się wg mnie w przypadku kobiet w ciąży. Czy kobieta ma prawo potraktować niechcianą zygotę/zarodek/płód jak pasożyta, czy może należy traktować ciężarną jak "społeczny inkubator"? Ja skłaniam się ku temu pierwszemu, ale jednocześnie mam też wątpliwości. Dlatego, póki co, chowam głowę w piasek i ostateczną decyzje w tej kwestii zostawiam osobom najbardziej zainteresowanym, czyli kobietom.

Ujmę to tak. Osobiście nie mam wiele szacunku dla osób prostytuujących się z własnej nieprzymuszonej woli, ale też nie uważam, aby to była moja sprawa. Budzi we mnie pewien niesmak jak widzę, że zdecydowanie młoda dziewczyna prowadza się z dużo starszym facetem, ale uważam że tu wtrącić się mogą tylko rodzice (i to tylko do czasu, aż latorośl uzyska samodzielność).

Jeśli zaś idzie o aborcje... Sama raczej nie potrafiłabym tego zrobić. Nie podoba mi się wizja, że kobiety mogłyby chcieć traktować to jak formę antykoncepcji, ale... I tak uważam, że decyzja ta powinna w pełni należeć do kobiety i po części jej partnera. Czemu po części? Bo choć współczuję mężczyznom, którzy chcieliby mieć dzieci, a ich kobiety wolą zrobić skrobankę, to jednak ciąża i poród spadają w pełni na płeć piękną i nie można zmuszać, aby wbrew woli była do tego zmuszana. Z drugiej jednak strony, w przypadku gdy to kobieta chce dziecko, a partner zdecydowanie się na to nie zgadza i wyraża chęć na pomoc kobiecie w operacji i rekonwalescencji, to jak dla mnie należałoby się zastanowić nad zasadnością przyszłych alimentów na dzieci. O ile nie doszło do gwałtu to oboje partnerów z własnej woli współżyło, godząc się na ewentualne konsekwencje tego. Jeśli więc tylko kobieta chce utrzymać dziecko wbrew woli partnera, to mężczyznę można traktować jako dawcę nasienia.

.

Ja akurat mam odwrotnie, bo sama rozważałam skorzystanie z takich usług. Trochę długo to u mnie trwa, wiem, ale tak mam, że zanim się namyślę i coś postanowię... Klientką póki co nie byłam, ale nie czułabym się wykorzystana, bo to byłaby moja dobrowolna i świadoma decyzja.
Ale chciałabym wrócić do tematu, czy człowiek jest faktycznie panem swego ciała. Otóż, mi się wydaje, że nie zawsze. Przykładem właśnie aborcja/ jej brak, prawo do antykoncepcji, przymusowe leczenie- zawsze znajdą się jakieś powody i wytłumaczenia dla tych działań, nawet słuszne( jak ochrona rodziny przed agresywnym ojcem), co nie zmienia faktu, że jednocześnie ograniczają to prawo do rozporządzania swoim ciałem.

Issander pisze:Pomijam tutaj moralność, ale prostytutki jawią mi się jako osoby sprytne ponieważ zyskują na czymś, co powinno być naturalną częścią życia każdego zainteresowanego człowieka. Natomiast to ich klienci są głupi ponieważ za to płacą.

Jeśli związek jest tym co daje gwarancje spełnienia seksualnego, to oznacza to, że taki partner musi postarać się żeby kobietę zachęcić do uciech cielesnych, co wiąże się ze znoszeniem jej humorów, niekiedy przytakiwaniem, obrywaniem za "złe" zachowanie itp. Ponadto niekiedy partnerka nie chce się zgodzić na spełnienie fantazji chłopaka, co dostać może w różnych przybytkach właśnie za pieniądze. I głupim tu, wg mnie, nie jest nikt.

Issander pisze:Takie małe pytanie na boku: czy jestem jedynym, który gorszym okiem patrzy na klientów prostytutek niż prostytutki?

Nie jesteś jedynym, ja myślę podobnie.

Issander pisze:Natomiast to ich klienci są głupi ponieważ za to płacą.

Mniejsza o płacenie, ale domaganie się seksu bez zabezpieczenia to dopiero jest głupota!

Wszystkie mają podpisane umowy o pracę i ubezpieczenie. Wolno im odmówić klientowi, kiedy ten źle się zachowa. Nie uprawiają seksu bez zabezpieczenia. Paula takim, którzy na to nalegają (a jest ich większość), mówi od razu: "Kochaś, jesteś w burdelu, a nie w kościele. Jak z tobą nie użyję gumki, to jaką będziesz miał pewność, że tak samo nie zrobiłam z innymi i nie jestem na coś chora?". Wtedy na ogół się uspokajają.

Całość artykułu: http://polska.newsweek.pl/obyczaje-nieo ... 9,1,1.html

urtika pisze: Całość artykułu:polska.newsweek.pl/obyczaje-nieobyczajnych-kobiet,16879,1,1.html

Przeczytałam artykuł.

Coraz więcej praktykujących katoliczek. 70% prostytutek wierzy w Boga.

To mnie akurat nie dziwi. Jak są lesbijki-katoliczki, to czemu nie miałoby być też i prostytutek-katoliczek. Ba, co tam prostytutki ! Płatne morderczynie- katoliczki, to jest to !