Demiseksualni - prośba o dyskusję

Jeśli masz pytanie i znikąd odpowiedzi, zwróć się do nas
Awatar użytkownika
wyrwana_z_kontekstu
mASakra
Posty: 2033
Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42

Re: Demiseksualni - prośba o dyskusję

Post autor: wyrwana_z_kontekstu »

W jakimś stopniu rozumiem, o co Ci chodzi, tylko że Ty to rozpisujesz na miliony słów.
Zakochanie, zauroczenie sprawia, że przeżywa się intensywne emocje, a tym samym życie staje się bardziej ekscytujące, barwniejsze od codziennej egzystencji, choć po dłuższym czasie jednak męczące, zwłaszcza jeśli przeżywa się to w pojedynkę. :P Tyle że takie stany, jak to określasz, "włączenia i wyłączenia" moim zdaniem nie są typowe dla demis, każdy je przeżywa, oprócz może aromantycznych asów, które się nie zakochują wcale.
Awatar użytkownika
Art
mASełko
Posty: 106
Rejestracja: 23 lut 2011, 14:37

Re: Demiseksualni - prośba o dyskusję

Post autor: Art »

Wyrwana - thx :wink:

Co do milionów słów - ja przecież robiłem to specjalnie, bo chciałem po prostu maksymalnie wyrazić "siebie" [głównie moje emocje i uczucia - bez kalkulowania kto i co sobie o mnie pomyśli]...właśnie z powodów o których wspominałem na samym końcu.
Chce za jakś czas do tego wrócić i wiedzieć, co czułem/myślałem kiedy w/w emocje brały górę. Poniewaz serio na co dzień kieruję się zawsze rozumem - coś właśnie jak "As aromantyczny", a w momencie "włączenia" zachowuje się niemal jak "zwykły seksualny" [a konkretniej - "demiseksualny romantyczny"] :wink:

Znowu posłużę się cytatem z Belli - przyznam, że gdyby nie jej blog, to uważał bym siebie za kompletnego "odmieńca", żeby nie powtótrzyć za Ive "drama queen", który robi przedstawienie :lol: [bez złośliwości wobec nikogo, ofc :P ] :

"W pierwszym przypadku ktoś może na początku uznać, że nie pasuje do reszty ludzi, a spotykając odpowiednią osobę, poczuć, że jednak jest taki, jak inni. Później z kolei nie mając osoby, z którą tworzyłby więź emocjonalną, znowu czuć się tak, jak na początku. W rezultacie nie wie, co jest prawdą, a ponadto, mija na swojej drodze różnych ludzi i zastanawia się dlaczego nie może poczuć do nich czegoś takiego, jak czuł do tej wyjątkowej osoby."

"Czasami taka osoba błędnie stwierdza również, że związki nie są dla niej. Chce więc być samotna, ale jednocześnie samotność też nie daje jej szczęścia."

I na koniec powtórze jedno z najpiękniejszych zdań, jakie u niej wyczytałem - znajdziecie je też 3 posty wcześniej, ale zasługuje to na wielokrotne cytowanie jako niemal przesłanie dla "Asów" z Gray A i nie tylko :

"Nie, nie musisz ulegać presji i „jakoś wytrzymywać” wśród większości, siedząc cicho. To, że odczuwasz jedno, a nie odczuwasz drugiego, nie oznacza, że „nawet tutaj” nie pasujesz. Nie musisz być jak oni, nie musisz być jak my. Jeśli pytasz kim jesteś – jesteś sobą !"

Celowo pogrubiłem i podkreśliłem. Wszyscy tutaj na tym tak bardzo tolerancyjnym forum, powinniśmy przyjąć postawę "otwartą" i założyć z góry, że każdy z nas odczuwa/myśli inaczej i niekoniecznie chce robić "przedstawienie" a po prostu stara się wyrazić/odnaleźć siebie :wink:

I tym akcentem naprawdę chciałbym zakończyć dyskusję dot. swojej osoby. Kolejne posty chciałbym by dotyczyły już tylko samych demis :P
Inexplicable
migel
ciAStoholik
Posty: 349
Rejestracja: 8 sty 2013, 16:28

Re: Demiseksualni - prośba o dyskusję

Post autor: migel »

Dobra, też (po długim czasie) się zastanawiałem nad sobą i przyszło co do czego, to chyba mogę siebie określić jako demi asa. Zanim poznałem swojego faceta nie myślałem o seksie, o częściach intymnych i innych seksualnych rzeczach, a byłem niczym uśpiony wulkan. Teraz jak jestem w związku (2 lata) z typowym seksualnym w 100% facetem, to jakoś sobie radzę, chociaż czasem i tak się zastanawiam "po co mi to?", a części intymne mnie dalej nie kręcą :? Trochę pokręcona rzecz z tą całą aseksualnością, cała gama możliwych scenariuszy i warunków :D
Awatar użytkownika
Valhalla
łASuch
Posty: 164
Rejestracja: 25 wrz 2013, 19:04
Lokalizacja: Piła

Re: Demiseksualni - prośba o dyskusję

Post autor: Valhalla »

migel pisze: Trochę pokręcona rzecz z tą całą aseksualnością, cała gama możliwych scenariuszy i warunków :D
Oj tak :(
Moja Mama zawsze mówiła ( i po cichu wciąż ma nadzieję, chociaż ja już jestem jak na mój gust bardzo "starą" panną :mrgreen: ), że jeśli kobieta jest "oziębła" ( celowo upraszczam, bo tak to często jest widziane z boku ) - to musi po prostu spotkać odpowiedniego mężczyznę. I wtedy się zacznie. On poruszy TE struny, a ona poczuje Bożą wolę :D
Nigdy nie było tak, żeby sprawy ciała i seksu były mi całkiem obojętne. Czułam i czuję podniecenie w pewnych sytuacjach, ale zawsze jest i było to uczucie wstydliwe, niskie, niegodne, nikczemne... Przechodziłam różne etapy - od fascynacji przez obrzydzenie do ( stan obecny ) akceptacji spraw takimi, jakimi są. A raczej siebie. Miewałam okresy zauroczenia dziewczętami i pytanie o orientację, czy to może przez to coś nie tak. Przechodziłam kryzys tożsamości i osobowości, uwierzcie mi, prawdziwe piekło. Podniecali mnie aktorzy, muzycy, silni mężczyźni z odległego świata mediów. Nigdy facet z krwi i kości, realny, taki niemal z sąsiedztwa. Marzyłam o romantycznym związku z romantycznym seksem w tle ( istnieje coś takiego jak romantyczny seks?! chyba tylko w teorii? :wink: )
Przy tej całej karuzeli emocji nigdy nie zdobyłam się na jakikolwiek kontakt cielesny z kimkolwiek. Podkreślam: JAKIKOLWIEK. Jako młoda osoba nie szukałam też relacji typowo platonicznych/ duchowych, bo wątpiłam, że ktokolwiek poza mną będzie miał takie pomysły. Przecież świat zawsze kręcił się wokół seksu. A ja niby doceniałam tę nutkę pikanterii w życiu, ten element sex appealu ( bez którego pewne rzeczy wydają się takie mdłe i nijakie - szczególnie w młodości, która musi się wyszaleć ), ale tylko do tej ściśle wytyczonej w moim umyśle granicy, gdzie mówiłam stanowcze NIE. I zanim dojdę ( w tym momencie widzę uśmieszek moich zboczonych seksualnych znajomych :lol: ) do sedna, to powiem Wam, że w tych sporach, kto jest naprawdę aseksualny, a kto nie, zadziwia rzeczywiście wielobarwność. Zgadzamy się, że nasz ogólny stosunek do uprawiania seksu ( a nie - SEKSU jako takiego ) jest negatywny. Ale część z nas nigdy nie odbyła aktu seksualnego, część spróbowała raz i nie zrobi tego nigdy więcej, a spora część uprawia sporadycznie, choć tego nie lubi :shock: I o co tu chodzi? Czasem przyczyna tkwi w głowie, czasem w ciele. Chyba częściej w głowie :)
Do czego zmierzam. Jaka jest gwarancja, że ci z nas spośród tej najbardziej dziewiczej części ( zero stosunków w życiorysie ), po przełamaniu się i zrobieniu TEGO pierwszy raz, nie rozsmakują się i nie zmienią zdania? Wiele razy spotykam się z argumentem w stylu " jak można mówić, że czegoś się nie chce, skoro NIGDY się nie spróbowało?!"
I rzeczywiście, trochę ciężko z tego wybrnąć.
Po 30stu samotnych latach poznałam mężczyznę, do którego na początku czułam zwykłą, czystą sympatię. Z czasem sympatia zmieniła się w silne przywiązanie, a przywiązanie - na skutek jego sprytnych poczynań - w uzależnienie i miłość. Trrrrach! Myszka złapała się w pułapkę :mrgreen: Najpierw beztroska i całkiem cool, z upływem czasu zaczęłam odczuwać potrzebę jego dotyku i bliskości. Mało tego! Zapragnęłam sama go dotykać :roll: Ale bez żadnych świństw :D Marzyło mi się obejmowanie i przytulanie. I teraz w głowie pojawia mi się zasadnicze pytanie - jeśli doszłoby do sytuacji sam na sam, czy jak zwykle czerwone światło zapaliłoby się w ostatniej chwili? a może to jest ten "właściwy" mężczyzna, o którym mówiła Mama?
Nie wiem, bo NIE CHCĘ spróbować. Nie chcę nawet dopuścić do sytuacji, gdzie musiałabym się zmierzyć z tym wyzwaniem. A więc problem tkwi w głowie... Ale co gdyby..?
Z uniesień pozostało mi uniesienie brwi, ze wzruszeń - wzruszenie ramion.
Awatar użytkownika
Poison Ivy
fantAStyczny
Posty: 578
Rejestracja: 3 cze 2014, 23:14

Re: Demiseksualni - prośba o dyskusję

Post autor: Poison Ivy »

Valhalla pisze:
migel pisze: Trochę pokręcona rzecz z tą całą aseksualnością, cała gama możliwych scenariuszy i warunków :D
Oj tak :(
Moja Mama zawsze mówiła ( i po cichu wciąż ma nadzieję, chociaż ja już jestem jak na mój gust bardzo "starą" panną :mrgreen: ), że jeśli kobieta jest "oziębła" ( celowo upraszczam, bo tak to często jest widziane z boku ) - to musi po prostu spotkać odpowiedniego mężczyznę. I wtedy się zacznie. On poruszy TE struny, a ona poczuje Bożą wolę :D
Nigdy nie było tak, żeby sprawy ciała i seksu były mi całkiem obojętne. Czułam i czuję podniecenie w pewnych sytuacjach, ale zawsze jest i było to uczucie wstydliwe, niskie, niegodne, nikczemne... Przechodziłam różne etapy - od fascynacji przez obrzydzenie do ( stan obecny ) akceptacji spraw takimi, jakimi są. A raczej siebie. Miewałam okresy zauroczenia dziewczętami i pytanie o orientację, czy to może przez to coś nie tak. Przechodziłam kryzys tożsamości i osobowości, uwierzcie mi, piekło. Podniecali mnie aktorzy, muzycy, silni mężczyźni z odległego świata mediów. Nigdy facet z krwi i kości, realny, taki niemal z sąsiedztwa. Marzyłam o romantycznym związku z romantycznym seksem w tle ( istnieje coś takiego jak romantyczny seks?! chyba tylko w teorii? :wink: )
Przy tej całej karuzeli emocji nigdy nie zdobyłam się na jakikolwiek kontakt cielesny z kimkolwiek. Podkreślam: JAKIKOLWIEK.
Ha! Andy Warhol powiedział: 'Sex is more exciting on the screen and between the pages than between the sheets.'

Mnie też sceny łóżkowe w kinie czy w wyobraźni zawsze wydawały się ekscytujące - myślę, że "romantyczny seks", to ten niezrealizowany. Nie ma w tym chyba nic dziwnego, że kobieta aseksualna ma fantazje erotyczne, jeżeli opierają się one na dobrej literaturze i romantycznej wyobraźni. ;)

Mnie się zdarzyło spotykać i z muzykiem, i z poetą, więc próbowałam te swoje romantyczne fantazje zrealizować... Niestety jestem typem Gray-A, co oznacza posiadanie szczątkowego libido, które kusi, żeby spróbować. A potem pozostaje totalne rozczarowanie.

No i tutaj mój kolejny ulubiony cytat, tym razem z Lorda Chesterfielda:
'Sex: the pleasure is momentary, the position ridiculous, and the expense damnable.'

W każdym razie żadna strata Valhallo ;)
Awatar użytkownika
Art
mASełko
Posty: 106
Rejestracja: 23 lut 2011, 14:37

Re: Demiseksualni - prośba o dyskusję

Post autor: Art »

Ivy, Valhallo, Migel :wink:

Muszę Wam przyznać, że mam bardzo podobne doświadczenia ...jak i przemyślenia - co jeszcze bardziej mnie intryguje, zważywszy na naszą odmienną płeć :roll:
Również z czasem zauważyłem, że mam w głowie pewną blokadę...niewytłumaczalną w racjonalny sposób. Dochodzę do pewnego momentu i umysł nakazuje mi bezceremonialnie powiedzieć "STOP" :!: :roll:

Początkowo jako młody chłopak miałem niezwykle naiwne podejście do miłości i seksu - tzn nie dopuszczałem do siebie myśli o rozdziale w/w ... wyobraznia/umysł podpowiadały mi, że to musi iść w parze...gdyż inaczej traci to cały swój urok i sens [?].
Z wiekiem, zwłaszcza pod wpływem takiej a nie innej literatury pięknej [zwłaszcza XIX-wiecznej], moja postawa "utwardziła" się w tej kwestii na tyle, że uznałem, iż tak po prostu myślą wszyscy dookoła mnie :wink:

To jak bardzo się myliłem pokazało mi samo życie, ale z biegiem lat niewiele się u mnie pod tym kątem zmieniło, jakkolwiek podejmowałem różne próby by jakoś się "przełamać" :roll: I to nie był najlepszy pomysł muszę przyznać, ale mądry Polak po szkodzie :roll:
Cóż, nadal zdarza mi się śnic czy też fantazjować o romantycznych uniesieniach [zwłaszcza z kimś na kim mi zależy i z kim czuje więz emocjonalną], ale nie realizuję tego w akcie bezpośrednim. Co więcej, nie dążę wcale do tego - a nawet wprost unikam jak ognia sytuacji, gdzie taka możliwość mogłaby się pojawić :lol:
Zagadkowe dla mnie, że z reguły nie realizuję też samego stanu podniecenia, wystarczy mi tylko wyobraznia...co dla wielu mężczyzn jest przecież absolutnie niemożliwe :P

Na dziś mam niezwykle zbliżone podejście do Valhalli, czyli akceptacji "tych" spraw takimi jakimi są. Czy jest to rezygnacja ? Nie do końca...nazwał bym to etapem "wyciszenia" i wcale nie wykluczam, że ponownie przerodzi się to w kolejne próby zmian w przyszłości. Ale przyrzekłem sobie samemu i zdania nie zmienię - NIC NA SIŁĘ :roll:

Zauważyłem, że powierzchownie w niektórych tematach możemy polemizować, czasami nawet zagalopować się w naszych sądach i stwierdzeniach, które wynikają chyba tylko z niedopowiedzeń czy mylnej, ale przecież nie celowo, interpretacji słów 2 osoby. A wystarczy przecież, że będziemy pamiętać o dwóch rzeczach :

1. Zazwyczaj trudno nam w kilku zdaniach właściwie przekazać w słowach nasze intencje i tym sposobem przelać na ekrany monitorów "siebie samych", zwłaszcza że temat naszego aseksualizmu jest dla nas bardzo trudny i związany w wieloma zmartwieniami/przemyśleniami z przeszłości, tak więc co dopiero mówić o pewności, iż reszta czytelników właściwie nas odbierze :roll:
Zwłaszcza, że z reguły jesteśmy na różnych etapach życia/wiedzy/doswiadczeń/usposobienia. :roll:

2. Nigdy nie wiemy co tak naprawdę czuje i myśli druga strona - dlatego tak cenne są Wasze posty z dnia dzisiejszego, które pozwalają zauważyć niezwykłe podobieństwa naszych postaw/zachowań oraz odczuć/stanów emocjonalnych i umysłowych. :roll:

Naprawdę obu Wam bardzo dziękuję za włączenie się do dyskusji - zaczynam delikatnie podejrzewać, że wśród nas jest wielu Gray Asów i tak jak wszyscy się bardzo po ludzku różnimy, tak jednocześnie jesteśmy bardzo podobni. :|

I absolutnie nie powinniśmy szukać na siłę różnic a wprost przeciwnie - odnaleźć podobieństwa, bo dzięki nim jesteśmy silniejsi o wiedzę, że nie jesteśmy z naszym aseksualizmem sami :wink:
Ostatnio zmieniony 16 mar 2015, 22:10 przez Art, łącznie zmieniany 3 razy.
Inexplicable
Awatar użytkownika
Anusia Borzobohata
łASuch
Posty: 165
Rejestracja: 9 mar 2015, 21:46

Re: Demiseksualni - prośba o dyskusję

Post autor: Anusia Borzobohata »

Ja mam chyba trochę podobnie do Valhalli. Spotykając się z mężczyzną, z którym łączy mnie choćby minimalna emocjonalna więź, a który przy tym jest wg mnie urodziwy (kwestia gustu rzecz jasna), potrafię się nim zachwycać jako cudem natury ;) cieszę się że ktoś taki żyje, oddycha, porusza się, zachwycam się jego ciałem i mam ochotę go dotknąć, przytulić, pogłaskać... szczególnie lubię przeczesywać palcami włosy ;) Problem pojawia się, gdy tenże osobnik, rozochocony moimi poczynaniami zaczyna przechodzić do "konkretów". Ja mówię wówczas zdecydowane i brutalne STOP, a on popada w dezorientację, no bo przecież jak dotąd byłam taka "chętna".
Dla typowych "S"ów chyba jestem przekleństwem, szczególnie że jak mówią to co robię, robię bardzo zmysłowo i uwodzicielsko ( tymczasem bycie zmysłową wcale nie jest moim celem, ja się tylko zachwycam pięknem natury) a potem tak rozochoconych porzucam bez cienia litości ;)

Myślę że po prostu potrzebuję, aby rozwój uczucia szedł w parze z postępem na gruncie seksualnym i nie chcę być poganiana. A inna sprawa, że nie lubię gdy ochotę na zwykłe przyjacielskie przytulenie utożsamia się z ochotą na seks.
Awatar użytkownika
Art
mASełko
Posty: 106
Rejestracja: 23 lut 2011, 14:37

Re: Demiseksualni - prośba o dyskusję

Post autor: Art »

Anusia Borzobohata pisze:cieszę się że ktoś taki żyje, oddycha, porusza się, zachwycam się jego ciałem i mam ochotę go dotknąć, przytulić, pogłaskać... szczególnie lubię przeczesywać palcami włosy ;)
Anusia, to ja mam identycznie jeśli Cię to pocieszy w jakiś sposób :wink: Z tą tylko różnicą, że gdy widzę w oczach/zachowaniu partnerki ze pora na coś więcej, nie potrafię przełamać oporów i wykonać następny krok :roll:

Zdarzało mi się sporadycznie tego dokonać w ciągu całego życia...i jak już pisałem wcześniej, było to "na siłe" i podświadomie wbrew sobie :?
Cóż, przeważała na równi chęć "podołaniu zadania" oraz sprawienia przyjemności 2 stronie [na zasadzie "niech Ci będzie" skoro nalegasz :oops:] ... :roll:

Efekty były nawet i zadowalające, ale nie miałem nigdy ochoty na "powtórkę", co było dla partnerki tym bardziej dziwne.
A może powinienem był otwarcie od samego początku przyznawać się do mojego podejścia [wtedy jeszcze nie wiedziałem albo nawet wypierałem swój "niepełny aseksualizm"] ?
Z drugiej strony chęć "przełamania się" była niemal na poziomie determinacji z tym związanej :?

Ehhh :roll:
Inexplicable
Awatar użytkownika
Valhalla
łASuch
Posty: 164
Rejestracja: 25 wrz 2013, 19:04
Lokalizacja: Piła

Re: Demiseksualni - prośba o dyskusję

Post autor: Valhalla »

Może tym, co najbardziej nas pociąga jest czystość? Dopóki "obiekt" miłości/ przyjaźni/ fascynacji mieści się w ramach ideału, tkwimy w zachwycie i uniesieniu. Dopuszczamy te formy bliskości, które kojarzą nam się romantycznie. Snujemy marzenia o cudownym połączeniu dusz i może nawet w pewnym sensie ciał, aż nadchodzi dzień, kiedy brutalna proza życia odziera nasz ideał z tej brylantowej otoczki. Ponieważ nasz ideał bezpardonowo domaga się od nas "brudnych" rzeczy. Tym samym niszczy nasze czyste wyobrażenia i pragnienia. Bańka mydlana pryska...
Jak napisałam wcześniej, gdzieś tam od czasu od czasu jakaś struna we mnie drga. Ale chciałabym o niej zapomnieć, ponieważ seks ogólnie kojarzy mi się z fałszem, grą, walką o dominację, powierzchownością. Chciałabym mieć takie poczucie bezpieczeństwa i ulgi, będąc w związku, nad którym nie będą wisiały jak chmura gradowa dzikie żądze i próżne namiętności. Piękno, czystość ducha i harmonia, spokój, takie błogie przeświadczenie, że wiem, czego mogę się po tym człowieku spodziewać ... :)
Z uniesień pozostało mi uniesienie brwi, ze wzruszeń - wzruszenie ramion.
Awatar użytkownika
Art
mASełko
Posty: 106
Rejestracja: 23 lut 2011, 14:37

Re: Demiseksualni - prośba o dyskusję

Post autor: Art »

Valhalla pisze: Może tym, co najbardziej nas pociąga jest czystość?
Dopuszczamy te formy bliskości, które kojarzą nam się romantycznie. Snujemy marzenia o cudownym połączeniu dusz i może nawet w pewnym sensie ciał, aż nadchodzi dzień, kiedy brutalna proza życia odziera nasz ideał z tej brylantowej otoczki. Ponieważ nasz ideał bezpardonowo domaga się od nas "brudnych" rzeczy. Tym samym niszczy nasze czyste wyobrażenia i pragnienia. Bańka mydlana pryska...
A wiesz, że możesz mieć w tym wiele racji ? :roll:

Kilka lat temu wypowiadała się w tym temacie obszernie Bella oraz Keri, którzy twierdzili [a ja czytając ich w myślach całkowicie się z nimi zgadzałem] mniej więcej coś takiego "

"Skoro Demi skupia uwage na poznaniu i glebszych relacja to podryw erotyczny na poczatku znajomości moze uznac i wrecz uznaje (w moim wypadku) jako cos zlego - to jest obrona bo nie tego sie chce :roll: " - Keri

oraz

"konkretniejszy problem to kiedy Demi pragnie (co byłoby zrozumiałe i logiczne), żeby ta druga osoba zakochała się w ten sam sposób - to znaczy dzięki emocjom, a nie przez wygląd. To jest dopiero ciężki orzech do zgryzienia. Warto pamiętać, że ta druga osoba nie musi wcale się określać jako demiseksualna. Najprawdopodobniej będzie uważała się za "normalną", czyli seksualną osobę, tyle że nieco lepszą i głębiej myślącą od innych lub za aseksualną." - Bella

Zauważyłem, że odrzuca mnie w niewypowiedziany, być może nawet podswiadomy sposób zainteresowanie moim ciałem [czy też ogólnie moją tzw. powierzchownnością np. ładnym/wyróżniającym się ubiorem czy też zachowaniem np. gdy tańczę/biegam itp.] jako obiektem typowo seksualnym :roll:
I nie ma znaczenia kim jest tzn. jak wygląda osoba zwracająca na mnie uwagę i czy tylko komplementuje bezwiednie [np. zerknięcia, uśmiechy, "oczka"] czy robi to w pełni świadomie [np. zagaduje, stara się dotknąć, przebywać w moim bliskim pobliżu] - po prostu na starcie mnie to razi i nie czuję się z tym komfortowo :?

Tak jakbym oczekiwał, że zostanę dostrzeżony i doceniony od samego początku za jakieś, jak to w pewnym sensie nazwałaś "czystsze cechy człowieka"...za mój charakter, być może za usposobienie, za...co wydaje się absurdalne, ale muszę to powiedzieć...za myśli - romantyczne i niewinne :!: ...może nawet nazwijmy to już tak górnolotnie jak to tylko możliwe czyli "za duszę" ? :!: :shock:

Tylko się mogę domyślać, jak teraz kiwają głową z politowaniem niektórzy czytający :? I niestety, chyba macie racje :? Bo to nie tylko niemożliwe, ale i niesamowicie naiwne :?

I jakkolwiek te "brudne" instynkty tolerujemy u innych, tak u siebie je odrzucamy, nie myślimy o nich, wypieramy je najmocniej jak to możliwe...a gdy momentami nami zaczynają rządzić, to nienawidzimy tych chwil i mamy do siebie pretensje, że niemal im ulegliśmy :shock:

To bardzo pokręcone :?

Wiele bym oddał, zęby nie mieć tych wszystkich zmartwien/zahamowań...żeby być jak inni ludzie dookoła :roll: Również czuję wewnętrznie, że mnie z czegoś niewymownie "okradziono", ze nie żyję tak naprawdę...tak "do samego końca", że coś dobrego mnie omija :?
I mogę sobie tłumaczyć, ze to tylko ułamek rzeczywistości, wmawiać sobie codziennie, ze wcale tak naprawdę nie jest mi to potrzebne do szczęścia...i tak nic to nie daje - biegiem lat smutek wcale się nie pomniejsza...a czasami wręcz przeciwnie :?

I frustrujące, że nic nie mogę na to poradzić :roll:
Ostatnio zmieniony 17 mar 2015, 23:58 przez Art, łącznie zmieniany 1 raz.
Inexplicable
Awatar użytkownika
Anusia Borzobohata
łASuch
Posty: 165
Rejestracja: 9 mar 2015, 21:46

Re: Demiseksualni - prośba o dyskusję

Post autor: Anusia Borzobohata »

Art pisze:

Tak jakbym oczekiwał, że zostanę dostrzeżony i doceniony od samego początku za jakieś, jak to w pewnym sensie nazwałaś "czystsze cechy człowieka"...za mój charakter, być może za usposobienie, za...co wydaje się absurdalne, ale muszę to powiedzieć...za myśli - romantyczne i niewinne :!: ...może nawet nazwijmy to już tak górnolotnie jak to tylko możliwe czyli "za duszę" ? :!: :shock:

Tylko się mogę domyślać, jak teraz kiwają głową z politowaniem niektórzy czytający :?
Nie kiwnęłam z politowaniem tylko się uśmiechnęłam, że tak ładnie to zostało ujęte. Chyba też bym czegoś takiego chciała, choć tak sobie myślę, że moim przypadku nie jest to chyba chęć znalezienia partnera, a raczej opiekuńczego rodzica, którego brakowało mi w dzieciństwie.
Awatar użytkownika
wyrwana_z_kontekstu
mASakra
Posty: 2033
Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42

Re: Demiseksualni - prośba o dyskusję

Post autor: wyrwana_z_kontekstu »

Anusia Borzobohata pisze: Chyba też bym czegoś takiego chciała, choć tak sobie myślę, że moim przypadku nie jest to chyba chęć znalezienia partnera, a raczej opiekuńczego rodzica, którego brakowało mi w dzieciństwie.
Wstyd się przyznać, mam tak samo. :roll:
Tyle że ja nawet nie posiadam złudzeń, że ktoś mógłby mnie dostrzec dzięki mojej wspaniałej osobowości. Wygląd też nie wchodzi w grę. Dlatego jestem forever alone.
Nie wiem, po co się tu uzewnętrzniam, popadając w coraz większą żenadę.
Awatar użytkownika
Art
mASełko
Posty: 106
Rejestracja: 23 lut 2011, 14:37

Re: Demiseksualni - prośba o dyskusję

Post autor: Art »

wyrwana_z_kontekstu pisze:
Anusia Borzobohata pisze: Chyba też bym czegoś takiego chciała, choć tak sobie myślę, że moim przypadku nie jest to chyba chęć znalezienia partnera, a raczej opiekuńczego rodzica, którego brakowało mi w dzieciństwie.
Wstyd się przyznać, mam tak samo. :roll:
Tyle że ja nawet nie posiadam złudzeń, że ktoś mógłby mnie dostrzec dzięki mojej wspaniałej osobowości. Wygląd też nie wchodzi w grę. Dlatego jestem forever alone.
Nie wiem, po co się tu uzewnętrzniam, popadając w coraz większą żenadę.
Wyrwana...wcale nie "zenada" :roll:

Po to jest to forum, żeby mówić o naszych uczuciach - tez się tego bałem długi czas, ale to żaden wstyd :wink:

Co do dostrzegania - no cóż, jest to trochę takie zamknięte koło, w które sami się wpędzamy :roll: Ale staram się przekonać siebie od jakiegoś czasu, że trzeba pozwolić innym mnie poznać...ze jeszcze nie jest za pozno :roll: I ze nigdy nie mówi się nigdy :wink:
Nie każdy robi coś "interesownie"...i ostatnimi czasy przekonuje się o tym niemal codziennie - także dzięki naszemu forum :wink:

A co rodziców, to potwierdzam, że to może mieć z tym związek - czyżby odnaleziony został jakiś wspólny mianownik psychologiczny :?: :?
Doprecyzowując - w moim przypadku przeważa chęć zaopiekowania się partnerką, połaczona z ogromnym pragnieniem bycia dla niej oparciem w każdej sytuacji, kimś na kim mogłaby zawsze polegac i się nie zawieść itp. :roll:
Przypuszczam, że wynika to z jakiejś dziwnej potrzeby ustanowienia przeciwwagi do postawy mojego ojca, który nigdy taki nie był wobec rodziny, jakkolwiek się starał [nieudolnie] :?
Jednoczesnie czuję taki wewnętrzny strach, że mogę temu nie podołać gdy juz przyjdzie co do czego - cholernie to dziwaczne :?
Inexplicable
evika
mASełko
Posty: 123
Rejestracja: 18 sty 2013, 21:10
Lokalizacja: Dolny śląsk

Re: Demiseksualni - prośba o dyskusję

Post autor: evika »

Spotykając się z mężczyzną, z którym łączy mnie choćby minimalna emocjonalna więź, a który przy tym jest wg mnie urodziwy (kwestia gustu rzecz jasna), potrafię się nim zachwycać jako cudem natury ;) cieszę się że ktoś taki żyje, oddycha, porusza się, zachwycam się jego ciałem i mam ochotę go dotknąć, przytulić...Problem pojawia się, gdy tenże osobnik, rozochocony moimi poczynaniami zaczyna przechodzić do "konkretów". Ja mówię wówczas zdecydowane i brutalne STOP, a on popada w dezorientację, no bo przecież jak dotąd byłam taka "chętna".
Mam tak samo, tylko ja takie"konkrety" często traktuję jako zdradę,jakby mi ktoś normalnie w gębę przyłożył i czar wówczas pryska.
Doprecyzowując - w moim przypadku przeważa chęć zaopiekowania się partnerką, połaczona z ogromnym pragnieniem bycia dla niej oparciem w każdej sytuacji, kimś na kim mogłaby zawsze polegac i się nie zawieść itp. :roll:
Art "kupuję"Cię :wink: A tak na marginesie myślałam że większość kobiet nawet s poszukuje właśnie faceta tzw. opiekuna i seks nie ma dla nich takiego znaczenia jak dla mężczyzny,a tu po Twoich wypowiedziach okazuje się że jednak ma...przedziwne te baby :wink:

Mam pytanie które mnie nurtuje, jak to jest z "terminowością" uczucia u demi( miłość aż po grobową deskę czy szybko przyszło , szybko się wypala)
Awatar użytkownika
Art
mASełko
Posty: 106
Rejestracja: 23 lut 2011, 14:37

Re: Demiseksualni - prośba o dyskusję

Post autor: Art »

evika pisze: Art "kupuję"Cię :wink:
Pamiętaj, że to tylko słowa... :roll:

Wszyscy wiemy jak łatwo coś deklarować, zwłaszcza anonimowo, a jak trudno to zrealizować później w czynach :? Poza tym wyraźnie też napisałem, że :

"Jednoczesnie czuję taki wewnętrzny strach, że mogę temu nie podołać gdy juz przyjdzie co do czego - cholernie to dziwaczne :?"
evika pisze: A tak na marginesie myślałam że większość kobiet nawet s poszukuje właśnie faceta tzw. opiekuna i seks nie ma dla nich takiego znaczenia jak dla mężczyzny,a tu po Twoich wypowiedziach okazuje się że jednak ma...przedziwne te baby :wink: )
Nie wiemy tak naprawdę tak do końca, co 2 strona myśli czuje - a może chodziło właśnie o tę chęć "połaczenia ciał i dusz" jak pisała Vala :?:
Ale z drugiej strony jestem już "duży" i wiem, że ludzmi kierują często najprostsze instynkty i żądze - oczywiście nie ma w tym nic złego, ale też nie ma co na siłę doszukiwać się głębszych znaczeń, tam gdzie ich raczej nie ma szans znaleźć :roll:
evika pisze: Mam pytanie które mnie nurtuje, jak to jest z "terminowością" uczucia u demi( miłość aż po grobową deskę czy szybko przyszło , szybko się wypala)
U mnie po "odrzuceniu" uczucie gaśnie błyskawicznie [i to zarówno wtedy, gdy to ja jestem odtrącany, czy też wtedy, kiedy to ja uznaje, że to uczucie przyniesie w przyszłości tylko ból i cierpienie którejkolwiek ze stron i sam uciekam :? ].

Ale pozostaje ogromny sentyment, tak jakbym pozostawił każdej z moich "miłości" cząstkę siebie :roll: Ale co dziwne, nie czuję wcale, że mnie "ubywa"...może jedynie, że jestem coraz bardziej "rozciągnięty"...jeśli rozumiecie co chcę przez to powiedzieć :roll:

A nawet komuś ostatnio zażartowałem [ale mysląc serio w taki sposób], że mam serce 20-latka...bo "nieużywane" :roll:
Jednak coraz bardziej podejrzewam, że może wcale nie jestem zdolny do takiego uczucia "aż do końca"...do jak to powiedziałaś "grobowej deski" :?

Obym jednak się mylił :?
Inexplicable
ODPOWIEDZ