Strona 1 z 5

Wszystkich Świętych czyli stosunek do zmarłych

: 1 lis 2011, 23:36
autor: dimgraf
Przeniesiony z tematu Bóg, religia, miłość

Dzisiejszy dzień, obraz przygnębionych ludzi na cmentarzu skłonił mnie do refleksji nad tym świętem i podejściem ludzi do śmierci i pamięci o bliskich zmarłych. Moim zdaniem to święto powinno być raczej radosne, bo to nie jest pogrzeb tylko dzień poświęcony pamięci o tych których już nie ma wśród nas (w formie cielesnej, bo ktoś może wierzy w obecność duchów tych osób). Dlaczego kiedy wspominamy ludzi nam bliskich to nie potrafimy się cieszyć, że byli z nami na dobre i złe? Dlaczego nie staramy sobie przypomnieć wszystkich miłych wspomnień o tej osobie tylko pogrążamy się w smutku? Chwilami miałem wrażenie, że tylko ja potrafię się uśmiechać, a inni patrzą na mnie jak na dziwadło. Też możemy poruszyć kwestie samego pochówku w różnych religiach i kulturach. Nie wszędzie się zakopuje w ziemi, niektóre kultury preferują spalanie, w innych ciało zmarłego służy jako pokarm np. niektóre afrykańskie kultury uważają, że nie zjedzenie zmarłego to obraza i brak szacunku, z kolei w buddyzmie tybetańskim funkcjonuje coś takiego jak niebiański pogrzeb gdzie ciało zmarłego staje się pokarmem dla ptaków. No może tyle na początek.

: 2 lis 2011, 11:08
autor: Agata89
Ja nie rozumiem jak można wierzyć w życie wieczne, a jednocześnie opłakiwać zmarłego kilka lat po śmierci. Rozumiem smutek na pogrzebie, kilka dni/ miesięcy po, ale pięć albo dziesięć lat? Jeśli się wierzy, że trafił do nieba, że jest mu tam dobrze, to dlaczego się z tego powodu zamartwiać? Z zazdrości? Dlatego, że wszyscy tak robią?

: 2 lis 2011, 12:24
autor: chochol
Być może się mylę, ale 2 listopada jest przeznaczony dla Naszych (bliskich Nam) zmarłych, zaś 1. 'przypomina' o ludziach uznanych za świętych.
Smucimy się dlatego, iż nie ma bliskich Nam osób wśród żywych.

Osobiście nie wyrażam zgody na pochowanie mnie w żadnym obrzędzie, gdyż pragnę oddać swe ciało dla potrzeb akademii medycznej.

: 2 lis 2011, 13:48
autor: Winkie
Kiedyś z nazwą 1. listopada, było wiele nieporozumień. Ponoć powinno się mówić "Dzień Wszystkich Zmarłych", bo święci są już w niebie, a modlitwy są wznoszone za tych co nie osiągnęli jeszcze Nieba. Dusze w Czyśćcu, choć faktycznie - na mszy 1. listopada księża tyle czasu poświęcili świętości, że człowiek mógłby się zacząć wahać. Skoro po życiu rzekomo łączymy się w Bogu, to znaczy, ze lepiej już być nie mogło. To po co w takim razie wzbudzać w sobie cierpienie?

Mnie wczoraj na cmentarzu naszła refleksja. Księża wypowiadają się o zmarłych, że są teraz szczęśliwi, święci. Ale nie wspominają o tym, że na cmentarzu i nie dobrzy za życia ludzie leżą... "Oni by wam powiedzieli co znaczy świętość."

Podczas mszy padły też słowa: "Dzisiaj księża mają niewiele do powiedzenia." Ja bym powiedziała, że i tak za dużo... :?

: 2 lis 2011, 14:27
autor: Lachesis
Wczorajsza, zaobserwowana przeze mnie atmosfera na cmentarzu była wesoła- dzieci puszczały bańki mydlane, dorośli głośno rozprawiali co tam i jak tam u kogo się dzieje. Spotkania rodzinne przy grobach- posępnych min i zadumy raczej nie spostrzegłam.
Sama też miałam okazję zapoznać część rodziny, której do tej pory na oczy nie widziałam.

: 2 lis 2011, 14:52
autor: Winkie
To o czym mówisz zostało wczoraj na mszy uznane za cyt. "Paradoks dzisiejszych czasów", bo "idąc do zmarłych spotyka się żywych".
Mój komentarz: "Trudno, aby nie spotkać." :dash: Są to spotkania rodzinne, niektórych ludzi widuję tylko z okazji 1. listopada. Czy zmarłym to w czymkolwiek uwłacza? Czy zmarłym przeszkadzają rozmowy prowadzone nad ich grobami?

: 2 lis 2011, 21:44
autor: dimgraf
Ponoć powinno się mówić "Dzień Wszystkich Zmarłych"
Zasięgnąłem źródła - poszedłem do proboszcza z moim spostrzeżeniem. I uwaga miałem rację "Dzień Wszystkich Świętych" (tak jest prawidłowo; "Dzień Wszystkich Zmarłych" czy "Święto Zmarłych" to były komunistyczne próby przemienienia święta katolickiego w święto świeckie) jest świętem radosnym, a jego celem są właśnie spotkania rodzinne o których wspomniała Lachesis. W tym dniu powinno się wspominać swoich zmarłych, radosne chwile z nimi, w gronie rodzinnym, a także w tym dniu powinniśmy się modlić o wstawiennictwo naszych "świętych" i pomoc w odnalezieniu drogi do świętości. Tak w skrócie mówiąc.

Natomiast dniem nostalgii jest dzień zaduszny - 2 listopada. W tym dniu powinniśmy modlić się za dusze zmarłych.
Czy zmarłym to w czymkolwiek uwłacza? Czy zmarłym przeszkadzają rozmowy prowadzone nad ich grobami?
Zależy jakie to rozmowy :P Jeśli kolejna kłótnia o spadek to jak najbardziej :P Jednak jeśli taki duch zmarłego, dusza czy jakkolwiek by nazwać widziałby dzieci biegające dookoła grobu i śmiejące się było by mu miło, bo pewnie to jego wnuki, bratanki, siostrzeńcy etc.

: 2 lis 2011, 22:09
autor: Mekazoid
Ja osobiście nie jestem osobą wierzącą ale zawsze w jakiś sposób obchodziłem święto zmarłych , chociażby dlatego że śmierć dotyczy wszystkich. Jeżeli chodzi o uczucia to dla mnie zawsze była to nostalgia wywołana wspominaniem tych których już nie ma. Uczucie to łączy ze sobą zarazem smutek rozłąki jak i radość z spędzonego wspólnie czasu.
Jeżeli chodzi o Zaduszki/wszystkich świętych/Halloween czy jak kto to sobie chce nazwać to boję się tylko spłycenia i skomercjalizowania tego święta.

: 2 lis 2011, 22:22
autor: Ambdy
Moim zdaniem smutek, który panuje na cmentarzach zarówno 1 listopada jak i przez cały rok wynika po części z tęsknoty i żalu za "straconymi" osobami. Bo nawet jeśli ktoś bliski wygrałby w totka kilka milionów i przeprowadził się np. do Australii, gdzie jest super szczęśliwy, ale nie odwiedza nas ani my jego, nawet nie dzwoni, nie pisze to też byłoby nam smutno. Podobnie jest gdy przyczyną rozłąki jest śmierć. Dodatkowo każdy ma świadomość, ze to nie pierwsza i nie ostatnia śmierć z jaką się spotkał. Mnie od dziecka smuciła perspektywa, że kiedyś moi dziadkowie, a potem rodzice odejdą. To egoistyczne, ale każdy woli żeby oni pozostali przy nim jak najdłużej niż żeby odeszli do Boga. No i trzeci element to oczywiście perspektywa własnej śmierci. A może za rok ja też już będę po tamtej stronie? Czy jestem gotowy? Czy trafie do nieba? I co z moją rodziną, przyjaciółmi? Być może osierocę dziecko lub pozostawię samą starszą mamę czy babcię? Temat śmierci jest trudny, a Życie Wieczne, choć jest piękną perspektywą, to nie łatwą do zrozumienia, a przez to wciąż budzącą niepokój.
Sama czasem smucę się na grobach, nawet uronię łezkę. Jest to wzruszenie, pewnego rodzaju otarcie się o granicę. Bo skoro osoba którą kochałam, rozmawiałam, byłam i pamiętam od zawsze nagle odchodzi do Boga, to jest to niesamowita tajemnica. Czy mnie widzi? Co czuje? Czy ogląda już oblicze Boga, jak niegdyś oglądała moją twarz? Jak to jest być już po tamtej stronie..?
Czy chcemy czy nie chcemy nadejdzie czas gdy każdy z nas się o tym przekona. Dobrze, że są takie dni zadumy, kiedy każdy może się zastanowić nie tylko co czeka go po śmierci, ale i jak żyje, do czego zmierza i czy jest gotowy na spotkanie ze Stwórcą.

: 2 lis 2011, 23:02
autor: Winkie
Nazwa w sumie nie jest ważna. Nazwę "Dzień Wszystkich Zmarłych" też usłyszałam od jakiegoś duchownego, ale to nie istotne.

Kłótnia o spadek? Ja mam wrażenie, że niektórym zmarłym sprawiłaby ona radość. :lol: Trochę nowinek ze świata poza cmentarnego, wieści o znajomych to namiastka rozrywki (no i to się dzieje z osobą czytającą Terry'ego Pratchetta - Johnny i zmarli :mrgreen: )...

Haloween jest tradycją celtycką, obchodzoną obecnie głównie w Irlandii i Stanach Zjednoczonych. U nas są podejmowane próby upowszechnienia Haloween, ale według mnie - bezskutecznie. Mamy własną tradycję i nie wszystko trzeba przejmować od innych narodów.

Strata kogoś bliskiego i życie po to trudny czas. Ludzie umierają, a chyba nikt nie chce, aby ukochana osoba umarła przed nim. To trochę egoistyczne, ale całkiem ludzkie - aby oszczędzić sobie bólu. Na co dzień ludzie starają się nie myśleć o śmierci, bo życie w cierpieniu to droga donikąd.

: 3 lis 2011, 06:41
autor: Philosoph
Winkie pisze:Mamy własną tradycję i nie wszystko trzeba przejmować od innych narodów.
O tak. Np. Dziady. Kto to dzisiaj obchodzi? Pamięta? Wie o tym? Jakaś nieliczna grupa na pewno... No ale...

: 3 lis 2011, 12:11
autor: Winkie
Wie o tym bardzo nieliczna grupa czytająca Dziady Adama Mickiewicza. :wink:

Re: Wszystkich Świętych czyli stosunek do zmarłych

: 22 gru 2011, 09:19
autor: Silencio
Dzisiejszy dzień, obraz przygnębionych ludzi na cmentarzu skłonił mnie do refleksji nad tym świętem i podejściem ludzi do śmierci i pamięci o bliskich zmarłych. Moim zdaniem to święto powinno być raczej radosne, bo to nie jest pogrzeb tylko dzień poświęcony pamięci o tych których już nie ma wśród nas (w formie cielesnej, bo ktoś może wierzy w obecność duchów tych osób).
A ja uważam, że każdy powinien obchodzić to święto tak, jak mu się podoba. Zresztą taki stosunek mam do wszystkich świąt. Wiem, że chodzi głównie o to, że u nas, w Polsce, jest taka ponura atmosfera, wszystkie święta to głównie jakieś smęty, marsze, płacze, a nic ciekawego. Ale to, jak ktoś świętuje prywatnie, mało mnie interesuje i twierdzę, że może to robić jak tylko zechce.
Dlaczego kiedy wspominamy ludzi nam bliskich to nie potrafimy się cieszyć, że byli z nami na dobre i złe? Dlaczego nie staramy sobie przypomnieć wszystkich miłych wspomnień o tej osobie tylko pogrążamy się w smutku?
Może dlatego, że na cmentarzach nie leżą tylko zwłoki tych, którzy byli z nami na dobre i na złe. Mnie zawsze akurat dziwiło, że przedstawiciele religii, w których wiara w niebo jest na porządku dziennym rozpaczają, bo przecież wierzą chyba, że ponownie się spotkają. Chyba, że podejrzewają, że ich bliski trafił do innego miejsca ;). Ale patrząc na to, jak powierzchowna i płytka jest w rzeczywistości ta wiara, dochodzę do wniosku, że ich podejście nie różni się od podejścia przeciętnego Kowalskiego, który do kościoła chodzi raz w roku, na Boże Narodzenie i o niebie wie niewiele. Czyli tyle, co cała reszta świętego towarzystwa ;). Ale musimy sobie zdawać sprawę, że nie każdy jest w stanie obchodzić takie święto z radością. Niecały rok temu, mojej koleżance zmarła maleńka siostra. Nie wyobrażam sobie, żeby kolejne święto zmarłych obchodzili z radością i wspominali sobie wesoło jak to było, gdy ona żyła. Bo są pewne zdarzenia, z którymi ludziom jest trudno się pogodzić albo nie mogą się z nimi pogodzić wcale i nie przez chwilę, przez dzień, tydzień, miesiąc, ale przez całe lata, może nawet całe życie.

Re: Wszystkich Świętych czyli stosunek do zmarłych

: 22 gru 2011, 09:47
autor: dimgraf
Częściowo Silencio zgadzam się z Tobą. Oczywiście są różne tragedie z którymi często nie można się pogodzić i że każdy może przeżywać to święto na swój sposób. Ale dotknęłaś swą wypowiedzią bardzo istotnej kwestii - brak radosnych świąt. Ludzie nie potrafią się cieszyć, uśmiechać, trochę mnie to przeraża, że nawet w zwykły dzień na ulicy ciężko spotkać kogoś uśmiechniętego.

Jeśli chodzi o mój sposób przeżywania tragedii - utraty bliskiego. Ilekroć jestem nad grobem taty to nie zastanawiam się czy trafił do nieba czy piekła tylko czy gdyby wciąż był ze mną to chciałby abym był smutny. Odpowiedź jest oczywista NIE. Dlatego mimo iż wciąż się nie pogodziłem z tym, że np. nie przedstawię mu wybranki mego serca, nie będzie go na ślubie, czy nawet nie pochwali mnie za drobne osiągnięcia to jednak wierzę, że jeśli istnieje życie po śmierci to tata jest szczęśliwy "patrząc na mnie z góry" i cieszy się z każdego mojego szczęścia wraz ze mną. I gdyby widział mnie przy grobie smutnym to by chciał mi powiedzieć: "czemu się smucisz, przecież nawet gdy nie ma mnie obok to jestem przy tobie". Wiem może brzmi to jak p.. księdza ale takie jest moje podejście. I nawet gdyby po śmierci nie było nic to tato istnieje dopóki żyje w mej pamięci.

Re: Wszystkich Świętych czyli stosunek do zmarłych

: 22 gru 2011, 10:15
autor: Silencio
Tak to u nas w Polsce jest po prostu. Mnie się to akurat nie podoba, bo ani święta państwowe, ani żadne inne, nie wydają mi się ciekawe i szczerze mówiąc, ja tych świąt po prostu "nie czuję". Dla mnie to jest po prostu dzień wolny. Ja dziś dnia Wszystkich Świętych nie obchodzę. Gdy byłam mała, pamiętam, że kupowałam z mamą bardzo dużo zniczy i stawialiśmy je na grobach, na których ich nie było. Dzisiejsza sytuacja zmieniła się, może dlatego, że nie zginął mi jeszcze nikt, kto byłby dla mnie bardzo bliski. W ostatnich kilku latach zmarły mi dwie prababcie, z czego jednej w ogóle nie znałam, a drugą ledwie pamiętam. Nie wiem, jak to będzie, gdy coś stanie się komuś, z kim jestem związana, rodzicom albo dziadkom. Twoje podejście jest równie dobre jak podejście tego, który nie potrafi zrozumieć, że jego bliska osoba odeszła albo wciąż cierpi z tego powodu. Nie każdy człowiek reaguje tak samo.