Strona 2 z 2

Re: kolor czerwony a poziom libido i ubiór

: 31 mar 2013, 18:40
autor: erin
Bardzo lubię czerwień. Jest to zdecydowanie mój ulubiony kolor czy to dodatków czy chociażby paznokci. Podobnie jak Falka uważam że pasuje mi ten kolor, a co najważniejsze świetnie się w nim czuję.

Re: kolor czerwony a poziom libido i ubiór

: 31 mar 2013, 20:21
autor: szczecinianin
kolor to bzdura - wazniejszy jest rodzaj materiału - szczegolnie w przypadku facetow! ;)

Re: kolor czerwony a poziom libido i ubiór

: 31 mar 2013, 23:13
autor: aburleksa782
Lubię czasem użyć czerwonej szminki.
A tak poza tym kolor czerwony w nadmiarze niespecjalnie mi się podoba. W sumie z czerwonych ubrań mam tylko koszulkę z jakimiś hawajskimi motywami. ;)

Re: kolor czerwony a poziom libido i ubiór

: 5 mar 2018, 15:19
autor: Nuśka
Nie lubię zbytnio czerwonych ust. Zależy też jaka czerwień, ale po prostu nie zawsze wychodzi to dobrze i z klasą.
Jeśli chodzi o mocny kolor ubrań to tylko czerwień, reszta wypada tandetnie w moim guście, choć teraz jak się przefarbowałam na platynowy blond to i ostra zieleń świetnie pasuje. Oczywiście nie jakiś monochrom, ale z umiarem tych mocnych kolorków i jest pięknie.
I też sądzę, że lepiej oddziałuje faktura ubrań niż kolor. Barwą to co najwyżej uwagę można przyciągnąć.

Re: kolor czerwony a poziom libido i ubiór

: 14 mar 2018, 09:30
autor: BlueStar
Lubię kolor czerwony, ale nie znajdziecie go u mnie w szafie i w sumie nie wiem dlaczego...chyba nie chcę się wyróżniać :) Za to mam szminkę w tym kolorze i jakoś ona dla mnie nie jest czymś co zwraca aż taką uwagę na mnie. Może teraz taka moda i wiele osób ma taki kolor na ustach .

Re: kolor czerwony a poziom libido i ubiór

: 15 lip 2018, 21:51
autor: Animalia
Jak ja kocham takie brednie. Śmiać się do rozpuku, tyle. :lol: :D

1. Czy Wy jako Asy decydujecie się założyć nieraz coś czerwonego?

Tak.

2. Jak czujecie się lub jak czulibyście się w takim kolorze?

Kolor jak kolor. I tyle.

3. Jakie odczucia wzbudza u Was patrzenie na kogoś mającego na sobie coś dużego w kolorze red? (zaznaczam dużego, chcąc pominąć drobne elementy ubioru typu apaszka, szalik i inne dodatki)

No ma na sobie takie ubranie. I co z tego? Niech sobie nosi jak chce.

4. Czy mając świadomość komunikatywnego charakteru koloru czerwonego (czyli przy założeniu, że red kolor faktycznie sygnalizuje ochotę na seks) celowo unikacie noszenia koloru czerwonego lub w jakimś sensie odczuwacie niechęć do osób mających na sobie ten kolor?

Nie. Kolory nie mają nic wspólnego z seksem.

Re: kolor czerwony a poziom libido i ubiór

: 18 lip 2018, 23:14
autor: sexowna
Z seksem kojarzą mi się zabawki erotyczne i filmy porno-nie KOLOR.

Re: kolor czerwony a poziom libido i ubiór

: 22 lip 2018, 19:31
autor: Auda
Bardzo często noszę czerwony bo to jeden z niewielu kolorów w których nie wyglądam jak zombie. Ale jakoś nikt się za mną na ulicy nie ogląda. Czyli wnioski:
1. Czerwony to jednak nie jest sygnał ochoty na seks, albo
2. Jednak dalej wyglądam jak zombie :|

Re: kolor czerwony a poziom libido i ubiór

: 25 lip 2018, 19:32
autor: Witchcraft
Mam tylko jedną czerwoną rzecz w szafie, więc nie noszę tego koloru zbyt często. Za to przez długi czas miałam czerwone włosy i planuję jak najszybciej dobrze nich wrócić.
A nawet, gdy zdąży mi się założyć coś czerwonego nie czuję się jakoś inaczej niż w innym kolorze.

Re: kolor czerwony a poziom libido i ubiór

: 3 mar 2019, 21:30
autor: no name inc.
Ktoś mi kiedyś opowiadał, że ponoc niebieski kolor powoduje erekcję, a czerwony orgazm :lol:
Może coś w tym jest, czrwony+niebieski daje fioletowy, a ja właśnie znalazłem pewien artykuł, a w nim sensacyjne fakty na temat tego koloru, pozwolę sobie zacytować:

"Osoby, które zdecydowały się na dominację w sypialni fioletu uprawiają seks 3,49 raza tygodniowo, podczas gdy pary, które postawiły na czerwień - 3,18."

Re: kolor czerwony a poziom libido i ubiór

: 4 mar 2019, 12:35
autor: zewsząd i znikąd
Nie ma w języku polskim słowa "red".Ten kolor nazywa się czerwony. Albo czerwień.
Jeżeli o mnie chodzi: nie maluję się w ogóle, więc problem szminki nie istnieje. Jeśli chodzi o ubiór, owszem noszę czerwony. Z poprawką na to, że większość moich strojów pozadomowych (w szczególności "górnych": koszule, tuniki, swetry, szaty) jest wielobarwna. I na to, że mam swój styl, który odbiega i od tego, jak zdaniem społeczeństwa powinna ubierać się kobieta w moim wieku, i od stylu uznawanego za seksowny, i często nawet od typowego stroju europejskiego. Na przykład najbardziej czerwone z moich strojów to:
1. Sztruksy czerwone we wzór typu paisley ("łezki").
2. Indyjska tunika, czerwona w delikatny złoty wzór i wyszywana wzdłuż rozcięcia i stójki złotymi koralikami oraz cekinami.
3. Bawełniany sweter (jestem uczulona i na wełnę, i na akryl, więc noszę tylko bawełniane swetry*) we wzór jakby indiański, z przewagą czerwieni w kilku odcieniach. Zresztą akurat go noszę.
4. Szata (czyli strój długi, różniący się od "tuniki" długością do kostek, a od "sukni" workowatym krojem) w czerwono-czarny wzór typu "łezki" i dodatkowe ornamenty roślinne.
Każdy z tych strojów jest w dużym stopniu czerwony, żaden nie przystaje do tego, co uważane jest za "seksowne".
Rzeczywiście są stroje, których unikam, ale chodzi tu raczej o krój, niż barwę. Mam bardzo silną awersję do nagości i źle się czuję nawet z dekoltem sięgającym poniżej obojczyków (co o tyle się niezbyt zdarza, że do tego poziomu sięgają moje podkoszulki - noszę męskie bawełniane podkoszulki prawie pod samą szyję) albo ze spodniami odsłaniającymi więcej niż pół łydki. A i tę połowę okazjonalnie pokazuję właściwie tylko po to, żeby zbulwersować ludzi moimi niegolonymi nogami... :diabel: Więc w sumie nie sądzę, by istniało u mnie ryzyko wysyłania za pomocą stroju fałszywych sygnałów erotycznych.

*Ten sweter co prawda nie jest z czystej bawełny, ale domieszka jest znikoma i nieszkodliwa. A metka wprost rozczuliła mnie swoją precyzją: "97% bawełna, 3% inne włókno"...