Nie miała baba kłopotu...

Forum dla dyskusji o rozmaitych związkach: as + as, as + nie-as...i wszystko pomiędzy.
Awatar użytkownika
DZIEWICA8
zarASek
Posty: 1874
Rejestracja: 6 paź 2006, 09:33
Lokalizacja: z Lublina

Nie miała baba kłopotu...

Post autor: DZIEWICA8 »

Nie miała baba kłopotu, poznała faceta. A było to tak...
Zadzwoniła do mnie moja koleżanka, która ciągle zapoznaje mnie z różnymi chłopakami. Mnie nie było wtedy w domu i rozmawiała z nią moja mama. Zaprosiła ją do nas do domu, powiedziała, żeby przyszła z chłopakiem. Gdy wróciłam do domu mama powiedziała mi o wszystkim. Ja nie byłam z tego zadowolona, a dzień przed planowanym spotkaniem pokłóciłam się z mamą. Powiedziałam, że nie mam ochoty na takie spotkania. Mama powiedziała, że powinnam mieć przyjaciół, spotykać się z kimś, gdzieś wychodzić. Zaczęła swoją stałą gadkę, że powinnam szukać chłopaka, bo ona chce mieć zięcia i wnuki. Ja próbowałam jej wytłumaczyć, że ja nie chcę wychodzić za mąż i mieć dzieci. Ona nie uwierzyła. Kłótnia stawała się coraz gorsza, zaczęłyśmy na siebie krzyczeć i mówić sobie przykre rzeczy. W końcu ja się rozryczałam i ustąpiłam. Zgodziłam się na spotkanie. Wtedy mama kazała mi zadzwonić do koleżanki i potwierdzić zaproszenie. Ja zadzwoniłam. Koleżanka powiedziała, że przyjdzie ktoś kto bardzo chce mnie poznać, ja się zgodziłam. Pomyślałam sobie, że jakoś sobie poradzę z tym chłopakiem. W dzień spotkania ubrałam się skromnie, nie malowałam się. Przyszła koleżanka ze swoim chłopakiem i z tym, z którym chciała mnie zapoznać. Ja starałam się nie patrzeć na niego, nie odzywać się do niego pierwsza, nie dotykać go, siedzieć z daleka. Pomyślałam sobie, że wtedy mu się nie spodobam i on szybko sobie pójdzie i więcej do mnie nie przyjdzie. Jednak koleżanka ze swoim chłopakiem wyszła i zostałam z nim sama. Zaczęliśmy rozmawiać, rozmawiało nam się bardzo dobrze, poczułam się jak z bliskim przyjacielem. W końcu on poszedł. Pomyślałam, że więcej nie przyjdzie, jednak po dwóch dniach zadzwonił i powiedział, że ma jakiś problem i chce ze mną porozmawiać. Zgodziłam się, on przyszedł i znowu nam się dobrze rozmawiało. Rozluźniłam się przy nim, zaczęłam się uśmiechać i śmiać. Czułam się z nim jak z przyjacielem lub bratem, on chciał się dalej spotykać, powiedział, że chce czasami wyjść ze mną gdzieś " tak na luzie". Zaczęliśmy razem wychodzić, do kawiarni, na pokaz slajdów. Te spotkania zawsze dawały mi dużo radości. Spotykamy się nadal, każde spotkanie jest przyjemne. Na razie rozmawiamy na obojętne tematy, zachowujemy dystans. Jednak ja panicznie boję się chwili, gdy on będzie chciał się do mnie bardziej zbliżyć. Ja chcę się wyłącznie przyjaźnić, jednak nie wiem czego chce on. Nie chcę mu na razie nic mówić, bo boję się, że stracę bliskiego przyjaciela. Naprawdę się boję i nie wiem co dalej robić. Pomóżcie!
DZIEWICA8
"Boże, daj mi pogodę ducha, abym godziła się z tym, czego zmienić nie mogę,
odwagę, abym zmieniała to, co zmienić mogę, i mądrość, abym zawsze potrafiła
odróżnić jedno od drugiego."

DZIEWICA8
Awatar użytkownika
o`connor
mASełko
Posty: 113
Rejestracja: 12 sty 2007, 19:51
Lokalizacja: opole

Re: Nie mia³a baba k³opotu...

Post autor: o`connor »

HeY
to może być test dla niego, czy byłby dobry jako przyjaciel... ale najpierw powinnaś z nim chyba porozmawiać, żeby wszystko było jasne, nie? tak mi się wydaje... to zależy jak blisko jesteście, tzn. ile kroków Was dzieli od tej granicy... lepiej żeby było wszystko wiadome zanim ją zacznie przekraczać. ale to i tak zależy od Ciebie i tego, co będzie Ci odpowiadać, a co nie.
pozdrawiam i nie martw się! wykorzystaj tą znajomość, aby spędzić jak najlepiej czas- łap świetne chwile i owoce przyjaźnie. jeżeli to się skończy, to znaczy, że on nie chciał być przyjacielem. może akurat po rozmowie okaże się, że on nie musi wchodzić z Tobą w kontakty fizyczne, tylko zależy mu na przyjaźni właśnie :)
przytul mnie życie...
Awatar użytkownika
Kuba
AS gaduła
Posty: 401
Rejestracja: 8 sie 2006, 01:45
Lokalizacja: The Bronx

Re: Nie mia³a baba k³opotu...

Post autor: Kuba »

Ja ci powiem ze napewno nie powinnas z niego rezygnowac. Pomysl czy niewarto sprobowac choc raz. Nie chodzi mi o to ze odrazu masz decydowac sie na seks, ale warto chyba przejsc przez wszystkie stadia przyjazni i bliskosci żeby sie przekonac czy napewno jest sie aseksualnym. Staraj sie mu mowic co czujesz w tej chwili do niego, co jak rozmawiacie ze soba, co sie tobie w nim podoba i zobaczysz jakie beda jego reakcje. Zobaczysz co on bedzie ci mowil i jak ty sie bedziesz z tym czula. Odpuscilbym sobie mowienie mu ze jestes aseksualna, co ci nie pasuje i czego nie oczekujesz. W tym momencie moze to tylko spowodowac ze zacznie sie zachowywac dziwnie bo nie bedzie wiedzial jak sie zachowac. Pozostawilbym narazie na boku twoje leki spowdowane bliskoscia. Narazie doprowadzilbym do sytuacji, w ktorej chcielibyscie sie pocalowac, trzymac sie za reke itp (ale nic na sile, tylko w takiej sytuacji gdzie bedziesz czula sie komfortowo). Zobaczysz czy w jakis sposob bedzie ci sie to podobac, czy poczujesz jakies rzeczy ktorych do tej pory nie czulas. Potem bedziesz sie martwic o rozne inne rzeczy. Życze powodzenia. Bądz dobrej mysli. Nie traktuj tego w ten sposob ze masz problem a raczej poprostu sie oddaj losowi i zacznij myslec pozytywnie.

Ja na twojim miejscu zachowalbym sie w taki wlasnie sposob.
ODPOWIEDZ