AlaZala pisze: ↑27 maja 2018, 11:37
Dla mnie dużym problemem jest to, że prawie każdy, kto mnie poznaje myśli o mnie od razu "heteroseksualna dziewczyna", czego przejawem są chociażby pytania, które nieraz słyszałem, na przykład:
- "Czy masz chłopaka?", a nigdy "Czy masz dziewczynę lub chłopaka?"
Szansa na spotkanie osoby bi/homo nie przekracza jakichś 2%, także jest to dość zrozumiałe. Nie zdziwisz się, kiedy ktoś zapyta 20latkę "czy studiujesz gdzieś?" zamiast pytać czy pracuje na kasie w McDonaldzie. W tego rodzaju pytaniach przy małej znajomości drugiej strony szuka się wedle prawdopodobieństwa.
AlaZala pisze: ↑27 maja 2018, 11:37
- "Czy nie będzie ci przeszkadzało spanie z kolegą w jednym pokoju na wyjeździe?", a nigdy "Czy nie będzie ci przeszkadzało spanie z koleżanką w jednym pokoju na wyjeździe?".
Tutaj dochodzą kwestie bezpieczeństwa. Aczkolwiek muszę przyznać, że do tej pory nie rozpatrywałem tego, że spanie przez osoby homo w bliskości z innymi tej samej płci też może być czymś uciążliwym, a przecież na wyjazdach to norma.
AlaZala pisze: ↑27 maja 2018, 11:37
Nie wiem jednak, co jest trudniejsze dla społeczeństwa - odrzucenie powszechnej akceptacji heteronormatywizmu czy zaakceptowanie faktu, że heteroseksualny chłopak i heteroseksualna dziewczyna mogą tworzyć relację nieseksualną. Ale dopóki oba te warunki nie będą spełnione, dopóty zdecydowana większość ludzi nie zrozumie, że zaproszenie na obiad to nie zaproszenie na seks, a wspólna kawa dziewczyny i chłopaka w kawiarni, do tego opłacona przez chłopaka, to nie randka.
Hetero zawsze będzie normą, dopóki transhumanizm nie wpadnie na coś lepszego. Jest to tworzone przez przeważającą większość.
Czy przyjaźń damsko-męska jest możliwa? Tak, ale muszą być spełnione pewne warunki. Pomijając asów i aro, to nie takie oczywiste. Jeżeli oboje są samotni, muszą się sobie nie podobać. Jeśli się sobie podobają, powinni być z kimś innym w związkach.
Tak funkcjonuje mózg, że przez większość czasu jedzie na automacie posługując się mniej lub bardziej błędnymi przybliżeniami i prawdopodobieństwem. Zatem, jeśli w 95% przypadków okazuje się, że gdy chłopak i dziewczyna się spotykają w określonych okolicznościach, to co się święci, wówczas mózg przyjmuje, że dzieje się tak również i następnym razem, który dotyczy tamtych 5%. Nie analizuje wszystkich przypadków z osobna i każdej oceny, decyzji, bo zajęłoby to za dużo zachodu. Skutkiem tego są błędy poznawcze.
takasobie pisze: ↑27 maja 2018, 14:16
Ja wszystkich ludzi traktuję jak aseksualnych, bo sama jestem aseksualna i może to też jest pewne ograniczenie i może seksualni tak samo traktują innych, czyli tak jakimi sami są.
Uuh, w takim razie polecałbym jednak zainstalować filtr poznawczy, żeby traktować jednak jak osoby seksualne, mniej popełnisz pomyłek. Krytykujesz tendencyjność allo, którzy jednak popełnią mniej takich pomyłek z uwagi na proporcję.
takasobie pisze: ↑27 maja 2018, 14:16
Moim zdaniem jeśli ktoś na każdą osobę przeciwnej płci patrzy tylko w kategoriach seksualnych, to ma zaburzenie.
Najczęściej to przebiega nieco inaczej... kategoria seksualna nie tyle jest jedyna, co nieodłączna.
AlaZala pisze: ↑27 maja 2018, 15:33
Chyba poprawne będzie założenie, że większość ludzi podświadomie dopatruje się w innych takiej orientacji seksualnej, jaką sami reprezentują.
Niezupełnie. Dla hetero jest to założenie oparte na prawdopodobieństwie. W przypadku np. homo, doszukują się oni przejawów zachowań, które pozwoliłyby im odnaleźć "swoich", przez ten filtr poznawczy pojawia się efekt potwierdzenia. Asy z kolei często mogą nie rozumieć odczuć i zachowań seksualnych, więc częściej ich nie rozpoznają.
AlaZala pisze: ↑27 maja 2018, 15:33
Nie wiem, co takiego następuje w jednopłciowym otoczeniu, że ludzie (a przynajmniej kobiety) zaczynają nagle zachowywać się w nim inaczej, w sposób dużo mniej kulturalny, taktowny, bardziej arogancki, a czasem wręcz agresywny.
Na horyzoncie brak potencjalnego partnera, przed którym chciałoby się zachować twarz, robić dobre wrażenie. Mężczyzna musi okiełznywać "dziką męskość" w damskim towarzystwie, bo mogłaby być odpychająca. Czyli przeklinanie, bezpośredniość osądów i opinii zakrawająca o chamstwo, nieokrzesanie i prymitywizm, niekiedy swobodne podejście do higieny (Viljar coś wspomniał). W towarzystwie kobiet prezentują bardziej cywilizowany styl męskości. Ale nie można też przegiąć z tym podziałem, bo się skończy jak jakiś białorycerz.
Kobieta w męskim towarzystwie z kolei odgrywa rolę wedle posiadanego przez nią wzorca kobiecości. A zarazem powściąga te elementy kobiecej natury, które są przez samców nielubiane. Wzorzec kobiecości jest bardziej jednolity od wzorca męskości (mniejszy zakres możliwości, typowych zajęć, większe ograniczenia), może stąd odreagowywanie w babskim gronie, kiedy nie trzeba udawać.
Rozpatrywanie ludzkiego behawioru z tendencyjnej perspektywy seksualności, marionetki samolubnych genów, biologii i przetrwania gatunku jest cenną umiejętnością, do której użytkownicy tego forum nie mają naturalnych predyspozycji. Dobrze jest więc poznać to przynajmniej od strony teoretycznej.
Zabawne, bo zjawisko obniżenia poziomu zachowania w jednolitych płciowo środowiskach można zaobserwować nawet na niektórych forach i miejscach w internecie, gdzie jest taka proporcja.
Z drugiej strony w przypadku szkół niekoedukacyjnych znaleźć można sporo argumentów za ich słusznością, podobno rezultaty w nauce są wyższe.
AlaZala pisze: ↑27 maja 2018, 15:33
I zupełnie nie rozumiem tłumaczenia, że gdy zrobimy jednopłciowe pokoje, przedziały sypialne, toalety, szatnie i tym podobne, to będzie "bezpieczniej". Naprawdę nie będzie i to nie tylko z tego powodu, że pomieszczenia jednopłciowe wymuszają często rozdzielenie dziecka i rodzica, partnerów, przyjaciół, znajomych i innych grup osób, które swoją obecnością zapewniają sobie wzajemnie poczucie komfortu i bezpieczeństwa, ale też z powodu tych dziwnych zachowań prezentowanych w jednopłciowym otoczeniu...
Chociaż Twoje argumenty mają swoje podstawy, to stwierdzenie jaki model jest bezpieczniejszy wymagałby rozpatrzenia wszystkich czynników za i przeciw, oraz zbadania, co przeważy. Najlepiej empirycznie (jeśli teoretycznie nie wyjdzie, że któraś opcja jest wyraźnie gorsza i testowanie jej byłoby niemoralne).
Setsu pisze: ↑27 maja 2018, 21:14
Moja matka na przykład robi wręcz złą lub oburzoną minę, gdy zwrócę jej na to uwagę, bo chyba przerasta ją to, że mogłabym być homo. Biedna nie wie, że jest jeszcze gorzej
Czyżby? Daj jej do poczytania dość odpowiednich, przekonująco brzmiących materiałów o asach i będziesz miała spokój, o ile nie jest z tych niereformowalnych. Pewnie w końcu i tak dojdzie do "ujawnienia".
Setsu pisze: ↑27 maja 2018, 21:14
Rozwala mnie również, to gdy ktoś pyta, czy będę się właśnie czuć niekomfortowo, śpiąc w jednym pokoju z facetem. Czuję się wtedy tak, jakby ktoś sugerował mi, że w nocy na pewno właduje mu się do łóżka, bo samo spanie jest niemożliwe. Dalej nie będę już powtarzać tego, co zostało napisane, czyli odrzucanie myśli o tym, że mogę być homo i to wspólna sypialnia z kobietą spowoduje nocne szaleństwa.
Co do spania w jednym pokoju i mojej sugestii by nauczyć się filtru patrzenia na ludzi jak na istoty seksualne, może napiszę wkrótce w temacie "Wygląd a aseksualizm" o tym jak wygląda percepcja młodego zdrowego samca w kontekście wizualnym. A w jakimkolwiek innym, skracając do sedna powiem tyle: bliska obecność kobiety w wieku płodnym dla niezaspokojonego seksualnie faceta (czyli do kilku godzin po orgazmie w warunkach zaspokojenia potrzeb podstawowych typu jedzenie, sen, bezpieczeństwo + brak wrażeń psychicznych typu stres, ponieważ obiekt pożądania ma istotny wpływ na odczuwaną potrzebę) bywa frustrująca, męcząca wręcz. Coś podobnego opisałem
tutaj o ciastku na wyciągnięcie ręki, którego nie wolno tknąć. Jeśli współlokatorka z tego samego pokoju podoba się facetowi fizycznie i nie chodzi w burce, to będzie go to męczyć, jeśli ze sobą nie sypiają. Jego myśli będą naturalnie powracać do erotyki. Jeśli nie ma zahamowań moralnych i dość siły woli, mogą pojawić się nadużycia od niestosownych propozycji po gwałt. A tutaj już nie chodzi o to, czy "na pewno właduje mu się do łóżka, bo samo spanie jest niemożliwe", lecz o to, jakie ryzyko podobnych zajść jesteś w stanie zaakceptować, żeby czuć się komfortowo. Albo od drugiej strony, jak niekomfortowo musi czuć się współlokator, żebyś i Ty poczuła się niekomfortowo, będąc przyczyną dyskomfortu? Jeśli zaś chodzi o samo wspólne mieszkanie z osobnymi pokojami, to nie powinno być problemu.
Setsu pisze: ↑29 maja 2018, 18:00
Nigdy nie spotkałam się z tym, aby o komfort faceta dbano w taki sam sposób, w jaki dbają o komfort kobiety. To już brzydkie kategoryzowanie facetów, którzy pewnie myślą wyłącznie o jednym i nigdy nie czują skrępowania
Jak wyżej. A gdyby rzeczywiście byli skłonni myśleć wyłącznie o jednym, czy wówczas pakowanie ich do jednego pokoju z kobietami, z którymi nie będą uprawiać seksu, nie będzie również powodem dyskomfortu? Z Waszej trzeźwej perspektywy możecie łatwo dojść do wniosku, że często lepiej jest nie pożądać czegoś, czego nie można dostać, że to strata czasu i uwagi myśleć na ten temat.