Strona 20 z 22

Re: Feminizm a stereotypy

: 22 cze 2018, 16:19
autor: Scadrial
panna_x pisze: 22 cze 2018, 11:54 Co do feminizmu, to ja pewnie bym się wpisała w feminazizm, bo nie lubię mężczyzn. Jestem mizoandryczką.
Tak, to już wszyscy słyszeli.
Faktycznie, wszelkie podstawy do feminizmu irracjonalnego masz. Resentyment spowodowany pewnymi doświadczeniami, uogólnienie do mizoandrii. Nie przeszkadza Ci nawet świadomość, że to nie jest racjonalne podtrzymywać takie poglądy, wolisz zachować postawę urażonej ofiary.
Rozpatrując te niemiłe doświadczenia i wnioski z nich płynące wielowymiarowo, zwróciłbym uwagę na:
- cechy wspólne tych mężczyzn (którzy zrazili Cię do siebie)
- miejsca ich występowania
- Twój sposób interakcji z nimi (może nieświadomie dajesz sygnały powszechnie uznawane za znak przyzwolenia, czy coś w ten deseń)
- kontekst sytuacji
- istotność zdarzeń w odniesieniu do ogólnej wartościowości mężczyzn
- posiadanie odgórnego przekonania o facetach, które przekłada się na wyłapywanie zachowań zgodnych z oczekiwaniami (efekt potwierdzenia)
- sama twierdzisz, że część facetów jest w porządku, więc swoją odgórną mizoandrią możesz być wobec nich niesprawiedliwa, co przekłada się na ich bardziej negatywne podejście do Ciebie, co utwierdza Cię w przekonaniach o złych samcach - zbierasz to, co siejesz

panna_x pisze: 22 cze 2018, 11:54 Raz byłam z gościem, z którym na szczęście do niczego nie doszło, poza robótkami ręcznymi z mojej strony. Chciał więcej, ale ja nie. Natomiast on od siebie nie dał nic, nie zrobił nic miłego dla mnie przez całe spotkanie, a jak doszedł, stwierdził, żebym miała nauczkę na przyszłość, bo faceta obchodzi tylko, żeby sam doszedł, a jak swój cel osiągnie to ma gdzieś co dalej.
Mówisz, że "raz byłaś " i o "całym spotkaniu", co sugeruje ONS, czy może prawie ONS.
Sugeruje to przypadkowość człowieka, brak odpowiedniej znajomości.
Oczywiście to przypuszczenie, więc mnie popraw w razie czego.
Co do nauczki, wyciągnąłbym inny wniosek - trzeba sprawdzić człowieka zanim mu się zaufa i zainwestuje w niego.
panna_x pisze: 22 cze 2018, 11:54 Miałam jeszcze parę innych nieudanych akcji z facetami, typu tańczę z jakimś, co on bierze już za zachętę z mojej strony i przy stoliku kładzie mi rękę na kolanie i inne takie historie.
W klubie? Jeśli tak, to również marny target, a zachowanie w granicach tamtejszych norm.
panna_x pisze: 22 cze 2018, 11:54 Nie mam zamiaru wszystkich poznawać, żeby za wszelką cenę zmienić o nich zdanie czy ich polubić.
Och, wszystkich to strata czasu właśnie. Lepiej dywersyfikować źródła znajomości, dobierając wedle miejsc i kryteriów, które pomogą znaleźć jednostki dla nas wartościowe.

Co do kobiet w Krk, nie można tu pominąć faktu, że większość to osoby starsze. Czy wśród ludzi młodych (powiedzmy 15-50 lat) istotnie będzie więcej kobiet w kościele?
Strach przed unicestwieniem obecny w starszym wieku, "babska" formuła mszy (jękliwe śpiewy dziękczynno błagalne do znudzenia powtarzających się, nieatrakcyjnych, nieagresywnych, wolnych kawałków), bierne podejście do kwestii uzyskania nieśmiertelności (zamiast aktywnie działać na rzecz dobrych uczynków, łatwiej się pomodlić, paść na kolana i obnosić się ze swoją pobożnością), dla religijnych kobiet ksiądz (mężczyzna) może mieć wyższy autorytet niż dla religijnych mężczyzn. Wpływ emocjonalności kontra chłodnej analityczności na podejmowane decyzje i wyznawane poglądy - kobiety są bardziej emocjonalne, tymczasem chłodna analityczność sprzyja odrzuceniu religii jako takich. Statystycznie niższa sprawczość (wynikła głównie z powodów kulturowych) może przejawiać się w poszukiwaniu oparcia w Bogu, sile wyższej, istniejącej poza człowiekiem. Większa obawa przed wykluczeniem ze wspólnoty (analogia do wykluczenia ze zbawionych).

Plus słowa Viljara, co w kontekście utraty atrakcyjności z powodu wieku nabiera dodatkowego sensu.
Viljar pisze: 22 cze 2018, 13:58 Wynikać to może również z faktu, że kobiety częściej niż mężczyźni poświęcają się "bez reszty" temu, co robią.
Częściej słyszałem przeciwne opinie, że to mężczyźni są częściej zapalonymi miłośnikami jakichś dziedzin, przez co nie widzą istotności innych elementów życia. Począwszy od gier komputerowych po prowadzenie własnej firmy, wszelkie formy bycia geekiem, pasjonatem. I że kobiety mają tutaj bardziej... pragmatyczne? zrównoważone? podejście, które bierze pod uwagę różne sfery życia.
Viljar pisze: 22 cze 2018, 13:58 W innym miejscu pisałem o tym, że statystycznie kobiety stanowią znaczącą większość zawodników sportów wyczynowych - po prostu dlatego, że są bardziej wytrwałe w swoich postanowieniach.
Poproszę o źródło. Zapytałem poprzednim razem skąd taki wniosek, skoro sporty wyczynowe stereotypowo są męskie (ryzyko, adrenalina, popisywanie się, przekraczanie granic), ale nie udzieliłeś odpowiedzi.

AlaZala pisze: 22 cze 2018, 15:34 To właśnie te instytucje mówią kobietom, że nie mogą być kapłankami, że często nie mogą nawet być ministrantkami (katolicyzm)
Większości kobiet w kościele w ogóle to nie przeszkadza, a nawet nie chciałyby tego zmieniać. Wiesz, jeśli one uznają, że Jezus jest Bogiem, który wybrał sobie za uczniów i nauczycieli jego słowa samych mężczyzn, protoplastów dzisiejszych duchownych, to po co miałyby się uparcie sprzeciwiać? Twoje teorie o wykorzenieniu buntu i silnej indoktrynacji nie są jedyną możliwą odpowiedzią.
AlaZala pisze: 22 cze 2018, 15:34 że rozpraszają mężczyzn w czasie modlitwy zbyt krótkimi spódnicami
No cóż, jeżeli faktycznie są za krókie, to w istocie rozpraszają, bo taka jest natura mężczyzn, że widok kobiecego ciała ich rozprasza, co akurat w kościele jest niepożądane. Wkrótce powiem o tym więcej w odpowiednim temacie.
AlaZala pisze: 22 cze 2018, 15:34 Chyba nigdzie kobieta nie jest tak seksualnym obiektem, jak w świątyni i chyba nigdzie nie jest tak bardzo persona non grata, jak w świątyni.
No jasne, księża wręcz wypraszają kobiety ze świątyni. Gdyby nie dawały na tacę, panowałby zakaz przekraczania progu przez istoty nieczyste, córy Ewy splamione krwią menstruacyjną...
A i ten, księża pod sutanną skrywają niekończącą się erekcję, bo kobiety po przekroczeniu progu świątyni stają się obiektem seksualnym bardziej niż planie filmu pornograficznego.

Re: Feminizm a stereotypy

: 22 cze 2018, 17:36
autor: Azshara
Scadrial pisze: 22 cze 2018, 16:19No cóż, jeżeli faktycznie są za krókie, to w istocie rozpraszają, bo taka jest natura mężczyzn, że widok kobiecego ciała ich rozprasza, co akurat w kościele jest niepożądane. Wkrótce powiem o tym więcej w odpowiednim temacie.
Niestety nie rozumiem tego w kontekście seksualnym, ale sama lubię popatrzeć na atrakcyjnego człowieka, przede wszystkim mężczyzn. Jednak nie mam jakiejś chorobliwej potrzeby, aby gapić się i rozpraszać, bo wystarczy mi rzucić okiem. Jak czasami czytam/ słyszę od jakiegoś faceta, że "dzisiaj nie mogłem się na niczym skupić, bo koleżanka z pracy ubrała się bardzo atrakcyjnie" to od razu załącza mi się myślenie, że nie potrafi zapanować nad swoimi instynktami. Osobiście uważam, że należy się dostosować do panującego dress codu w kościele, bo to nie jest miejsce na wyzywające ubrania i idzie się tam w innym celu, ale też tłumaczenie mężczyzn naturą jest słabe. Gdy jakaś kobieta na kogoś krzyknie, bo jest nerwowa podczas okresu (czego nie popieram), to zawsze jest hejt, że nie potrafi nad sobą zapanować i hormony to słaba wymówka, ale jeśli w grę wchodzi facet, któremu szaleją hormony, bo zobaczył zbyt dużo ciała to już wszystko gra, no z naturą nie wygrasz. Tym bardziej że zawsze znajdzie się jakiś fetyszysta stóp/ dłoni/ palców/ włosów/ ust i wystarczy, że będą odkryte i koniec, bo mężczyznę rozprasza.

Już nie wspominając o tym, że w kościele wiele rzeczy jest niepożądanych, ale te, które są mniej, a które bardziej wybierają według własnego widzimisię, bo po co stosować się w całości.

Re: Feminizm a stereotypy

: 22 cze 2018, 18:06
autor: takasobie
Setsu pisze: 22 cze 2018, 17:36
Scadrial pisze: 22 cze 2018, 16:19No cóż, jeżeli faktycznie są za krókie, to w istocie rozpraszają, bo taka jest natura mężczyzn, że widok kobiecego ciała ich rozprasza, co akurat w kościele jest niepożądane. Wkrótce powiem o tym więcej w odpowiednim temacie.
Niestety nie rozumiem tego w kontekście seksualnym, ale sama lubię popatrzeć na atrakcyjnego człowieka, przede wszystkim mężczyzn. Jednak nie mam jakiejś chorobliwej potrzeby, aby gapić się i rozpraszać, bo wystarczy mi rzucić okiem. Jak czasami czytam/ słyszę od jakiegoś faceta, że "dzisiaj nie mogłem się na niczym skupić, bo koleżanka z pracy ubrała się bardzo atrakcyjnie" to od razu załącza mi się myślenie, że nie potrafi zapanować nad swoimi instynktami. Osobiście uważam, że należy się dostosować do panującego dress codu w kościele, bo to nie jest miejsce na wyzywające ubrania i idzie się tam w innym celu, ale też tłumaczenie mężczyzn naturą jest słabe. Gdy jakaś kobieta na kogoś krzyknie, bo jest nerwowa podczas okresu (czego nie popieram), to zawsze jest hejt, że nie potrafi nad sobą zapanować i hormony to słaba wymówka, ale jeśli w grę wchodzi facet, któremu szaleją hormony, bo zobaczył zbyt dużo ciała to już wszystko gra, no z naturą nie wygrasz. Tym bardziej że zawsze znajdzie się jakiś fetyszysta stóp/ dłoni/ palców/ włosów/ ust i wystarczy, że będą odkryte i koniec, bo mężczyznę rozprasza.

Już nie wspominając o tym, że w kościele wiele rzeczy jest niepożądanych, ale te, które są mniej, a które bardziej wybierają według własnego widzimisię, bo po co stosować się w całości.
Ja też tego nie rozumiem - ludzie co do zasady umieją panować nad swoimi instynktami. Anorektyczki (osoby chore, ale to choroba głowy i zaczyna się niewinnie) są w stanie zapanować nad uczuciem głodu (a na pewno fizycznie go czują), dla którego inni ludzie są w stanie zabić, więc gdy się chce, to na poziomie psychologicznym nad popędami da się zapanować.

Re: Feminizm a stereotypy

: 22 cze 2018, 22:54
autor: Yagarna
Scadrial pisze: Niczego nie mylę, kwestia doboru nazewnictwa. Nie chciałem używać tego drugiego, żeby nie studiować wcześniej czym jest feminazizm, swoją drogą pojęcie potoczne i wieloznaczne. Jak powiedziałem, nie lubię korzystać z terminów, które nie są precyzyjne, bo później każdy interpretuje moje słowa jak chce (chociaż i bez tego tak się dzieje...). Wymyśliłem więc własne.
To ja zajrzę do słownika, co?

feminizm
1. «ruch na rzecz prawnego i społecznego równouprawnienia kobiet; też: ideologia leżąca u podstaw tego ruchu»
2. «zjawisko występowania zewnętrznych cech żeńskich u mężczyzn»

I dalej, feministka, już wiadomo.

feminazistka
lekceważąco: feministka

"Termin wprowadzono w USA w odniesieniu do agresywnych, wojujących i krzykliwych feministek". Nie musicie dziękować.
króliczka pisze: w wersji "drób ozdobny" (taka stylizacja)
Dodałam sobie owe określenie do słownika, dziękuję. Codziennie uczymy się czegoś nowego :D
króliczka pisze: To chyba działa na takiej zasadzie że wyobrażenie pojawia się przed obrazem, i nie pozwala mu dotrzeć do świadomości. Jakaś kobieta która normalnie tj. bez deklaracji o byciu feministką mogłaby zostać uznana za ładną/bardzo ładną stwierdzi że nią jest, i już zaczyna się doszukiwanie defektów wizualnych na siłę, a jak ktoś mocno szuka to prawdopodobnie coś znajdzie (a potem powiąże z jej poglądami).
Dokładnie. W większości przypadków.


Co do urody bądź brzydoty, oj, tutaj się ciężej dyskutuje. Głównie dlatego, że każdy jednak ma inny gust. Prawda, ktoś może przecież powiedzieć, że są pewne osoby, które dla (prawie) wszystkich są atrakcyjne/brzydkie, lecz takich osób jest naprawdę niewiele. Większość ludzie jest przeciętna. Jakoś ostatnio, gdy było gdzieś zdjęcie pewnego Koreańczyka (lekkie nawiązanie do innego tematu, ale tylko odrobinkę, więc to jeszcze nie offtop), który spotkał się z pozytywną oceną. Moją reakcją na niego z kolei było "fuuuuuuj". Gust to fascynująca rzecz. Skoro jakiegoś mężczyznę odrzucają feministki, to wszystkie będzie uważał za brzydkie. I tyle na ten temat. Głębiej nie ma co wchodzić, bo przecież o gustach się nie dyskutuje.
Scadrial pisze: Mniej urodziwe kobiety mają gorzej, bo także są traktowane przez pryzmat ich wyglądu. Nie otrzymują zainteresowania, często natrafiają na chamskie komentarze. Nie mają dużego wyboru partnerów seksualnych.

Nic tylko się powiesić.

Tak nisko cenisz gatunek zwany ludzkim, skoro uważasz, że miałaby takie fatalne życie (wiem, można zarzucić od razu nadinterpretację. Ale na polskim uczono, że tak trzeba)? Bo... wygląd? I wszyscy patrzą? Również patrzysz przez ten pryzmat?
a brzydkie kobiety feministkami.
Poza tym mogą to być kobiety leniwe i otyłe, którym nie chce się schudnąć. Wygodniej jest żreć i z rzucić winę za niepowodzenia na coś innego (ponownie poczucie umiejscowienia kontroli).


Bo zwykłe kobiety to otyłe być nie mogą? Osobiście (czy to pora na nawiasy asekuracyjne?) spotkałam się tylko z urodziwymi feministkami, ale czy to świadczy o ich urodzie? Tak samo ty z góry zakładasz, że takiej kobiecie musiało się nie powodzić bądź musiała zostać skrzywdzona (oczywiście statystycznie). Niektórzy po prostu mają takie poglądy, tak samo jak niektórzy lgną do prawicy, niektórzy do lewicy, inne do środka, etc, etc.
Kobiety atrakcyjne zyskują na kulturowych różnicach płciowych, mają przywileje, częściej są adorowane, faworyzowane, rzadziej dyskryminowane. Mężczyźni je lubią, więc zwykle nie mają powodów, żeby zostać feministkami.
To brzmi jak dobry powód. Patrzenie na nie przez pryzmat ciała. Panie, myślisz Pan jak typowy facet. To właściwie była obraza.


Od drugiej strony związku przyczynowo-skutkowego też miałoby to sens. Przyjmując irracjonalny feminizm, kobieta może traktować dbałość o swoją urodę jako wymuszony przez normy kulturowe element męskiej opresji, która wymaga, by kobiety się goliły, malowały, ładnie ubierały itd. Więc w ramach reakcji sprzeciwu postępują odwrotnie. Częściej są też mniej zainteresowane męską uwagę, czyli bardziej olewają własną urodę. Kolejny powód, feminizm często stara się zacierać/minimalizować/negować różnice płciowe, czego wygląd może być manifestacją. Stąd m.in. krótkie włosy, brak makijażu.
Em... niektóre po prostu tego nie lubią (długich włosów, makijażu)? Olewać własną urodę, phi. Mam się podobać sobie, a nie światu. Czy ty naprawdę spotykasz się tylko z kobietami, które feministkami nie są, a które mają puszkę farby na twarzy, długie kędziory i powabne nogi? Czy według ciebie "normalne" (ach, czymże jest normalność?) kobiety myślą tylko o jednym, by imponować mężczyznom? Skoro piękne kobiety mają tylu adoratorów to przecież tego nie potrzebują. A tyle się mówi o pięknie naturalnym. Czy według ciebie taka stylizacja jest oznaką feminizmu od razu?

Makijaż: olewanie własnej urody. Hahahaha. Hahahhaah. HAHAHAHAH. Dobre. Panie, niektóre z tych zabiegów, które mają dbać o czyją urodę mocno ją niszczą (te droższe/naturalne kosmetyki tak nie mają, ale to te z wyższej półki). Znajoma używała kosmetyków, by polepszyć cerę. Która się pogarszała, bo korzystała z kosmetyków. Z których korzystała, bo cerę miała brzydką. Błędne koło. Ale ok. Krótkie włosy z którymi lepiej się uprawia sport, żadnego makijażu i olewam własną urodę. Mistrzu. I tak za 20 lat wszyscy będziemy brzydcy.

Olać nadinterpretację.
Scadrial pisze: króliczka
Twierdzisz, że z Twoich obserwacji młode matki i feministki nie różnią się poziomem atrakcyjności.
Tak samo jak z twoich wynika, że są brzydkie. Ups. Statystycznie brzydsze.
Scadrial pisze: Odsyłam do disclaimera. Gdyby to nie pomogło zrozumieć, że nie doceniłaś głębi i wielowymiarowości mojego rozumowania, czytaj dalej:
Panie, właśnie jako osoba seksualna próbujesz przekonać losowych aseksualnych ludzi na forum Internetowym, że feministki są brzydkie. Po co. Czemu. I tak nikogo nie przekonasz. Po co więc taka dyskusja tutaj? Odczuwasz taką potrzebę? Głębia. Wielowymiarowość. Ach. Panie, waćpan powinien wykłady i książki pisać, a nie tu się marnować. A nie czekaj, patrzymy przez pryzmat ciała. Płodzić potomków?
Tak zabrzmiałem? Eh, nigdy nie potrafiłem długo skrywać niechęci do głupoty. Irracjonalność należy zwalczać, bo w zasadzie sprowadza się do tego samego, co mówienie nieprawdy.
Niestety irracjonalność będzie zawsze częścią ludzkiego gatunku. Nie zniszczysz tego. Ale można kontrolować. I wtedy da się jakoś żyć. Ot, wykorzystać mentalność stada na swoją korzyść.
Powoli zaczynam odczuwać znużenie. Nie chcecie mnie widzieć znużonego.
Dajesz.


Jeśli chodzi o zarobki, to różnica występuje przede wszystkim na zauważalnym poziomie w USA.

mężczyźni średnio pracują więcej, są bardziej skłonni brać nadgodziny, mają bardziej elastyczne godziny pracy, wykonują więcej zadań, biorą mniej urlopów (w tym dużą rolę odgrywa macierzyński), przez co mają też więcej doświadczenia. Jedno stanowisko nie oznacza zawsze tych samych kompetencji. To są czynniki (zapewne nie wszystkie), które powodują różnicę wydajności, co przekłada się na pewne różnice w zarobkach.
Czemu bardziej elastyczne? Zakładamy tutaj kobiety z dziećmi z lekko utrudnioną sytuacją?
Szczerze powiedziawszy nie mam ochoty rozwijać tematu ponad konieczność, bo tracę czas.
To mnie po prostu bawi.
wpływ emocjonalności kontra chłodnej analityczności na podejmowane decyzje i wyznawane poglądy - kobiety są bardziej emocjonalne, tymczasem chłodna analityczność sprzyja odrzuceniu religii jako takich.
Dlaczego zawsze ludzie przeciwstawiają sobie logikę i emocje? Przecież gdyby emocje były tak "złe" jak są przedstawiane, nie miałyby one ewolucyjnego sensu. Emocje i logika się uzupełniają, niekoniecznie przeczą. Człowiek całkowicie logiczny (załóżmy, że taka matematyka logiczna) jest często... no cóż, mniej logiczny (logika w powszechnie używanym kontekście). Bo co, jestem (załóżmy) zła i nagle nie potrafię wyciągnąć wniosków? Łączyłabym to z nieumiejętnością samokontroli. Co do małej ilości mężczyzn w Kościele; cóż są tam głównie bardzo stare starsze panie, a panowie szybciej umierają. Jakoś zawsze tak o tym myślałam.
takasobie pisze: 22 cze 2018, 18:06
Setsu pisze: 22 cze 2018, 17:36
Scadrial pisze: 22 cze 2018, 16:19No cóż, jeżeli faktycznie są za krókie, to w istocie rozpraszają, bo taka jest natura mężczyzn, że widok kobiecego ciała ich rozprasza, co akurat w kościele jest niepożądane. Wkrótce powiem o tym więcej w odpowiednim temacie.
Niestety nie rozumiem tego w kontekście seksualnym, ale sama lubię popatrzeć na atrakcyjnego człowieka, przede wszystkim mężczyzn. Jednak nie mam jakiejś chorobliwej potrzeby, aby gapić się i rozpraszać, bo wystarczy mi rzucić okiem. Jak czasami czytam/ słyszę od jakiegoś faceta, że "dzisiaj nie mogłem się na niczym skupić, bo koleżanka z pracy ubrała się bardzo atrakcyjnie" to od razu załącza mi się myślenie, że nie potrafi zapanować nad swoimi instynktami. Osobiście uważam, że należy się dostosować do panującego dress codu w kościele, bo to nie jest miejsce na wyzywające ubrania i idzie się tam w innym celu, ale też tłumaczenie mężczyzn naturą jest słabe. Gdy jakaś kobieta na kogoś krzyknie, bo jest nerwowa podczas okresu (czego nie popieram), to zawsze jest hejt, że nie potrafi nad sobą zapanować i hormony to słaba wymówka, ale jeśli w grę wchodzi facet, któremu szaleją hormony, bo zobaczył zbyt dużo ciała to już wszystko gra, no z naturą nie wygrasz. Tym bardziej że zawsze znajdzie się jakiś fetyszysta stóp/ dłoni/ palców/ włosów/ ust i wystarczy, że będą odkryte i koniec, bo mężczyznę rozprasza.

Już nie wspominając o tym, że w kościele wiele rzeczy jest niepożądanych, ale te, które są mniej, a które bardziej wybierają według własnego widzimisię, bo po co stosować się w całości.
Ja też tego nie rozumiem - ludzie co do zasady umieją panować nad swoimi instynktami. Anorektyczki (osoby chore, ale to choroba głowy i zaczyna się niewinnie) są w stanie zapanować nad uczuciem głodu (a na pewno fizycznie go czują), dla którego inni ludzie są w stanie zabić, więc gdy się chce, to na poziomie psychologicznym nad popędami da się zapanować.
Ładne wytłumaczenie. Taka jest natura mężczyzn i nic na to nie poradzisz. Świetna wymówka na wszystko. Osobiście uważam, że takie bardzo krótkie spódniczki mogą lekko dekoncentrować, ale cóż, samokontrola. Hmmm... chłodna analityczność mężczyzn. Brak samokontroli. Hmmm...

Re: Feminizm a stereotypy

: 24 cze 2018, 22:43
autor: Scadrial
Yagarna pisze: 22 cze 2018, 22:54 To ja zajrzę do słownika, co?

feminizm
1. «ruch na rzecz prawnego i społecznego równouprawnienia kobiet; też: ideologia leżąca u podstaw tego ruchu»
A teraz weź pierwsze z brzegu źródło jak wikipedia i zobacz ile tam jest o feminizmie i jego odmianach. To jest minimalny skrót, z którego ciężko wywnioskować takie postulaty jak prawo do aborcji, czy parytety. Z dyskusji na ogólnym poziomie nic nie wynika.
Yagarna pisze: 22 cze 2018, 22:54 feminazistka
lekceważąco: feministka

"Termin wprowadzono w USA w odniesieniu do agresywnych, wojujących i krzykliwych feministek". Nie musicie dziękować.
Niczego to nie wnosi do tematu, ponieważ agresja, wojowniczość i krzykliwość to tylko forma wyrazu poglądu, która nie wpływa bezpośrednio na jego zasadność, czyli pogląd jako taki nie musi być irracjonalny (choć korelacja pewnie spora). Jak również nie musi mieć związku ze sposobem zrodzenia się danej idei w czyjeś głowie. Czyli oba "filary" fem. irr. mogą nie wystąpić, a ktoś zostanie nazwany feminazistką. Oprócz tego, znaleźć można inne opisy:
"radykalna feministka, nie tolerująca odmiennych poglądów"
"According to The Oxford Dictionary of American Political Slang, feminazi refers (pejoratively) to "a committed feminist or a strong-willed woman" "
https://en.wikipedia.org/wiki/Feminazi
"A woman who, instead of supporting gender equality, supports sexism"

Każdy określa jak chce, rozumienie intuicyjne.
Yagarna pisze: 22 cze 2018, 22:54 Tak nisko cenisz gatunek zwany ludzkim, skoro uważasz, że miałaby takie fatalne życie (wiem, można zarzucić od razu nadinterpretację. Ale na polskim uczono, że tak trzeba)? Bo... wygląd? I wszyscy patrzą? Również patrzysz przez ten pryzmat?
Skoro wiesz, że to nadinterpretacja, możesz od razu sobie darować.
Yagarna pisze: 22 cze 2018, 22:54 Bo zwykłe kobiety to otyłe być nie mogą?
A czemu nie?
W tamtym miejscu chciałem zwrócić uwagę na syntezę otyłości i feminizmu irr. poprzez zewnętrzne umiejscowienie kontroli, które obu tym cechom sprzyja: "takie geny, nie chce mi się schudnąć, jem bo się stresuję", "opresyjny patriarchat winien jest mojego nieszczęścia, a faceci to świnie".
Yagarna pisze: 22 cze 2018, 22:54 Tak samo ty z góry zakładasz, że takiej kobiecie musiało się nie powodzić bądź musiała zostać skrzywdzona (oczywiście statystycznie).
Przy fem. irr. to pewnie będzie najczęstsze wyjaśnienie. Z pewnością nie mówię tu, że coś MUSIAŁO być. Także Twój nawias kłóci się z warunkiem koniecznym. Bo jak coś musiało wystąpić, a zarazem występuje statystycznie w znaczeniu "częściej/zwykle"? Jeżeli statystycznie, to znaczy, że nie musiało.
Yagarna pisze: 22 cze 2018, 22:54 To brzmi jak dobry powód. Patrzenie na nie przez pryzmat ciała. Panie, myślisz Pan jak typowy facet.
W zacytowanym fragmencie nie zdradzam swojego podejścia. Ogólnie w dyskusjach redukuję swoje JA, żeby nie przeszkadzało mi tak, jak przeszkadza innym, którzy tego nie robią.
Yagarna pisze: 22 cze 2018, 22:54 Em... niektóre po prostu tego nie lubią (długich włosów, makijażu)?
Jasne, i co z tego?
Yagarna pisze: 22 cze 2018, 22:54 Czy ty naprawdę spotykasz się tylko z kobietami, które feministkami nie są, a które mają puszkę farby na twarzy, długie kędziory i powabne nogi?
Mniej więcej, ale są to osobiste prostytutki i zdaję sobie sprawę, że nie przedstawiają obrazu społeczeństwa, więc ich nie wliczam, patrz 2 cytaty wyżej.
Yagarna pisze: 22 cze 2018, 22:54 Czy według ciebie "normalne" (ach, czymże jest normalność?) kobiety myślą tylko o jednym, by imponować mężczyznom?
Nie no, myślą jeszcze o zakupach, fryzurach, szminkach... oh wait, na jedno wychodzi.
Tak na poważnie, po co idziesz w skrajności? Niczego to nie wniesie do dyskusji.
Yagarna pisze: 22 cze 2018, 22:54 Skoro piękne kobiety mają tylu adoratorów to przecież tego nie potrzebują.
Czołówka nie potrzebuje (ale i tak przecież będą korzystać z możliwości udoskonalenia), pozostałe mają adoratorów, bo boostują swoją urodę.
Yagarna pisze: 22 cze 2018, 22:54 Panie, niektóre z tych zabiegów, które mają dbać o czyją urodę mocno ją niszczą (te droższe/naturalne kosmetyki tak nie mają, ale to te z wyższej półki).
Ale... ale Setsu mówiła, że teraz kosmetyki nie są takie złe dla skóry i da się przeciwdziałać...
Nie znam się, mówiłem o tym jak kobieta się prezentuje. Jeśli maski niszczą jej naturalną urodę, to powiedzmy dodaje punkty do statystyki "wygląd dzienny", a odbiera "wygląd, który widzą osoby, które są z nią na tyle blisko, by widzieć jak się nie maskuje, np. gdy się obudzi".
Bez znaczenia dla tematu.
Yagarna pisze: 22 cze 2018, 22:54 Tak samo jak z twoich wynika, że są brzydkie. Ups. Statystycznie brzydsze.
No właśnie nie, nie prowadziłem żadnych obserwacji pod tę tezę (jak gdybym nie sugerował dziesiątki razy, że przerzucanie się przykładami jest uj warte). W tej dyskusji opieram się na czystym rozumowaniu, nie empirycznych dowodach, bo nie mam takowych odpowiedniej jakości.
Yagarna pisze: 22 cze 2018, 22:54 Panie, właśnie jako osoba seksualna próbujesz przekonać losowych aseksualnych ludzi na forum Internetowym, że feministki są brzydkie. Po co. Czemu. I tak nikogo nie przekonasz. Po co więc taka dyskusja tutaj?
Żeby gimnastykować umysł. Orientacje nie mają tu nic do rzeczy, zaczęło się od zastanowienia nad tematem, poszukania zależności.
Yagarna pisze: 22 cze 2018, 22:54 Niestety irracjonalność będzie zawsze częścią ludzkiego gatunku. Nie zniszczysz tego. Ale można kontrolować.
Ale nie zawsze ludzki gatunek będzie częścią rzeczywistości.
Zaś argument tyle sensowny, co "ludzie zawsze będą kraść, nie ma co z tym walczyć". Jeśli można kontrolować to przez ograniczenie, czyli walkę. To truizm, że głupota będzie zawsze obecna.
Yagarna pisze: 22 cze 2018, 22:54 Czemu bardziej elastyczne? Zakładamy tutaj kobiety z dziećmi z lekko utrudnioną sytuacją?
Kiedyś czytałem i słuchałem na ten temat, padały podobne wyjaśnienia. Kobiety z dziećmi pasują jako powód. Podobnie kulturowo facet jest tym, który ma pracować, jest to standard i oczywistość. Dla kobiety nie.
Yagarna pisze: 22 cze 2018, 22:54 Dlaczego zawsze ludzie przeciwstawiają sobie logikę i emocje? Przecież gdyby emocje były tak "złe" jak są przedstawiane, nie miałyby one ewolucyjnego sensu.
Bo emocje obniżają zdolność logicznego myślenia, jak również w ludziach cechy osobowości sprzyjające logice zmniejszają znaczenie emocji i odwrotnie. I same w sobie nie są złe, niemniej weź pod uwagę, że nasza ewolucyjna konstrukcja przestaje mieć sens z powodu zmian, jakich dokonaliśmy w naszej rzeczywistości, bo ewolucja nie nadąża. Wiele elementów danych nam przez naturę jest ograniczających, albo sprawdza się w jednych warunkach, lecz przeszkadza w innych.
Yagarna pisze: 22 cze 2018, 22:54 Emocje i logika się uzupełniają, niekoniecznie przeczą.
Stwierdzenie o zbyt dużym stopniu ogólności. W dużym skrócie emocje są konieczne dla ludzkiego mózgu, żeby w ogóle chciało mu się czymś zajmować. Tyle że ja tu mówiłem o innej kategorii, mianowicie kryteriach wyboru założeń życiowych w postaci religii. Emocjonalny film o papieżu lub uniesienie religijne to nie są argumenty za przyjęciem wiary. Wróć... nie ma argumentów za przyjęciem słuszności wiary poza (niekiedy) wymiarem czysto pragmatycznym, nie biorącym pod uwagę czy jest to prawdziwe... w takim razie nie są to argumenty za przyjęciem danego światopoglądu.
Yagarna pisze: 22 cze 2018, 22:54 Człowiek całkowicie logiczny (załóżmy, że taka matematyka logiczna) jest często... no cóż, mniej logiczny (logika w powszechnie używanym kontekście).
Domyślam się, co masz na myśli, ale chciałbym, żebyś to rozwinęła.
Yagarna pisze: 22 cze 2018, 22:54 Bo co, jestem (załóżmy) zła i nagle nie potrafię wyciągnąć wniosków? Łączyłabym to z nieumiejętnością samokontroli.

Gdy ktoś doświadcza z natury mniej emocji, ten nie potrzebuje tyle testować samokontroli.
Wpływ emocji i błędów poznawczych często nie jest uświadomiony.
Poza tym przedstawiasz niepełny zakres: wpływ emocjonalności, wrażliwości i uczuciowości na decyzje, jako pewna stała, kontra wpływ impulsu pod wpływem chwili.
Yagarna pisze: 22 cze 2018, 22:54 Co do małej ilości mężczyzn w Kościele; cóż są tam głównie bardzo stare starsze panie, a panowie szybciej umierają. Jakoś zawsze tak o tym myślałam.
Wreszcie coś sensownego. Czasem najprostsze rozwiązanie najlepsze. Samotne wdowy szukają wspólnoty dla siebie, na nic już w życiu nie licząc. Pasuje, nie wykluczając pozostałych powodów.

takasobie pisze: 22 cze 2018, 18:06 Anorektyczki (osoby chore, ale to choroba głowy i zaczyna się niewinnie) są w stanie zapanować nad uczuciem głodu (a na pewno fizycznie go czują), dla którego inni ludzie są w stanie zabić, więc gdy się chce, to na poziomie psychologicznym nad popędami da się zapanować.
Wskazywać psychiczne zaburzenie jako przykład, że można przezwyciężać własne potrzeby. Jeszcze trochę i ktoś powie, żeby patrzeć na osoby z hipolibidemią jako przykład dla panowania nad popędem.
Yagarna pisze: 22 cze 2018, 22:54 Taka jest natura mężczyzn i nic na to nie poradzisz. Świetna wymówka na wszystko.
Na to, że będą rozpraszani w mniejszym lub większym stopniu przez seksowne kobiety? Niewiele poradzisz. Mogą oczywiście w mniejszym lub większym stopniu zmusić się, żeby na to nie zwracać uwagi. Odsyłam do tematu "wygląd a aseksualizm", gdzie szerzej sprawę poruszyłem.
Yagarna pisze: 22 cze 2018, 22:54 Osobiście uważam, że takie bardzo krótkie spódniczki mogą lekko dekoncentrować, ale cóż, samokontrola. Hmmm... chłodna analityczność mężczyzn. Brak samokontroli. Hmmm...
Dobrze kombinujesz, ale:
1. odczucia vs emocje vs uczucia. Żądza jest odczuciem, czymś dość prostym. To nie to samo, co emocjonalność, facet nie odczuwa emocji z powodu samego widoku (chyba że jakiś zniewalający).
2. Nie przeginałbym z tą "chłodną analitycznością " u mężczyzn. Po prostu badania wskazują na wyższy stopień wpływu logiki i faktów na decyzje mężczyzn, zaś emocji, uczuć własnych i uczuć osób bliskich na decyzje kobiet.
3. Wyciągnięcie jednej sytuacji - zwodzonego żeńską urodą mężczyzny - i wnioskowanie na tym przykładzie o całości jego priorytetów jest błędne. Całe szczęście, bo wypadłby co najmniej żałośnie.

Re: Feminizm a stereotypy

: 25 cze 2018, 09:31
autor: króliczka
Setsu, takasobie, Yagarna, Scadrial.
Odnośnie panowania - zależy o co dokładnie Wam chodzi.

Anorektyczki nie tyle panują wolą nad samym uczuciem głodu, co nad przyjmowaniem posiłków, czyli nie nad reakcjami organizmu, tylko słuchaniem/niesłuchaniem (tutaj to drugie) jego "rozkazów". Rozpraszanie się na skutek widoku kobiecego ciała jako reakcja organizmu jest raczej odpowiednikiem samego uczucia głodu (nad którym anorektyczki również nie panują*), a nie postąpienia zgodnie z rozkazem ciała ("masz jeść, bo ja tj.
ciało tego potrzebuję") nad którym to akurat anorektyczki panują nie wykonując go.

Moim zdaniem w przykładzie odpowiednikiem anorektyczki która pomimo pojawienia się uczucia głodu nie sięga po jedzenie powinien być mężczyzna który pomimo pojawienia się uczucia pożądania nie rzuca żadnego tekstu w stronę kobiety/nie dąży do znalezienia się tak blisko aby mogło dojść przez przypadek do kontaktu fizycznego itd.

Może jeszcze inaczej (na wypadek gdyby powyższe było niejasne): Gdy ktoś powie Stefanowi coś obraźliwego to pomimo tego że pojawia się u niego uczucie złości zachwowuje on spokój, i teraz tak: Czy można powiedzieć ze Stefan panuje nad sobą? - zbyt ogólne pytanie, bo tak: nad pojawieniem się uczucia złości nie panuje, ale już nad tym czy ją okaże - tak.


*to generalnie działa na takiej zasadzie że po jakimś okresie postępowania niezgodnie z rozkazami ciała uczucie głodu faktycznie zanika, ale to też sprawka organizmu, a nie woli człowieczej choć jest ta sprawka regularnych działań (tutaj raczej - ich braku bo niejedzenie) z niej wynikających skutkiem.

Re: Feminizm a stereotypy

: 27 cze 2018, 13:22
autor: Scadrial
Słuszne uwagi. Oczywiście nad odczuciami nie da się panować bezpośrednio. Kontrola jest nad tym, co się z nimi zrobi. Dlatego nie neguję potrzeby powstrzymywania się od prymitywnych zachowań spowodowanych ładnymi widokami, lecz sugeruję zastanowienie się nad słusznością ekspozycji "ładnych widoków", skoro powodują one odczucia, których się nie kontroluje.
króliczka pisze: 25 cze 2018, 09:31 to generalnie działa na takiej zasadzie że po jakimś okresie postępowania niezgodnie z rozkazami ciała uczucie głodu faktycznie zanika, ale to też sprawka organizmu, a nie woli człowieczej choć jest ta sprawka regularnych działań (tutaj raczej - ich braku bo niejedzenie) z niej wynikających skutkiem.
Brzmi interesująco, masz jakieś odnośniki do tego tematu?

Re: Feminizm a stereotypy

: 28 cze 2018, 07:46
autor: Azshara
Scadrial pisze: 24 cze 2018, 22:43
Yagarna pisze: 22 cze 2018, 22:54 Panie, niektóre z tych zabiegów, które mają dbać o czyją urodę mocno ją niszczą (te droższe/naturalne kosmetyki tak nie mają, ale to te z wyższej półki).
Ale... ale Setsu mówiła, że teraz kosmetyki nie są takie złe dla skóry i da się przeciwdziałać...
Z tego, co pamiętam, to napisałam, że kosmetyki wybierane z głową potrafią dodatkowo pielęgnować cerę i jest to prawda. Jeśli kupuje się jakiś szemrany podkład za 5 zł, to nie można się dziwić, że stan cery podupada. I nie, nie trzeba też kupować podkładu za 200 zł, aby cera pozostała nietknięta i dodatkowo była pielęgnowana. Wystarczy czytać składy i mieć o tym jakiekolwiek pojęcie. Nie wiem, o jakich zabiegach pisała Yagarna, jest rano, jestem zaspana, nieżywa, nie chce mi się analizować całych ścian tekstu. Ogólnie zaszkodzić własnej cerze można na wiele głupich sposobów. Można używać nieodpowiednich kosmetyków ze składem, którego nasza skóra zwyczajnie nie trawi i się buntuje, można szpachlować się bez umiaru kosmetykami, które są ciężkie i nie przepuszczają powietrza. Wszystko można. Niedawno kupiłam mocno nawilżający krem, po którym piecze mnie twarz niemalże natychmiastowo, przez co skórę mam zaczerwienioną i podrażnioną. Nawilżoną także, tylko jakim kosztem. Używam go dalej? Nie, odłożyłam na bok, pewnie kiedyś komuś oddam, po co mam sobie szkodzić i stopniowo niszczyć cerę. Przejechać można się też na wizycie u kosmetyczki, która ukończyła kurs internetowy i jest przekonana, że każda klientka ma ten sam typ cery, więc nie trzeba indywidualnie dobierać kosmetyków.
króliczka pisze: 25 cze 2018, 09:31Odnośnie panowania - zależy o co dokładnie Wam chodzi.
Mnie o gapienie się i rozpraszanie na siłę, anoreksja to nie mój przykład. O gapienie się, bo to częsta sytuacja, gdy jakiś facet wbija wzrok w piersi/ tyłek kobiety, pomimo że te miejsca są zakryte. I doskonale zdaję sobie sprawę, z jakiego powodu to robi, ale nie rozumiem, czy tacy ludzie nie mają poczucia wstydu, przyzwoitości? Nie potrafią nad sobą zapanować, aby tego nie robić? Naprawdę nie mam nic do przelotnego zerknięcia, to jest jak najbardziej normalne, ale takie chamskie wgapianie się jest dla mnie brakiem panowania nad sobą. O rozpraszanie na siłę, czyli o wspomnianej sytuacji, gdy ktoś nie mógł myśleć, bo koleżanka w pracy włożyła sukienkę. W pracy obowiązuje dress code, nikt nie przyjdzie z dekoltem do pępka, albo w szortach, które odsłaniają pośladki, więc takie sytuacje odpadają i jeśli ktoś przez dosłownie cały dzień nie mógł skupić się na pracy, bo koleżanka odsłoniła trochę więcej uda, niż dwa centymetry powyżej kolana, to nie wiem co mam napisać. Zrozumiałabym, gdyby przyszła w bikini, albo wyjątkowo obcisłym stroju, którzy aż skrzypi, gdy się pochyla, okey, naprawdę, wzrok może być rozbiegany, ale na widok krótszego ubrania ze względu na pogodę już nie.
Scadrial pisze: 27 cze 2018, 13:22Oczywiście nad odczuciami nie da się panować bezpośrednio. Kontrola jest nad tym, co się z nimi zrobi. Dlatego nie neguję potrzeby powstrzymywania się od prymitywnych zachowań spowodowanych ładnymi widokami, lecz sugeruję zastanowienie się nad słusznością ekspozycji "ładnych widoków", skoro powodują one odczucia, których się nie kontroluje.
To, co powyżej, bo też nie miałam na myśli samych uczuć, tylko zachowanie. Dajesz przyzwolenie na prymitywne zachowania, ale zerknięcie nie jest prymitywne, czyli zakładam, że chodzi o to, o czym napisałam, jednocześnie będąc zdania, że to w sumie wina drugiej strony, bo udostępnia ładne widoki. A gdy wspomniałam o gapienie się na piersi, które były całkowicie ukryte pod materiałem koszulki to też udostępnianie tych ładnych widoków? W czym w takim razie mam chodzić, żeby nie prowokować? Metalowa puszka bez najmniejszej krzywizny, bo ktoś ją jeszcze odbierze jako zarys talii? Wiem, że kobiety, które chodzą w większym stopniu rozebrane niż ubrane, chcą zwracać uwagę, bardzo, nie mam z tym problemu, to ich sprawa, ale mam problem wtedy, gdy nie chcę prowokować do oglądania jak krowy na targu, a i tak czasami na takiego człowieka trafię. Ładne widoki to kwestia dyskusyjna, każdemu podoba się coś innego, więc jedyne co trzeba, to panować nad własnym zachowaniem i instynktem.

Re: Feminizm a stereotypy

: 29 cze 2018, 12:23
autor: marzesobie
O rozpraszanie na siłę, czyli o wspomnianej sytuacji, gdy ktoś nie mógł myśleć, bo koleżanka w pracy włożyła sukienkę. W pracy obowiązuje dress code, nikt nie przyjdzie z dekoltem do pępka, albo w szortach, które odsłaniają pośladki, więc takie sytuacje odpadają i jeśli ktoś przez dosłownie cały dzień nie mógł skupić się na pracy, bo koleżanka odsłoniła trochę więcej uda, niż dwa centymetry powyżej kolana, to nie wiem co mam napisać. Zrozumiałabym, gdyby przyszła w bikini, albo wyjątkowo obcisłym stroju, którzy aż skrzypi, gdy się pochyla, okey, naprawdę, wzrok może być rozbiegany, ale na widok krótszego ubrania ze względu na pogodę już nie
Ciekawi mnie jedno , czy np faceci seksualni będąc na wakacjach na plaży z żoną i dziećmi i widząc, bądź co bądź całą masę kobiecego ciała, pełno kobiet w bikini itd czy też nie mogą się skupić na niczym innym?

Re: Feminizm a stereotypy

: 29 cze 2018, 14:21
autor: Viljar
Reagują tak samo, jak żony, widząc młodych, opalonych i wysportowanych mężczyzn. Słowem - zależy od tego, jak wygląda współmałżonek ;)

Re: Feminizm a stereotypy

: 29 cze 2018, 14:29
autor: Azshara
Właśnie o tym napisałam w ostatnim zdaniu zacytowanego przez ciebie fragmentu. Plaża to zupełnie inne miejsce niż praca, czy centrum miasta, dlatego też rozróżniłam ubiór na bikini, a krótszą i przewiewną sukienkę, spódniczkę, cokolwiek. Na plaży mnie nawet nie dziwi wzmożony ruch gałek ocznych :) Ale żeby nie było, to nieraz widziałam facetów, którzy byli wpatrzeni w swoje dzieci i zajęci zabawą z nimi do tego stopnia, że nic ich dookoła nie obchodziło, a ci bez dzieci leżeli plackiem, albo siedzieli w wodzie ze znajomymi, z którymi przyjechał. Też nie jest tak, że dosłownie każdy przyjechał, żeby oglądać kobiece tyłki, zerknąć na pewno zerkną, ale widać, że to nie jest jakiś najwyższy priorytet :) Przecież ja naprawdę nic do tego zerkania nie mam, normalny i naturalny odruch.

Re: Feminizm a stereotypy

: 30 cze 2018, 13:32
autor: Scadrial
Setsu pisze: 28 cze 2018, 07:46 Dajesz przyzwolenie na prymitywne zachowania, ale zerknięcie nie jest prymitywne, czyli zakładam, że chodzi o to, o czym napisałam, jednocześnie będąc zdania, że to w sumie wina drugiej strony, bo udostępnia ładne widoki.
Jakie przyzwolenie? Cytujesz fragment, który mówi coś dokładnie przeciwnego.
Nie ma winy bez przewinienia. Nie rozpatrywałbym tego w kategoriach winy.
Decydując się wyjść z domu, "narażasz się", że ktoś się na Ciebie popatrzy, wielka mi rzecz. Żyjąc w społeczeństwie poruszasz się także wśród osób niekulturalnych i prymitywnych.
Sama kwestia długości spojrzenia jest subiektywna, czy to mieści się jeszcze w granicach przyzwoitości, czy jest już gapieniem, różne kultury wskażą inaczej. W Polsce spojrzenia nie są mile widziane.
Setsu pisze: 28 cze 2018, 07:46 W czym w takim razie mam chodzić, żeby nie prowokować? Metalowa puszka bez najmniejszej krzywizny, bo ktoś ją jeszcze odbierze jako zarys talii?
Jeśli dziewczyna jest ładna, to będzie zwracać na siebie uwagę, nawet bez elementów "prowokacji" z jej strony. Dla dobra jej dobrostanu psychicznego radziłbym zaakceptować taki stan rzeczy i nauczyć się mieć na to wywalone, zamiast irytować się na coś, czego nie zmieni.

marzesobie pisze: 29 cze 2018, 12:23 Ciekawi mnie jedno , czy np faceci seksualni będąc na wakacjach na plaży z żoną i dziećmi i widząc, bądź co bądź całą masę kobiecego ciała, pełno kobiet w bikini itd czy też nie mogą się skupić na niczym innym?
- Żonaty facet z dziećmi ma zwykle mniejsze libido niż jego dziesięć lat młodsza wolna wersja. Nawet zostanie ojcem zmniejsza poziom testosteronu.
- Wypoczywając na urlopie nad morzem polecałbym żonom uprawiać dużo seksu, żeby mąż się za bardzo nie rozpraszał. Zresztą w zdrowych małżeństwach pewnie tak się dzieje, mało stresu, dużo odpoczynku, dobre warunki. Co przekłada się na mniejszą podatność na inne ładne widoki.
- Dzieciaki są świetnym rozpraszaczem przeciwko zbereźnym myślom.
- Obczajanie panienek w obecności żony to niemądry pomysł
- Na plaży jest tyle golizny, że może być trudniej zwrócić uwagę na konkretne okazy. Widok ciała powszednieje.
- Starzy lub otyli ludzie, których też pełno, są skutecznym antyafrodyzjakiem
- Na plażach polskich od jakiegoś czasu panuje moda na parawany, więc i tak większość się odgradza i widoki są ograniczone.
- Wysiłek związany z pływaniem obniża napięcie seksualne
- Erekcja w stroju kąpielowym byłaby czymś żenującym, w związku z czym facet ma silną motywację do duszenia myśli erotycznych w zalążku

Re: Feminizm a stereotypy

: 1 lip 2018, 07:48
autor: panna_x
Kobiety też zwracają uwagę na atrakcyjnych facetów, może bardziej dyskretnie, stąd to wrażenie, że to faceci się gapią. Poza tym faceci są wzrokowcami, samo patrzenie jakoś mnie nie mierzi specjalnie, ale już komentarze tak, czy jakieś zaczepianie, obmacywanie w komunikacji miejskiej, tego typu zachowania.
Co do kościoła, to w grupach typu ruch światło-życie, oazy, odnowy w duchu świętym są raczej ludzie młodzi, ewentualnie w średnim wieku, staruszki to częściej w kółkach różańcowych, grupach sprzątających kościół, na dodatkowych nabożeństwach poza mszami. Oaza to grupa typowo dla młodzieży. Jakoś też nie widuję przytłaczającej większości staruszek na stoiskach świadków Jehowy, które mijam. Co ciekawe, poszłam do lokalnej grupy greenpeace i tam też przeważają kobiety- na około 15 osób jest 2 facetów ( i też osoby młode, ewentualnie 30plus). Ciekawe, czemu się tak dzieje. Poza tym co z tego, że faceci wcześniej umierają, gdyby chcieli, to by przychodzili, młodzi czy dorośli w średnim wieku, tych nie brak w społeczeństwie.
Jeszcze co do feminizmu, to ostatnio usłyszałam od znajomej osoby, że tym wszystkim przeciwnikom zjawiska, którzy by wrzeszczeli kobiety do kopalń, że proszę bardzo, kobiety pracowały w kopalniach przed pierwszą wojną światową, podobnie zresztą jak dzieci, bo prawa pracownicze wywalczył dopiero socjalizm.
Wiem też, że po drugiej wojnie kobiety nie mogły pracować bez pozwolenie męża ( przynajmniej w USA tak było) ani nie miały swojego konta w banku do lat 60-tych we Francji- były cały czas zależne od kogoś.
Obejrzałam też niedawno film o Szwecji, gdzie feminizm jest rozwinięty i kobiety dobrze zarabiają, i faktycznie, przełożyło się to na to, że kiedy uzyskały niezależność ekonomiczną, nie chcą facetów. Połowa gospodarstw domowych jest jednoosobowa. Modne jest też samotne macierzyństwo- kobiety na nie stać, więc nie szukają mężów, partnerów, tylko zamawiają nasienie w banku spermy i same się zapładniają. Ponoć jest to już cały trend społeczny, nie izolowane przypadki.

Re: Feminizm a stereotypy

: 10 wrz 2018, 11:21
autor: panna_x
W klubie? Jeśli tak, to również marny target, a zachowanie w granicach tamtejszych norm.

Nie w klubie. To była zabawa karnawałowa w stowarzyszeniu, w którymś kiedyś byłam. Nie szukałam tak podrywu, lecz zwykłego potańczenia. Facet był sporo starszy ode mnie, w wieku mojego ojca. Wcześniej miałam o nim dobre zdanie, bo jest radnym miejskim, członkiem kółka różańcowego, skończył 2 mgr i podyplomówki, dużo też przeszedł prywatnie- owdowiał, stracił firmę, a z drugą żoną rozwód, ma też niepełnosprawnego syna. Jednym słowem, sądziłam, że to empatyczny, kulturalny człowiek na poziomie. Ktoś, kto jest wrażliwy, doświadczony przez los itd.

Re: Feminizm a stereotypy

: 10 wrz 2018, 11:45
autor: takasobie
panna_x pisze: 10 wrz 2018, 11:21 W klubie? Jeśli tak, to również marny target, a zachowanie w granicach tamtejszych norm.

Nie w klubie. To była zabawa karnawałowa w stowarzyszeniu, w którymś kiedyś byłam. Nie szukałam tak podrywu, lecz zwykłego potańczenia. Facet był sporo starszy ode mnie, w wieku mojego ojca. Wcześniej miałam o nim dobre zdanie, bo jest radnym miejskim, członkiem kółka różańcowego, skończył 2 mgr i podyplomówki, dużo też przeszedł prywatnie- owdowiał, stracił firmę, a z drugą żoną rozwód, ma też niepełnosprawnego syna. Jednym słowem, sądziłam, że to empatyczny, kulturalny człowiek na poziomie. Ktoś, kto jest wrażliwy, doświadczony przez los itd.
Miałaś o nim dobre zdanie, bo skonczył 2 mgr i podyplomówki?