Wegetarianizm - choroba psychiczna?

"Piekarnik" na kontrowersyjne tematy
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

Post autor: panna_x »

stendai pisze: 15 lut 2019, 19:21 Ale przecież produkty modyfikowane genetycznie są zdrowsze, bardziej ekologiczne i ich używanie przyczynią się do likwidacji głodu na świecie. Faktycznie, niektórzy fanatycy, błędnie nazywający się osobami dbającymi o środowisko, przyjęły, że to są złe rzeczy, ale to wynika po prostu z nieuctwa. Rotkiewicz napisał o tym dobrą książkę. Organizacje ekologiczne, podobnie jak charytatywne, często robią dużo złych rzeczy. Fanatyzm niestety szkodzi.

Greenpeace popada ze skrajności w skrajność. Albo jest organizacją pożyteczną, albo zbrodniczą. Ciężko powiedzieć, co nimi naprawdę kieruje. Według mnie nie dobro planety, ale IDEAŁY. To są idealiści, którzy mają swoją wizję świata i jeśli coś się z nią nie zgadza, to nie zważając na badania naukowe, które jej przeczą, ślepo brną w to, żeby tę wizję realizować. To jest szkodliwe społecznie i przyczynia się do wielu nieszczęść. Podobną grupą są antyszczepionkowcy.

Nie czytałem całego tematu, ale dziwi mnie w ogóle, że ktoś może brać wegetarianizm za chorobę psychiczną. Żadna poważna klasyfikacja chorób psychicznych nie uważa wegetarianizmu za schorzenie. Nie wiem, skąd w ogóle taki pomysł. Jeśli człowiek, który odrzuca jedzenie, które powstało w wyniku innych istot jest chory psychicznie, to co powiedzieć o człowieku, który tego nie odrzuca?
W ogóle się z tym nie zgadzam. Po pierwsze, nie wiadomo, czy są zdrowsze, bo nie ma jednoznacznych badań, które by potwierdzały lub zaprzeczały, że szkodzą. Generalnie niewiadoma. Poza tym naukowcy są w tej kwestii podzieleni, prezentują różne stanowiska, więc których należy słuchać? Moim zdaniem modyfikowane rośliny przyczyniają się raczej do zysków koncernów takich jak Monsanto, które patrzą własnych interesów a nie dobra ludzkości, likwidacji głodu itd. Głód można już dawno zlikwidować, bo jest nadprodukcja żarcia na świecie, ale ponieważ to jest nieopłacalne, to wolą niszczyć zbiory, wyrzucać tony mięsa itd. żeby lepiej wyjść na podatkach czy zachować wyższą cenę rynkową za produkty. Jeśli będzie ich za wiele, to ceny spadną wiadomo. A chodzi o to by zarobić. Co do wiarygodności badań naukowych, dla mnie nie jest to wyrocznią, jako że wyniki często zależą od tego, kto płaci granty, jest zleceniodawcą itd. Już miałam okazję przeczytać książkę psychologa społecznego Cialdiniego o teorii wywierania wpływu na ludzi, gdzie podważył skutecznie mit obiektywnych naukowców, podając przykłady z życia.

http://www.farmio.com/6-powodow-dla-kto ... lne-od-gmo

"5. GMO nie jest rozwiązaniem głodu na świecie

Zwolennicy GMO głoszą, że zwiększenie upraw GMO spowoduje wzrost plonów, co może być rozwiązaniem głodu na świecie. Jednak w rzeczywistości jest inaczej. Kanadyjski farmer Percy Schmeiser przestrzega rolników z innych krajów przed uprawami GMO. Jak twierdzi, GMO nie działa zgodnie z obietnicami producentów – zamiast zmniejszać koszty produkcji żywności i zahamować głód na świecie wymaga używania coraz mocniejszych środków chemicznych i zmniejsza jakość plonów (7). Ponadto, jak twierdzi wielu badaczy, głód na świecie nie jest wynikiem niewystarczającej ilości produkowanej żywności, a powoduje go zła polityka rolna i niewłaściwa dystrybucja żywności."
tu cytat z którym w pełni się zgadzam.

http://www.farmio.com/6-powodow-dla-kto ... lne-od-gmo

"1. GMO szkodzą zdrowiu

Amerykańska Akademia Medycyny Środowiskowej (AAEM) wzywa lekarzy do odradzania swoim pacjentom spożywania produktów GMO. W swoim oświadczeniu powołuje się na badania prowadzone na zwierzętach, wskazujące na pogorszenie stanu zdrowia zwierząt karmionych żywnością GMO, w tym: uszkodzenia przewodu pokarmowego, zaburzenia układu immunologicznego, przyśpieszony proces starzenia oraz bezpłodność"
jak widać jedni uważają, że nie szkodzi, a inni, że szkodzi. I kto ma rację, jak tego dowieść? Rotkiewicz czy AAEM?

http://www.farmio.com/czy-wiesz-ze-gmo
"Pierwszą zmodyfikowaną genetycznie rośliną, która została wprowadzona do sprzedaży w USA w 1994 roku był pomidor o nazwie Flavr Savr. Modyfikacja genetyczna tej odmiany pomidora polegała na zmniejszeniu w nim aktywność genu, który odpowiada za proces dojrzewania i mięknięcia warzywa. Badania wykazały, że pomidory te nie spełniają "rozsądnych kryteriów nieszkodliwości", czyli standardowego poziomu bezpieczeństwa dla zdrowia według organizacji FDA (Food and Drug Administration). W 1997 roku zostały wycofane z rynku."

http://www.farmio.com/gmo-fakty-i-mity- ... ski-wywiad
a tu wywiad z profesorem biologii, więc jak widać nie jest prawdą, że naukowcy są zgodni w kwestii gmo, ani że jednoznacznie potwierdzono jego nieszkodliwość


http://wyborcza.pl/1,75400,10164045,Eks ... a_GMO.html

tu z kolei wywiad z innym profesorem, który jest zwolennikiem gmo, a jak możemy przeczytać w wywiadzie, potwierdza on, że nie było badań na ludziach, gdyż takie badania byłyby nieetyczne.. ciekawe stanowisko, za to etyczne jest wprowadzanie w obrót produktu którego szkodliwości nie zweryfikowano
jako porównanie podaje on bawełnę modyfikowaną genetycznie, z której robi się koszulki i że jakoś zieloni nie mają nic przeciwko tanim koszulkom, ale jedzeniu już tak..
bardzo wygodne porównanie, tylko że koszulka nie ma wpływu na organizm, a to, co się spożywa/pije/wchłania już tak.

co do szczepień- owszem są osoby, które twierdzą, że one szkodzą. i może jest jakiś promil osób, którym zaszkodziły. nie mówię, że nie. jednak większości pomogły i nie mamy wielu groźnych chorób. Ogólna korzyść czyli brak epidemii jest przeważająca, dlatego ludzie w większości są za szczepieniami. i ja też.

Natomiast co do gmo, ja nie widzę jakiejś przeważającej ogólnej korzyści dla większości ludzi, nie jestem przekonana, czy jest nieszkodliwa ( nie wiem też, czy jest szkodliwa, po prostu uważam, że nie ma rozstrzygających badań w temacie, a póki coś nie jest pewne, to moim zdaniem lepiej nie wprowadzać tego w powszechny obrót), a argument o korzyści w postaci likwidacji głodu na świecie też uważam za nieprawdziwy. zwolennicy gmo stoją na stanowisku że nie ma dowodów na jego szkodliwość, podczas gdy tak naprawdę nie ma badań na temat wpływu na organizm człowieka bo badań na ludziach nie było. Poza tym ciężko uchwycić skutki długofalowe, które mogą się ujawnić np dopiero po paru latach spożywania takiego jedzenia.
Tak jak papierosy,ktoś może palić całe lata i zachoruje dopiero na starość w związku z nimi. Wiec skoro efektu szkodliwości nie ma od razu, to znaczy że są dobre i bezpieczne?
stendai

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

Post autor: stendai »

Wszystkie mity, o których piszesz i które szerzy Farmio są obalane w książce Rotkiewicz "W królestwie Monszatana" oraz na blogu GMObiektywnie.
"Ponadto, jak twierdzi wielu badaczy, głód na świecie nie jest wynikiem niewystarczającej ilości produkowanej żywności, a powoduje go zła polityka rolna i niewłaściwa dystrybucja żywności." Jakich badaczy? Farmerów, producentów jajek, hodowców zwierząt? Gdzie są konkretne badania? Co z terenami, na których nic, poza GMO nie jest w stanie wyrosnąć? Zignorować ludzi tam żyjących, nie ma ziemi na rolnictwo, więc olać tych ludzi? GMO jest na tyle dobrze przebadane, zdrowe, pewne, że niestosowanie go jest nie tylko nieetyczne, ale też szkodliwe dla planety, o którą rzekomo ekolodzy walczą.

To, o czym teraz piszę, będzie wiedzą powszechną za kilkanaście, kilkadziesiąt lat. Niestety, co bardzo smutne, ludzki gatunek jest bardzo oporny na nową wiedzę.
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

Post autor: panna_x »

W Polsce rolnik musi wylać mleko bo grozi mu 10 tysięcy kary za nadprodukcję. Mam znajome, jedna pracowała w ROSSMANIE a druga w Auchan, to mówiły, ile jedzenia się wyrzuca z półek. Bo minął termin, a czasem nie, ale już się zbliżał, a przyszła nowa partia żarcia. Mam też znajomego, który pracuje w branży mięsno-wędliniarskiej i to samo, sporo wyrzucają. Chcieli oddawać do schroniska dla psów, żeby nie marnować żywności, to im powiedzieli, że nie, bo jest wątpliwa, skoro na krańcu terminu ważności. I nie przyjęli nawet za darmo. Więc wywalają teraz do śmieci. Tyle jedzenia się marnuje, a tymczasem wciąż gadka o głodzie na świecie i jakie GMO jest cudowne, bo pomoże na to. Pomogłaby mądrzejsza gospodarka i dystrybucja jedzenia.

Z drugiej strony, kiedy słyszę takie opowieści jak wyżej przytoczone to mam 2 wątpliwości.
Po pierwsze, co do słuszności wegetarianizmu. Czy rzeczywiście to się przyczynia do mniejszego cierpienia zwierząt, czy tylko do tego, że więcej towaru wywali się w sklepie. A hodowla i zabicie tych zwierząt idzie na marne. Czy ktoś oszczędzi te kurczaki, bo ja ich nie zjem. Sądzę, że nie.
Mimo wszystko postanowiłam nie jeść ryb i tego się trzymam. Ale to ze względu na aferę z fokami.

Po drugie, co do idei zero waste. Czyli namawiania ludzi do nie marnowania niczego. Już czytałam takie teksty, gdzie widniało, ile to wody marnujemy wyrzucając kanapkę z serem. Szczerze, to też mnie średnio przekonuje. Wpędza się ludzi w poczucie winy jak czegoś nie dojedzą i zostaną resztki. namawia zeby kupowali tyle, ile naprawdę muszą. A tymczasem nie zawsze da się to przewidzieć. Zresztą, jak nie kupi w sklepie, to on może tego nie wyrzuci, ale sklep to zrobi, tak czy inaczej jedzenie trafi potem na śmietnik. Dla mnie to całe zero waste to jakaś utopia i mamienie ludzi, jakby faktycznie mieli wpływ na to zjawisko.
Nightfall

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

Post autor: Nightfall »

Mam znajome, jedna pracowała w ROSSMANIE a druga w Auchan, to mówiły, ile jedzenia się wyrzuca z półek. Bo minął termin, a czasem nie, ale już się zbliżał, a przyszła nowa partia żarcia.
Brzmi to strasznie, ale niestety tak się dzieje. A ilu ludzi mogłoby z tych rzeczy jeszcze skorzystać. Pewnie zainteresowali by Cię freeganie, którzy takie jeszcze dobre produkty wyciągają ze śmietników sklepowych.
Dla mnie to całe zero waste to jakaś utopia i mamienie ludzi, jakby faktycznie mieli wpływ na to zjawisko.
Na obecną chwilę mnie w tym ruchu podoba się namawianie do noszenia swoich reklamówek do sklepu, czy przychodzenie po kawę na wynos ze swoim własnym kubkiem. Czytałam też, że zachęcają też do kupowania ubrań w SH, z uwagi na szaleństwo fast fashion i w sumie z tym się nawet zgadzam.
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

Post autor: panna_x »

Nightfall pisze: 23 mar 2019, 18:18
Mam znajome, jedna pracowała w ROSSMANIE a druga w Auchan, to mówiły, ile jedzenia się wyrzuca z półek. Bo minął termin, a czasem nie, ale już się zbliżał, a przyszła nowa partia żarcia.
Brzmi to strasznie, ale niestety tak się dzieje. A ilu ludzi mogłoby z tych rzeczy jeszcze skorzystać. Pewnie zainteresowali by Cię freeganie, którzy takie jeszcze dobre produkty wyciągają ze śmietników sklepowych.
Dla mnie to całe zero waste to jakaś utopia i mamienie ludzi, jakby faktycznie mieli wpływ na to zjawisko.
Na obecną chwilę mnie w tym ruchu podoba się namawianie do noszenia swoich reklamówek do sklepu, czy przychodzenie po kawę na wynos ze swoim własnym kubkiem. Czytałam też, że zachęcają też do kupowania ubrań w SH, z uwagi na szaleństwo fast fashion i w sumie z tym się nawet zgadzam.
Tak, słyszałam o freeganach. Ale mało jeszcze są popularni.
Awatar użytkownika
no name inc.
mASełko
Posty: 113
Rejestracja: 11 sty 2019, 16:54

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

Post autor: no name inc. »

.
Ostatnio zmieniony 22 wrz 2019, 22:20 przez no name inc., łącznie zmieniany 1 raz.
R.I.P
Awatar użytkownika
Rosomak
ASiołek
Posty: 79
Rejestracja: 1 cze 2019, 07:50

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

Post autor: Rosomak »

Począwszy od tego roku zacząłem ograniczać mięso w mojej diecie. Myślę, że mogę określić siebie jako fleksitarianina ("elastycznego wegetarianina"). Wygląda to u mnie w ten sposób, że sam dla siebie mięsa nie kupuję, ale jak ktoś mnie mięsną potrawą poczęstuje (np. na domowej imprezie czy grillu), to nie odmówię. Np. dzisiaj było u mnie w pracy szkolenie - ja w nim nie uczestniczyłem, ale zostały kanapki z poczęstunku i wystawiono je dla nas, żeby się nie zmarnowały. Więc jadłem te kanapki, pomimo że były z szynką i salami.

Postanowiłem zachować w mojej diecie nabiał, ryby i owoce morza. Jem dość dużo serów; bardzo lubię np. fetę. Oprócz tego zamiast potraw mięsnych jadam na obiad kalafiora, brokuły, szparagi, placki ziemniaczane, frytki z batatów, pierogi ruskie, kulebiak z kapustą itp., a także makarony (głównie pełnoziarniste) z sosami, np. pomidorowym czy pesto. Ostatnio znalazłem przepis na gołąbki z farszem ziemniaczanym i zamierzam je zrobić. Czasem skuszę się z ciekawości na jakieś sojowe zamienniki, ale poza pasztetem sojowym w ogóle mi one nie smakują. Podsumowując: lubię te wegetariańskie potrawy, które miały być wegetariańskie w swojej pierwotnej formie, a nie naśladować mięso.

Powodem tych zmian jest mój obecnie mało ruchliwy tryb życia (praca biurowa, brak sportu). Stwierdziłem, że muszę choć trochę zmienić jadłospis, żeby się jeszcze bardziej nie roztyć. A że czerwone mięso jest wysokokaloryczne i spokojnie można się bez niego obyć (może poza nielicznymi wyjątkami), a do tego dochodzą jeszcze kwestie etyczne (po co zabijać zwierzęta na coś, co nie jest konieczne do mojego przetrwania), z tego właśnie elementu diety było mi najłatwiej zrezygnować. Na następny "ogień" idzie cukier - tu muszę jeszcze sporo nad sobą popracować. I oczywiście więcej ruchu: co prawda nigdy nie byłem wysportowany, ale lubiłem np. wędrówki w górach i dobrze byłoby do tego wrócić. Przydałaby się też siłownia i basen, ale ciężko mi jest się zmobilizować. Mam nadzieję, że w tym roku w końcu coś z tego wyjdzie.

Oczywiście nie uznaję wegetarianizmu za chorobę psychiczną i całkiem sporo moich znajomych to wegetarianie, weganie czy fleksitarianie. Np. moja siostra jest wegetarianką i to nie żadną fleksi, ale 100%. Jak już wspomniałem powyżej, kwestie etyczne są dla mnie ważne. Uważam, że prawa natury są takie, że niektóre żywe istoty potrzebują zabijać inne, by przeżyć. Tak więc gdyby lekarz powiedział mi, że muszę jeść mięso, bo rezygnacja z niego zaszkodzi mojemu zdrowiu, to bym jadł. Ale jeśli nie muszę, to uważam, że powinienem od tego odejść, a sam tylko "dobry smak" nie jest wystarczjącym etycznie uzasadnieniem. Z drugiej strony, jeśli zwierzę zostało już zabite - a ja się do tej śmierci nie przyczyniłem, bo nie kupiłem ani nie prosiłem o mięso - i ktoś mi podaje do jedzenie potrawę z tego zwierzęcia, to oczywiście lepiej zjeść niż żeby miało się zmarnować. Stąd też uważam, że fleksitarianizm jest najbardziej logiczną i etyczną opcją, dlatego postanowiłem ją zastosować do siebie.
Libra

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

Post autor: Libra »

Rosomak, przynajmniej na jeden posiłek dziennie jedz strączkowe że zbożami ( ryż i fasolka?) - ich białka wzajemnie się uzupełniają i dzięki temu dostarczasz sobie białko pełnowartościowe.

Ja już gdzieś pisałam, że po 13 latach mój wegetarianizm poszedł się paść, jednak nie rzuciłam się na kiełbasę. Sprawy okazyjne, poza domem i po alkoholu .

Lata temu moja siostra była wege. Gdy przestała to udawała, że jest dalej mimo, że zapach kiełbasy się za nią ciągnął, a ja dostałam cięgi od rodziców za obgryziony schab którego nie tknęłam ;)
Senny
mASełko
Posty: 108
Rejestracja: 1 sty 2021, 05:30

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

Post autor: Senny »

Zwierzęta jedzą siebie na wzajem i nie mają z tym problemu. Czemu więc człowiek powinien mieć z tym problem? Bo jest człowiekiem, a ja uważam, że człowieczeństwo należy pielęgnować, bo czego się nie pielęgnuje, to z czasem dziczeje albo zanika (czyż tak nie dzieje się w rzeczy samej?). Fajnie byłoby więc, gdyby ludzie nie jedli mięsa. Kiedyś tak się stanie. Ludzkość staje się coraz wrażliwsza, szlachetniejemy, choć patrząc z osobna tego nie widać jeszcze. Jestem pewien, że za X lat nie będziemy jeść mięsa :-) I cieszę się na ten moment. Póki co nie wyrywam się z szeregu- to jeszcze nie ten czas.. Mięso nam służy, a na dzień dzisiejszy powinniśmy robić wszystko by zabijane zwierzęta nie cierpiały- to leży w naszym zasięgu.

Jeśli jednak ktoś już dziś nie je mięsa, jeśli propaguje ten sposób myślenia, brawa dla niego.
Mikenoge
pASibrzuch
Posty: 217
Rejestracja: 25 lut 2021, 19:29

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

Post autor: Mikenoge »

Wolałbym by zwierzęta się nie zabijały. Pokarm powinien lecieć z nieba albo rosnąć na jakichś drzewach, powinien być za darmo i dostępny w ilościach dla każdego. Nie trzeba by było mordować zwierząt i roślin. Każdy żyłby sobie i cieszyłby się życiem.
Tak powinna być skonstruowana Ziemia, że jedzenie nie bierze się z mordowania innego. Rozumiem zjadanie owoców, bez naruszania samej rośliny.
Albo gdyby w ogóle nie trzeba było jeść?

Nie chcę być jednak utożsamiany z Billem Gatesem bo to chory psychopata a jego sztuczne pożywienie przyniesie ofiary zamiast korzyści. Naprawdę ten bydlak nie ma nic wspólnego z ratowaniem planety tylko z powiększaniem swojego kapitału.
"Im bardziej społeczeństwo odchodzi od prawdy, tym bardziej nienawidzi tych, którzy ją głoszą." - George Orwell
ODPOWIEDZ