Freud

"Piekarnik" na kontrowersyjne tematy
hbt
przedszkolASek
Posty: 5
Rejestracja: 13 lis 2009, 00:29

Freud

Post autor: hbt »

Utkwił mi w pamieci zasłyszany kiedys cytat Freuda "Wszystko co robimy,wynika albo z pobudek seksualnych albo z checi bycia wielkim"
Na pierwszy rzut oka brzmi to jak okrutnie prymitywne generalizowanie motywów naszego postępowania.Ale jakby dłużej się zastanowic to, jest w tym wiele prawdy.
Ale jak to odnosi się do Asów?
Dla ogółu ludzi zadowolenie seksualne to jeden z priorytetów stawianych na równi niemal z wartościami rodzinnymi lub dobrami materialnymi.
A jak to jest z nami?Czy brak seksu powoduje w nas jakąs pustkę,brak chęci do działania itp? Czy wręcz przeciwnie,aseksualnosc daje nam wiecej czasu i energii do rozwijanie siebie,swoich zainteresowan?

Zapraszam do dyskusji.
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Viljar »

Cóż, według koncepcji hierarchii potrzeb Masłowa, zaspokojenie seksualne należy do potrzeb fizjologicznych, a więc najniższego rzędu. Oznacza to, że niezaspokojenie tej potrzeby praktycznie uniemożliwia zaspokojenie potrzeb wyższego rzędu.

Jak wspomniałem, mój aseksualizm ogranicza się do niechęci do samego stosunku, a nie np. do pocałunków. Niemniej zauważyłem, że brak kontaktu fizycznego w tej właśnie ograniczonej formie nie przeszkadza mi, ale tylko wtedy, gdy o tym nie myślę. Natomiast gdy widzę np. całujące się pary, to natychmiast wzrasta u mnie poziom frustracji. Skutki tego są… czasami dziwne.

Na przykład byłem kiedyś na imprezie w Gdyni. (Tu mała uwaga: jeśli ktoś widział stroje na niektórych imprezach gotyckich, to wie, na jakie bodźce człowiek jest tam narażony ;) ). Około drugiej dostałem takiego ataku kur… wścieklizny, że po prostu wyszedłem. Byłem tak wściekły, że przeszedłem 12 km do Oliwy w jakąś godzinę i 40 minut i nawet nie czułem zmęczenia :)
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Awatar użytkownika
Gizmo
Strażnik TeksASu
Posty: 1064
Rejestracja: 13 cze 2006, 11:15
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Gizmo »

Pomijając to, że ja w teoriach Freuda wiele prawdy nie widzę - skąd as ma wiedzieć, czy brak popędu wpływa na jego zachowanie, skoro nawet nie wie, jak by się zachowywał, gdyby czuł pociąg seksualny do ludzi, hmm?
hbt
przedszkolASek
Posty: 5
Rejestracja: 13 lis 2009, 00:29

Post autor: hbt »

Viljar pisze:Jak wspomniałem, mój aseksualizm ogranicza się do niechęci do samego stosunku, a nie np. do pocałunków. Niemniej zauważyłem, że brak kontaktu fizycznego w tej właśnie ograniczonej formie nie przeszkadza mi, ale tylko wtedy, gdy o tym nie myślę. Natomiast gdy widzę np. całujące się pary, to natychmiast wzrasta u mnie poziom frustracji. Skutki tego są… czasami dziwne.

Mam tak samo!;) To znaczy prawie,bo ja "potrzebuje"(a moze "chce'') dosłownie kilku stosunków w roku,z całą resztą jestem jak inni hetero,i wcale nie mam problemów zdrowotnych typu hormony etc.A mimo to od seksu z moją dziewczyną, zwykle wole z nią porozmawiac albo isc na spacer.

Ale schodze tu z tematu - bo chodziło mi mniej wiecej o to, że:
-wielu facetów chodzi na siłownię,żeby "przypakowac" - częgo następstwem bedzię "branie" na dyskotekach;)
-kupują fajne bryki - żeby było "branie" na miescie;)
-kobiety chodzą do kosmetyczki,albo przed randką godzinami siedzią robiąc make-up itd.

Seks,zbliżenia,pocałunki - dosłownie "uskrzydlają" ludzi.Zakochani zachowują się jak by byli po niezłej dawce jakiegos dopalacza.
Zastanawia mnie czy,przez naszą aseksualnosc nie tracimy czegos ważnego w życiu?A może - jak juz wczesnie pytałem - jest odwrotnie...?
Awatar użytkownika
Koffee
łASiczka
Posty: 316
Rejestracja: 27 wrz 2009, 18:40
Lokalizacja: przyległości gdańskie

Post autor: Koffee »

Zastanawia mnie czy,przez naszą aseksualnosc nie tracimy czegos ważnego w życiu?A może - jak juz wczesnie pytałem - jest odwrotnie...?
Tracimy? Stracić można to, co się już ma - my najwyżej czegoś nie zyskamy (ale to samo dotyczy seksualnych). No i przede wszystkim... to się odnosi tylko do seksu.
Przecież my tez się zakochujemy (przynajmniej niektórzy).
Seks,zbliżenia,pocałunki - dosłownie "uskrzydlają" ludzi.
Czy tylko one? Jest wiele takich rzeczy, które dodają nam skrzydeł - sporo ludzi ma swoje pasje. A jeśli ktoś nie ma, to może on właśnie traci/nie zyskuje czegoś, co mają inni? Dlaczego stosunki seksualne mają być jedyna pasją w życiu?

A wracając do tematu - zarówno wymysły Freuda, jak i Masłowa, uważam za kompletną bzdurę. Potrzeby fizjologiczne najważniejsze? A jednak ludzie często je zaniedbują, by zapewnić sobie zaspokojenie potrzeb wyższego rzędu.
skąd as ma wiedzieć, czy brak popędu wpływa na jego zachowanie, skoro nawet nie wie, jak by się zachowywał, gdyby czuł pociąg seksualny do ludzi, hmm?
O właśnie... Jak zwykle gdybanie - co by było, gdyby... Nie lubię rozważać sytuacji teoretycznych, które się nijak mają do rzeczywistości.
To oszpeć mnie... oszpeć mnie miły. Utnij mi język. Jakoś zmogę. Utnij mi język, żebym nie miała pokusy odzywać się do nikogo.
Awatar użytkownika
Gizmo
Strażnik TeksASu
Posty: 1064
Rejestracja: 13 cze 2006, 11:15
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Gizmo »

hbt pisze:Zastanawia mnie czy,przez naszą aseksualnosc nie tracimy czegos ważnego w życiu?
"Kto nie wie, co traci, nie traci nic." :wink:
Awatar użytkownika
Piorun
PerkunAS
Posty: 595
Rejestracja: 8 kwie 2008, 12:50
Lokalizacja: z fabryki cyborgów

Post autor: Piorun »

Polecam program "Doktor Freud według doktora Freuda"
Freud miał... powiedzmy poważne problemy z potencją, wielki kłopot przy byciu w pełni seksualnym facetem. I dlatego wszytko mu się... Freudowsko kojarzyło :mrgreen:

Viljar, byłem na nie jednej "imprezce gotyckiej"
O jakie bodźce ci chodzi? Bo ja jakoś żadnych nie czułem (poza tradycyjną chęcią wypicia piwka, zapalenia i pogadania z kimś) :mrgreen:
Zastanawia mnie czy,przez naszą aseksualnosc nie tracimy czegos ważnego w życiu?A może - jak juz wczesnie pytałem - jest odwrotnie...?
Nie wiem co tracimy
A jak zostało mądrze powiedziane powyżej, kto nie wie że coś traci, nie traci nic.

A co zyskujemy?
Choćby to co buddyści czy gnostycy nazywają "niezakłóconym oglądem rzeczywistości, zdolnością widzenia świata takim-jaki-jest"

Podałeś przykłady pakowania, kupowania "fury" pod publiczkę, tracenia godzin na wytapetowanie facjaty... popatrz na to z odrobiną krytycyzmu.

Czy ci ludzie nie wyglądają śmiesznie? Czy nie zachowują się jak głupi kogut który stroszy ogon przed kurą czy puszy się przed innym kogutem?
Popatrz ile czasu tracą, ile kasy... a niejednokrotnie w jakie kłopoty pakuje ich zaślepienie (zwłaszcza te które mówi on/ona się zmieni)
ODPOWIEDZ