Samobójstwo
- Keri
- łASkawca
- Posty: 1656
- Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
- Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )
ile razy? pytam sie....
wiecej dostajemy w baty niz sie cieszymy ze cos osiagnelismy
ja poprostu rozumiem osoby myslace o tym
co nie oznacza ze popieram lub wrecz przeciwnie zniechecam ich od tego
oczywiscie lepiej by bylo gdyby tego nie robily ale tak po przyjacielsku jak przyjaciel moze to patrzec moze bo jesli cos zacznie to bedzie ingerencja w czyjesc zycie a kazdy chce przezyc swoje zycie po swojemu
zycie jest trudne nikt tego nie ukrywa ale jesli ktos nie potrafi walczyc lub nie moze? to ktos obcy ma to robic?
wiecej dostajemy w baty niz sie cieszymy ze cos osiagnelismy
ja poprostu rozumiem osoby myslace o tym
co nie oznacza ze popieram lub wrecz przeciwnie zniechecam ich od tego
oczywiscie lepiej by bylo gdyby tego nie robily ale tak po przyjacielsku jak przyjaciel moze to patrzec moze bo jesli cos zacznie to bedzie ingerencja w czyjesc zycie a kazdy chce przezyc swoje zycie po swojemu
zycie jest trudne nikt tego nie ukrywa ale jesli ktos nie potrafi walczyc lub nie moze? to ktos obcy ma to robic?
Tyle, ile jest nam zapisaneKeri pisze:ile razy? pytam sie....
zycie jest trudne nikt tego nie ukrywa ale jesli ktos nie potrafi walczyc lub nie moze? to ktos obcy ma to robic?
A dlaczego nie? Obcy, bliscy - tak. Samobójcy zazwyczaj zostawiają sygnały, szukają pomocy na zewnątrz, chcą by ktoś zauważył ich szarpaninę. Nie wolno wtedy takich znaków lekceważyc, czy pozostawiac bez odpowiedzi. To jest obojętnosc, a nie przyjaźn.
- Keri
- łASkawca
- Posty: 1656
- Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
- Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )
wiec czyje wtedy jest zycie? moje czy ich? rowumialbym juz naprowadzanie takiej osoby ale przyjaznia nazwiemy to ze chcemy by wciaz zyla? czy raczej przyjaznia nazwiemy to ze uszanujemy decyzje nawet po naszej odmowie?Lizzy pisze:Obcy, bliscy - tak. Samobójcy zazwyczaj zostawiają sygnały, szukają pomocy na zewnątrz, [...] .To jest obojętnosc, a nie przyjaźn.
obojetnosc to totalna olewaka
lecz i nawet przyjacielowi bym nie ufal tylko sobie
Życie jest Twoje, w dalszym ciągu i Ty decydujesz co z nim zrobisz.Keri pisze:wiec czyje wtedy jest zycie? moje czy ich? rowumialbym juz naprowadzanie takiej osoby ale przyjaznia nazwiemy to ze chcemy by wciaz zyla? czy raczej przyjaznia nazwiemy to ze uszanujemy decyzje nawet po naszej odmowie?Lizzy pisze:Obcy, bliscy - tak. Samobójcy zazwyczaj zostawiają sygnały, szukają pomocy na zewnątrz, [...] .To jest obojętnosc, a nie przyjaźn.
obojetnosc to totalna olewaka
lecz i nawet przyjacielowi bym nie ufal tylko sobie
A prawdziwy przyjaciel po prostu reaguje, nie zostawia. Co z tym zrobi druga strona, to jest zupełnie inna sprawa.
Piszesz wcześniej, że przyjaciel po przyjacielsku będzie przyglądał się czemuś z czym się nie zgadza, tylko dlatego, aby nie ingerowac w czyjeś życie. Właśnie to według mnie jest obojętnością, a nie przyjaźnią.
Przyjaciołom to raczej się ufa:-)
Czy Ty TEŻ pracujesz w redakcji?Agnieszka pisze:Z jednej strony tak, z innej nie do końca. Trochę może odejdę od tematu samobójstwa, ale chyba nie będzie to do końca offtop. Po swoim życiu i swojej pracy widzę, że mam niewielki wpływ na to, co się dzieje wokół mnie, a co bezpośrednio mnie dotyczy. Przykład? Ode mnie wymaga się profesjonalizmu, punktualności, wiedzy na poziomie omnibusa. Ja nie mam prawa wymagać od innych tego samego.Lizzy pisze:To jakie będzie w ogromnej mierze zależy od nas samych, jak nim pokierujemy, co uznamy za wartościowe, co odrzucimy, przesiejemy, a co pozostawimy dla siebie.
Jakkolwiek głupio to zabrzmi, IMO obie macie rację. Oczywiście wpływ na to, co się wokół nas dzieje, mamy stosunkowo mały. Niemniej wiele zależy od tego, czy się poddamy negatywnemu oddziaływaniu rzeczy takich, jak ludzka obojętność czy głupota. Jeśli nauczymy sobie z nimi radzić, nie poddawać się im, to koniec końców ich wpływ będzie malał. W tym sensie, że nie będziemy z ich powodu wpadać w coraz gorszy nastrój, depresję, a ostatecznie może i w myśli samobójcze.
Czyli:
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Sorki za odkopanie wam takiego starocia Ale w wolnych chwilah podczytuję to co zostało napisane dawno temu, przyznam że dawno czegoś tak trafnego nie czytałam... Pięknie napisane Viljar...Viljar pisze:na bazie obserwacji, próba samobójstwa rzadko oznacza "ja nie chcę żyć"; najczęściej oznacza "ja nie chcę TAK żyć", a to ogromna różnica.
Tylko, że to niewiele zmienia, bo czasem "nie chcę tak żyć, wystarcza aby chcieć żyć w ogóle"...
Wiem, że część ludzi za mną nie przepada, trudno ja też nie przepadam za większością z nich
- tymczasowy
- pASibrzuch
- Posty: 250
- Rejestracja: 14 cze 2011, 02:05
- Lokalizacja: Londyn
Alez zostawianie bliskich i wielkie lamenty postaci "czemu on sie zabil? co zrobilem zle? jak moge teraz dalej zyc?", prosto to rozwiazac. Jezeli ktos doszedl do mojego etapu, gdzie planowalem nieszczesny wypadek.
Ot - mloda osoba zabita calkowicie przez przypadek. Jaka szkoda.
No bo jak tu jeszcze wysiedziec 20 lat zeby nikogo nie zasmucic :s
Ot - mloda osoba zabita calkowicie przez przypadek. Jaka szkoda.
No bo jak tu jeszcze wysiedziec 20 lat zeby nikogo nie zasmucic :s
- tymczasowy
- pASibrzuch
- Posty: 250
- Rejestracja: 14 cze 2011, 02:05
- Lokalizacja: Londyn
- tymczasowy
- pASibrzuch
- Posty: 250
- Rejestracja: 14 cze 2011, 02:05
- Lokalizacja: Londyn
@tymczasowy,
nie wiem jak się odnosisz do tego co po śmierci, ale podle mnie wszystkie troski o bliskich kończą się wraz z śmiercią osoby troszczącej się, więc kombinowanie sprytnego samobójstwa nie ma sensu. Z resztą śmierć przez przypadek i śmierć z samobójstwa tak samo jest stratą dla tych bliskich. Zakładanie, że po otwartym samobójstwie będą obwiniać siebie też nie zawsze się sprawdza. O doprowadzenie do stanu, gdy osoba chce się zabić rodzina równie dobrze może oskarżać szefa, brak pracy, jesień czy cokolwiek innego, niekoniecznie siebie. A gdy się - dajmy na to - rozbijesz autem... równie dobrze mogą się do końca życia obwiniać, że akurat tego dnia pozwolili Ci jechać, bo wcale nie musiałeś, bo miałeś im coś załatwić itp. Topór to obosieczny
Troszczenie się o bliskich po swojej samobójczej śmierci moim zdaniem oznacza, że osoba, która chce się zabić jest przywiązana do tego świata, zależy jej na osobach, więc można tu podważyć stanowczość decyzji o samobójstwie. Zalecałbym próbę leczenia depresji przed krokami ostatecznymi
tymczasowy, ciekawy nick. Trochę jak Smerf Nikt. Niby Nikt, ale przecież był... i ja o nim pamiętam
nie wiem jak się odnosisz do tego co po śmierci, ale podle mnie wszystkie troski o bliskich kończą się wraz z śmiercią osoby troszczącej się, więc kombinowanie sprytnego samobójstwa nie ma sensu. Z resztą śmierć przez przypadek i śmierć z samobójstwa tak samo jest stratą dla tych bliskich. Zakładanie, że po otwartym samobójstwie będą obwiniać siebie też nie zawsze się sprawdza. O doprowadzenie do stanu, gdy osoba chce się zabić rodzina równie dobrze może oskarżać szefa, brak pracy, jesień czy cokolwiek innego, niekoniecznie siebie. A gdy się - dajmy na to - rozbijesz autem... równie dobrze mogą się do końca życia obwiniać, że akurat tego dnia pozwolili Ci jechać, bo wcale nie musiałeś, bo miałeś im coś załatwić itp. Topór to obosieczny
Troszczenie się o bliskich po swojej samobójczej śmierci moim zdaniem oznacza, że osoba, która chce się zabić jest przywiązana do tego świata, zależy jej na osobach, więc można tu podważyć stanowczość decyzji o samobójstwie. Zalecałbym próbę leczenia depresji przed krokami ostatecznymi
tymczasowy, ciekawy nick. Trochę jak Smerf Nikt. Niby Nikt, ale przecież był... i ja o nim pamiętam