Własna książka? A co! :D
Własna książka? A co! :D
Dobra... kiedyś dawno temu prowadziłam pbf'a w świecie World of Darkness i bardzo polubiłam jednego ze swoim NPCów - wampira imieniem Vincent. Choć ostatnimi czasy na nudę narzekać nie mogę, to jednak luka w sercu robi się bardziej doskwierająca, więc aby temu przeciwdziałać postanowiłam zacząć spisywać jego historię - bo czemu nie
Stylu nie mam zbyt dobrego, ani lekkiego, ale może znalazłaby się osoba, która zechciałaby pobawić się w mojego krytyka i posłużyła mi radą?
Stylu nie mam zbyt dobrego, ani lekkiego, ale może znalazłaby się osoba, która zechciałaby pobawić się w mojego krytyka i posłużyła mi radą?
Wszystko jest trucizną,
decyduje tylko dawka.
decyduje tylko dawka.
Re: Własna książka? A co! :D
Jupi! Dzięki, dzięki! Mam nadzieję, że nie pożałujesz xD
Proszę jednak mimo wszystko o szczere opinie xD
Proszę jednak mimo wszystko o szczere opinie xD
Wszystko jest trucizną,
decyduje tylko dawka.
decyduje tylko dawka.
Re: Własna książka? A co! :D
Ok przesłałam wam zatem na PW to co stworzyłam
Mam wrażenie, że sam początek powinnam troszkę przeredagować, ale... brakuje mi pomysłu
Mam wrażenie, że sam początek powinnam troszkę przeredagować, ale... brakuje mi pomysłu
Wszystko jest trucizną,
decyduje tylko dawka.
decyduje tylko dawka.
Re: Własna książka? A co! :D
Też chętnie przeczytam
- Czy to ten moment, kiedy całe moje życie przesuwa mi się przed oczami?
NIE, TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
NIE, TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
Re: Własna książka? A co! :D
Dobra decyzja Polecam książkę HebiJudytaDragon pisze:Też chcę to przeczytać!
- Czy to ten moment, kiedy całe moje życie przesuwa mi się przed oczami?
NIE, TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
NIE, TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
Re: Własna książka? A co! :D
Jejku jak miło Ale lepiej nie pisz tak, bo nie wiadomo co będą oczekiwać xDLayla pisze:Dobra decyzja Polecam książkę Hebi
Wszystko jest trucizną,
decyduje tylko dawka.
decyduje tylko dawka.
Re: Własna książka? A co! :D
Pisanie bywa trudne. Co jakiś czas trafiam na punkt, z którego nie wiem jak wybrnąć - choć wiem co za stronę czy dwie będzie. W ten sposób po początku, który chętnym wysyłałam przeskoczyłam 10 lat wprzód. Ale i tu pojawił się dylemat. Koła kolejki wiozącej mnie do pracy stukające melodię, przy której zwykle piszę zagrały nieco inaczej dziś. Z nowej inspiracji napisałam więc inne kompletnie opowiadanie - z Vincentem nie związane. Jest krótkie i pisane za równo z innej perspektywy, jak i w nieco innym stylu. Parę jednak osób zapewniało mnie o chęci czytania dalszej mojej twórczości, więc pozwolę sobie tutaj je zamieścić.
Pragnę zaznaczyć, że historia nie ma na celu obrażenia czyichkolwiek uczuć religijnych, czy cokolwiek takiego.
Miłej lektury
Łzy spadających gwiazd
Bóg nie tworzył wszechświata własnymi rękami. Nim Ojciec zechciał, by powstało cokolwiek innego stały się anioły. Narzędzia napełnione Jego mocą i posłuszne Jego woli. To one za Jego rozkazem oddzieliły światło od mroku, stworzyły niebo i ziemię, i zapełniły je wszelkim stworzeniem. A ja byłem jednym z nich.
Każdy z nas miał własne zadanie, nadane z woli Ojca, któremu był posłuszny. Moim było obserwować. Jednym okiem widziałem to co jest teraz, drugie wpatrywało się w to co nadejdzie. I tak to trwało. Nastali ludzie i za wolą Pana pokochałem ich, jak i wszyscy bracia moi. Ojciec nakazał nam jednak nigdy nie ukazywać się człowiekowi, tylko opiekować się nim tak jak każdym stworzeniem. Chociaż ich kochałem, nie poświęcałem im więc więcej uwagi niż innemu stworzeniu. Eony mijały, aż do dnia, gdy w dniach przyszłych ujrzałem coś co zdarzyć się nigdy nie miało. Ujrzałem anioły, prowadzone przez Niosącego Światło, które zstępując na ziemię ukazały się człowiekowi. Zszokowany obrazem przed mym okiem odwróciłem i drugie spojrzenie, by się temu uważniej przyjrzeć. I tak popełniłem swój pierwszy grzech.
Anioły otworzyły dotychczas zamknięte oczy ludzi na świat dookoła nich. Nauczyły ich patrzeć, rozumieć i tworzyć. Po raz pierwszy ujrzałem radość ukochanego stworzenia i tak po raz pierwszy sam poznałem co to radość. Spojrzałem dalej w czas, który nie nastał i ujrzałem boski świt. Zadrżałem z przerażenia gdy oko Pana padło na bluźnierstwo popełnione przez sługi Jego. I stała się kolejna rzecz niepojęta. Zbuntowane anioły sprzeciwiły się woli Jego. Z miłości, którą On sam im nakazał nie chcieli zgodzić się zamknąć ponownie oczu ludzi, mimo jego rozkazu. I tak ujrzałem jak nastał czas buntu. Czas wojny.
Ziemia stała się jałową pustynią, na której anielski brat stawał przeciw bratu. Potem grzech drugiego syna ludzi splamił tych, którzy człowieka dotąd chronili. I tak do przelanej krwi człowieczej dołączyła krew anielska. I po raz pierwszy wśród tych, którzy są od zawsze zatańczyła śmierć. Pod wodzą swych wybawicieli ludzie rozwijali swój talent, ale nie wielbili dłużej tych, którzy walczyli o ich wolność. Patrząc na te obrazy me serce wypełniał na raz bezbrzeżny smutek, jak i niepojęta radość. Ludzka zdrada i obojętność, choć jeszcze się nie wydarzyły, bolały i raniły. Jednak widok małych cudów, które swymi nieporadnymi dłońmi ludzie tworzyli, był mi tak piękny, tak miły. Aż w końcu ujrzałem koniec wojny. Niepokorni zostali obdarci z darów, które otrzymali od Pana na początku czasu. Ich samych zaś strącono do zimnej pustki Otchłani. Miejsca zapomnienia, które samo nie istnieje, a to co zostanie weń uwięzione zostaje stracone, choć nie ginie. Spojrzałem jeszcze dalej, dalej niż kiedykolwiek, poprzez złoty czas panowania człowieka, aż na koniec czasu. Zatrwożyłem się na widok tego co ujrzałem i nie chciałem już dłużej patrzeć na to co nadejdzie.
Spojrzenie obu mych oczu wróciło do tego co jest teraz. Ujrzałem Lucyfera wyciągającego z ufnością dłoń do pierwszego człowieka, by otworzyć mu oczy. Krzyknąłem, a mój głos użyty po raz pierwszy od początku czasu zatoczył się po całym stworzonym świecie, wśród wszystkich gwiazd jak grom. I tak popełniłem swój grzech drugi, gdy to co miało pozostać milczące milczeć przestało. Wtedy też rozłożyłem skrzydła moje uplecione z materii gwieździstego nieba. I ruszyłem by zatrzymać to, czego zatrzymać się nie da. I wtedy pojąłem, że tak popełniłem grzech kolejny, najgorszy. I stałem się przeklęty.
Jedynym ratunkiem mogło być zdążyć przed nieuniknionym. Ocalić to, czego ocalić się już nie dało. Z moich oczu płynęły łzy spadających gwiazd, gdy Ojciec zauważywszy ruch tego, który na wieczność miał być nieruchomy poruszył się sam. I wtedy ujrzał nasz bunt. I wtedy zaczęła się wojna.
Odarty ze swej mocy nie widzę już ni tego co nadejdzie, ni tego co jest teraz. Moje ślepe oczy wpatrzone są w pustkę Otchłani, a umysł krąży wokół tego co ujrzałem wtedy. Czekam na dzień, który wiem, że nadejdzie. Dzień, w którym legion upadłych aniołów uwolni się ze swego więzienia. I znów w pełni potęgi stąpać będziemy po ziemi, którą stworzyliśmy. Ale nikomu tego nie zdradzam. Wiem o tym sam jeden i drżę o dusze śmiertelnych, którzy nas spotkają. Moich braci, jak i mnie samego plugawi szaleństwo tego miejsca, które miejscem nie jest. Nie jesteśmy już aniołami. Jesteśmy demonami.
Pragnę zaznaczyć, że historia nie ma na celu obrażenia czyichkolwiek uczuć religijnych, czy cokolwiek takiego.
Miłej lektury
Łzy spadających gwiazd
Bóg nie tworzył wszechświata własnymi rękami. Nim Ojciec zechciał, by powstało cokolwiek innego stały się anioły. Narzędzia napełnione Jego mocą i posłuszne Jego woli. To one za Jego rozkazem oddzieliły światło od mroku, stworzyły niebo i ziemię, i zapełniły je wszelkim stworzeniem. A ja byłem jednym z nich.
Każdy z nas miał własne zadanie, nadane z woli Ojca, któremu był posłuszny. Moim było obserwować. Jednym okiem widziałem to co jest teraz, drugie wpatrywało się w to co nadejdzie. I tak to trwało. Nastali ludzie i za wolą Pana pokochałem ich, jak i wszyscy bracia moi. Ojciec nakazał nam jednak nigdy nie ukazywać się człowiekowi, tylko opiekować się nim tak jak każdym stworzeniem. Chociaż ich kochałem, nie poświęcałem im więc więcej uwagi niż innemu stworzeniu. Eony mijały, aż do dnia, gdy w dniach przyszłych ujrzałem coś co zdarzyć się nigdy nie miało. Ujrzałem anioły, prowadzone przez Niosącego Światło, które zstępując na ziemię ukazały się człowiekowi. Zszokowany obrazem przed mym okiem odwróciłem i drugie spojrzenie, by się temu uważniej przyjrzeć. I tak popełniłem swój pierwszy grzech.
Anioły otworzyły dotychczas zamknięte oczy ludzi na świat dookoła nich. Nauczyły ich patrzeć, rozumieć i tworzyć. Po raz pierwszy ujrzałem radość ukochanego stworzenia i tak po raz pierwszy sam poznałem co to radość. Spojrzałem dalej w czas, który nie nastał i ujrzałem boski świt. Zadrżałem z przerażenia gdy oko Pana padło na bluźnierstwo popełnione przez sługi Jego. I stała się kolejna rzecz niepojęta. Zbuntowane anioły sprzeciwiły się woli Jego. Z miłości, którą On sam im nakazał nie chcieli zgodzić się zamknąć ponownie oczu ludzi, mimo jego rozkazu. I tak ujrzałem jak nastał czas buntu. Czas wojny.
Ziemia stała się jałową pustynią, na której anielski brat stawał przeciw bratu. Potem grzech drugiego syna ludzi splamił tych, którzy człowieka dotąd chronili. I tak do przelanej krwi człowieczej dołączyła krew anielska. I po raz pierwszy wśród tych, którzy są od zawsze zatańczyła śmierć. Pod wodzą swych wybawicieli ludzie rozwijali swój talent, ale nie wielbili dłużej tych, którzy walczyli o ich wolność. Patrząc na te obrazy me serce wypełniał na raz bezbrzeżny smutek, jak i niepojęta radość. Ludzka zdrada i obojętność, choć jeszcze się nie wydarzyły, bolały i raniły. Jednak widok małych cudów, które swymi nieporadnymi dłońmi ludzie tworzyli, był mi tak piękny, tak miły. Aż w końcu ujrzałem koniec wojny. Niepokorni zostali obdarci z darów, które otrzymali od Pana na początku czasu. Ich samych zaś strącono do zimnej pustki Otchłani. Miejsca zapomnienia, które samo nie istnieje, a to co zostanie weń uwięzione zostaje stracone, choć nie ginie. Spojrzałem jeszcze dalej, dalej niż kiedykolwiek, poprzez złoty czas panowania człowieka, aż na koniec czasu. Zatrwożyłem się na widok tego co ujrzałem i nie chciałem już dłużej patrzeć na to co nadejdzie.
Spojrzenie obu mych oczu wróciło do tego co jest teraz. Ujrzałem Lucyfera wyciągającego z ufnością dłoń do pierwszego człowieka, by otworzyć mu oczy. Krzyknąłem, a mój głos użyty po raz pierwszy od początku czasu zatoczył się po całym stworzonym świecie, wśród wszystkich gwiazd jak grom. I tak popełniłem swój grzech drugi, gdy to co miało pozostać milczące milczeć przestało. Wtedy też rozłożyłem skrzydła moje uplecione z materii gwieździstego nieba. I ruszyłem by zatrzymać to, czego zatrzymać się nie da. I wtedy pojąłem, że tak popełniłem grzech kolejny, najgorszy. I stałem się przeklęty.
Jedynym ratunkiem mogło być zdążyć przed nieuniknionym. Ocalić to, czego ocalić się już nie dało. Z moich oczu płynęły łzy spadających gwiazd, gdy Ojciec zauważywszy ruch tego, który na wieczność miał być nieruchomy poruszył się sam. I wtedy ujrzał nasz bunt. I wtedy zaczęła się wojna.
Odarty ze swej mocy nie widzę już ni tego co nadejdzie, ni tego co jest teraz. Moje ślepe oczy wpatrzone są w pustkę Otchłani, a umysł krąży wokół tego co ujrzałem wtedy. Czekam na dzień, który wiem, że nadejdzie. Dzień, w którym legion upadłych aniołów uwolni się ze swego więzienia. I znów w pełni potęgi stąpać będziemy po ziemi, którą stworzyliśmy. Ale nikomu tego nie zdradzam. Wiem o tym sam jeden i drżę o dusze śmiertelnych, którzy nas spotkają. Moich braci, jak i mnie samego plugawi szaleństwo tego miejsca, które miejscem nie jest. Nie jesteśmy już aniołami. Jesteśmy demonami.
Wszystko jest trucizną,
decyduje tylko dawka.
decyduje tylko dawka.
Re: Własna książka? A co! :D
Ja się zabieram za własną, ale nie wiem, na ile mi wyjdzie ...
Andro - Gyne
2 in 1
2 in 1
- Słomiany Zapał
- ASter
- Posty: 621
- Rejestracja: 2 lis 2015, 16:31
Re: Własna książka? A co! :D
Osobiście lubię pisać - to relaksujące hobby. Życzę wenyEmiMaja pisze:Ja się zabieram za własną, ale nie wiem, na ile mi wyjdzie ...