Strona 4 z 7

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

: 8 mar 2015, 11:23
autor: Libra
Nie wiem jak Ivy, mnie wyżywienie Warszawy a tym bardziej NY nie interesuje, nie moja brocha :mrgreen:

Chodzi o wybory indywidualne, o nic więcej. Żywność od małych dostawców często jest jakości lepszej, mówię tu zarówno o warzywach jak i o kurczaku:jest różnica między takim który chadzał sobie luzem, pazurkiem grzebał za robaczkiem :P a tym z fermy, pasionym antybiotykiem, nabierającym w wieku bodajże 1,5 miesiąca(była podana dokładna liczba dni- 43? ) masy odpowiedniej do uboju(normalnie żywiony kurczak w tym wieku to pierzące sie podrosniete pisklę)

Wcześniej wspomniałam, że moja wszystkożerna koleżanka ma zalecone suplementowanie żelaza i B12, lub znalezienie lepszego źródła mięsa, nawiązanie kontaktów z małym gospodarstwem hodującym zwierzaki tradycyjnie i karmiącym je naturalnie, bo mieso z chowu przemysłowego jakości jest, że tak powiem dupnej :mrgreen:


I nie, nie żrę eko :P Przyjmuję swoją dawkę pestycydów i killerów pszczół - albowiem na zakupy w organiku mnie nie stać, a ludziska handlujący na ryneczkach nie zawsze handlują plonami swoimi. Po prostu mówię, w czym rzecz.

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

: 9 mar 2015, 09:58
autor: Poison Ivy
Gale pisze:A jak chcesz wyżywić Nowy Jork czy choćby Warszawę bez żywności produkowanej przemysłowo?
W ogóle nie zamierzam ich żywić. ;)
Zresztą ludzie są coraz bardziej świadomi i sami dokonują dobrych wyborów.
Tam, gdzie kupuję, czasem widzę takie staruszki, które pewnie nie mają wysokiej emerytury, ale wolą kupić dwa plastry lepszego sera niż kilogram produktu seropodobnego.

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

: 6 maja 2015, 05:01
autor: Robert Foster
No kilogram czegoś się kupuje raczej na dłużej (sera żółtego pewnie na miesiąc dla jednej osoby)- to na czym polega niby ta wymiana? biedaczka woli kupić 2 plastry sera, który jej wystarczy na dzień i potem głodować przez resztę miesiąca?

Cool story bro.

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

: 6 maja 2015, 06:26
autor: Viljar
Kilogram produktu seropodobnego ma taką samą wartość odżywczą, jak 20 dag sera. No, może nie aż tak, ale w przeliczeniu kupienie np. produktu seropodobnego za 10 zł i sera za tyle samo oznacza mniejszą masowo, ale wyższą jakościowo ilość sera, która faktycznie starcza na dłużej. Wiem, bo sam swego czasu przerzuciłem się na lepsze sery i widzimy różnicę - ja i mój portfel. O walorach smakowych nie wspomnę.

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

: 24 maja 2015, 03:30
autor: zdziwaczalastarapanna
Zawsze wiedziałam, że jestem zdrowo walnięta :D
Viljar pisze: Bardziej poważnie: Spotkałem w życiu tylko jeden, jedyny przypadek wegetarianina, który był zdrowy. Znam też dwoje wegan, oboje głosili dobrodziejstwa takiej diety z iście neofickim zapałem, chociaż ich stan zdrowia wybitnie zaprzeczał temu, co mówili.
Znam wege, którzy wpieprzają pizzę, frytki, chińskie zupki, tony słodyczy, a wszystko zalewają litrami alkoholu. I jak tu się dziwić, że nie są okazami zdrowia :) Każda źle zbilansowana dieta jest niezdrowa. Sama też nie jestem okazem zdrowia. Choruję na Zespół Haschimoto (choroba tarczycy) i to od czasów mięsożernego dzieciństwa :) O liczbie znanych mi chorujących mięsożernych nawet nie wspominam. Imię ich milion :D

Dla mnie możesz codziennie opychać się golonką i salcesonem. Nie mój talerz, nie moja sprawa :) Pewnie istnieją wojujący wege, ale na swojej drodze spotkałam jedynie dziesiątki wojujących amatorów schabowego :D

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

: 24 maja 2015, 09:37
autor: Issander
.

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

: 7 lip 2015, 07:26
autor: Viljar
Skoro była wzmianka o wojujących amatorach schabowego, to wstawiam dowód na istnienie wojujących wege:

Obrazek

Skoro już stosujemy tego typu "logikę", to nieśmiało przypomnę, że obecny na tym obrazku Hitler też był wege...

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

: 7 lip 2015, 08:11
autor: Libra
A nieprawda ;) Gdzieś była ta sprawa wyjaśniana, on źle tolerował mięso(problemy z trawieniem) ale czasem kuraka przetrącił :P


Mnie obrzydza takie wojowanie- ale fakt, faktem, znajomych wege nie mam i mimo, że ja nie z tych agitujących to ni stąd ni z owąd bywam atakowana :P

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

: 7 lip 2015, 08:13
autor: Issander
.

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

: 7 lip 2015, 08:19
autor: Libra
Tak, wiem- bedąc na szkoleniu zgłosilam diete bezmiesną to dostałam łososia.

Vilijar, już poszperałam: R.Meyer "The Hitler diet"

"Hitler nigdy całkowicie nie zrezygnował ze swoich ulubionych dań mięsnych, zwłaszcza: kiełbasek bawarskich, klusek z wątróbką oraz pieczonej i faszerowanej dziczyzny. Dione Lucas, która przed wojną pracowała jako szefowa kuchni w hamburskim hotelu, pamięta, jak była często wzywana do przygotowywania Hitlerowi jego ulubionych dań. „Nie zamierzam zepsuć waszego apetytu do nadziewanych gołąbków (świeżo opierzonych około 4-tygodniowych)” - napisała w swojej książce kucharskiej - „lecz jeśli chcecie wiedzieć, była to ulubiona potrawa Hitlera, który często stołował się w tym hotelu. Niech to, mimo wszystko, nie zniechęci nas do tego znakomitego przepisu”. Jeden z jego biografów twierdzi, że w swej konsumpcji mięsa, Hitler ograniczał się w większości do kiełbasek."

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

: 7 lip 2015, 09:57
autor: Viljar
Istotnie, Hitler jadał mięso, ale z grubsza do momentu przejęcia władzy. Potem mu się odmieniło - ludzie będący blisko Hitlera wspominali, że nie jadł mięsa i jak mógł, to obrzydzał je innym (porównując je np. do pieczonych zwłok dzieci). Wydaje się jednak, że do końca lat 30. nie zrezygnował z mięsa całkowicie.

Należy też zwrócić uwagę na jedną ważną osobę z otoczenia Hitlera - Ewę Braun. Oficjalnie Hitler bywał wszędzie sam, bez niej, ale kiedy mieli przebywać razem (oczywiście nieoficjalnie), Hitler zamawiał dla niej dania na swoje nazwisko.

Trzecia sprawa - wegetarianie uwielbiają posilać się powyższą pozycją, ale jeszcze nigdy nie udało mi się znaleźć śladu istnienia tej książki - ba, nawet na temat autora niczego nie znalazłem. Czy mogę prosić o dane? Rok i miejsce wydania na ten przykład? Bo coś mi się wydaje, że to mistyfikacja...

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

: 7 lip 2015, 18:16
autor: Libra
Czasami śni mi sie ludobójstwo, że stoję na dachu i siekam do dzieci jak do kaczek - myślicie, że to przez brokuły?


Niegdyś na Discovery leciał dokument na jego temat, było o m.in miłości do owczarków alzackich(trudnej, bo bardzo je cenił ale i katował za niesubordynację) i o diecie wegetariańskiej stosowanej leczniczo. (Stosował ją przez jakiś czas, wiec w sumie można powiedzieć że BYŁ wege[przez jakiś okres czasu] - rozbieżności zapewne powstają bo ludzie różnie odbierają definicje bycia wege, ) Ja wg ortodoksyjnych, wege nie jestem :D Bo zdarza mi sie zeżreć ciastko z kremem na zelatynie, a i buty mam skórzane- zdzira! ;) Wiec mówię, ze nie jem mięsa i tyle :)

Reasumując: był czy nie był- czy to ważne? Mnie tam sie zdawało, ze chlop mial wiecej za uszami niż zawartość talerza :P

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

: 7 lip 2015, 19:32
autor: adenozyna
Libra pisze:Czasami śni mi sie ludobójstwo, że stoję na dachu i siekam do dzieci jak do kaczek - myślicie, że to przez brokuły?
:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
nie to pewnie przez fasolkę

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

: 24 mar 2016, 09:23
autor: Heremis87
Patrząc na kolejki za mięsem w sklepach przed świętami, cieszę się, że jestem wegetarianinem :P W lutym minęły 2 lata, wszystko zaczęło się od Wielkiego Postu.
Libra pisze: Mnie obrzydza takie wojowanie- ale fakt, faktem, znajomych wege nie mam i mimo, że ja nie z tych agitujących to ni stąd ni z owąd bywam atakowana :P
U mnie to samo, a poza tym jak tylko coś zaboli, a boli często to i owo, to zaraz: "bo nie jesz mięsa..." Zawsze mówię innym w około: "Nic mi do tego, co jadacie, wasza sprawa", ale niektórzy nie mogą znieść i pojąć, że można być wegetarianinem.

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

: 24 mar 2016, 09:41
autor: Indiana
Ja jem mięso, ale nie zabijam zwierząt dla pieniędzy. Gdyby wszyscy robili tak jak ja, to problem by się sam zlikwidował. Ale skoro zwierzę zostało już zabite, to szkoda aby jego śmierć poszła na marne i przysmak się zmarnował. :wink: