Nie jestem hepi, bo...
Re: Nie jestem hepi, bo...
No i nie jestem hepi, bo w łóżku czuję się jak na wyzwaniu, bo mam w tym znikome ślady przyjemności. A robię to, bo mam dziewczynę i chcę jej dać to na co zasługuje Chociaż wiem, że raczej mi się to nie odmieni, to nie przestanę próbować, bo chcę jej dać szczęście, nawet kosztem mojego samopoczucia Ona mnie kocha i mówi, że nie musimy tego robić skoro nie lubię, ale wiecie... ten taki smutny grymas na buzi wszystko tłumaczy
"Think about how stupid the average person is, then realize that half of 'em are stupider than that." ~ George Carlin
Re: Nie jestem hepi, bo...
Życzę Ci jak najlepiej, ale miałem kilka lat temu taką samą sytuację. Zmuszałem się do zbliżeń dla niej i z czasem coraz bardziej się dystansowałem i czułem się źle w tej relacji. W końcu się rozstaliśmy, długo uważałem, że trzeba się dla ukochanej osoby poświęcać, ale w pewnych sytuacjach nie warto działać wbrew sobie. Chyba jedyne co mogę radzić, to być ze sobą szczerym i z ukochaną osobą. Ona może z czasem wyczuć, że zmuszasz się, wtedy zaczną się problemy.mAteuSE pisze:No i nie jestem hepi, bo w łóżku czuję się jak na wyzwaniu, bo mam w tym znikome ślady przyjemności. A robię to, bo mam dziewczynę i chcę jej dać to na co zasługuje Chociaż wiem, że raczej mi się to nie odmieni, to nie przestanę próbować, bo chcę jej dać szczęście, nawet kosztem mojego samopoczucia Ona mnie kocha i mówi, że nie musimy tego robić skoro nie lubię, ale wiecie... ten taki smutny grymas na buzi wszystko tłumaczy
Rzekł Jezus: "Bądźcie tymi, którzy przechodzą mimo!"
Ewangelia Tomasza 42
"Dla radowania się i bólu człowiek urodził się na ziemi. Jeśli to rozumiemy dobrze, bezpiecznie przez ten świat idziemy."
William Blake
Ewangelia Tomasza 42
"Dla radowania się i bólu człowiek urodził się na ziemi. Jeśli to rozumiemy dobrze, bezpiecznie przez ten świat idziemy."
William Blake
Re: Nie jestem hepi, bo...
moje smutki są banalniejsze:
-byłam w Wielki Piątek po pracy w Katowicach, chciałam iść na film do mediateki, odprężyć się po pracy i obejrzeć coś fajnego bo mam całą listę filmów do zobaczenia, a tu nieczynne ( w necie na ich stronie nic nie było, że będzie krócej otwarta), więc znów mi się nie udało, straciłam tylko czas
-wybrałam się do mediateki w tamtym tygodniu, tym razem była czynna, ale co z tego, dowiedziałam się, że zmienił się regulamin i karta którą kiedyś tj. w tamtym roku wyrobiłam jest nieaktualna, więc muszę zapłacić za obejrzenie filmu albo za wyrobienie nowej karty. Kiedy wyrabiałam tę poprzednią, rzekomo miała być na zawsze( wg słów obsługującej pani). Jakbym wiedziała, że straci ważność, to bym więcej z niej korzystała w tamtym roku, a tak wydałam na nią parę złotych i tylko parę razy ( 6 czy 7) byłam w mediatece, potem dostałam pracę, i już nie chciało mi się jeździć- bo po 6 godzin siedzę w pracy i jeszcze jechać specjalnie do Kato, komunikacją miejską, żeby siedzieć i obejrzeć film to niezbyt, a w weekendy niestety mediateka nieczynna. Teraz wróciła mi chęć na filmy, więc myślałam, że to nadrobię, a tu kapa. No i nowej karty nie będę wyrabiać, bo znów zapłacę, a potem niech coś mi wypadnie, nie będę jeździła, i tylko na marne to pójdzie. Poza tym wyrobię, a za rok znów będzie nieaktualna. Jestem zła na nich za to oszustwo, czy wprowadzenie mnie w błąd, doją kasę jak się da z człowieka. Karta może nie jest droga, 10 złotych, ale nie mam zamiaru ich co roku sponsorować. Mogli powiedzieć, że jest tylko na rok, że się ją odnawia albo coś. Dodatkowo pani prowadząca mediatekę mi się podoba, w moim typie, więc kiedy jeździłam na filmy miałam też dodatkową prywatną przyjemność.
A teraz nic z tego, nie będzie ani filmów, ani tej pani. Nie będę już tam jeździła, bo nie chcę znów płacić za kartę, a każdy pojedynczy jednorazowy seans bez karty też jest płatny. Jeden seans kosztuje złotówkę, ale nie jestem w stanie przewidzieć, ile filmów chciałabym i byłabym w stanie zobaczyć. Jeśli miałabym być tam tylko parę razy jak w tamtym roku to karta za dychę mi się nie zwróci, a znów gdyby wyszło tych filmów więcej, to płacenie za pojedyncze seanse wyszłoby dużo drożej. A ja nie mogę tego przewidzieć, czy będę miała czas, ochotę jeździć. Więc karty nie wyrabiam i zrezygnowałam z tej instytucji.
- w tv też fajnych filmów nie oglądam, bo jeśli idą takie, co bym chciała, to w porze dla mnie nie do przyjęcia, przedwczoraj dracula coppoli o 22 a trwa do za dwadzieścia pierwsza, a ja wstałam o szóstej rano do pracy, to powodzenia żebym dała radę wysiedzieć, a nie chcę oglądać częściowo, nie znoszę tego, albo coś się ogląda, albo nie, więc jak wiem, że nie dam rady całości to rezygnuję. Tak samo ostatnio były dwa filmy w czwartek, kill bill i obława, każdy bym chętnie zobaczyła, a każdy też późno się zaczynał. W niedzielę, dziś, jeździec bez głowy o północy, w przyszłym tygodniu dziewiąte wrota. Wszystko późno, a w porze kiedy ja mogę coś oglądać, to tylko głupie programy rozrywkowe po ósmej, oni tańczą, gotują, śpiewają itd. Oglądam więc seriale, ale nie codziennie, jak tam mi akurat pasuje, jeśli już to sitcomy. Kiedyś oglądałam też kryminalne, ale nie mam już kanału 13 ulica bo nie ma go już w pakiecie upc. Czemu zniknął, nie wiem. Super, po co mi ten operator, jak i tak nie mam tego co bym chciała, zamiast tego mam np.10 kanałów o sporcie na ch*j mi potrzebnych. Tak samo nie mam już kanału ID też kryminalnego, bo był na próbę, a teraz go już nie ma.
-Pogoda fatalna, wyszłabym na spacer, bo lubię spacery, akurat mam wolne, a tu leje, jak siedzę w robocie, to wtedy były kwietniowe rekordy ciepła.
-W zeszłym miesiącu widziałam dwa razy moją dawną licealną miłość, oczywiście w przelocie
-byłam w Wielki Piątek po pracy w Katowicach, chciałam iść na film do mediateki, odprężyć się po pracy i obejrzeć coś fajnego bo mam całą listę filmów do zobaczenia, a tu nieczynne ( w necie na ich stronie nic nie było, że będzie krócej otwarta), więc znów mi się nie udało, straciłam tylko czas
-wybrałam się do mediateki w tamtym tygodniu, tym razem była czynna, ale co z tego, dowiedziałam się, że zmienił się regulamin i karta którą kiedyś tj. w tamtym roku wyrobiłam jest nieaktualna, więc muszę zapłacić za obejrzenie filmu albo za wyrobienie nowej karty. Kiedy wyrabiałam tę poprzednią, rzekomo miała być na zawsze( wg słów obsługującej pani). Jakbym wiedziała, że straci ważność, to bym więcej z niej korzystała w tamtym roku, a tak wydałam na nią parę złotych i tylko parę razy ( 6 czy 7) byłam w mediatece, potem dostałam pracę, i już nie chciało mi się jeździć- bo po 6 godzin siedzę w pracy i jeszcze jechać specjalnie do Kato, komunikacją miejską, żeby siedzieć i obejrzeć film to niezbyt, a w weekendy niestety mediateka nieczynna. Teraz wróciła mi chęć na filmy, więc myślałam, że to nadrobię, a tu kapa. No i nowej karty nie będę wyrabiać, bo znów zapłacę, a potem niech coś mi wypadnie, nie będę jeździła, i tylko na marne to pójdzie. Poza tym wyrobię, a za rok znów będzie nieaktualna. Jestem zła na nich za to oszustwo, czy wprowadzenie mnie w błąd, doją kasę jak się da z człowieka. Karta może nie jest droga, 10 złotych, ale nie mam zamiaru ich co roku sponsorować. Mogli powiedzieć, że jest tylko na rok, że się ją odnawia albo coś. Dodatkowo pani prowadząca mediatekę mi się podoba, w moim typie, więc kiedy jeździłam na filmy miałam też dodatkową prywatną przyjemność.
A teraz nic z tego, nie będzie ani filmów, ani tej pani. Nie będę już tam jeździła, bo nie chcę znów płacić za kartę, a każdy pojedynczy jednorazowy seans bez karty też jest płatny. Jeden seans kosztuje złotówkę, ale nie jestem w stanie przewidzieć, ile filmów chciałabym i byłabym w stanie zobaczyć. Jeśli miałabym być tam tylko parę razy jak w tamtym roku to karta za dychę mi się nie zwróci, a znów gdyby wyszło tych filmów więcej, to płacenie za pojedyncze seanse wyszłoby dużo drożej. A ja nie mogę tego przewidzieć, czy będę miała czas, ochotę jeździć. Więc karty nie wyrabiam i zrezygnowałam z tej instytucji.
- w tv też fajnych filmów nie oglądam, bo jeśli idą takie, co bym chciała, to w porze dla mnie nie do przyjęcia, przedwczoraj dracula coppoli o 22 a trwa do za dwadzieścia pierwsza, a ja wstałam o szóstej rano do pracy, to powodzenia żebym dała radę wysiedzieć, a nie chcę oglądać częściowo, nie znoszę tego, albo coś się ogląda, albo nie, więc jak wiem, że nie dam rady całości to rezygnuję. Tak samo ostatnio były dwa filmy w czwartek, kill bill i obława, każdy bym chętnie zobaczyła, a każdy też późno się zaczynał. W niedzielę, dziś, jeździec bez głowy o północy, w przyszłym tygodniu dziewiąte wrota. Wszystko późno, a w porze kiedy ja mogę coś oglądać, to tylko głupie programy rozrywkowe po ósmej, oni tańczą, gotują, śpiewają itd. Oglądam więc seriale, ale nie codziennie, jak tam mi akurat pasuje, jeśli już to sitcomy. Kiedyś oglądałam też kryminalne, ale nie mam już kanału 13 ulica bo nie ma go już w pakiecie upc. Czemu zniknął, nie wiem. Super, po co mi ten operator, jak i tak nie mam tego co bym chciała, zamiast tego mam np.10 kanałów o sporcie na ch*j mi potrzebnych. Tak samo nie mam już kanału ID też kryminalnego, bo był na próbę, a teraz go już nie ma.
-Pogoda fatalna, wyszłabym na spacer, bo lubię spacery, akurat mam wolne, a tu leje, jak siedzę w robocie, to wtedy były kwietniowe rekordy ciepła.
-W zeszłym miesiącu widziałam dwa razy moją dawną licealną miłość, oczywiście w przelocie
Re: Nie jestem hepi, bo...
A internetu nie masz? Filmy można też obejrzeć online przecieżpanna_x pisze: - w tv też fajnych filmów nie oglądam, bo jeśli idą takie, co bym chciała, to w porze dla mnie nie do przyjęcia, przedwczoraj dracula coppoli o 22 a trwa do za dwadzieścia pierwsza, a ja wstałam o szóstej rano do pracy, to powodzenia żebym dała radę wysiedzieć, a nie chcę oglądać częściowo, nie znoszę tego, albo coś się ogląda, albo nie, więc jak wiem, że nie dam rady całości to rezygnuję. Tak samo ostatnio były dwa filmy w czwartek, kill bill i obława, każdy bym chętnie zobaczyła, a każdy też późno się zaczynał. W niedzielę, dziś, jeździec bez głowy o północy, w przyszłym tygodniu dziewiąte wrota. Wszystko późno, a w porze kiedy ja mogę coś oglądać, to tylko głupie programy rozrywkowe po ósmej, oni tańczą, gotują, śpiewają itd. Oglądam więc seriale, ale nie codziennie, jak tam mi akurat pasuje, jeśli już to sitcomy. Kiedyś oglądałam też kryminalne, ale nie mam już kanału 13 ulica bo nie ma go już w pakiecie upc. Czemu zniknął, nie wiem. Super, po co mi ten operator, jak i tak nie mam tego co bym chciała, zamiast tego mam np.10 kanałów o sporcie na ch*j mi potrzebnych. Tak samo nie mam już kanału ID też kryminalnego, bo był na próbę, a teraz go już nie ma.
- Czy to ten moment, kiedy całe moje życie przesuwa mi się przed oczami?
NIE, TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
NIE, TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
Re: Nie jestem hepi, bo...
@panna_x, jak czytałem twoj wpis, to tylko jedna myśl kołatała mi się po głowie - staropanieństwo nadciąga
PS
Tak jak mówi Layla, jest wiele stron np. cda.pl, kinoman.tv, "chomik" itp., podłączasz duzy telewizor do kompa i masz czyste szaleństwo serialowo-filmowe
PS
Tak jak mówi Layla, jest wiele stron np. cda.pl, kinoman.tv, "chomik" itp., podłączasz duzy telewizor do kompa i masz czyste szaleństwo serialowo-filmowe
Ostatnio zmieniony 11 kwie 2016, 14:08 przez morowy, łącznie zmieniany 1 raz.
"Gdy moderator/-ka banuje użytkownika bez ostrzeżenia, a jedyny argument to argument siły - w tym samym czasie gdzieś na świecie umiera jedna tancerka brzucha albo panda w ciąży." - prawo internetu
- Keri
- łASkawca
- Posty: 1656
- Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
- Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )
Re: Nie jestem hepi, bo...
W padłem w depresję z powodu jednej użytkowniczki a także specyficznego forum na enneagramie Użytkowniczka mnie dobiła tym, że rozmowa przeniesiona na czacie FB się mało kleiła. Zresztą mnie obwiniała o filozoficzne rozmowy a sama mi marudziła na temat związków, kompleksów itd. I kto kogo dołował? Wiem, że mogę być trudny w rozmowie i ciężki jak wejdą na jakieś moje tematy Ale staram się luźnie podchodzić. Sam zacząłem trzymać się jakieś tematu to stwierdziła że "kończ kończ".. ehh..
Zacząłem myśleć potem nad sobą czy to coś ze mną jest bardziej ten teges...
Zacząłem myśleć potem nad sobą czy to coś ze mną jest bardziej ten teges...
Re: Nie jestem hepi, bo...
Dobrze wiedzieć, już się bałem, że mam jedyny taki przypadek na całym świecie Powiem tak, lubię się z nią przytulać i całować. Z czasem zaczyna mi być nawet gorąco i zaczynam trochę bardziej się do niej przymilać Wtedy jakby jaki czarodziej rzucił na mnie czar i nawet mam śladowe ilości podniecenia gdy patrzę na jej ciało! No... ale na tym się kończy, bo sam seks jest dla mnie bardziej wymogiem niż przyjemnościąHeremis87 pisze:
Życzę Ci jak najlepiej, ale miałem kilka lat temu taką samą sytuację. Zmuszałem się do zbliżeń dla niej i z czasem coraz bardziej się dystansowałem i czułem się źle w tej relacji. W końcu się rozstaliśmy, długo uważałem, że trzeba się dla ukochanej osoby poświęcać, ale w pewnych sytuacjach nie warto działać wbrew sobie. Chyba jedyne co mogę radzić, to być ze sobą szczerym i z ukochaną osobą. Ona może z czasem wyczuć, że zmuszasz się, wtedy zaczną się problemy.
"Think about how stupid the average person is, then realize that half of 'em are stupider than that." ~ George Carlin
- Słomiany Zapał
- ASter
- Posty: 621
- Rejestracja: 2 lis 2015, 16:31
Re: Nie jestem hepi, bo...
Przypomniał mi się taki tekst ze skeczu kabaretu Hrabi(co prawda tutaj o co innego chodzi, ale dotyka to tej samej czynności):mAteuSE pisze:No... ale na tym się kończy, bo sam seks jest dla mnie bardziej wymogiem niż przyjemnością
- Cześć, chcę ciążę.
- Proszę bardzo, ja się nie wtrącam.
Nie wtrącaj się Oczywiście, żartuję, żebyś się czasem nie obraził.
Jak chcesz być z nieasem to niestety nie ominiesz tego tematu. To będzie wracać za każdym razem i coraz mocniej wwiercać się w waszą relację. Musicie to razem z partnerką ogarnąć. Inaczej się nie da. Albo się dogadacie albo nie. Oczywiście, życzę powodzenia.
Nie jestem hepi, bo... mam za sobą rozmowę, w której pojawił się temat aseksualizmu. Dotknęło mnie to, iż pominięto zupełnie moje spojrzenie na tę sprawę. Nie przyjęto w ogóle do wiadomości, że nie interesują mnie związki, a już szczególnie z kimś, kto nie jest asem. Co prawda ta osoba wypowiadała się kulturalnie, nawet mi współczuła (hehe), ale ostatecznie wyszło na to, że mam przyjąć w seksie rolę... podobną do tej, o której piszę powyżej, czyli nie wtrącać się. Rozłożyć się jak naleśnik i dawaj! Ludziom się wydaje, że skoro nie mamy takich potrzeb to można nas wyobracać na wszystkie strony, bo nam jest to obojętne. To takie moje zderzenie z rzeczywistością
Re: Nie jestem hepi, bo...
Ostatnio odkryłem, że czasami czuję lęki, ciągłe napięcie i ogromny smutek bez specjalnego powodu. Kiedy wyrzucę ją (moją dziewczynę) z planu dnia, to tak jakby było lepiej. Jest jedno, ale Mieliśmy z 3 próby rozstania. Wracaliśmy do siebie. Ciężko mi i jej było bez siebie. Ehh... nie pamiętam też jak wyglądało moje życie przed nią. Na pewno nie miewałem takich stanów lękowych Nie wiem też jak to wyglądało z atrakcją seksualną. Chyba odczuwałem ją, ale czy na pewno i w prawidłowy sposób, to nie jestem pewien, bo nie pamiętam Byłem u seksuologa, poleciła mi yogę i zainkasowała 100 zł xD Jestem okropnie zagubiony w tym wszystkim, co potęguje fakt, że wszyscy wokół są ze sobą szczęśliwi, a ja nawet sam ze sobą nie jestem szczęśliwy...
"Think about how stupid the average person is, then realize that half of 'em are stupider than that." ~ George Carlin
- Keri
- łASkawca
- Posty: 1656
- Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
- Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )
Re: Nie jestem hepi, bo...
A może dlatego że za bardzo się do niej "przywiązałeś" i uzależniłeś. Widzisz to jest to co mnie odrzuca od związków. Przypisujemy "wagę" do kogoś, że jest naszym jedynym szczęście co jest błędnym i fałszywym myśleniem.mAteuSE pisze:Ostatnio odkryłem, że czasami czuję lęki, ciągłe napięcie i ogromny smutek bez specjalnego powodu. Kiedy wyrzucę ją (moją dziewczynę) z planu dnia, to tak jakby było lepiej. Jest jedno, ale Mieliśmy z 3 próby rozstania. Wracaliśmy do siebie. Ciężko mi i jej było bez siebie. Ehh... nie pamiętam też jak wyglądało moje życie przed nią. Na pewno nie miewałem takich stanów lękowych Nie wiem też jak to wyglądało z atrakcją seksualną. Chyba odczuwałem ją, ale czy na pewno i w prawidłowy sposób, to nie jestem pewien, bo nie pamiętam Byłem u seksuologa, poleciła mi yogę i zainkasowała 100 zł xD Jestem okropnie zagubiony w tym wszystkim, co potęguje fakt, że wszyscy wokół są ze sobą szczęśliwi, a ja nawet sam ze sobą nie jestem szczęśliwy...
Bo to właśnie MYŚLENIE sprawia, że albo jesteś szczęśliwy albo nie. Nigdy osoba lub przedmiot tylko twój osobisty stan, podejście, spojrzenie, pragnienie. To TY tworzysz szczęście z niczego przypisując mu WAGĘ, wartość. Dziewczyna jest twoim szczęściem bo TY tak chcesz a NIE dlatego, że NIM JEST na prawdę.
- Słomiany Zapał
- ASter
- Posty: 621
- Rejestracja: 2 lis 2015, 16:31
Re: Nie jestem hepi, bo...
Tak sobie myślę... może masz wyparcie? Nie można mieć doła bez powodu. Zastanawiałeś się nad tym, co powoduje u ciebie taki stan?mAteuSE pisze:Ostatnio odkryłem, że czasami czuję lęki, ciągłe napięcie i ogromny smutek bez specjalnego powodu.
Nie pomaga ci znaleźć źródła problemu? A ta yoga to na co? Ma cię wyciszyć? A może połamać?mAteuSE pisze: Byłem u seksuologa, poleciła mi yogę i zainkasowała 100 zł xD
To bardzo dobre spostrzeżenie. Często tak jest w związkach, że ludzie są ze sobą dla wygody, a nie dlatego, że faktycznie tworzą dobrany duet.Keri pisze:A może dlatego że za bardzo się do niej "przywiązałeś" i uzależniłeś.
Raczej realizacja naszych potrzeb tworzy szczęście. Samo myślenie, pragnienia, podejście do sprawy nie daje zbyt wiele. Tworzy jedynie obraz, który chcemy urzeczywistnić. To, że ktoś chce, aby ktoś, coś był/o jego szczęściem nie uczyni z tego żadnego pozytywu. Może wręcz odwrócić sytuację i doprowadzić do złego samopoczucia - lęku, smutku. Takie zamknięte koło. Chcę, ale nie mogę urzeczywistnić. Brak spełnienia.Keri pisze:Bo to właśnie MYŚLENIE sprawia, że albo jesteś szczęśliwy albo nie. Nigdy osoba lub przedmiot tylko twój osobisty stan, podejście, spojrzenie, pragnienie. To TY tworzysz szczęście z niczego przypisując mu WAGĘ, wartość. Dziewczyna jest twoim szczęściem bo TY tak chcesz a NIE dlatego, że NIM JEST na prawdę.
Nie jestem hepi, bo... praca w weekend I chyba nie trzeba więcej tłumaczyć.
Re: Nie jestem hepi, bo...
To jakis słaby ten lekarz. Lekarz naciagacz xdByłem u seksuologa, poleciła mi yogę i zainkasowała 100 zł xD
Ze soba wam trudno, osobno tez nie dobrze. Tu trzeba jakiejs konkretnej decyzji bo sie zameczycie
- Keri
- łASkawca
- Posty: 1656
- Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
- Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )
Re: Nie jestem hepi, bo...
I jedno i drugie, że tak powiem Ale to właśnie myślenie jest podstawą i nastawieniem by realizować coś w formie działania. Zresztą chyba przyznasz rację, że to czasami obraz nakładany na daną rzecz sprawia, że jesteśmy szczęśliwi? Jest wiele rzeczy, i tylko parę z nich nas cieszy a innych nie, bo to właśnie myślenie, że one dają nam szczęście jest tym co sprawia, ze z ich posiadania jesteśmy szczęśliwi.Słomiany Zapał pisze:Raczej realizacja naszych potrzeb tworzy szczęście. Samo myślenie, pragnienia, podejście do sprawy nie daje zbyt wiele. Tworzy jedynie obraz, który chcemy urzeczywistnić. To, że ktoś chce, aby ktoś, coś był/o jego szczęściem nie uczyni z tego żadnego pozytywu. Może wręcz odwrócić sytuację i doprowadzić do złego samopoczucia - lęku, smutku. Takie zamknięte koło. Chcę, ale nie mogę urzeczywistnić. Brak spełnienia.Keri pisze:Bo to właśnie MYŚLENIE sprawia, że albo jesteś szczęśliwy albo nie. Nigdy osoba lub przedmiot tylko twój osobisty stan, podejście, spojrzenie, pragnienie. To TY tworzysz szczęście z niczego przypisując mu WAGĘ, wartość. Dziewczyna jest twoim szczęściem bo TY tak chcesz a NIE dlatego, że NIM JEST na prawdę.
Nie jestem hepi, bo... praca w weekend I chyba nie trzeba więcej tłumaczyć.
Ja jestem mało hapyy bo do grupki doszło 2 facetów a Ci prawią tylko o jednym :C Czuję się dziwnie. Udawanie, że te tematy mnie interesują jest męczące
- Słomiany Zapał
- ASter
- Posty: 621
- Rejestracja: 2 lis 2015, 16:31
Re: Nie jestem hepi, bo...
Tak, tak zgadzam się ponownie z Tobą. Myślenie tworzy czasami taki obraz - iluzję - która właśnie zachęca do podjęcia działań i wtedy dochodzi do próby realizacji potrzeb. Niestety zanim człowiek się spostrzeże, że stara się nie o to, co rzeczywiste, ale o własny wymysł, własne marzenie, ideał, straci ogromnie dużo czasu na pielęgnowanie własnych tworów wyobraźni. To potem bardzo boli, kiedy uświadomi sobie, jak bardzo się pomylił. O ile sobie to uświadomi. Najczęściej jest tak, że wysuwa się oskarżenie do drugiej strony, że się zmieniła, że kiedyś była inna, podczas, gdy w rzeczywistości cały czas jest taka sama, a ta rzekoma zmiana jest jedynie zderzeniem naszego wyobrażenia na jej/jego temat ze stanem faktycznym.Keri pisze:I jedno i drugie, że tak powiem Ale to właśnie myślenie jest podstawą i nastawieniem by realizować coś w formie działania. Zresztą chyba przyznasz rację, że to czasami obraz nakładany na daną rzecz sprawia, że jesteśmy szczęśliwi?
Nie jestem hepi, bo... Jedyna stabilna rzecz w życiu. Chyba mam doła.
- Keri
- łASkawca
- Posty: 1656
- Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
- Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )
Re: Nie jestem hepi, bo...
Słomiany Zapał
Nie tylko chodzi o kwestie osób. Bo to akurat mAteuSE ten problem miał. To dotyczy nawet przedmiotów, wszystkiego. Cieszymy się z czegoś, pragniemy czegoś lub jesteśmy szczęśliwi z czegoś bo MY poprzez myśli nadajemy temu "czemuś" jakąś wartość i wagę. Tak samo będąc dzieckiem cieszyliśmy się z głupot, które dzisiaj nas nie cieszą. To jest nic innego jak szukanie szczęścia po za NAMI, na zewnątrz. U niego to może być trzymanie się szczęścia, które jest osobą. I powracają do siebie bo się boją utracić to szczęście które jest w umyśle. Najważniejsze to być szczęśliwym wewnątrz siebie.
Fajnie, ze jest osoba, która rozumie mój tok myślenia
Nie tylko chodzi o kwestie osób. Bo to akurat mAteuSE ten problem miał. To dotyczy nawet przedmiotów, wszystkiego. Cieszymy się z czegoś, pragniemy czegoś lub jesteśmy szczęśliwi z czegoś bo MY poprzez myśli nadajemy temu "czemuś" jakąś wartość i wagę. Tak samo będąc dzieckiem cieszyliśmy się z głupot, które dzisiaj nas nie cieszą. To jest nic innego jak szukanie szczęścia po za NAMI, na zewnątrz. U niego to może być trzymanie się szczęścia, które jest osobą. I powracają do siebie bo się boją utracić to szczęście które jest w umyśle. Najważniejsze to być szczęśliwym wewnątrz siebie.
Fajnie, ze jest osoba, która rozumie mój tok myślenia