krychu_m pisze: ↑9 paź 2018, 14:46
panna_x pisze: ↑28 sie 2018, 12:33
Też myślałam o tym, że można skazać niewinnego. I to w zasadzie jedyny minus takiego ostrego podejścia.
Wysokość kary a sprawiedliwość procesu, to dwie zupełnie różne sprawy. Ryzyko skazania osoby niewinnej da się zniwelować, ale nie do zera. Natomiast kara czy to łagodna czy ostra, następuje dopiero po udowodnieniu winy. Ważne jest to żeby proces był uczciwy i moim zdaniem (jako dyletanta) jest kilka kwestii do rozpatrzenia w tym temacie. Dla przykładu, wiele osób uważa, że w Polsce procesy są przewlekłe i to jest prawda, ale bezmyślne skracanie procesów z pewnością rodzi ryzyko obniżenia jego uczciwości, gdybym miał do wyboru proces dłuższy i uczciwy lub krótszy zrobiony po łepku to z pewnością wolałbym aby ten proces był dłuższy. Nieuczciwy proces w ogóle traci dla mnie sens. Jest jeszcze kilka moim zdaniem możliwości zapewnienia sprawiedliwego procesu, ale nie będę się tutaj produkował na ten temat.
panna_x pisze: ↑28 sie 2018, 12:33
Jestem przeciwniczką ideologii wychowywania, miękkiego podejścia do przestępców, terapii, gadki, że skazany to też człowiek itd.
Tu zależy myślę od wielu czynników. Po pierwsze wsadzając złodzieja cukierków z mordercami ryzykujesz, że zrobisz z niego mordercę. Dlatego inaczej powinni być traktowanie drobni złodzieje a inaczej mordercy (a przede wszystkim powinni być rozdzieleni). Druga sprawa to kwestia jednego wybryku a recydywy. Puki jest możliwość walki o człowieka to taka walka powinna się odbyć. Nikt nie jest święty, każdy kiedyś odwalił jakiś numer, a to się pokłócili na dyskotece o dziewczynę, a to ochlał się i po pijaku porysował samochody. Czy to znaczy że trzeba takiego gościa wsadzić na dożywocie? Moim zdaniem warto spróbować spotkań takiego człowieka np z psychologiem, który przynajmniej za pierwszym razem powinien mu wybić głupoty ze łba. Zwłaszcza że często z takimi numerami wpadają młodzi ludzie, którzy mają we łbie sieczkę. Dorośnie taki to może i zrozumie. Możesz mi wierzyć lub nie, ale w moim przekonaniu w pierdlach siedzi około 70% kretynów i tylko jakieś max 30% ludzi, którzy popełnili przestępstwa w pełni świadomie, z premedytacją używając do tego szarych komórek. Uważam że część z tych ludzi z pierwszej grupy może wyjść w przyszłości na ludzi, chyba że zamknie się ich z prawdziwymi przestępcami i to oni ich przerobią na swoją modłę.
panna_x pisze: ↑28 sie 2018, 12:33
Jedyne co, to nie jestem za karą śmierci, bo było wiele przypadków skazania niewinnego
Zgadzam się z tobą w całej okazałości, ale nie tylko dlatego, że skazany może okazać się niewinny. Również dlatego, że czytałem o przypadkach, że skazani z ciężkie przestępstwa sami starali się o skrócenie swojej kary poprzez wykonanie na nich kary śmierci. To mówi samo za siebie. Również dlatego, że nie można mówić mówić nie zabijaj zabijając.
panna_x pisze: ↑28 sie 2018, 12:33
Ale surowe więzienie, minimalizm, praca obowiązkowa- za tym bym była.
Dla osób skazanych za ciężkie przestępstwa, dla recydywistów, dla osób których uratować się już nie da. Jestem za (tak naprawdę poszedłbym nawet jeszcze dalej np. żadnych spacerków). Tyle tylko że w więzieniu praca jest luksusem a to czego boją się więźniowie najbardziej i co największą karą to zwyczajna nuda. Natomiast jeśli na jakieś stanowisko pracy może być zatrudniony człowiek wolny to zawsze wolałbym, żeby zatrudniony był wolny nie skazany. A są w Polsce ludzie którym się praca należy. Ludzie niepełnosprawni, tacy którzy z różnych powodów są nieporadni życiowo. Tacy ludzie często są na bezrobociu.
Tyle mojej opinii w temacie.
Pozdrawiam
Mam na myśli prace, których nikt nie chce wykonywać, prace fizyczne, łopata kilof i do roboty. Poza tym mówimy w tym temacie o przestępcach seksualnych, pedofilach, gwałcicielach,więc co złodziejaszek małego kalibru ma do rzeczy. Zresztą, to przykład nietrafiony- niby zły system wsadza i karze na wyrost za byle co ( był jakiś nagłośniony medialnie przypadek za drobną kradzież w sklepie i moim zdaniem fakt, że było to sensacją na Polskę dowodzi, że nie zdarza się nagminnie, a było tylko pechowym wyjątkiem).
A moim zdaniem jest odwrotnie- kary są zbyt łagodne i liberalne, sprawy o gwałt kończą się w połowie przypadków zawiasami.
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103454,2006 ... ajace.html
Co do argumentu, że nie można zabijać i jednocześnie mówić nie zabijaj, to jestem niereligijna, więc ten argument w ogóle do mnie nie trafia. Zresztą, w Starym Testamencie postulowano karę śmierci, choć mieli w dekalogu nie zabijanie.
"Jeśli zaś ktoś posunąłby się do tego, że bliźniego zabiłby podstępnie, oderwiesz go nawet od mego ołtarza, aby ukarać śmiercią" (Wj 21,14).
"Przeciwnicy kary śmierci często powołują się na Biblię. Dla wielu ludzi nie ma wątpliwości, że V przykazanie dekalogu w sposób bezwzględny i jednoznaczny zakazuje odbierania życia każdej istocie ludzkiej. Odnosząc się do interpretacji przykazania "Nie zabijaj" w kontekście problematyki kary śmierci, należałoby zacząć od kwestii, czy ta forma odpowiada hebrajskiemu oryginałowi. Otóż dokładniejszym wyrażeniem myśli zawartej w dekalogu byłoby raczej sformułowanie: "Nie dopuszczaj się morderstwa". W języku hebrajskim są trzy określenia na zadanie śmierci. Słowo "rasah" znaczy dosłownie: mordować. Zabicie kogoś na wojnie język hebrajski określa słowem "harag", dla kary śmierci używany zaś jest czasownik "hemit". W dekalogu przykazanie brzmi w formie "lo trisach", a więc posługuje się jednym tylko określeniem zawierajacym konkretną treść. Dekalog nie zakazuje egzekucji wykonywnych na mordercach. Zresztą zaraz po tekście dekalogu mamy szczegółowe przepisy, kiedy kara śmierci powinna być stosowana. Prawo żydowskie było bardzo surowe i kara śmierci przewidywana była za wiele przestępstw niekoniecznie proporcjonalnych do tej kary np. za złorzeczenie rodzicom albo za cudzołóstwo. "
http://www.kosciol.pl/article.php/20041021175534156
tu cytat o tym, jak karę śmierci postrzegano w Biblii. Dekalogowe nie zabijaj oznaczało, że nie można mordować bliźniego, nie można popełniać przestępstwa właśnie. W dodatku w tamtym kontekście odnosiło się tylko do współwyznawców Jahwe, więc zabijanie osoby spoza tego kręgu nie uchodziło za grzech.
Inna sprawa, że jestem przeciwniczką kary śmierci, ale z innych pobudek. Dla mnie mówienie nie zabijaj i egzekucja przestępcy by się nie wykluczały, ale ze względu na wiele przypadków błędów i straceń osób niewinnych nie chciałabym, aby ta kara istniała w systemie. Poza tym miałabym osobiście wątpliwości w przypadkach takich jak Ted Bundy, u którego zdiagnozowano chorobę psychiczną, co prawda dwubiegunówkę, ale jednak; czy Aileenn Wuormos ze względu na skrajnie złe przeżycia. Jednak przypadki takie jak Masa polski gangster, który pisał, że porwali z przystanku i zgwałcili dziewczynę a obecnie żyje sobie miło na koszt państwa bo mu się odmieniło i został świadkiem koronnym to inna dla mnie bajka. Gdyby istniała kara śmierci, to bym nie miała takich obiekcji, że nie można takich osób stracić. W sensie dla mnie hasło nie zabijaj nie byłoby przeszkodą. Jednak wtedy ta kara musiałaby istnieć jako systemowa, a ja nie chciałabym, aby tak było. Po prostu za wiele było pomyłek itd.
Co do nudy, przestępcy się jej boją, bo nic gorszego im nie grozi w obecnym systemie ( mają tv, jogi, spacerki, wizyty małżeńskie, biblioteki, zajęcia kulturalno-oświatowe, żarcie lepsze niż w szpitali chorzy na NFZ). Gdyby mieli w perspektywie tortury za popełniony gwałt czy morderstwo, to byłaby inna śpiewka.