Nie jestem hepi, bo...
Re: Nie jestem hepi, bo...
.
Ostatnio zmieniony 12 paź 2018, 16:34 przez Issander, łącznie zmieniany 1 raz.
- chochol
- pASsé
- Posty: 1965
- Rejestracja: 15 wrz 2011, 10:22
- Lokalizacja: 49º06’17’’N 22º39’02’’E / 50º02’01’’N 22º00’17’’E
Re: Nie jestem hepi, bo...
Nie przesadzaj z alko, chociaż czasami można .Libra pisze:Utnijmy temat, jestem w czasie rekonwalescencji.
"Serce czyste i otwarte, w dobrą zmienia trefną kartę"
"chochoł = feminoasozołza"
"chochoł = feminoasozołza"
Re: Nie jestem hepi, bo...
Mogło tak być, tylko nie rozumiem. Miał niespelnione potrzeby, a nawet nie powiedzial o nich swojej kobiecie. Moze znalezli by rozwiazanie, az mi smutno jak czytam takie historie.Odwieczna prawda: łatwiej jest uzyskać przebaczenie, niż pozwolenie. Podejrzewam, że gdyby chłopak Libry od razu zaproponował taką sytuację wprost, raczej nie dostałby zgody. Oczywiście nie uważam, że to go usprawiedliwia, ale tłumaczy.
Re: Nie jestem hepi, bo...
Jedno mnie martwi i śmieszy... zawsze gdy się gdzieś wybieraliśmy to nocowaliśmy w hostelach lub gospodarstwach agroturystycznych- bo tanio. A z nimi to w niekiepskich hotelach się ustawiał Wiem o 2, z jedną kilkurazowo było.
Kiedyś mu wspomniałam, że ma pozwolenie, ale właśnie tak, żebym ja się nie dowiedziała, bo mnie będzie bolało Widać skorzystał, jedynie kiepsko się maskował, bo już dłuższy czas nieświadomie cynk mi dawał, a ja składałam te puzzelki. No i wyskładałam..
Kiedyś mu wspomniałam, że ma pozwolenie, ale właśnie tak, żebym ja się nie dowiedziała, bo mnie będzie bolało Widać skorzystał, jedynie kiepsko się maskował, bo już dłuższy czas nieświadomie cynk mi dawał, a ja składałam te puzzelki. No i wyskładałam..
Re: Nie jestem hepi, bo...
Drugi raz w ciągu roku zdarzyło się tak, że jakaś pani ze mną flirtuje, a potem się okazuje, że znudziła się swoim małżeństwem i szuka przygody. Takie moje szczęście - jak mi się kobieta spodoba, to albo mężatka, albo lesbijka.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Re: Nie jestem hepi, bo...
też mam podobnie Viljar, jeśli ktoś mi wpadnie w oko, to osoba która nieosiągalna jest dla mnie. w stowarzyszeniu w którym jestem, jest chłopak, nawet przystojny i wygląda na typ grzecznego chłopca, miły cichy spokojny, ale miał narzeczoną, ożenił się, teraz jest po rozwodzie- małżeństwo pół roku trwało, także teoretycznie byłby już w zasięgu, bo wolny, ale z drugiej strony ten szybki rozwód mnie przeraża, zazwyczaj pierwsze miesiące to faza "miesiąca miodowego", to co musi się stać, żeby od razu to się rozwaliło.
inny jego minus to religijność- śpiewa w scholi, jest lektorem, działa w jakiejś katolickiej organizacji. a ja religijnego faceta nie chcę.
w pracy też mam przystojnego faceta, ale pracuje gdzie indziej tzn ja w administracji a on jako psycholog, z tymże nie znam go, tylko z widzenia, też typ grzecznego, spokojnego chłopca(taki się wydaje) i wygląd mi pasuje. pomijając fakt, że nie znam go prywatnie i charakter mógłby mi jednak przy bliższym poznaniu nie pasować, bo co można wiedzieć na tak lichej podstawie, i nie wiadomo czy jest wolny, to też jest religijny, działa w oazie i takie sprawy.
inna sprawa, jak Viljar to robisz, że poznajesz ładne lesbijki? tzn takie, które mogą Ci się spodobać. Ja też chciałabym poznać lesbijkę, bo jednak chciałabym coś zmienić w życiu, przeżyć jakąś przygodę i spróbować z kobietą, bo mnie to ciekawi, chodzi mi o przygodę, zabawę, bez zobowiązań, za obopólną zgodą. ale na tym polu też nie mam szczęścia, znam jedną ale nie jest atrakcyjna, w dodatku też religijna. raz umówiłam się z forum w necie, ale spotkanie nie było udane, potem też z forum, spotkanie było udane, ale tylko dla mnie, bo mi już nie odpisała tamta dziewczyna, napisałam do niej potem ze trzy razy bez rezultatu i dałam spokój. z wyglądu to też nie była ładna, ale chociaż dobrze się mi gadało z nią, i na tym zakończyłam szukanie w necie, bo odzew na forum jest mierny, jest tam mały ruch i do spotkań w realu nie dochodzi zbytnio. napisałam jeszcze do paru użytkowniczek, czterech czy pięciu, nie dostałam odpowiedzi nawet, nic. może jakieś spotkania są, ale trzeba by ciągle to śledzić, zabiegać, to może jedno na kilka miesięcy by doszło łaskawie do skutku, ale nie chce mi się spędzać czasu na wielu forach i wszędzie się produkować, aby tylko kogoś poznać za wszelką cenę. więc sobie odpuściłam to.
byłam też na sylwestra w klubie dla lgbt, impra udana, ale ładnych kobiet tam nie było, żadna mi się nie podobała. niestety większość wyglądała jak ucieleśnienie tego stereotypu: chłopczyca, z nadwagą, no a mnie, jeśli już, to podobają się kobiece kobiety.
i to też nie każda. niestety, mało kto jest w stanie mi się spodobać. nie mówiąc już o zakochaniu, wątpię, żebym była zdolna do tego, jak dotąd zakochana byłam tylko raz, w koledze z liceum, a obecnie mam 30-kę.
inny jego minus to religijność- śpiewa w scholi, jest lektorem, działa w jakiejś katolickiej organizacji. a ja religijnego faceta nie chcę.
w pracy też mam przystojnego faceta, ale pracuje gdzie indziej tzn ja w administracji a on jako psycholog, z tymże nie znam go, tylko z widzenia, też typ grzecznego, spokojnego chłopca(taki się wydaje) i wygląd mi pasuje. pomijając fakt, że nie znam go prywatnie i charakter mógłby mi jednak przy bliższym poznaniu nie pasować, bo co można wiedzieć na tak lichej podstawie, i nie wiadomo czy jest wolny, to też jest religijny, działa w oazie i takie sprawy.
inna sprawa, jak Viljar to robisz, że poznajesz ładne lesbijki? tzn takie, które mogą Ci się spodobać. Ja też chciałabym poznać lesbijkę, bo jednak chciałabym coś zmienić w życiu, przeżyć jakąś przygodę i spróbować z kobietą, bo mnie to ciekawi, chodzi mi o przygodę, zabawę, bez zobowiązań, za obopólną zgodą. ale na tym polu też nie mam szczęścia, znam jedną ale nie jest atrakcyjna, w dodatku też religijna. raz umówiłam się z forum w necie, ale spotkanie nie było udane, potem też z forum, spotkanie było udane, ale tylko dla mnie, bo mi już nie odpisała tamta dziewczyna, napisałam do niej potem ze trzy razy bez rezultatu i dałam spokój. z wyglądu to też nie była ładna, ale chociaż dobrze się mi gadało z nią, i na tym zakończyłam szukanie w necie, bo odzew na forum jest mierny, jest tam mały ruch i do spotkań w realu nie dochodzi zbytnio. napisałam jeszcze do paru użytkowniczek, czterech czy pięciu, nie dostałam odpowiedzi nawet, nic. może jakieś spotkania są, ale trzeba by ciągle to śledzić, zabiegać, to może jedno na kilka miesięcy by doszło łaskawie do skutku, ale nie chce mi się spędzać czasu na wielu forach i wszędzie się produkować, aby tylko kogoś poznać za wszelką cenę. więc sobie odpuściłam to.
byłam też na sylwestra w klubie dla lgbt, impra udana, ale ładnych kobiet tam nie było, żadna mi się nie podobała. niestety większość wyglądała jak ucieleśnienie tego stereotypu: chłopczyca, z nadwagą, no a mnie, jeśli już, to podobają się kobiece kobiety.
i to też nie każda. niestety, mało kto jest w stanie mi się spodobać. nie mówiąc już o zakochaniu, wątpię, żebym była zdolna do tego, jak dotąd zakochana byłam tylko raz, w koledze z liceum, a obecnie mam 30-kę.
Re: Nie jestem hepi, bo...
panna_x, no popatrz, a mówią, że biseksualizm podwaja szansę na randkę w sobotnią noc
MBTI: ISTJ
Enneagram: 4w5
Enneagram: 4w5
Re: Nie jestem hepi, bo...
W takim razie troche trudno o pretensje. Dziwna sytuacjaKiedyś mu wspomniałam, że ma pozwolenie, ale właśnie tak, żebym ja się nie dowiedziała, bo mnie będzie bolało Widać skorzystał
- wyrwana_z_kontekstu
- mASakra
- Posty: 2033
- Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42
Re: Nie jestem hepi, bo...
Szczęście to kwestia wyboru. Sam takie kobiety wyszukujesz, a potem jeszcze masz do nich pretensje.Viljar pisze:Drugi raz w ciągu roku zdarzyło się tak, że jakaś pani ze mną flirtuje, a potem się okazuje, że znudziła się swoim małżeństwem i szuka przygody. Takie moje szczęście - jak mi się kobieta spodoba, to albo mężatka, albo lesbijka.
Nie hepi, bo nawet gdy się podobam komuś ze wzajemnością, czuję, że jest dla mnie ZBYT ładny i w związku z tym pogrążam się w kompleksach jeszcze bardziej i znajduję powody, dla ktorych ktoś taki mógłby wybrać mnie (wyposzczony, wady charakteru, manipulacja).
- Słomiany Zapał
- ASter
- Posty: 621
- Rejestracja: 2 lis 2015, 16:31
Re: Nie jestem hepi, bo...
Nie jestem hepi, bo... ostatnio dzieje się za dużo smutnych rzeczy.
Nie daj się wpędzać w kompleksy. Przykre doświadczenia tak człowieka tłamszą, lecz z tego dołu możemy się wyciągnąć tylko sami Ta uroda to trudna sprawa - znam na własnej skórze - kiedy się człowiek nasłucha to ma takie momenty zwątpienia. Przypomniał mi się taki cytat: "Wszystko sprowadza się do tego, żeby stanąć prosto, spojrzeć ludziom prosto w oczy, błysnąć zabójczym uśmiechem i powiedzieć: "(...) Jestem boska" (Joanne Harris). Jesteśmy boscy wyrwana, nie daj się! Lubię myśleć pozytywnie, czasami to pomaga i to w różnych sprawach.wyrwana_z_kontekstu pisze:Nie hepi, bo nawet gdy się podobam komuś ze wzajemnością, czuję, że jest dla mnie ZBYT ładny i w związku z tym pogrążam się w kompleksach jeszcze bardziej
- wyrwana_z_kontekstu
- mASakra
- Posty: 2033
- Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42
Re: Nie jestem hepi, bo...
Słomiany Zapał, dzięki za zrozumienie. Właśnie, lata niepowodzeń i przykre słowa, które utrwalają się w pamięci,nie pozwalają poczuć się dość ładnym.
Re: Nie jestem hepi, bo...
Wegetatywnej niewiele doświadczyłam, ale jako osoba dosyć znerwicowana znam ten ból Trzymam kciuki żeby się jednak nie powtarzało.Biała pisze:Miałam kolejny napad nerwicy wegetatywnej. Kolejna noc zarwana na koncie i świadomość, że to może się powtarzać w przyszłości.
Re: Nie jestem hepi, bo...
Po raz kolejny proszę - idź leczyć swoje kompleksy i nieudane życie na kimś innym. Następnym razem miły już nie będę.wyrwana_z_kontekstu pisze:Szczęście to kwestia wyboru. Sam takie kobiety wyszukujesz, a potem jeszcze masz do nich pretensje.Viljar pisze:Drugi raz w ciągu roku zdarzyło się tak, że jakaś pani ze mną flirtuje, a potem się okazuje, że znudziła się swoim małżeństwem i szuka przygody. Takie moje szczęście - jak mi się kobieta spodoba, to albo mężatka, albo lesbijka.
Nie hepi, bo nawet gdy się podobam komuś ze wzajemnością, czuję, że jest dla mnie ZBYT ładny i w związku z tym pogrążam się w kompleksach jeszcze bardziej i znajduję powody, dla ktorych ktoś taki mógłby wybrać mnie (wyposzczony, wady charakteru, manipulacja).
A zanim napiszesz kolejną głupotę, to przeczytaj jeszcze raz uważnie, co napisałem. Czy wspomniałem, że sam sobie takie wyszukuję?
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
- wyrwana_z_kontekstu
- mASakra
- Posty: 2033
- Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42
Re: Nie jestem hepi, bo...
To jest forum publiczne, nie prywatny blog, i jeśli sobie nie życzysz wypowiedzi na temat swoich postów, nie pisz ich.
Wybierasz takie kobiety, bo sam napisałeś, że ci się podobają.
Wybierasz takie kobiety, bo sam napisałeś, że ci się podobają.
Re: Nie jestem hepi, bo...
Ja rozumiem Viljara, na to, kto nam się podoba, nie mamy świadomego wpływu, po prostu albo ktoś wpada w oko, jest w naszym typie i przyciąga nas, albo nie. Co można na to poradzić?
wczoraj był u mnie w pracy emerytowany pan od bhp, coś tam miał załatwić, no i przy okazji zajrzał do nas. oczywiście jak zwykle był wylewny i serdeczny z tekstami : " jak tam nasza Magdalenka? jak zdrowie?" albo co jestem taka smutna. nie byłam smutna, tyle ze wcześniej jak przychodził i zaczynał gadkę, to chętnie ją podejmowałam, uśmiechałam się i było wesoło, fajnie. a tym razem nie gadałam bo nie miałam chęci, na pytanie o zdrowie odparłam zdawkowo, że może być, nie uśmiechałam się. na szczęście miałam robotę to miałam pretekst, zajęłam się swoimi obowiązkami, nie będę go zabawiać konwersacją, niech gada z informatykiem, swoim pupilkiem. Nie zaprosił mnie na imprezę, bo jest "w zamkniętym kręgu", a nagle udaje wielce zażyłość i zainteresowanie mną.
wczoraj był u mnie w pracy emerytowany pan od bhp, coś tam miał załatwić, no i przy okazji zajrzał do nas. oczywiście jak zwykle był wylewny i serdeczny z tekstami : " jak tam nasza Magdalenka? jak zdrowie?" albo co jestem taka smutna. nie byłam smutna, tyle ze wcześniej jak przychodził i zaczynał gadkę, to chętnie ją podejmowałam, uśmiechałam się i było wesoło, fajnie. a tym razem nie gadałam bo nie miałam chęci, na pytanie o zdrowie odparłam zdawkowo, że może być, nie uśmiechałam się. na szczęście miałam robotę to miałam pretekst, zajęłam się swoimi obowiązkami, nie będę go zabawiać konwersacją, niech gada z informatykiem, swoim pupilkiem. Nie zaprosił mnie na imprezę, bo jest "w zamkniętym kręgu", a nagle udaje wielce zażyłość i zainteresowanie mną.