Setsu pisze: ↑24 lip 2018, 07:31
Nie, to są podwójne standardy, nic poza tym.
W takim razie nie przedstawię wyprowadzenia swojej tezy, skoro z góry została zaszufladkowana i odrzucona. Nie ma to jak pewność, że się wszystko już wie.
Setsu pisze: ↑24 lip 2018, 07:31
To tak, jak kobieta ma jakieś społeczne przyzwolenie na uderzenie mężczyzny w twarz, gdy ten ją obłapia, jest nachalny, czy po prostu powie kilka słów za dużo, ale w drugą stronę facet stanie się ofiarą linczu, bo kobiety uderzyć nie można.
Do pewnego stopnia ma to sens. W sytuacji, kiedy kobieta faktycznie przegina pałkę, danie jej w mordę może być na miejscu, ale tu granica tolerancji jest różna w zależności od płci, tak jak różna jest siła, tolerancja bólu, przystosowanie do walki i tak dalej. Natomiast nic się nie stanie, jeśli jakiś prostak zbierze liścia jak się zagalopuje.
Pomijam tutaj notoryczną przemoc, przemoc domową i tego typu zagadnienia, gdzie według twierdzeń ruchów meninistek faceci są niezwykle poszkodowani, wbrew pozorom. Chociaż przypadki kiedy to facet obrywa od kobiety i nie jest w stanie się obronić i jej unieszkodliwić, mimo posiadania takiej woli, są raczej rzadkim widokiem. Faceci są bici, bo nie oddają.
Setsu pisze: ↑24 lip 2018, 07:31
Oczywiście, że nie, do jednorazowej przygody potrzebne są dwie osoby i dwie zgody (z wiadomych powodów nie uwzględniam nawalonych kobiet, które nie wiedzą, co się wokół nich dzieje), denerwuje mnie po prostu to, że faceta koledzy poklepią po ramieniu i pogratulują, kobietę wyzwą od łatwych.
Osobiście określiłbym tak i kolegę i koleżankę. Chyba że kolega natrafił na ciekawy okaz, który wymagał ponadprzeciętności, wtedy będę neutralny. Podobnie przy kobiecie, z może nieco wyższym progiem wymagań (bo mają łatwiej).
Aczkolwiek różnica podejścia jest poniekąd zrozumiała, a nawet sensowna, jeśli wprowadzić małą poprawkę. Rozpatrzmy to zagadnienie w następujący sposób: gratulować można zrobienia czegoś, co było trudne. Z góry patrzy się na kogoś, kto jest słaby, niewiele warty. W tym wypadku trudne byłoby zdobycie kobiety, a oznaką słabości i niskich standardów wpływających na poczucie wartości i postrzeganie przez otoczenie, zgoda na szybki jednorazowy seks z niezaufaną osobą. Jednakże te rzeczy nie mogą występować równocześnie, bo co jest trudnego w zdobyciu kogoś łatwego? Albo w drugą stronę, jeżeli podbój wymagał trudu i wyjąkowości, kobieta w tej konfiguracji nie wychodzi na łatwą i słabą. Co niemalże wyklucza szybkość, btw.
Tylko wtedy można cenić seksualne podboje i gratulować ziomkom, którym się udały, jeśli zdobywane kobiety nie były łatwe. W czasach gdy kobiety stają się coraz łatwiejsze, coraz mniejszą wartość mają też podboje i można coraz częściej stosować pojęcie "łatwości" do facetów.
Setsu pisze: ↑24 lip 2018, 07:31
Mamy już tyle wieków za sobą, że chyba powinniśmy zmądrzeć i przestać bawić się w świętych obrońców cudzej cnoty oraz moralności i zacząć interesować się własnymi tyłkami, bo to jest naprawdę śmieszne.
A kto tu mówi o obronie cnoty i moralności? Zbaczasz z meritum.
Kompletnie mnie to nie interesuje dla indywidualnych przypadków, (może poza osobami, które jakoś cenię, jeśli potrafię przewidzieć skutki takich działań).
Zastosowałaś popularny schemat myślenia w temacie obyczajowości, co jest dość zabawne, bo twierdzenie o szkodliwości lekkoobyczajności próbujesz zbyć rzekomo przeciwstawną tezą, że nie powinniśmy się interesować czyimś życiem intymnym. Co to ma do rzeczy? Jeśli zacznę twierdzić, że jedzenie fast foodów szkodzi, to powiesz mi, żebym nie zaglądał innym do michy? Cudze przewody pokarmowe mam w końcowej części własnego, interesujące może być samo zagadnienie wpływu fast foodów na zdrowie.
Patrzę na duży obrazek i stwierdzam, że puszczalstwo ma negatywne skutki tak dla jednostki, niekiedy jej otoczenia, jak i dla społeczeństwa, a także wyceniam, że puszczalstwo żeńskie jest nieco bardziej szkodliwe, nieuzasadnione.
Setsu pisze: ↑24 lip 2018, 07:31
Szczególnie że na takie tematy najgłośniej krzyczą ci, którzy sami mają sporo na sumieniu.
O nie, przejrzałaś mnie.
Zastosowałaś coś na kształt odwróconego ad verecundiam. Tak jak w oryginale odwołuje się do autorytetu, żeby wzmocnić dane stanowisko, tak tutaj odwołujesz się do do antyautorytetu w postaci szerzej nieokreślonego zbioru grzeszników hipokrytów, którzy mieliby podzielać tezę, z którą się nie zgadzasz. Sam błąd polega na tym, że zarzut hipokryzji jest ad hominem dla sedna sprawy, również pozamerytoryczne jest kto jeszcze twierdzi w ten sposób, jak gdyby nikczemność wyznawcy jakiejś tezy miało czynić ją błędną, jak gdyby "zły" człowiek musiał posiadać w całości błędny światopogląd na wszelkie sprawy. Dzięki, poszukam jeszcze czy już ktoś takie zjawisko opisał, a jeśli nie, to zabieram się za opracowanie.
Nie wspominając już o tym, że Ty mówisz o krzyczeniu i w domyśle walczysz z podejściem zaglądania komuś pod kołderkę, tymczasem patrz punkt wyżej.
Setsu pisze: ↑24 lip 2018, 07:31
Serio Scardial, po co interesować się życiem łóżkowym innych osób i jeszcze argumentować, dlaczego jest to złe i dlaczego jednej płci przystoi mniej?
Już wyjaśniłem, że to nie jest kwestia wpychania nosa w cudze sprawy. Co do argumentacji, podchodzę do tego w takiej kolejności: argumentuje się, jeżeli można, jeśli są jakieś powody. Mieć argument to znaczy mieć powód, by sądzić tak, a nie inaczej. Czyli pytanie "po co argumentować" jest nonsensem, o ile argumenty są słuszne (a co do zasady swoje argumenty uważa się za słuszne). Sens podobny, co pytanie "po co mówić prawdę?" lub "po co szukać prawdy?".
Tym bardziej warto argumentować jeśli coś jest złe, jak stwierdziłaś. Jeśli jest coś złe, to wypada to wskazać, żeby przed tym złem siebie i innych uchronić, sprawa oczywista. No i ciekawa jest też sama droga dochodzenia do wniosków, przynajmniej dla mnie.
Dlaczego jednej płci przystoi mniej? Co przystoi i nie przystoi, oraz co jest korzystne, a co niekorzystne posiada nieco inny zakres dla każdej płci. Mówiłaś coś o podwójnych standardach - oczywiście, standardy są podwójne, bo płcie, ich cechy oraz sytuacje są różne, na co zwracałem uwagę w tematach trudów podboju i wymagań matrymonialnych aka depilacji. Pełne zrównanie byłoby nierozsądne, jak długo różnice te istnieją i dotyczą zagadnienia. Nie znaczy to także, że te standardy mają się jakoś skrajnie różnić. Nawet oględne wyznaczenie granic jest jednak sprawą wymagającą subtelnego poruszania się między imponderabiliami, więc może lepiej nie będę tego rozwijał, nieodpowiednie na to miejsce.
Setsu pisze: ↑24 lip 2018, 07:31
Mam nadzieję, że nie. Jeśli jeszcze mielibyśmy rzetelne media na poziomie, to w porządku, ale coś mam wrażenie, że gdyby się za to zabrali, to przedstawiliby to w bardzo dziwny sposób. Temat przedstawiony po łebkach, stereotypowo i jakiś absurdalny nagłówek, jak poniżej
Czasem warto zaryzykować, za bardzo się trzymacie tego perfekcjonizmu. W sumie po tym, co spotkało ruchy gejowskie, się nie dziwię.
***
Gorsze od pedofilii... Ale po co się przejmować opinią nikogo z internetu? Przecież wiecie, że to nie jest choroba psychiczna, co najwyżej niezbadane zaburzenie. Czyli takie słowa są nic nie warte. Myślałem, że internet i media skutecznie uodporniają na absurdy. Poczytajcie sobie aszdziennik. Zresztą, sztuczna klasyfikacja i rzekoma przyczyna tutaj nie jest równie istotna, co skutki. A skutki są takie, że asy żyją bez pragnienia seksu, czyli tak jak większość ludzi przez większość czasu (tak, allo nie czują ciągle potrzeby seksu, zwłaszcza jeśli mają co robić i w danej chwili nie ma akurat możliwości).
Pędźcie do przodu, moje kochane neuronauki, rozwiążcie zagadkę duszy ludzkiej, wyjaśnijcie wszystko, co da się wyjaśnić. Wtedy nie będzie tolerancji dla oczywistych pomyłek i każdy będzie wiedział skąd się biorą asy i jak przestać nimi być, albo zacząć.