Tekst dobry do edukacji aseksualnej
- shevandell
- starszASek
- Posty: 30
- Rejestracja: 24 sty 2007, 01:25
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Tekst dobry do edukacji aseksualnej
Agnieszka i Clouds Clear - ja nie neguję tego, ze CZĘŚĆ feministek walczy własnie o to prawo. Ale kto, Waszym zdaniem, pozbawia kobiety prawa wyboru? Jesli mówimy o krajach "wysoko rozwiniętych" - bo zakładam, że jeśli chodzi o 3 świat, to generalnie najpierw powinno sie tak zawalczyc o prawa ludzi, a podział na prawa płci wprowadzić w następnej kolejności - to chyba sytuacja kobiet nie jest specjalnie tragiczna. Ja osobiscie nie czuję się do czekokolwiek zmuszana ani przez nikogo ograniczana, no bo jak niby miało to wyglądać? Wy się czujecie przez kogos uciskane? Ciemiężone? Nie macie prawa wyboru? Trudno mi to sobie wyobrazić. Domyślam się więc, że mówimy tu o części kobiet, tych mniej szczęśliwych. Nawet zaczęłam juz pisac kolejną epistołę, ale nie chcę wychodzić przed szereg i poczekam na konkrety z Waszej strony.
Stupid Ring, stupid Quest, stupid Fellowship.
Re: Tekst dobry do edukacji aseksualnej
Droga Shevandelll ten tekst nie jest prowokacją, czytałam go już wcześniej, jest to dosyć znany tekst ( w sieci). Droga Olu jeśli feministki twoim zdaniem palą biustonosze, to współczuję ci , widocznie nie rozumiesz na czym polega feminizm, feminizm to jednak coś więcej niż palenie majtek, biustonoszy, czy innych części garderoby, jeśli ktoś tego nie rozumie to już jego problem, ja nie zamierzam mu tego tłumaczyć.
Re: Tekst dobry do edukacji aseksualnej
Ale ja tak słyszałam, że feminiski (nie wiem, czy pseudo czy nie, tego nie powiedziano) kiedyś na swoich demonstracjach wywalały biostonosze do koszy albo je dziurawiły w miejscu, gdzie znajduje się na piersi brodawka, itp. Nawet w pewnym filmie dokumentalnym (chyba w Zone Reality), takie coś pokazywali. I wcale nie napisałam, że wszystkie feminiski palą biustonosze, tylko chodziło mi tylko o takie pseudofeministki, bo prawdziwe feministki walczą o równość płci, a nie o odwrócenie ról, czyli rządy kobiet nad facetami, bo to też niedobrze.Salomea pisze:Droga Olu jeśli feministki twoim zdaniem palą biustonosze, to współczuję ci , widocznie nie rozumiesz na czym polega feminizm, feminizm to jednak coś więcej niż palenie majtek, biustonoszy, czy innych części garderoby
Re: Tekst dobry do edukacji aseksualnej
Tak jest!Salomea pisze: feminizm to jednak coś więcej niż palenie majtek, biustonoszy, czy innych części garderoby
Co nie zmienia faktu, że biustonosze nie są najbardziej trafionym pomysłem (swoją drogą z tego, co pamiętam, to właśnie kobieta uszyła pierwszy stanik z dwóch chustek :p i już gdzieś w Egipcie kobiety nosiły coś na kształt biustonoszy, a nawet bikini) - jeszcze nie zdarzyło mi się trafić na taki, który byłby wygodny. Te wszystkie wkurzające ramiączka (przede wszystkim one), klamerki (te klamerki, co służą do wydłużania ramiączek - zawsze uciskają), zapięcia, druty, fiszbiny, koronki. Bleeeee.
Niech żyją bezszwowe topy sportowe!!! Hip hip hurraaaaa
Re: Tekst dobry do edukacji aseksualnej
Masz sporo racji, w krajach rozwiniętych nie jest aż TAK źle. Ale zawsze mogłoby być lepiej. Płace kobiet w Polsce są ciągle niższe, niż ich kolegów. Kobiety są ciągle zwalniane z powodu ciąży. Faceci ciągle traktują żony jak gosposie z wyboru.shevandell pisze:Ja osobiscie nie czuję się do czekokolwiek zmuszana ani przez nikogo ograniczana, no bo jak niby miało to wyglądać?
Tak z ciekawości.. Pracowałaś kiedyś w dużym zespole składającym się z samych facetów i Ciebie? Dawałaś z siebie 200% normy, żeby ktoś uznał Twój pomysł za najlepszy? Żeby powierzył Ci odpowiedzialne zdanie? Ja tak. Największy "komplement", jaki usłyszałam z ust faceta: "Nie wierzę, że TY to zrobiłaś!" .
- shevandell
- starszASek
- Posty: 30
- Rejestracja: 24 sty 2007, 01:25
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Tekst dobry do edukacji aseksualnej
Salomea - to, że tekst jest stary i znany w necie od dawna, może równie dobrze oznaczać, że jest bardzo starą prowokacją. Kryterium "wieku" nie przekonuje mnie o jego prawdziwości, ale skoro chcesz w nią wierzyć, to żadne argumenty Cię nie przekonają, więc po co kruszyć kopię.
Agnieszka - mimo wszystko jestem wdzięczna osobie, która wynalazła biustonosz musiałaś kiedyś szybko biec - na wf, do autobusu, gdziekolwiek - bez biustonosza? Ból piersi jest wtedy naprawdę przykrą rzeczą... Gdybym była feministka i juz koniecznie musiała spalić jakąś część garderoby, byłyby to raczej moje ukochane bojówki
Gizmo -"przyjemność" pracy w takich warunkach na szczęście mnie ominęła, aczkolwiek wiem z sytuacji prywatnych i koleżeńskich, że jedyna dziewczyna w grupie facetów - nawet najlepszych przyjaciół, nawet jesli jeden z nich jest narzeczonym, mężem czy bratem - prędzej czy później staje sie obiektem mniej lub bardziej subtelnego nabijania się i "sympatycznego" politowania. Jest to niefajne, szlag mnie trafia, kiedy to się dzieje, nie powinno tak być - ale nadal nie widze pola popisu dla feministek w tej materii. Chyba po prostu trzeba przyjąć, że niezaleznie od wykształcenia, wychowania i więzi uczuciowych pewne zachowania są sterowane przez jakiegos rodzaju instynkty (stadne? indywidualne?) - używam tego słowa z braku lepszego okreslenia.
Co do niższych płac i zwalniania z powodu ciąży... - okej, sama wczesniej napisałam, że tak jest, i pewnie w wielu przypadkach jest to prawda. Ale z drugiej strony... solidnie się zastanowiłam, czy znam jakąś dziewczynę, która narzeka z powodu pensji niższej, niz miałby na jej stanowisku facet, albo czy chociaz zna taką pokrzywdzoną. Hmmm. Cóż. No jakby... nie. Czy jakaś znajoma albo znajoma znajomej została zwolniona z powodu ciąży...? No jakby tez nie. Przeciwnie, ostatnio tych ciężarnych robi się wokół mnie multum i nic, tylko przerzucaja się opowieściami o tym, jakie to udogodnienia zaoferował im pracodawca w związku z ciążą. Nikomu nie kazano podpisywac lojalki pt. "nie zajdę w ciążę w ciągu najbliższych trzech lat", nic z tych rzeczy. Może więc również w tej dziedzinie nie jest aż tak źle, jak nam się wydaje? A raczej, jak źle było moze parę lat temu, a my ciągle żyjemy tymi hasłami sprzed paru lat właśnie.
Nie twierdzę, że realia, które opisałam powyżej, dotycza WSZYSTKICH kobiet we wszystkich branżach i we wszystkich firmach, bo tak na pewno nie jest. Zastanawiam się po prostu, czy sytuacja nasza - kobiet - jest naprawde taka zła, jak czasami się słyszy. I czy ta "poprawa losu kobiet"" nie jest czasem kolejnym wygodnym sloganem, dzięki któremu można pozyskac zwolenników politycznych czy ideologicznych, takim tematem zastępczym. A że nie lubię, jak mi się robi wodę z mózgu i wmawia, ze walczy o "moje dobro", to się po prostu zastanawiam. Ale moze to tylko takie moje dziwactwo
Agnieszka - mimo wszystko jestem wdzięczna osobie, która wynalazła biustonosz musiałaś kiedyś szybko biec - na wf, do autobusu, gdziekolwiek - bez biustonosza? Ból piersi jest wtedy naprawdę przykrą rzeczą... Gdybym była feministka i juz koniecznie musiała spalić jakąś część garderoby, byłyby to raczej moje ukochane bojówki
Gizmo -"przyjemność" pracy w takich warunkach na szczęście mnie ominęła, aczkolwiek wiem z sytuacji prywatnych i koleżeńskich, że jedyna dziewczyna w grupie facetów - nawet najlepszych przyjaciół, nawet jesli jeden z nich jest narzeczonym, mężem czy bratem - prędzej czy później staje sie obiektem mniej lub bardziej subtelnego nabijania się i "sympatycznego" politowania. Jest to niefajne, szlag mnie trafia, kiedy to się dzieje, nie powinno tak być - ale nadal nie widze pola popisu dla feministek w tej materii. Chyba po prostu trzeba przyjąć, że niezaleznie od wykształcenia, wychowania i więzi uczuciowych pewne zachowania są sterowane przez jakiegos rodzaju instynkty (stadne? indywidualne?) - używam tego słowa z braku lepszego okreslenia.
Co do niższych płac i zwalniania z powodu ciąży... - okej, sama wczesniej napisałam, że tak jest, i pewnie w wielu przypadkach jest to prawda. Ale z drugiej strony... solidnie się zastanowiłam, czy znam jakąś dziewczynę, która narzeka z powodu pensji niższej, niz miałby na jej stanowisku facet, albo czy chociaz zna taką pokrzywdzoną. Hmmm. Cóż. No jakby... nie. Czy jakaś znajoma albo znajoma znajomej została zwolniona z powodu ciąży...? No jakby tez nie. Przeciwnie, ostatnio tych ciężarnych robi się wokół mnie multum i nic, tylko przerzucaja się opowieściami o tym, jakie to udogodnienia zaoferował im pracodawca w związku z ciążą. Nikomu nie kazano podpisywac lojalki pt. "nie zajdę w ciążę w ciągu najbliższych trzech lat", nic z tych rzeczy. Może więc również w tej dziedzinie nie jest aż tak źle, jak nam się wydaje? A raczej, jak źle było moze parę lat temu, a my ciągle żyjemy tymi hasłami sprzed paru lat właśnie.
Nie twierdzę, że realia, które opisałam powyżej, dotycza WSZYSTKICH kobiet we wszystkich branżach i we wszystkich firmach, bo tak na pewno nie jest. Zastanawiam się po prostu, czy sytuacja nasza - kobiet - jest naprawde taka zła, jak czasami się słyszy. I czy ta "poprawa losu kobiet"" nie jest czasem kolejnym wygodnym sloganem, dzięki któremu można pozyskac zwolenników politycznych czy ideologicznych, takim tematem zastępczym. A że nie lubię, jak mi się robi wodę z mózgu i wmawia, ze walczy o "moje dobro", to się po prostu zastanawiam. Ale moze to tylko takie moje dziwactwo
Stupid Ring, stupid Quest, stupid Fellowship.
Re: Tekst dobry do edukacji aseksualnej
Niestety świat nie jest taki piękny jak byś chciała Shevandell, to że ty rzadko spotykasz się z szowinistycznymi uwagami, nie znaczy, że ich nie ma. Kiedyś moja znajoma szukała pracy, na rozmowie kwalifikacyjnej niedoszły szef zapytał ją czy w najbliższym czasie planuje ciążę. To tylko jedna z wielu historii jakie słyszałam.
Czyli mamy się dostosować do głupoty niektórych „chłopców” i dać się poniżać??shevandell pisze:Gizmo -"przyjemność" pracy w takich warunkach na szczęście mnie ominęła, aczkolwiek wiem z sytuacji prywatnych i koleżeńskich, że jedyna dziewczyna w grupie facetów - nawet najlepszych przyjaciół, nawet jesli jeden z nich jest narzeczonym, mężem czy bratem - prędzej czy później staje sie obiektem mniej lub bardziej subtelnego nabijania się i "sympatycznego" politowania. Jest to niefajne, szlag mnie trafia, kiedy to się dzieje, nie powinno tak być - ale nadal nie widze pola popisu dla feministek w tej materii. Chyba po prostu trzeba przyjąć, że niezaleznie od wykształcenia, wychowania i więzi uczuciowych pewne zachowania są sterowane przez jakiegos rodzaju instynkty (stadne? indywidualne?) - używam tego słowa z braku lepszego okreslenia.
- shevandell
- starszASek
- Posty: 30
- Rejestracja: 24 sty 2007, 01:25
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Tekst dobry do edukacji aseksualnej
Nie, nie mamy dać się poniżać. Niczego takiego nie sugerowałam. Dziewczyna, której dany rodzaj traktowania nie odpowiada, ma wiele opcji do wyboru - od rąbnięcia dowcipnisia w twarz bądź krocze (jeśli lubimy środki ekstremalne), poprzez pozew sądowy, odgryzanie się lub zwrócenie uwagi, az do wybuchnięcia płaczem i opuszczenia towarzystwa biegiem, trzaskając drzwiami i krzycząc "wy szowinistyczne męskie świnie!". Chodzi mi o to, że widocznie niektórzy faceci mają cos takiego (=pogardliwe traktowanie kobiet) "wbudowane" w swoje ego i żadna edukacja feministyczna z nich tego nie wypleni. Można się z tego powodu wściekać, ale to niewiele zmieni. Niektórzy idioci już tak mają, i tyle. Można się z nimi szarpać, a mozna ich olać (przepraszam za wyrażenie). Osobiście staram się olewac, dośc mam innych problemów, żeby sobie stwarzac kolejny, i to taki typu "walka z wiatrakami".
Stupid Ring, stupid Quest, stupid Fellowship.
Re: Tekst dobry do edukacji aseksualnej
Ok, feminizm to nie Twoja bajka. Ale pozwól, aby jednak był bajką innych, jeśli mają na to ochotę. Nikt Cię nie zmusza do brania czynnego udziału, ale czemu tak usilnie starasz się nas przekonać, że feminizm jest niepotrzebny? Czy aż tak przeszkadza Ci, że inne kobiety sądzą inaczej? Bo ja tego szczerze mówiąc nie rozumiem.
A propos 'wbudowanego szowinizmu' - wiesz, pół biedy, jeśli szowinistą jest kolega z podwórka. Gorzej jeśli jest to przełożony, który z pełną świadomością wykorzystuje stanowisko do tego, żeby pognębić 'głupią babę, której zachciało się kariery'.
Co do staników - owszem biegam, ale w sportowych topach
A propos 'wbudowanego szowinizmu' - wiesz, pół biedy, jeśli szowinistą jest kolega z podwórka. Gorzej jeśli jest to przełożony, który z pełną świadomością wykorzystuje stanowisko do tego, żeby pognębić 'głupią babę, której zachciało się kariery'.
Co do staników - owszem biegam, ale w sportowych topach
Re: Tekst dobry do edukacji aseksualnej
Owszem, tych facetów już nic nie zmieni. Ale można zmienić świadomość kobiet, które będą wychowywać nowe pokolenie. Faceci nie rodzą się z zainstalowanym w głowie szowinizmem. Skąd to się zwykle bierze, jak nie z domu rodzinnego? Wystarczy model - ojciec "macho" + uległa matka. Nie mam nic do kobiet, których sensem życia jest rodzina, dom - ale kiedy matka przez całe życie robi za synka wszystko, włącznie ze ścieleniem jego łóżka - wiadomo, jaki model może wtłoczyć mu do głowy.Shevandell pisze:Chodzi mi o to, że widocznie niektórzy faceci mają cos takiego (=pogardliwe traktowanie kobiet) "wbudowane" w swoje ego i żadna edukacja feministyczna z nich tego nie wypleni. Można się z tego powodu wściekać, ale to niewiele zmieni.
- shevandell
- starszASek
- Posty: 30
- Rejestracja: 24 sty 2007, 01:25
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Tekst dobry do edukacji aseksualnej
Heh, dziewczyny, nie chcę nikogo przekonywać, że feminizm jest niepotrzebny, tylko że nie załatwi wszystkich naszych problemów, jak część z Was zdaje się wierzyć. A wychodzi, że "usilnie", bo jestem praktycznie sama ze swoim stanowiskiem, a Was "legion" Widzę, że argumenty po obu stronach powoli się wyczerpują, interlokutorzy tez się wykruszyli, więc pewnie powoli będziemy ten pasjonujący wątek kończyć, ale tak jeszcze tytułem podsumowania: padło tu wczesniej stwierdzenie, że feminizm walczy o prawo kobiet do wyboru. Okej. Brzmi nieźle. Tylko że ja reaguję tak, a nie inaczej, bo moje doświadczenia z tzw. feministkami to walka z próbami narzucania mi na siłę "wyboru", który wg nich jest jedyny słuszny, a na który ja nie mam ochoty. I wmawianie mi, że jest mi źle, skoro tak naprawde wcale nie jest. Ito tyle właściwie mam do powiedzenia w tej kwestii. Wyszło, jak tłumaczenie się, ale czort z tym, trudno nie lubie niedopowiedzeń.
Pozdrawiam wszystkie (bo panowie chyba dawno juz stąd zniknęli albo przemyślnie się kryją, żeby przeczekać burzę).
Pozdrawiam wszystkie (bo panowie chyba dawno juz stąd zniknęli albo przemyślnie się kryją, żeby przeczekać burzę).
Stupid Ring, stupid Quest, stupid Fellowship.
Re: Tekst dobry do edukacji aseksualnej
Poniższy artykuł proponuje inny punkt widzenia na ten kontrowersyjny temat.
http://biznes.onet.pl/14,1385187,,3254,ft.html
Sugeruje on ze kobiety (w przeciwienstwie do mężczyzn) mają większą zdolność do bycia usatysfakcjonowanymi ze swojego zycia. Ta zdolnosc (a nie koniecznie męski but) moze powodowac to ze kobiety zajmują mniejszy procent prominntnych stanowisk.
http://biznes.onet.pl/14,1385187,,3254,ft.html
Sugeruje on ze kobiety (w przeciwienstwie do mężczyzn) mają większą zdolność do bycia usatysfakcjonowanymi ze swojego zycia. Ta zdolnosc (a nie koniecznie męski but) moze powodowac to ze kobiety zajmują mniejszy procent prominntnych stanowisk.
Zgadzam się że z szowinizmem nikt się nie rodzi, tak samo jak i z rasizmem nikt się nie rodzi. Raczej jest zakorzeniany w głowie dziecka przez rodzine, środowisko i wzorce jakie promuje spoleczenstwo. Chociaż jak wróce do czasów podstawówki to raczej dziewczynki byly częściej promowane przez panie nauczycielki, a chlopcy to byla zawsze banda głąbów. Może to jednak jest troche wrodzone że mężczyzni chcą dominować, a cecha ta kultywowana w zly sposob przez czynniki zewnętrzne może przerodzic sie w szowinizm.Gizmo pisze: Owszem, tych facetów już nic nie zmieni. Ale można zmienić świadomość kobiet, które będą wychowywać nowe pokolenie. Faceci nie rodzą się z zainstalowanym w głowie szowinizmem. Skąd to się zwykle bierze, jak nie z domu rodzinnego? Wystarczy model - ojciec "macho" + uległa matka. Nie mam nic do kobiet, których sensem życia jest rodzina, dom - ale kiedy matka przez całe życie robi za synka wszystko, włącznie ze ścieleniem jego łóżka - wiadomo, jaki model może wtłoczyć mu do głowy.