urtika pisze:
Camellio, może poznasz kiedyś jakiegoś fajnego aska, który ma dokładnie takie same oczekiwania od życia co Ty. Są przecież tacy, którzy też chcieli by założyć rodzinę i mieć dzieci. Jesteś jeszcze młoda, wszystko przed Tobą.
urtiko, na dzień dzisiejszy twierdzę, iż jest to absolutnie nierealne. Oprócz tego, że jestem aseksualna, nie wyobrażam sobie pod żadnym pozorem bliskości z kimkolwiek, żadnej. Nie wiem, czy tu działa jakaś blokada czy co, ale na samą myśl mam dreszcze...
Ostatnio koleżanka wyciągnęła mnie do baru "na piwko". Nie miałam ani siły ani ochoty, ani tym bardziej nastroju, żeby tam iść, ale zmusiłam się jakoś. Spotkałyśmy tam dwóch kolegów mojej znajomej. Dosiadłyśmy się do nich. Po pewnym czasie zaczęła się rozmowa na temat życia w samotności, na temat bliskości, czułości i seksu. Właściwie to nie była rozmowa, to był monolog tego kolegi. On twierdził, że każdy zdrowy i normalny człowiek potrzebuje bliskości, nie może żyć bez pocałunków i bez seksu. Wtedy włączyłam się i powiedziałam, że ja nigdy nie potrzebowałam przytulania itp. i że są osoby, którym całkiem dobrze się bez tego żyje. Ten zrobił wielkie oczy, po czym stwierdził, że chyba mnie ktoś w życiu skrzywdził. Inną hipotezę też wysnuł, ale już nie pamiętam, o co dokładnie mu chodziło. Ciekawa jestem, co by powiedział, gdybym mu oznajmiła, że jestem ASką.
Ludzie nas nie rozumieją, uważają za chorych i nienormalnych albo skrzywdzonych przez los.
Jak zwykle po całej tej imprezie od siedmiu boleści poczułam się beznadziejnie i taka przytłoczona wróciłam do domu, znów z poczuciem dziwności, inności i braku perspektyw. Gdybym była seksualna, już dawno ułożyłabym sobie życie i przynajmniej wiedziałabym, że są powody, dla których jestem na tym świecie. A teraz to aż żal pomyśleć...
W każdym razie dziękuję Ci bardzo za te słowa pełne optymizmu. Zobaczymy, co mi los w życiu przyniesie.
Panie, co oznacza to, czym mnie doświadczasz...