Aseksualni aromantyczni
-
- bobASek
- Posty: 2
- Rejestracja: 12 gru 2014, 12:23
Aseksualni aromantyczni
Nurtuje mnie takie jedno pytanie, w sumie to nawet dwa
Czy aseksualni aromantyczni zakochują się? Czy w ogóle wchodzą w związki?
Czy aseksualni aromantyczni zakochują się? Czy w ogóle wchodzą w związki?
Re: Aseksualni aromantyczni
Z tego, co czytałam podobno w większości nie Co do właśnych doświadczeń, to za wcześnie, żeby wyciągnąć jakieś wiarygodne wnioski, bo wyjąwszy ostatnie trzy lata byłam samotnikiem i wyrzutkiem w ogóle. Ale o ile potrzebę przyjaźni odczuwałam boleśnie, to nigdy nie kusiło mnie do pierwszych, szkolnych "związków na niby". Więc możliwe, że nie. Nie wiem, ilu aromantycznych poza mną jest tu na forum, jak ktoś nieco starszy i mający więcej doświadczeń się znajdzie, może czuje się bardziej kompetentny, żeby dopowiedzieć.
Matka jest o 21 lat starsza od swojego dziecka. Za 6 lat dziecko będzie 5 razy młodsze od matki. Gdzie jest ojciec??
-
- bobASek
- Posty: 2
- Rejestracja: 12 gru 2014, 12:23
Re: Aseksualni aromantyczni
Tak w ogóle nic never?
Re: Aseksualni aromantyczni
Zdarzają się aromantyczne asy, które wchodzą w związki. Najchętniej z osobami, które podobnie jak one, też są aromantyczne i aseksualne. Tworzą związki dlatego, że widzą zalety i powody, dla których lepiej iść przez życie we dwoje niż w pojedynkę. Są to relacje oparte raczej na rozsądku i przyjaźni niż na odczuwaniu motyli w brzuchu i ich zdaniem dzięki temu mają większą szansę przetrwania niż związki romantycznych asów. Jeśli na swojej drodze spotkają kogoś, z kim się dobrze rozumieją, kogoś o podobnym podejściu do życia, to dlaczego nie mieliby stworzyć pary?
Quirkyalone
- wyrwana_z_kontekstu
- mASakra
- Posty: 2033
- Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42
Re: Aseksualni aromantyczni
Znasz takie związki, czy tylko teoretyzujesz? Już samo spotkanie asa o podobnym podejściu jest wyzwaniem nie lada, ale fakt, znacznie łatwiej wziąć wtedy taką relację na trzeźwo niż wymagać jeszcze motylków. Tylko że to trochę nudne.urtika pisze:Zdarzają się aromantyczne asy, które wchodzą w związki. Najchętniej z osobami, które podobnie jak one, też są aromantyczne i aseksualne. Tworzą związki dlatego, że widzą zalety i powody, dla których lepiej iść przez życie we dwoje niż w pojedynkę. Są to relacje oparte raczej na rozsądku i przyjaźni niż na odczuwaniu motyli w brzuchu i ich zdaniem dzięki temu mają większą szansę przetrwania niż związki romantycznych asów. Jeśli na swojej drodze spotkają kogoś, z kim się dobrze rozumieją, kogoś o podobnym podejściu do życia, to dlaczego nie mieliby stworzyć pary?
- dziecko nieba
- mASełko
- Posty: 133
- Rejestracja: 27 sie 2014, 12:39
- Kontakt:
Re: Aseksualni aromantyczni
Może ja też odpowiem na pytania padadeszcz, skoro pyta na forum.
Nie znam osobiście żadnych aromantycznych poza mną, więc nie mogę porównać się do nikogo innego. I jeśli ktoś chce znać moje zdanie, to jak zawsze nie popieram definitywnych stwierdzeń. Nie można powiedzieć, czy aromantyczni ogólnie rzecz biorąc robią to a to albo nie robią tego a tego. Jak dla mnie to zależy od osoby. Każdy "wykonuje" swoją seksualność/romantyczność na swój sposób.
Myślę, że mogą. Przynajmniej tak oceniam po sobie - zdarzają mi się minor crushe typu: ta osoba ma boski charakter/umysł/zrobiła coś uroczo, kocham. Nie wiem, czy to się różni czymś od zakochań ludzi romantycznych, ale mogę powiedzieć, że nie mam potrzeby być z kimś w związku, wyznawać miłości, całować się itd. Przez chwilę jestem pod wrażeniem, a potem mi mija.padadeszcz pisze:Czy aseksualni aromantyczni zakochują się?
Poważnie nie mam pojęcia. Nie widzę powodu, dla którego mieliby wchodzić w związki. Ja nie wchodzę, przynajmniej nie w romantyczne. Mam taką jedną przyjaźń, co z boku może wyglądać trochę podejrzanie, ale ostatecznie to jest tylko bardzo bliska przyjaźń.padadeszcz pisze:Czy w ogóle wchodzą w związki?
Nie znam osobiście żadnych aromantycznych poza mną, więc nie mogę porównać się do nikogo innego. I jeśli ktoś chce znać moje zdanie, to jak zawsze nie popieram definitywnych stwierdzeń. Nie można powiedzieć, czy aromantyczni ogólnie rzecz biorąc robią to a to albo nie robią tego a tego. Jak dla mnie to zależy od osoby. Każdy "wykonuje" swoją seksualność/romantyczność na swój sposób.
można poczytać mój taki tam blog
- wyrwana_z_kontekstu
- mASakra
- Posty: 2033
- Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42
Re: Aseksualni aromantyczni
Mnie się wydaje, że romantyczność znacznie lepiej wypada w teorii niż w praktyce, przynajmniej w moim wypadku. Marzenie pod wpływem zauroczenia o romantycznych gestach - OK, ale pomyśleć, że miałoby to miejsce tu i teraz, w tym oto pokoju, z bardziej niż mniej realną osobą - no way.dziecko nieba pisze: Myślę, że mogą. Przynajmniej tak oceniam po sobie - zdarzają mi się minor crushe typu: ta osoba ma boski charakter/umysł/zrobiła coś uroczo, kocham. Nie wiem, czy to się różni czymś od zakochań ludzi romantycznych, ale mogę powiedzieć, że nie mam potrzeby być z kimś w związku, wyznawać miłości, całować się itd. Przez chwilę jestem pod wrażeniem, a potem mi mija.
- Aenyeweddien
- pASibrzuch
- Posty: 264
- Rejestracja: 8 kwie 2013, 21:49
- Lokalizacja: Łódź
Re: Aseksualni aromantyczni
Ja jestem aromantyczna i chętnie byłabym w związku. I pewnie z zewnątrz wyglądałby na romantyczny. Lubię dotyk jeśli ufam drugiej osobie, lubię robić wspólnie różne rzeczy, lubię kolacje we dwoje. I chciałabym mieć kogoś bardzo blisko aby się nawzajem wspierać. Ludzie z zewnątrz pewnie by obopólną troskę odbierali jako romantyczną, a byłaby to po prostu zwykła troska. O rodziców, dzieci, rodzinę czy przyjaciół też się troszczymy... Niektóre rzeczy rozumiane jako "och, to takie romantyczne" są tak na prawdę bardzo zwyczajne.
Zasadniczo jednak nie zakochuję się jak romantyczne osoby. To działa na innych zasadach, to inny rodzaj miłości. Ale jest to dla mnie ważna miłość.
Zasadniczo jednak nie zakochuję się jak romantyczne osoby. To działa na innych zasadach, to inny rodzaj miłości. Ale jest to dla mnie ważna miłość.
"Czyny niezaistniałe wywołują często katastrofalny brak następstw." - S. J. Lec
Re: Aseksualni aromantyczni
Nigdy nie byłam w związku i nie odczuwam potrzeby zawierania takowego (przynajmniej na razie).padadeszcz pisze:Nurtuje mnie takie jedno pytanie, w sumie to nawet dwa
Czy aseksualni aromantyczni zakochują się? Czy w ogóle wchodzą w związki?
Nie lubię dotyku obcych osób - uważam to za coś zbędnego (dla mnie), choć czasem trzeba to zrobić (np. pocieszyć kogoś, przytulić). Ale z reguły unikam tego jak ognia
Zakochiwanie się? Nie u mnie. Czasem podoba mi się jakiś facet, ale jest to raczej coś w stylu "zauroczenia". Nie wzbudza we mnie niczego, prócz sympatii
Marek Hłasko:
"A ja nie lubię światła. Lubię ciemność, która uwalnia nas od naszych twarzy i od naszych cieni."
Nie wiem po co ludzie szukają drugiej połówki, mnie mama urodziła w całości
"A ja nie lubię światła. Lubię ciemność, która uwalnia nas od naszych twarzy i od naszych cieni."
Nie wiem po co ludzie szukają drugiej połówki, mnie mama urodziła w całości
Re: Aseksualni aromantyczni
Ja osobiście bardzo często zakochiwałam się w osobach nieosiągalnych typu aktorzy, sportowcy, politycy albo nawet nierealnych typu postacie z filmów lub książek. Czasem zakochiwałam się też w kimś prawdziwym z mojego otoczenia jak nauczyciel, profesor na studiach, kolega z klasy, ale nigdy nie dążyłam do stworzenia związków z tymi osobami, chociaż czysto teoretycznie byłoby to możliwe. Zawsze było coś co mi się w tych osobach podobało np. mądrość i duża wiedza u profesora, uroda kolegi z klasy.
To zawsze była taka miłość idealistyczna, romantyczna,tylko w sferze marzeń, w moich marzeniach zawsze bardzo idealizowałam te osoby.
DZIEWICA8
To zawsze była taka miłość idealistyczna, romantyczna,tylko w sferze marzeń, w moich marzeniach zawsze bardzo idealizowałam te osoby.
DZIEWICA8
"Boże, daj mi pogodę ducha, abym godziła się z tym, czego zmienić nie mogę,
odwagę, abym zmieniała to, co zmienić mogę, i mądrość, abym zawsze potrafiła
odróżnić jedno od drugiego."
DZIEWICA8
odwagę, abym zmieniała to, co zmienić mogę, i mądrość, abym zawsze potrafiła
odróżnić jedno od drugiego."
DZIEWICA8
Re: Aseksualni aromantyczni
Nie jestem pewna co do swojej (a)romantyczności. Nie wiem, czy kiedykolwiek się zakochałam, może poczułam coś podobnego do tego stanu. Jeśli polubiłam jakąś osobę, to spotykając ją po prostu się cieszyłam w większym lub mniejszym stopniu na myśl o rozmowie z nią.
Wierzę, że możliwa jest duchowa więź z drugim człowiekiem, taka, w której dwie osoby znają się na wskroś, a zarazem dają sobie wiele wolności. Więź bliższa przyjaźni. A przyjaciela przecież tez można kochać - może nieco inaczej niż w typowych związkach, ale można.
Miłość to pojęcie zbyt wszechstronne, by rezerwować je tylko dla romantycznych i zawężać do określonych rodzajów więzi.
Wierzę, że możliwa jest duchowa więź z drugim człowiekiem, taka, w której dwie osoby znają się na wskroś, a zarazem dają sobie wiele wolności. Więź bliższa przyjaźni. A przyjaciela przecież tez można kochać - może nieco inaczej niż w typowych związkach, ale można.
Miłość to pojęcie zbyt wszechstronne, by rezerwować je tylko dla romantycznych i zawężać do określonych rodzajów więzi.
"Jeśli nie wiesz, dokąd zmierzasz, zaprowadzi cię tam każda droga" - Lewis Carroll
Re: Aseksualni aromantyczni
Przyjaźń jak najbardziej jest formą miłości duchowej, jedynie w taką miłość wierzę i w niej widzę sens. Przyjaźń pozbawiona jest wszystkiego, co związane z seksualnością, poza tym nie wymaga wyłączności, ciągłej uwagi, starań, bo wypływa sama z siebie, bez formalności typu choćby ślub itd... jest tym o czym mówi Hymn Miłości Pawła choć w moim życiu wiele wątpliwości, w to wierzę jak najbardziej.Koziorro pisze: Wierzę, że możliwa jest duchowa więź z drugim człowiekiem, taka, w której dwie osoby znają się na wskroś, a zarazem dają sobie wiele wolności. Więź bliższa przyjaźni. A przyjaciela przecież tez można kochać - może nieco inaczej niż w typowych związkach, ale można.
Miłość to pojęcie zbyt wszechstronne, by rezerwować je tylko dla romantycznych i zawężać do określonych rodzajów więzi.
Rzekł Jezus: "Bądźcie tymi, którzy przechodzą mimo!"
Ewangelia Tomasza 42
"Dla radowania się i bólu człowiek urodził się na ziemi. Jeśli to rozumiemy dobrze, bezpiecznie przez ten świat idziemy."
William Blake
Ewangelia Tomasza 42
"Dla radowania się i bólu człowiek urodził się na ziemi. Jeśli to rozumiemy dobrze, bezpiecznie przez ten świat idziemy."
William Blake
Re: Aseksualni aromantyczni
Ja chyba bym to inaczej ujęła. Przyjaźń ma w sobie najwięcej cech idealistycznej miłości, ale to według mnie nie znaczy, że tylko ta forma więzi ma najwyższą wartość. Generalnie nie wartościowałabym więzi między ludźmi.
Miłość to nie obwarowana ustaleniami umowa na wyłączność, ale też nie taka typowa, luźna znajomość. Miłość, nieważne jak nazwaną, rozumiem jako wzajemne, dobrowolne oddanie drugiej osobie. Dążenie do tego, by jej i tobie lepiej, jakoś lżej szło się przez życie.
Rzeczy dzielone z konkretną, bliską osobą: miłe gesty, zwroty, drobne zwyczaje i rytuały, czasem seksualność czy nawet pieczętowanie związku - to ważne rzeczy umacniające więź, ale dla mnie pozostają dodatkami. Tym, co czyni miłość uniwersalną, jej rdzeniem, pozostaje troska o drugiego człowieka.
Miłość to nie obwarowana ustaleniami umowa na wyłączność, ale też nie taka typowa, luźna znajomość. Miłość, nieważne jak nazwaną, rozumiem jako wzajemne, dobrowolne oddanie drugiej osobie. Dążenie do tego, by jej i tobie lepiej, jakoś lżej szło się przez życie.
Rzeczy dzielone z konkretną, bliską osobą: miłe gesty, zwroty, drobne zwyczaje i rytuały, czasem seksualność czy nawet pieczętowanie związku - to ważne rzeczy umacniające więź, ale dla mnie pozostają dodatkami. Tym, co czyni miłość uniwersalną, jej rdzeniem, pozostaje troska o drugiego człowieka.
"Jeśli nie wiesz, dokąd zmierzasz, zaprowadzi cię tam każda droga" - Lewis Carroll
Re: Aseksualni aromantyczni
W teorii masz rację, jednak w praktyce prawdziwej miłości mało, bardzo dużo miłości egoistycznej, gdzie chce się mieć partnera na wyłączność. Dziewczyna z którą byłem 5 lat temu, lubiła mówić, że jestem "jej", "należę do niej", zawsze mnie to drażniło, ponieważ pozbawiało mnie wolności, były i inne sprawy, jak choćby konieczność mówienia miłych słówek nawet jak myślałem inaczej itd... Zaś prawda wywoływała kłótnie. Poza tym dużo obserwuję relacje międzyludzkie i widzę, że wszędzie są jakieś wypaczenia, choćby ślub: nadal jakby gwarant miłości, a to przecież tak nie działa... Czasem trzeba wartościować, na pewno przyjaźń stoi wyżej od egoistycznej miłości,gdzie chce się przykładowo, wpływać, zmieniać partnera, tak aby odpowiadał naszym upodobaniom. Myślę, że nie tędy droga. Oczywiście może jestem przewrażliwiony na tym punkcie, ale piszę ze własnych doświadczeń i obserwacji, też kochałem egoistycznie. Dopiero z czasem zrozumiałem jak postępowałem. Co do troski, w pełni się zgodzę, jednak pragnienie opieki nad partnerem też może przybrać wypaczone formy, gdzie będzie się próbować ograniczać daną osobę. Wtedy trudno się pogodzić z niezależnością tejże osoby i jej wyborami, które nie są po naszej myśli, bo my "wiemy lepiej".Koziorro pisze:Ja chyba bym to inaczej ujęła. Przyjaźń ma w sobie najwięcej cech idealistycznej miłości, ale to według mnie nie znaczy, że tylko ta forma więzi ma najwyższą wartość. Generalnie nie wartościowałabym więzi między ludźmi.
Miłość to nie obwarowana ustaleniami umowa na wyłączność, ale też nie taka typowa, luźna znajomość. Miłość, nieważne jak nazwaną, rozumiem jako wzajemne, dobrowolne oddanie drugiej osobie. Dążenie do tego, by jej i tobie lepiej, jakoś lżej szło się przez życie.
Rzeczy dzielone z konkretną, bliską osobą: miłe gesty, zwroty, drobne zwyczaje i rytuały, czasem seksualność czy nawet pieczętowanie związku - to ważne rzeczy umacniające więź, ale dla mnie pozostają dodatkami. Tym, co czyni miłość uniwersalną, jej rdzeniem, pozostaje troska o drugiego człowieka.
Rzekł Jezus: "Bądźcie tymi, którzy przechodzą mimo!"
Ewangelia Tomasza 42
"Dla radowania się i bólu człowiek urodził się na ziemi. Jeśli to rozumiemy dobrze, bezpiecznie przez ten świat idziemy."
William Blake
Ewangelia Tomasza 42
"Dla radowania się i bólu człowiek urodził się na ziemi. Jeśli to rozumiemy dobrze, bezpiecznie przez ten świat idziemy."
William Blake
Re: Aseksualni aromantyczni
To chyba jedna z trudniejszych rzeczy: wyczuć moment, gdzie jest miłość, a gdzie zaczyna się własna potrzeba "posiadania" (wiem, złe słowo) kogoś, poczucia stabilizacji itp. Ślub chyba nie od dziś jest głównie próbą "zakotwiczenia" związku i jako-takiego ustabilizowania, a na drugim miejscu gwarantem miłości. To tylko rytuał, jeden z wielu, bardziej lub mniej człowiekowi potrzebny. Zgodzę się, że troska ma swoje granice, w końcu trzymanie w złotej klatce nikogo by nie uszczęśliwiło
Wiem, że w tych moich wywodach jest mnóstwo teoretyzowania, które nie przystaje do prawdziwego, nieprzewidywalnego życia. Mimo wszystko lubię się zastanawiać na tym, czego właściwie szukamy w więzi z drugim człowiekiem, a co tak naprawdę umacnia tę więź, czy można pomiędzy tymi rzeczami postawić znak równości.
Ale to chyba temat do osobnego wątku, zresztą i tak mam wrażenie, że wjechaliśmy w offtop
Wiem, że w tych moich wywodach jest mnóstwo teoretyzowania, które nie przystaje do prawdziwego, nieprzewidywalnego życia. Mimo wszystko lubię się zastanawiać na tym, czego właściwie szukamy w więzi z drugim człowiekiem, a co tak naprawdę umacnia tę więź, czy można pomiędzy tymi rzeczami postawić znak równości.
Ale to chyba temat do osobnego wątku, zresztą i tak mam wrażenie, że wjechaliśmy w offtop
"Jeśli nie wiesz, dokąd zmierzasz, zaprowadzi cię tam każda droga" - Lewis Carroll