Internety twierdzą, że tu są te programy równościowych przedszkoli. Dla mnie wyglądają do przyjęcia.
maleprzedszkola.pl/content/download/22683/72769/file/
Artykuł pokazujący, że kibuce nie były pod względem ról kulturowych eksperymentem i nie byłoby to poprawnie przeprowadzone zgubiłam ale jak trzeba to poszukam. Chodzi o to, że dzieci nadal uczono czym zajmują się kobiety, a czym mężczyźni. To były raczej komunistyczne eksperymenty, polityczno-socjologiczne, nie dotyczące stereotypów płci. W końcu społeczność uczyła te dzieci.
Płeć biologiczna faktycznie się od tego nie zmieni. Także przedszkolakom od przebieranek płeć biologiczna się nie zmieni. Gender oznacza po prostu płeć kulturową, czyli to co jest postrzegane jako męskie i jako kobiece. To są stereotypy, kulturowe przekonania, nie wynikające z biologii. Żadna z płci nie rodzi się z biologicznie lepszym przystosowaniem do gotowania, sprzątania czy matematyki albo chemii. To są rzeczy, których uczymy się później. A my to dodatkowo wartościujemy, zupełnie niepotrzebnie.DZIEWICA8 pisze:A dla mnie to całe gender i to co robią w tym przedszkolu to zwykła głupota. Są pewne sprawy których żadne feministki nie przeskoczą. Kobiety zawsze będą się różnić od mężczyzn, wyglądem, sposobem zachowania czy myślenia. Oczywiście można robić różne akcje typu "Dziewczyny na traktory" lub "Dziewczyny na Politechnikę", ale od tego się przecież płeć nie zmieni.
Ototot, o to właśnie chodzi. Chodzi o to, żeby nie wmawiać. A raczej żeby powiedzieć, że każdy może wybrać tak, jak chce.marisaxyz pisze:Przecież chodzi o to żeby nie wmawiać dzieciom od małego że dziewczynki mają gotować i sprzątać a chłopcy naprawiać samochody,
Z tym, co napisałeś są dwa problemy... Po kolei w łatwości wyjaśnienia.dimgraf pisze:Też właśnie zgadzam się, że takie akcje w przedszkolach z przebieraniem w ramach ideologii gender to już jest wykraczanie poza pewne normy tak samo jak nauka 12 latków obsługi prezerwatywy w ramach edukacji seksualnej. Jeśli już prowadzić kampanie mające zrównanie wizerunku płci w kulturze to nie powinno się kierować tego do przedszkolaków (które jak wspomniała Dziewica8 g... z tego rozumieją i jest to dla nich co najwyżej mało ucząca zabawa), a do dorosłych lub co najmniej młodzieży/dzieci mającej większą świadomość własnej płci i zainteresowań i tam edukować, że dziewczynka nie musi gotować, a chłopiec jeździć autem.
1. Dzieci w przedszkolu i tak czegoś uczymy, poprzez tą mało uczącą zabawę właśnie. To właśnie w przedszkolu mogą się nauczyć, że zabawkami do gotowania bawią się tylko dziewczynki, bo to kobiety gotują. Uczą się tego, że kącik z Lego jest dla chłopców, bo oni będą budować. A w idei równościowych przedszkoli chodzi o to, żeby po prostu tego nie uczyć. Żeby raczej zastąpić to komunikatem: klocki są dla wszystkich, zabawki do gotowania są dla wszystkich, lalki są dla wszystkich. A nie dla kogoś konkretnego. Któregoś z tych komunikatów i tak nauczymy te dzieci w przedszkolach, to tylko kwestia wyboru, którego chcemy je nauczyć.
2. Nauka 12latków obsługi prezerwatywy... Przyznaję, mnie też wydaje się to mocno pospieszone. Ale wtedy patrzę jak wygląda ogólny stan wiedzy seksualnej wśród ludzi... Uważają, że istnieje 100% pewna antykoncepcja (nope, nie ma takiej), uważają, że dziewica nie może zajść w ciążę (fajny stereotyp, kiedyś się mówiło też, że z księdzem nie można zajść w ciążę). Wydaje nam się, że nastolatki, nawet te młode, nie interesują się seksem. Faktycznie nie uprawiają go tak na potęgę jak sugerowałyby historie o słoneczku ale są tym zainteresowane. A skąd mają brać wiedzę? Z filmów porno ukradkiem oglądanych w internecie? A rodzice ani słowa z gęby nie puszczą, bo tak się wstydzą. Nie potrafimy o tym rozmawiać z dziećmi i nie pozwalamy na to innym. To źle, bo one się dowiedzą ale przestaniemy w ten sposób kontrolować źródło wiedzy. Nauczą się jak uprawiać seks ale nie nauczą się jak się zabezpieczyć ani jak zadbać partnera, o tym, że muszą mieć zgodę drugiej strony. I po prostu nie da się ustalić jakiegoś wieku kiedy to się zaczyna. Bo 16 lat to w wielu wypadkach za późno. Można pojechać po prawie, 15 lat to w Polsce wiek zgody. W szoku byłam jak przeczytałam, że wiekiem zgody w Japonii jest lat 13...
No i jeszcze trzeba kiedyś nauczyć dzieci, że inni ludzie nie mają prawa dotykać ich w miejscach intymnych. Że mają prawo się nie zgodzić i powiedzieć o tym rodzicom lub innym opiekunom. Kiedy ich tego uczyć? Kiedy mają 4 lata? Niektórzy będą krzyczeć, że takie dziecko jeszcze nie ma o niczym pojęcia. I nie ma, a potem ktoś je nawet kilka lat wykorzystuje... Nie musimy zaraz mówić wszystkiego co wiemy o seksie 4 letnim dzieciom, a jednak jakiś komunikat musi od nas wyjść.