meritum pisze:Może na początku wypadałoby przypomnieć do czego służy seks?
do przyjemności?
meritum pisze:Może na początku wypadałoby przypomnieć do czego służy seks?
Przyjemność jest tylko środkiem do celu. Gdyby seks był nieprzyjemny to podejrzewam, że nie byłoby dziś ludzi na ziemi.klapouchy pisze: do przyjemności?
Ludzie by byli, z tym że nie byłoby przeludnienia. Nie byłoby tzw. wpadek, nikomu nieplanowana ciąża nie skomplikowałaby życia, a każdy kto chciałby z jakichś powodów mieć dzieci, miałby ich dokładnie tyle ile chciałmeritum pisze: Gdyby seks był nieprzyjemny to podejrzewam, że nie byłoby dziś ludzi na ziemi.
Jak można mówić o tym czy aseksualność jest czy nie jest zaburzeniem bez uwzględniana do czego służy seks? Procesy biologiczne organizmu żywego spełniają ściśle określone funkcje w jego działaniu. Jeśli możemy pominąć takie podejście to moim zdaniem nieuprawnione jest np. porównywanie seksu do głodu.klapouchy pisze:a jak ta dyskusja ma się do głównego tematu?
Oczywiście ale to można powiedzieć o dowolnej rzeczy np. nowotworach, wirusach, zawałach, złamaniach. Tylko nowotwory akurat się leczy. Bezpłodność się leczy. Impotencję się leczy. Parafilie się leczy. Pedofil też może mieć dzieci (p. Josef Fritzl). Biseksualista i homoseksualista też może mieć dzieci. Dla świata to nie robi żadnej różnicy ale może mieć znaczenie dla jednostki, która jest dotknięta takim a nie innym schorzeniem albo znalazła się w takiej a nie innej sytuacji. Możemy rozpatrywać kulturowo, możemy biologicznie. Zabójca też nie robi żadnej różnicy dla świata ale jednak w naszym społeczeństwie zazwyczaj czeka go więzienie.klapouchy pisze:Z punktu widzenia przetrwania gatunku na pewno aseksualizm, homoseksualizm i wszystko co uniemozliwia rozmnażanie jest zaburzeniem. Podstawowe pytanie i co z tego?
Połowa genów ojca, połowa genów matki. Właśnie o to chodzi. Na tym polega rozmnażanie płciowe. Dwoje zdrowych ludzi może mieć dziecko z zespołem Downa i tym podobne. Dziecko może również odziedziczyć pewne cechy dające chorobę dopiero z czynnikami środowiskowymi jak w przypadku schizofrenii albo skłonności samobójczych [1].klapouchy pisze:Zreszta nasze geny nie sa kopia naszych rodziców, ale ich wymieszana mutacja.
Jeśli seksualność była na dodatek w domu tematem tabu przy surowym wychowaniu to podejrzewam, że jest to bardzo możliwe. Takie rodziny się zdarzają, zwłaszcza w rygorystycznych wspólnotach religijnych. Lubią wpajać poczucie winy i wywoływać nerwicę eklezjogenną. Dla przykładu mogą to być skopcy ale równie dobrze mogą to być współcześni, konserwatywni katolicy.dimgraf pisze:Idąc tą drogą czyli czynnikami środowiskowymi to być może przyczyną aseksualności są nadopiekuńczy rodzice?
Wcale tego nie napisałem. Czytaj ze zrozumieniem. Z obecnej definicji różnica między asem a nie-asem jest tylko i wyłącznie taka, że nie odczuwa popędu w stosunku do osób ale nie ma nic powiedziane w definicji, że nie można go odczuwać do np. przedmiotów lub sytuacji a to już podpadałoby pod parafilię. Chodzi mi o to że, aseksualizm może być wykorzystywany do ukrycia własnej parafilii.redballoon pisze: Mylisz pojęcia, aseksualizm to nie fetyszyzm.
Przecież napisałem, że NIE jest tożsama z anhedonią. Problem w tym, że jeśli mogą przeżywać orgazm to dlaczego tego nie robią? A może robią? W jakich okolicznościach? Ale wtedy czym się różnią od seksualnych? Po prostu mają niższe libido? Czy może mają wysokie i nikt im się "nie podoba"? Po prostu nie potrzebują do szczęścia orgazmu ale mogą go osiągnąć w każdej chwili, czy może przychodzi im to z wielkim trudem?redballoon pisze:Bitch please, aseksualiści nie mają zaburzonych receptorów erogennych
Nie, to chyba się nazywa hipolibidemia - wydaje mi się, ze ja właśnie mam coś takiego. Odczuwam pociąg seksualny (lub coś w tym rodzaju) do kobiet, ale nie odczuwam potrzeby jego zaspokajania.meritum pisze:Czy można powiedzieć, że aseksualizm = BRAK potrzeb seksualnych?