Są rzeczy w internecie i na ziemi, o których się fizjologom nie śniło.
Nie widzę rozsądniejszego wyjścia niż konsultacje ze specjalistą. W sprawie nerwicy jak i parafilii.
Powiem z perspektywy heteroseksualisty. Twoje obrzydzenie odnośnie rzeczy seksualnych zdaje mi się dziwaczne i przesadzone. Nawet jako dziecko nie przypominam sobie, żebym taką niechęcią darzył sferę seksu, ale mnie do nerwicy daleko. Masz niesamowitą siłę autosugestii, tyle że nad nią nie panujesz i działa ona przeciwnie do tego, co byś chciała. Postanowiłaś sobie brzydzić się seksem i wszystkim co z nim związanym (to też znamienne, że łączysz w jednej kategorii rzeczy, które normalnym seksualnym kojarzą się zupełnie inaczej, np. macierzyństwo i seks), tymczasem przewrotnie napięcie seksualne znalazło ujście w fetyszach. Freud zza grobu krzyczy "a nie mówiłem?!". Im bardziej zdajesz się uciekać przed seksualnością, tym większa Twa podatność na spontaniczne podniecenia. To jak diabelskie sidła w Kamieniu Filozoficznym, im bardziej z nimi walczysz, tym mocniej duszą (nie wiem, czy podziała to w drugą stronę). Zacząłbym od tego, że cały ten negatywny stosunek do seksu, który seksualnym wydaje się tak niezrozumiały, jest irracjonalny i wręcz Ci szkodzi. Możesz spróbować nabrać do tego stosunku obojętnego, który posiadają zdrowe asy. Jednakże nie widzę skutecznej walki z tym szkodliwym przekonaniem dopóki nie postanowisz zrobić coś ze swoją nerwicą natręctw, która wydaje się leżeć u źródła problemu.
Jeżeli przekonasz siebie, żeby nie mieć wyrzutów sumienia z powodu podniecenia, że nie ma w tym nic złego, nawet jeśli przyczyna reakcji jest nietypowa, jeśli zdasz sobie sprawę, że samo podniecenie nie jest czymś gorszącym, złym, nieczystym, to może sytuacja się poprawi.
GetFreaky1999 pisze: ↑26 sie 2018, 18:40
Szukając odpowiedzi na moje pytanie trafiłam na jakieś forum dla nerwicowców i posta babki, która przez nerwicę wkręciła sobie, że podniecają ją dzieci i na ich widok od razu robiła sie mokra. Panicznie bała się, że może być pedofilem i że skrzywdzi jakieś dziecko, miała brudne myśli z dziećmi i nie mogła odpędzić się od wyobrażeń scen erotycznych z dziećmi.
Niezwykła siła ludzkiego umysłu. Ubzdurać coś sobie, a następnie odczuwać reakcje fizjologiczne podążające za myślą. Powiedziałbym, że pozazdrościć, gdyby tylko można to było kontrolować, ukierunkować.
Ponoć dla podświadomości nie istnieje słowo "nie", nie ma przeczenia, więc jeśli każesz sobie nie myśleć o czymś, nie czuć czegoś, nie chcieć czegoś, to tylko wzmacniasz niepożądany efekt. Wychodzi więc na to, że trzeba mieć stosunek obojętny. Albo, jeżeli to samo tabu, zakaz, który sama sobie postawiłaś, działa jak zapłon, trzeba otwarcie dać sobie przyzwolenie na podniecenie się w dowolnej sytuacji na skutek dowolnych bodźców. Ciekawe, czy byłabyś w stanie postanowić z własnej woli doprowadzić się do orgazmu i jaki odniosłoby to efekt.
GetFreaky1999 pisze: ↑26 sie 2018, 18:40
Dowiedziałam się, że jest takie coś jak natręctwa seksualne i właśnie one polegają miedzy innymi na tym, że osoba z nerwicą nie może odpędzić się od natrętnych brudnych myśli o danej tematyce i podnieca ją to czego się najbardziej boi, brzydzi i co za wszelką cenę chce unikać. Przy takiej przypadłości samo słowo "seks" może wywołać podniecenie wbrew woli osoby znerwicowanej.
https://www.youtube.com/watch?v=EJLwGMWDa60
Kapitan Bomba miał jednak głębię psychologiczną...
króliczka,
Istnieje namiastka libido u dzieci, która nie znajduje "właściwego" ujścia, w przypadku niewiedzy o seksie, może znajdować jakieś odpowiedniki. Może jeżeli w drodze dojrzewania nie zostanie znaleziona prawidłowa odpowiedź, albo, jak jest w przypadku osób antyseksualnych, seks zostanie zobrzydzony w sposób traumatyczny, pojawiają się tego typu fetysze. Być może sama demonizacja seksu np. w środowiskach silnie religijnych, jest w stanie sprawić, że u niektórych dzieci pojawiają się natręctwa seksualne. Skojarzyło mi się to z reakcją
GetFreaky1999 na podniecenie.
Co do diety antylibidowej, wątpię, żeby to tak powszechnie działało. Dużo ludzi nie pije kawy, nie je mięsa, ani ostrych potraw, a także posiada lekką niedowagę, jeśli patrzeć z osobna na wszystkie te zbiory, czyli znalazłaby się też grupka łącząca przynajmniej chwilowo te warunki. Czy można by wśród niej zaobserwować znikome libido? Może to ostatnie, w przypadku niedożywienia, miałoby jakiś wpływ, nie sądzę jednak, żeby tak po prostu pozbawiało libido, co najwyżej obniżało. Dziwi mnie zatem dlaczego u Ciebie to działa, aż podejrzewam placebo.
brilz pisze: ↑27 sie 2018, 21:54
Jeżeli to nie są problemy z hormonami, to - przykro mi to mówić, ale raczej nie ma na co liczyć, że Ci to przejdzie.
W jaki sposób zmiany hormonalne miałyby wpływać na ten specyficzny fetysz?
A poza tym zgadzam się z treścią Twojej wypowiedzi.