Być ASem z rozsądku - czy to możliwe?
: 24 lut 2014, 22:20
Moja sytuacja w życiu seksualnym jest nieco dziwna i chciałbym Was zapytać co o tym sądzicie bo ja tego do końca nie rozumiem.
Nie byłem ASem od początku, od urodzenia. Przez jakiś czas prowadziłem normalne życie seksualne - bez rewelacji, ale też bez kompromitacji. Nie czuję awersji do płci przeciwnej, a dotyk o charakterze aseksualnym jest czymś co zawsze ceniłem. Zdecydowałem się zostać ASem po tym jak odkryłem perwersje tzw. BDSM. Moje zainteresowania w tym zakresie nigdy nie wykroczyły poza fantazje, ale 'normalny' seks stracił po tym dla mnie smak, nie był już tym samym, a brak czegoś mocniejszego wyraźnie dawał się odczuć.
Dlatego, nie chcąc nikogo krzywdzić (w istocie czerpanie przyjemności z czyjegoś cierpienia jest wbrew mojej naturze) ani nie mogąc czerpać satysfakcji z kontaktów 'po Bożemu' zrezygnowałem z tej dziedziny życia, a z czasem (po ok. roku) spostrzegłem, że nie jest mi to do niczego potrzebne, a i bez tego jestem w stanie cieszyć się życiem i obecnością bliskich mi ludzi.
Ciągle czuję, że nie wszystko jest w porządku, tak jak chciałbym aby było i że nadal bardziej pogodziłem się z obecnym stanem rzeczy niż poczuwam się do bycia ASem. Jaka jest Wasza opinia na ten temat? Czy uważacie, że możliwe jest zostać ASem 'z rozsądku'?
Nie byłem ASem od początku, od urodzenia. Przez jakiś czas prowadziłem normalne życie seksualne - bez rewelacji, ale też bez kompromitacji. Nie czuję awersji do płci przeciwnej, a dotyk o charakterze aseksualnym jest czymś co zawsze ceniłem. Zdecydowałem się zostać ASem po tym jak odkryłem perwersje tzw. BDSM. Moje zainteresowania w tym zakresie nigdy nie wykroczyły poza fantazje, ale 'normalny' seks stracił po tym dla mnie smak, nie był już tym samym, a brak czegoś mocniejszego wyraźnie dawał się odczuć.
Dlatego, nie chcąc nikogo krzywdzić (w istocie czerpanie przyjemności z czyjegoś cierpienia jest wbrew mojej naturze) ani nie mogąc czerpać satysfakcji z kontaktów 'po Bożemu' zrezygnowałem z tej dziedziny życia, a z czasem (po ok. roku) spostrzegłem, że nie jest mi to do niczego potrzebne, a i bez tego jestem w stanie cieszyć się życiem i obecnością bliskich mi ludzi.
Ciągle czuję, że nie wszystko jest w porządku, tak jak chciałbym aby było i że nadal bardziej pogodziłem się z obecnym stanem rzeczy niż poczuwam się do bycia ASem. Jaka jest Wasza opinia na ten temat? Czy uważacie, że możliwe jest zostać ASem 'z rozsądku'?