Strona 2 z 3

Re: mieliście kiedyś orgazm?

: 4 cze 2017, 22:32
autor: Nightmarine
Przyjemne uczucie, chociaż wydaje mi się, że przereklamowane. Dużo większą przyjemność sprawiają mi np. jedzenie, głaskanie kota, całowanie karku, przytulanie itp.

Re: mieliście kiedyś orgazm?

: 9 cze 2017, 17:12
autor: TinaDemi
Nightmarine pisze:Przyjemne uczucie, chociaż wydaje mi się, że przereklamowane. Dużo większą przyjemność sprawiają mi np. jedzenie, głaskanie kota, całowanie karku, przytulanie itp.
Mam dokładnie tak samo :) Jest tyle ciekawszych, fajniejszych, przyjemniejszych rzeczy do robienia/przeżycia. Dobrze/miło raz na jakiś czas rozładować napięcie, ale w sumie do tego tylko się to sprowadza.

Re: mieliście kiedyś orgazm?

: 8 cze 2018, 21:10
autor: AIS_spełniona
Zatem absolutnie miałam, intensywne i w dodatku kilka jego typów, było to doznanie relaksujące, mniej lub bardziej miłe, tyle że w moim wypadku zawsze tłumaczone bechawioryzmem, fizjologią, biochemią. Teraz już wiem, że to odbywało się tak jakby przy okazji, na marginesie mojej wewnętrznej potrzeby kochania i zarazem bycia kochaną. Później przychodziło rozczarowanie sobą i taką "ofiarną" postawą, bo przecież ja chciałam nie tego... Marzyłam o swoistej fuzyjności sięgającej ciał/istot subtelnych, czyli seksualności/orgazmu - bez udziału ciała.
Orgazm prowokowany muzyką , medytacją też jest mi znany.

Re: mieliście kiedyś orgazm?

: 15 lip 2018, 20:52
autor: Animalia
Nie. I mnie to nie interesuje zbytnio. Mogę bez tego żyć.
W życiu jest o wiele ciekawszych rzeczy. Sport, glaskanie psa, czytanie. To są rzeczy bez których bym nie wytrzymała.

Re: mieliście kiedyś orgazm?

: 23 lip 2018, 20:13
autor: BlueStar
TinaDemi pisze: 9 cze 2017, 17:12
Nightmarine pisze:Przyjemne uczucie, chociaż wydaje mi się, że przereklamowane. Dużo większą przyjemność sprawiają mi np. jedzenie, głaskanie kota, całowanie karku, przytulanie itp.
Mam dokładnie tak samo :) Jest tyle ciekawszych, fajniejszych, przyjemniejszych rzeczy do robienia/przeżycia. Dobrze/miło raz na jakiś czas rozładować napięcie, ale w sumie do tego tylko się to sprowadza.
Dołączam się. Jest przyjemne, ale bez fajerwerków. Wolę zjeść tiramisu niż dostać orgazm :D

Re: mieliście kiedyś orgazm?

: 25 lip 2018, 23:53
autor: sexowna
BlueStar pisze: 23 lip 2018, 20:13
TinaDemi pisze: 9 cze 2017, 17:12
Nightmarine pisze:Przyjemne uczucie, chociaż wydaje mi się, że przereklamowane. Dużo większą przyjemność sprawiają mi np. jedzenie, głaskanie kota, całowanie karku, przytulanie itp.
Mam dokładnie tak samo :) Jest tyle ciekawszych, fajniejszych, przyjemniejszych rzeczy do robienia/przeżycia. Dobrze/miło raz na jakiś czas rozładować napięcie, ale w sumie do tego tylko się to sprowadza.
Dołączam się. Jest przyjemne, ale bez fajerwerków. Wolę zjeść tiramisu niż dostać orgazm :D
hmmm nie wiem w takim razie czy rzeczywiście miałyście orgazm...
Jeżeli nie ma anatomicznej przeszkody oczywiście to nie jest to słabsze doznanie niż zjedzenie tiramisu czy głaskanie kota.
Są dwa rozwiązania "tej zagadki:
1)ALBO Wasza fizjonomia nie pozwala na głębokie doznanie
2)ALBO nie miałyście orgazmu

Re: mieliście kiedyś orgazm?

: 26 lip 2018, 10:33
autor: BlueStar
sexowna pisze: 25 lip 2018, 23:53
BlueStar pisze: 23 lip 2018, 20:13
TinaDemi pisze: 9 cze 2017, 17:12

Mam dokładnie tak samo :) Jest tyle ciekawszych, fajniejszych, przyjemniejszych rzeczy do robienia/przeżycia. Dobrze/miło raz na jakiś czas rozładować napięcie, ale w sumie do tego tylko się to sprowadza.
Dołączam się. Jest przyjemne, ale bez fajerwerków. Wolę zjeść tiramisu niż dostać orgazm :D
hmmm nie wiem w takim razie czy rzeczywiście miałyście orgazm...
Jeżeli nie ma anatomicznej przeszkody oczywiście to nie jest to słabsze doznanie niż zjedzenie tiramisu czy głaskanie kota.
Są dwa rozwiązania "tej zagadki:
1)ALBO Wasza fizjonomia nie pozwala na głębokie doznanie
2)ALBO nie miałyście orgazmu
Żeby dostać orgazm trzeba się napracować, a głaskanie kota jest darmowe :) I:) :) :D

Re: mieliście kiedyś orgazm?

: 27 lip 2018, 18:16
autor: Nightmarine
sexowna pisze: 25 lip 2018, 23:53 hmmm nie wiem w takim razie czy rzeczywiście miałyście orgazm...
Jeżeli nie ma anatomicznej przeszkody oczywiście to nie jest to słabsze doznanie niż zjedzenie tiramisu czy głaskanie kota.
Są dwa rozwiązania "tej zagadki:
1)ALBO Wasza fizjonomia nie pozwala na głębokie doznanie
2)ALBO nie miałyście orgazmu
ALBO nie potrafisz docenić tiramisu i kotów.

Re: mieliście kiedyś orgazm?

: 28 lip 2018, 00:02
autor: sexowna
Nightmarine pisze: 27 lip 2018, 18:16
sexowna pisze: 25 lip 2018, 23:53 hmmm nie wiem w takim razie czy rzeczywiście miałyście orgazm...
Jeżeli nie ma anatomicznej przeszkody oczywiście to nie jest to słabsze doznanie niż zjedzenie tiramisu czy głaskanie kota.
Są dwa rozwiązania "tej zagadki:
1)ALBO Wasza fizjonomia nie pozwala na głębokie doznanie
2)ALBO nie miałyście orgazmu
ALBO nie potrafisz docenić tiramisu i kotów.
Być może ... Po prostu nie znam osoby, ani nie słyszałam o takim klinicznym przypadku, gdzie po głaskaniu kota czy zjedzeniu tiramisu organizm wyzwalałby mieszanke oksytocyny-endorfin i PEA.

Re: mieliście kiedyś orgazm?

: 27 sie 2018, 12:31
autor: panna_x
tak, mam takie małe, ale dobre i to :) myślałam, że w ogóle nie będę mieć. Ponoć połowa kobiet i tak nie ma przy penetracji. Ja też nie, tego trzeba by się nauczyć, żeby jakoś odczuwać. Jak na razie mam przy masturbacji, przez łechtaczkę. Łatwiej kobiecie osiągnąć, dlatego np w krajach afrykańskich obrzeza się dziewczynki, żeby nie mogły odczuwać przyjemności z seksu. I nie będą wtedy zdradzać, bo po co, skoro nic nie czują.
Mimo, że nie mam przy penetracji, to i tak jest mi przyjemnie z moim partnerem, nie wierzyłam, że kiedykolwiek tak będzie.

Re: mieliście kiedyś orgazm?

: 27 sie 2018, 18:34
autor: króliczka
Jak najbardziej mogły mieć (nawet silny) orgazm, i pomimo tego woleć np. to głaskanie zwierzęcia. Jako osoba nie-od-urodzenia-aseksualna przeżywałam czasami naprawdę mocne pod względem intensywności orgazmy i zawsze to doznanie odbierałam jako płytkie, oraz pozostawiające jakieś takie uczucie pustki "po", w przeciwieństwie do niektórych-innych przyjemności które poznałam.

Re: mieliście kiedyś orgazm?

: 28 sie 2018, 09:23
autor: panna_x
króliczka pisze: 27 sie 2018, 18:34 Jak najbardziej mogły mieć (nawet silny) orgazm, i pomimo tego woleć np. to głaskanie zwierzęcia. Jako osoba nie-od-urodzenia-aseksualna przeżywałam czasami naprawdę mocne pod względem intensywności orgazmy i zawsze to doznanie odbierałam jako płytkie, oraz pozostawiające jakieś takie uczucie pustki "po", w przeciwieństwie do niektórych-innych przyjemności które poznałam.
Zazdroszczę Ci takich. W takim razie nie jest to kwestia psychiki, podejścia, czy nauczenia się, bo rozumiem, że psychicznie były Ci obojętne? Pomimo braku psychicznego zaangażowania sama biologia ( ciało) wystarczyła. W takim razie mojemu ciału czegoś brak, skoro nie osiąga takich, a mam psychiczną przyjemność tzn lubię seks, partnera, podoba mi się fizycznie, sprawia mi radość. Stosunki też są dla mnie przyjemne, tylko nie mam orgazmu.

Re: mieliście kiedyś orgazm?

: 29 sie 2018, 19:05
autor: króliczka
panna_x pisze: 28 sie 2018, 09:23Zazdroszczę Ci takich. W takim razie nie jest to kwestia psychiki, podejścia, czy nauczenia się, bo rozumiem, że psychicznie były Ci obojętne? Pomimo braku psychicznego zaangażowania sama biologia ( ciało) wystarczyła. W takim razie mojemu ciału czegoś brak, skoro nie osiąga takich, a mam psychiczną przyjemność tzn lubię seks, partnera, podoba mi się fizycznie, sprawia mi radość. Stosunki też są dla mnie przyjemne, tylko nie mam orgazmu.
Nie jestem pewna czy się zrozumiałyśmy, dlatego napiszę na wszelki wypadek że nie chodziło mi tylko o orgazmy z mężczyzną, a ogólnie orgazmy.
Naprawdę nie masz czego zazdrościć (mogę oddać Ci to doznanie za darmo, a nawet dopłacić kilka złociszczy), bo dla mnie to rzadko jest taka przyjemność, która szłaby w parze z komfortem psychicznym (tzn. mam na myśli całą tzw. rozkosz seksualną, bo sam orgazm to tylko równia pochyła pozwalająca spaść w dobry bo uśmierzający gorączkę śnieg). Nawet w trakcie "robienia sobie dobrze" miałam/mam zazwyczaj myśli typu: "Ale to głupie, chociaż trudno się oprzeć żeby nie włożyć ręki w majtki i pozbyć się tego rozpalenia", a po znowu: "Czuję pustkę, jakby ktoś wyciągnął ze mnie wkład z ruchliwych robaków od samego początku niepotrafiący nawet łudzić że jest czymś więcej ponad to z czego teraz jeszcze dobitniej zdaję sobie sprawę."
Ja się wtedy tak jakby rozdzielam - jedna strona oddaje się żądaniom pewnej części, a druga przygląda się z zewnątrz a to z lekkim niesmakiem, a to ze smutkiem będąc jednocześnie wyrozumiałą, a może bardziej - rozumiejącą (niczym człowiek z dziwną chorobą fizyczną wobec niechcianych - ni to śmiesznych, ni to strasznych podrygów swojej kulawej nogi).

Odpowiadając na Twoje pytanie - na pewno nie jest to zawsze kwestia wyuczenia się, choć nie wiem jak często jest to konieczne , ale tak - jak najbardziej pomimo braku psychicznego zaangażowania się sama biologia (ciało) w niektórych przypadkach wystarcza żeby uzyskać ten cały moment kulminacyjny bez wysiłku.

Re: mieliście kiedyś orgazm?

: 30 sie 2018, 08:23
autor: panna_x
króliczka pisze: 29 sie 2018, 19:05
panna_x pisze: 28 sie 2018, 09:23Zazdroszczę Ci takich. W takim razie nie jest to kwestia psychiki, podejścia, czy nauczenia się, bo rozumiem, że psychicznie były Ci obojętne? Pomimo braku psychicznego zaangażowania sama biologia ( ciało) wystarczyła. W takim razie mojemu ciału czegoś brak, skoro nie osiąga takich, a mam psychiczną przyjemność tzn lubię seks, partnera, podoba mi się fizycznie, sprawia mi radość. Stosunki też są dla mnie przyjemne, tylko nie mam orgazmu.
Nie jestem pewna czy się zrozumiałyśmy, dlatego napiszę na wszelki wypadek że nie chodziło mi tylko o orgazmy z mężczyzną, a ogólnie orgazmy.
Naprawdę nie masz czego zazdrościć (mogę oddać Ci to doznanie za darmo, a nawet dopłacić kilka złociszczy), bo dla mnie to rzadko jest taka przyjemność, która szłaby w parze z komfortem psychicznym (tzn. mam na myśli całą tzw. rozkosz seksualną, bo sam orgazm to tylko równia pochyła pozwalająca spaść w dobry bo uśmierzający gorączkę śnieg). Nawet w trakcie "robienia sobie dobrze" miałam/mam zazwyczaj myśli typu: "Ale to głupie, chociaż trudno się oprzeć żeby nie włożyć ręki w majtki i pozbyć się tego rozpalenia", a po znowu: "Czuję pustkę, jakby ktoś wyciągnął ze mnie wkład z ruchliwych robaków od samego początku niepotrafiący nawet łudzić że jest czymś więcej ponad to z czego teraz jeszcze dobitniej zdaję sobie sprawę."
Ja się wtedy tak jakby rozdzielam - jedna strona oddaje się żądaniom pewnej części, a druga przygląda się z zewnątrz a to z lekkim niesmakiem, a to ze smutkiem będąc jednocześnie wyrozumiałą, a może bardziej - rozumiejącą (niczym człowiek z dziwną chorobą fizyczną wobec niechcianych - ni to śmiesznych, ni to strasznych podrygów swojej kulawej nogi).

Odpowiadając na Twoje pytanie - na pewno nie jest to zawsze kwestia wyuczenia się, choć nie wiem jak często jest to konieczne , ale tak - jak najbardziej pomimo braku psychicznego zaangażowania się sama biologia (ciało) w niektórych przypadkach wystarcza żeby uzyskać ten cały moment kulminacyjny bez wysiłku.
To smutno brzmi, co piszesz. No widzisz, jaka to ironia losu, Ty masz orgazmy, ale nie komfort psychiczny, a ja mam komfort, ale nie mam orgazmów. Ty pewnie wolałabyś nie czuć potrzeby rozładowania się ( tak to brzmi jak dla mnie) i w ogóle tego nie robić, a ja polubiłam seks, a nie mogę przekroczyć tej granicy. Mogę mieć orgazm jak sama robię sobie dobrze, ale chciałabym mieć z partnerem. Zwłaszcza, że jest mi z nim dobrze, nie wiem, co stoi na przeszkodzie.
A powiedz czemu uważasz, że to coś złego, że się masturbujesz? Czy to np kwestia tradycyjnego religijnego wychowania? Zawsze tak miałaś? Nie wiem, jak to wygląda u Ciebie, mogę powiedzieć na moim przykładzie, że do 30-ki w ogóle nie uprawiałam seksu ani się nie masturbowałam, nie myślałam nawet o tym ani nie czułam takiej potrzeby. Nie było to kwestią religii, bo jestem agnostyczką, tak po prostu jakoś wyszło.
Orgazm łatwo osiągam przez masturbację, ale jest krótki, nie powiedziałabym, że intensywny. Jest to przyjemne, ale krótkie i nie jest to jakiś intensywny odlot.
Poza tym później zwykle mi smutno, ale to kwestia psychiczna. Nie wynika to z wyrzutów sumienia czy poczucia, że to coś niskiego, bo tak nie uważam. Myślę, że masturbacja jest naturalna. No i oczywiście z jednej strony cieszę się, że w ogóle coś odczuwam. Lubię mieć orgazm.
Ale niestety w trakcie wyobrażam sobie różne chore rzeczy, jest to silnie skorelowane z negatywnymi emocjami, zazwyczaj wyobrażam sobie to, czego się boję, nie chcę np gwałt,ale taki brutalny, poród, bolesny pierwszy raz itp. Szybko wtedy osiągam stan napięcia i szybko się rozładowuję. Później mi smutno, trochę średnio mi z tym. Niestety, wprowadzam się w ten nastrój, bo wtedy dochodzę. Nie potrafię przestawić się na pozytywny przekaz, czyli wyobrażanie sobie miłych rzeczy czy to z facetem czy z kobietą mnie tak nie podnieca, nie osiągam takiego napięcia. A są to rzeczy, których nie chcę, boję się itd. Czemu to strach mnie pobudza :(

Z partnerem jest mi dobrze, jest czuły i delikatny, czuję się bezpiecznie, totalna odwrotność. Jest mi błogo i miło. Nie chciałabym ostrego, dominującego faceta, nie lubię takich.

Re: mieliście kiedyś orgazm?

: 31 sie 2018, 19:07
autor: króliczka
panna_x pisze: 30 sie 2018, 08:23 Mogę mieć orgazm jak sama robię sobie dobrze, ale chciałabym mieć z partnerem. Zwłaszcza, że jest mi z nim dobrze, nie wiem, co stoi na przeszkodzie.
A jak długo się z nim spotykasz? Może to kwestia czasu.

panna_x pisze: 30 sie 2018, 08:23A powiedz czemu uważasz, że to coś złego, że się masturbujesz?
Nie uważam tak. Chodzi bardziej o to że nie przepadam za szeroko rozumianymi odczuciami seksualnymi.

panna_x pisze: 30 sie 2018, 08:23Czy to np kwestia tradycyjnego religijnego wychowania?
Nie.

panna_x pisze: 30 sie 2018, 08:23Zawsze tak miałaś?
Tak, odkąd pamiętam czyli na pewno już lekko przed przedszkolem.

panna_x pisze: 30 sie 2018, 08:23Poza tym później zwykle mi smutno, ale to kwestia psychiczna. Nie wynika to z wyrzutów sumienia czy poczucia, że to coś niskiego, bo tak nie uważam. Myślę, że masturbacja jest naturalna. No i oczywiście z jednej strony cieszę się, że w ogóle coś odczuwam. Lubię mieć orgazm.
Ale niestety w trakcie wyobrażam sobie różne chore rzeczy, jest to silnie skorelowane z negatywnymi emocjami, zazwyczaj wyobrażam sobie to, czego się boję, nie chcę np gwałt,ale taki brutalny, poród, bolesny pierwszy raz itp. Szybko wtedy osiągam stan napięcia i szybko się rozładowuję. Później mi smutno, trochę średnio mi z tym. Niestety, wprowadzam się w ten nastrój, bo wtedy dochodzę. Nie potrafię przestawić się na pozytywny przekaz, czyli wyobrażanie sobie miłych rzeczy czy to z facetem czy z kobietą mnie tak nie podnieca, nie osiągam takiego napięcia. A są to rzeczy, których nie chcę, boję się itd. Czemu to strach mnie pobudza :(
Wychodzi na to że w pewnej części mamy podobny problem. Niestety w tej chwili nie umiem niczego Ci doradzić, bo sama się z tym do końca nie uporałam.

panna_x pisze: 30 sie 2018, 08:23Z partnerem jest mi dobrze, jest czuły i delikatny, czuję się bezpiecznie, totalna odwrotność. Jest mi błogo i miło. Nie chciałabym ostrego, dominującego faceta, nie lubię takich.
A słyszałaś o Zespole rycerza i rozpustnika? Wydaje mi się że ja tak mam, a czytając co piszesz, pomyślałam że być może i Ty.