Re: aseksualizm a praktyki BDSM
: 8 paź 2018, 12:32
Szczegóły są dla osób zainteresowanych zresztą, na takich spotkaniach obowiązuje zasada poufności, czyli nie mówi się o szczegółach na zewnątrz. Byłam na kilku imprezach bdsm i na wszystkich obowiązuje zakaz zdjęć, filmików czy jakiegokolwiek nagrywania uczestników. Wymagana jest też wcześniejsza rejestracja i wchodzi się podając wybrany pseudonim. Powinno się też być wtedy trzeźwym, nie pić ani nic nie brać. I powiem Wam, że mija się to z prawdą, bo na wszystkich imprezach, na których byłam, był czynny bar i alkohol lał się tam strumieniami.
Jedyne, co mnie smuci, to zdecydowana większość par, które przychodzi, to takie, gdzie dominujący jest facet. Źle mi się na to patrzy. Przygnębia mnie to. Ale poza tym to ok. Na wszystkich dobrze się w miarę bawiłam. Chodzę sporadycznie, jak mam czas, kasę, nastrój. Poza tym nie muszę, bo mam już uległego partnera. Jak zmieniłam target, od razu jest lepiej, zdecydowanie lepiej mi w towarzystwie takich facetów.
Jedyne, co mnie zastanawia, to fakt, że sporo tych facetów, to są bogaci ludzie i na stanowiskach. Byłam z kilkoma, i byli to programista w banku, menadżerowie itd. Raz gadałam z jednym gościem ( ale tylko gadałam Jego fetyszem są przebieranki i lubi odgrywać rolę psa i sprezentował sobie takie przebranko za kilka koła. A gdzie inne koszty życia, jak wywala kilka tysięcy na swoje zabawy.
Co do zaufania, to jest względne. Raz gadaliśmy grupką z pewnym gościem, który jest dominantem i ma partnera oraz partnerkę. No i chyba sam ze sobą ustalił cokolwiek, bo opowiadał, że tamten partner zemdlał w trakcie. Że też ludzie się nie boją, że coś się stanie.
A drugi był jeszcze lepszy. Lubi być deptany, ale nie ma chętnych na to. No to ze znajomymi obmyślili, że był schowany gdzieś w dołku czymś przykryty i ludzie po nim chodzili, nawet nie wiedząc o tym taki eksperymencik. Jak spytałam, czemu to robi, powiedział, że dla adrenaliny.
Jedyne, co mnie smuci, to zdecydowana większość par, które przychodzi, to takie, gdzie dominujący jest facet. Źle mi się na to patrzy. Przygnębia mnie to. Ale poza tym to ok. Na wszystkich dobrze się w miarę bawiłam. Chodzę sporadycznie, jak mam czas, kasę, nastrój. Poza tym nie muszę, bo mam już uległego partnera. Jak zmieniłam target, od razu jest lepiej, zdecydowanie lepiej mi w towarzystwie takich facetów.
Jedyne, co mnie zastanawia, to fakt, że sporo tych facetów, to są bogaci ludzie i na stanowiskach. Byłam z kilkoma, i byli to programista w banku, menadżerowie itd. Raz gadałam z jednym gościem ( ale tylko gadałam Jego fetyszem są przebieranki i lubi odgrywać rolę psa i sprezentował sobie takie przebranko za kilka koła. A gdzie inne koszty życia, jak wywala kilka tysięcy na swoje zabawy.
Co do zaufania, to jest względne. Raz gadaliśmy grupką z pewnym gościem, który jest dominantem i ma partnera oraz partnerkę. No i chyba sam ze sobą ustalił cokolwiek, bo opowiadał, że tamten partner zemdlał w trakcie. Że też ludzie się nie boją, że coś się stanie.
A drugi był jeszcze lepszy. Lubi być deptany, ale nie ma chętnych na to. No to ze znajomymi obmyślili, że był schowany gdzieś w dołku czymś przykryty i ludzie po nim chodzili, nawet nie wiedząc o tym taki eksperymencik. Jak spytałam, czemu to robi, powiedział, że dla adrenaliny.