Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki?

Forum dla dyskusji o rozmaitych związkach: as + as, as + nie-as...i wszystko pomiędzy.
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki

Post autor: Viljar »

W ogóle sortowanie ludzi według cyferek jest jakieś chore... Vilar chyba rozumiem o czym piszesz. No i ten chory ranking bierze pod uwagę tylko urodę. A to jest bardzo tymczasowy zasób... Było i nie ma, skończyło się. A charakter zostaje.
Dziękuję, że jako jedyna zrozumiałaś, o co mi chodzi; szczerze dziękuję :)
Szkoda, że innych stać tylko na niewyszukane złośliwości. No, ale gdzie rozumu brak, zastępuje go nienawiść ;)
A poważniej - naprawdę robi mi się przykro, kiedy czytam coś takiego:
Ludzie szukają zwykle tych o zbliżonym poziomie atrakcyjności. Skoro 5/10 oceniasz jako ideał, to sam jesteś 5/10, przynajmniej w swojej ocenie.
Ale robi mi się przykro bynajmniej nie z powodu oceny mojej osoby. Nie - robi mi się przykro, bo autorka tych słów sama staje się ofiarą tego idiotycznego systemu oceniania i się w niego wpisuje. Tak jakby naprawdę istniał jakiś uniwersalny ideał, którego wszyscy powinni przestrzegać. Tymczasem takiego ideału nie ma. Są faceci, dla których jakaś dajmy na to Monika Siwiec to 10/10; inny oceniłby ją na 5/10.
Gdy pokazuję znajomym, którzy faceci mi się podobają, słyszę, że jestem od nich atrakcyjniejsza i z palcem w nosie mogłabym być z nimi. A tu niespodzianka, dostaję od nich kosze, żaden nie był zainteresowany na poważnie.
Ktoś tu niedawno napisał, że ludzie mało atrakcyjni mają wysokie wymagania ;) Owszem, każdy ma jakieś wymagania dotyczące osobowości. Jeśli ktoś jest nudny i marudny, to nawet największy desperat ucieknie ze zgrozą i poszuka kobiety mającej coś do zaoferowania. W każdym razie ja tak robię - mam swoje wymagania, nie wiem, czy wysokie, czy nie, ale jeśli widzę, że adoratorka oferuje niewiele lub zgoła nic, to szukam dalej, bo nie ma sensu pakować się w byle co.

A ja i tak mam lepiej jako "demi", bo seks mimo wszystko wchodzi w grę. A że dopiero w wypadku silnej więzi, to jest dowodem szczerego uczucia i oddania. Może powinienem uczynić z tego atut, zamiast uważać za dziwactwo?
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Awatar użytkownika
wyrwana_z_kontekstu
mASakra
Posty: 2033
Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42

Re: Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki

Post autor: wyrwana_z_kontekstu »

Zglosilam post. O ile przywoływanie mnie w wypowiedzi jako przykładu "przeciętniary dobrej na początek 5/ 10" moglam skontrowac ogólną uwagą, to w dyskusję o obrazaniu mnie w innych zakresach wchodzić nie będę. Prowokujesz mnie, a potem robisz z siebie biedusia, który dostał po głowie i pozwalasz sobie na dalsze wycieczki osobiste, na które w wątku nie ma miejsca. I kto tu jest pełen nienawiści? Masz jakąś obsesję na punkcie udowodnienia mi, jaka to jestem beznadziejna? Zajmij się swoim życiem, bo na razie nikt cię z tym brylantowym charakterem nie chce, nawet w takim miejscu jak Sympatia, mimo otwartości na seks. Sorry, może jestem okropna z charakteru i przeciętny ze mnie pasztet, ale nawet ja znalazłam tam chętnych do randek i związku.
Ostatnio zmieniony 20 lut 2017, 10:23 przez wyrwana_z_kontekstu, łącznie zmieniany 6 razy.
Awatar użytkownika
morowy
pASibrzuch
Posty: 256
Rejestracja: 15 paź 2014, 08:02
Lokalizacja: Laniakea

Re: Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki

Post autor: morowy »

@Wyrwana_z_kontekstu
nie przejmuj się tym zakompleksionym korektorzyną-mitomanem, który próbuje udawać nieomylny autorytet dla ubogich. Za mną też chodzi i próbuje ubliżyć, a potem chowa się znów pod swoim kamieniem. Nie warto tracic na takich czasu ani nerwów. :wink:
"Gdy moderator/-ka banuje użytkownika bez ostrzeżenia, a jedyny argument to argument siły - w tym samym czasie gdzieś na świecie umiera jedna tancerka brzucha albo panda w ciąży." - prawo internetu
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki

Post autor: panna_x »

Nightfall, czy możesz przybliżyć coś o tych badaniach? w sensie jakie wnioski, kogo badali, na czym polega na zgodność ocen?

Co do drugich połówek, to zauważam taki paradoks, ci szukający narzekają na brak zainteresowania, samotność, natomiast ci, co kogoś mają (przynajmniej w moim otoczeniu) też narzekają, słyszę np od żonatych facetów z mojego otoczenia : " testuję małżeństwo od 35 lat i nadal nie jestem przekonany", teksty w stylu, że małżeństwo to błąd, same obowiązki, nigdy więcej, tylko panny na boku, gdyby wiedzieli jak to będzie wyglądać to by się nie żenili, albo znajomy który jest kociarzem że miał 3 żony ( tzn 2 a trzecią ma), i nikt nie będzie kochał go tak jak jego koty. niestety, chyba z czasem druga osoba się znudzi, bez względu na wygląd czy charakter, u nas w pracy koleżanka była w ciąży na l4, w domu bo nie mogła pracować, no to siedziała całymi dniami sama, jak w więzieniu, no i łapała trochę doła, czasem przyszedł ktoś z rodziny czy znajomych ale przyjdzie na 2, 3, 4 godziny a co z resztą czasu? pracować w domu też nie mogła, bo zalecenie by się nie przemęczać, bo była to ciąża podwyższonego ryzyka. mąż był w pracy za granicą, wrócił i ona myślała, że teraz w końcu pospędzają czas razem, a on poszedł do garażu dłubać w samochodzie. no to się wściekła, a potem on miał pretensje, że strzela fochy, ma humory. a dziewczyna bardzo ładna, jak modelka, ale wcale nie głupia czy pusta, z charakteru też ok, fajna kontaktowa, można z nią spoko pogadać na różne tematy.przynajmniej jak w pracy miałam okazję ją poznać, to była ok. ma i urodę, i niezły charakter, ale po kilku latach małżeństwa to wszystko się opatrzy, znudzi, nie robi już wrażenia. facet wybrał grzebanie w wozie zamiast ciężarnej żony, ech.
Awatar użytkownika
AlaZala
AS gaduła
Posty: 426
Rejestracja: 19 lis 2016, 17:06

Re: Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki

Post autor: AlaZala »

Aenyeweddien pisze: A tak konkretniej? O jakich cechach teraz mówisz? Że są seksualni? A tak, jak 99% społeczeństwa. Są dorośli, to chyba dobrze. Są to ludzie o różnym poziomie atrakcyjności i inteligencji. Są tacy, którzy szukają przygód i nawet mówią o tym wprost, ale i tacy, którzy nie są zainteresowani takimi układami. O różnych zainteresowaniach. Co takiego ich łączy poza dostępem do internetu i chęcią znalezienia sobie partnerki/a? Zdecydowana część społeczeństwa ma pragnienie posiadania partnerki/a.
Mam wrażenie, że ludzi poszukujących partnerów w Internecie łączy takie "zakupowe" podejście do tych poszukiwań. Tak samo, jak idę na bazar z listą zakupów i nie wyjdę z niego, póki wszystkiego z listy nie kupię, tak samo oni idą szukać partnera, przeszukują różne oferty i wybierają najlepszą. Jak nie na tym stoisku, to na innym. Po prostu ich celem jest znalezienie partnera, nie szukają kolegów, przyjaciół - są ściśle zorientowani na cel, jakim jest partner.

Tymczasem dla mnie dużo bardziej naturalna jest inna ścieżka budowania relacji międzyludzkich. Poznaję osobę, rozmawiam z nią, potem stopniowo budujemy zażyłość relacji i poszerzamy wzajemne zaufanie. Taka osoba nie ma z góry przypisanej roli w moim życiu - być może będzie kolegą, być może będzie przyjacielem, być może będzie partnerem, a najbardziej prawdopodobne jest, że w różnych przedziałach czasowych będzie pełniła różne role w moim życiu, a ja będę pełniła różne role w jej życiu.
Aenyeweddien pisze:Pod żadnym pozorem nie chcę żeby osoba, z którą się umawiam była znajomym moich znajomych. Ba! Mam takich znajomych, że jak ktoś ich zna to jest to ostrzeżenie, nie rekomendacja. Tinder pozwala na podgląd tego, jest trochę ludzi, którzy odpadło jak zobaczyłam kim są nasi wspólni znajomi...
Powiem wprost - to znaczy, że masz złych znajomych i powinnaś ich zmienić na innych. Na takich, o których będziesz wiedziała, że utrzymywanie kontaktu z nimi przez dowolną obcą osobę jest silną przesłanką pozwalającą stwierdzić, że ta obca osoba jest porządnym i godnym zaufania człowiekiem.
Aenyeweddien pisze: No i czy nie rozmawiałyśmy o tym w innym wątku? Że to niedobrze kiedy relacja z jedną osobą koliduje z relacją z jakąś grupą znajomych? A teraz... mam szukać partnerki/a wśród znajomych? :D Problem, który w tej chwili już i tak posiada by się powtórzył :)
Pewnie nie wyraziłam się wtedy zbyt jasno. Pisząc wówczas "Mogę się mylić, ale sądzę, że dobrze zrobiłoby Ci zlikwidowanie wzajemnego sprzężenia znajomości z różnymi osobami, żebyś nie bała się utraty innych znajomości w przypadku pogorszenia znajomości z jedną z osób." nie miałam na myśli tego, że poszczególni znajomi nie powinni się znać. Chodziło mi to, że relacja z każdym człowiekiem powinna być budowana indywidualnie i nie być zależna od relacji z innymi osobami. Wtedy trudno mówić o jakichś kolizjach. Gdy poznajemy znajomego znajomych, już od momentu poznania go powinien stać się on bezpośrednio naszym znajomym - powiązanie pośrednie poprzez innego znajomego powinno od razu zostać zastąpione powiązaniem bezpośrednim między nami a konkretnym, poznanym właśnie człowiekiem.

Sama mam dwóch dobrych kolegów, którzy przyjaźnią się ze sobą. Ale spotkania, które odbyliśmy we trójkę mogę policzyć na palcach jednej ręki. Moja znajomość z jednym z nich nie jest powiązana ze znajomością z drugim z nich i gdyby jedna z tych znajomości rozpadła się, nie miałoby to żadnego wpływu na drugą znajomość. Najpierw poznałam jednego z nich, a drugiego poznałam przypadkowo. Grałam z tym pierwszym kolegą w kręgle, a po naszym spotkaniu on był umówiony z drugim kolegą na pizzę. Drugi kolega przyszedł jednak trochę wcześniej, gdyż zmieniły mu się plany, więc przed pizzą wpadł na chwilę na kręgielnię. A ponieważ pozwoliłam mu rzucić kulą w mojej kolejce, zaproponował, żebym poszła razem z nimi na tę pizzę. Tak się poznaliśmy i od tego czasu utrzymujemy kontakt, ale nie we trójkę, ale w trzech niezależnych od siebie parach.

Jednak sam fakt, że ten drugi kolega był bliskim kolegą pierwszego, sprawił, że szybciej nabrałam do niego zaufania, a on do mnie. Po prostu oboje wiedzieliśmy, że tak, w mojej ocenie, porządny człowiek, jak nasz wspólny kolega, nie przyjaźniłby się z kimś o normach obyczajowych i moralnych znacznie odbiegających od jego własnych norm, a jego autorytet stanowił dla nas wzajemną rekomendację do zawarcia znajomości.
Awatar użytkownika
wyrwana_z_kontekstu
mASakra
Posty: 2033
Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42

Re: Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki

Post autor: wyrwana_z_kontekstu »

Nie wiedziałam, że wspólni znajomi na Fb są tak decydujący w zawieraniu znajomosci. :P Jeszcze ktoś kogoś przekreśli, bo zobaczy mnie we wspólnych znajomych, a znam tę osobę z gimnazjum i nie rozmawiałam z nią lata. :P
Nightfall

Re: Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki

Post autor: Nightfall »

Nightfall, czy możesz przybliżyć coś o tych badaniach? w sensie jakie wnioski, kogo badali, na czym polega na zgodność ocen?
Ogólnie mówiąc te badania pokazują, że w obrębie tej samej kultury ludzie są dość zgodni w ocenie urody innych i te oceny nie zależą od wieku, płci, czy innych cech demograficznych. A oceny ludzi należących do innych kultur różnią się, ale niewiele (prawdopodobnie działają tu trochę media masowego przekazu).

Badania Hoss i Langlois (2003), wykazały że 20 miesięczne niemowlęta preferują patrzenie się na twarze uznawane za atrakcyjne niż na twarze nieatrakcyjne. Takie badanie mi się przypomina na chwilę obecną :D
Awatar użytkownika
AlaZala
AS gaduła
Posty: 426
Rejestracja: 19 lis 2016, 17:06

Re: Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki

Post autor: AlaZala »

Nightfall pisze: Ogólnie mówiąc te badania pokazują, że w obrębie tej samej kultury ludzie są dość zgodni w ocenie urody innych i te oceny nie zależą od wieku, płci, czy innych cech demograficznych. A oceny ludzi należących do innych kultur różnią się, ale niewiele (prawdopodobnie działają tu trochę media masowego przekazu).
Czyli ocena urody zależy od tego, jaki model jest propagowany w środkach masowego przekazu?

W takim razie za kilka lat w Polsce będą istniały dwa odmienne ideały urody - wykreowany w mediach konserwatywno-prawicowych i wykreowany w mediach liberalno-lewicowych.
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki

Post autor: panna_x »

Jak widać, nie tylko, bo u dzieci jest intuicyjne, bo one jeszcze nie są na tyle skażone mediami, a i tak wybierają to, co uchodzi za piękne. Tak przynajmniej to zrozumiałam, że to bardziej wrodzone.
Awatar użytkownika
Aenyeweddien
pASibrzuch
Posty: 264
Rejestracja: 8 kwie 2013, 21:49
Lokalizacja: Łódź

Re: Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki

Post autor: Aenyeweddien »

Łaaaaaa! Tyle postów! Ale fajnie :D Będzie kloco-post xD
(Napisałam, wysłałam, przewinęłam... przepraszam ale musiałam :D)
panna_x pisze:zauważam taki paradoks, ci szukający narzekają na brak zainteresowania, samotność, natomiast ci, co kogoś mają (przynajmniej w moim otoczeniu) też narzekają, słyszę np od żonatych facetów z mojego otoczenia : " testuję małżeństwo od 35 lat i nadal nie jestem przekonany", teksty w stylu, że małżeństwo to błąd
Panna_x, sądzę, że to po prostu wyraz społecznego nastawienia zarówno do samotności jak i do małżeństwa. To rzadko siedzi w jednostce jako takiej.
Samotnym po prostu nie wypada być. Nie osiągamy jeszcze szczytów jak niektóre kraje ale i tak bycie samotnym jest stanem społecznie niepożądanym. Są też wciąż ludzie, którzy samotnych uważają za gorszych i dziwaków.

Z drugie strony istnieje społeczne pozwolenie, a nawet kultura męskiego narzekania na małżeństwo. Kobiety aż takiej swobody w narzekaniu nie mogą. Ale popatrz, ile razy na weselu (WESELU!!!!) mówi się "o, kolejny stracony dla świata!", "nie rób tego!", itd. Niby w żartach. Niby wszyscy gratulują i szczęścia życzą. Ale już od samego początku jest takie... no dziwne, negatywne podejście do małżeństwa. Strasznie mnie to irytuje... Bo najpierw narzekają, że małżeństwo to niewola (! to się nie żeń!!), a potem bronią, że małżeństwo to świętość! Że żonie nie wolno tak odejść! Ze jak to homoseksualne małżeństwa... Mój mózg robi salto wtedy...
AlaZala pisze:Mam wrażenie, że ludzi poszukujących partnerów w Internecie łączy takie "zakupowe" podejście do tych poszukiwań. Tak samo, jak idę na bazar z listą zakupów i nie wyjdę z niego, póki wszystkiego z listy nie kupię, tak samo oni idą szukać partnera, przeszukują różne oferty i wybierają najlepszą. Jak nie na tym stoisku, to na innym. Po prostu ich celem jest znalezienie partnera, nie szukają kolegów, przyjaciół - są ściśle zorientowani na cel, jakim jest partner.
Tak, jest takie nastawienie. Masz rację. Wiele osób je ma, ja osobiście szukam tych, które go nie mają. Moim zdaniem jest to nastawienie niezdrowe. Bo nastawienie na partnera zazwyczaj jest nastawieniem po prostu na człowieka od seksu i randek. Jest nastawieniem użytkowym. A użytkowe traktowanie ludzi... nie wróży zbyt dobrze relacji. Ale społecznie też tak mamy, że w momencie kiedy poznajemy innych, wiele osób już narzuca tej drugiej stronie konkretną rolę. Ograniczając się w tej sposób. Jak w ogóle budować relację partnerską jeśli najpierw nie zostanie się przyjaciółmi?

Ale właśnie też jest cecha wspólna dużej części społeczeństwa. W wielu miejscach jest to bazarowe podejście. Speed dating, wieczory dla singli, kluby, swatanie znajomych itd. A że jakaś podgrupa używa Tindera żeby to podejście wyrazić... A że jest... cóż, raczej chore... Takie czasy. Możemy zmienić tylko siebie ale uważam, że warto tego próbować.
AlaZala pisze: Chodziło mi to, że relacja z każdym człowiekiem powinna być budowana indywidualnie i nie być zależna od relacji z innymi osobami. [...] utrzymujemy kontakt, ale nie we trójkę, ale w trzech niezależnych od siebie parach.
Ogólnie tak, popieram utrzymywanie bezpośrednich relacji z każdym z grupy. Mam takie relacje z każdym członkiem swojej grupy poza jedną osobą, która jest bardziej dziewczyną mojego kumpla niż moją znajomą ale no to już taki grupowy deal, panna jest fajna, nie widzę problemu. Nie zmienia to faktu, że istnieje siatka relacji. Ja mam pojedyncze relacje z nimi, nie obawiam się, że grupowe spotkania coś tu psują. Ale także oni między sobą mają bezpośrednie relacje. I tu mogą wystąpić kolizje. Moje relacje nie istnieją w próżni. Jeśli kolega X pokłóci się z kolegą Y nie zostanie to bez wpływu na moje relacje z X i Y, z każdym z osobna. Nawet w wariancie kiedy każdy zachowa się najbardziej dojrzale jak się da. AlaZala, naprawdę jeśli tych dwóch Twoich znajomych będzie nagle miało ze sobą kosę, to nie zmieni to nic w Twoich relacjach? A jeśli jeden z nich nie byłby przyjacielem, a partnerem? Nigdy nie miałby nic przeciwko temu, że idziesz się zobaczyć z kimś kogo on już nie lubi? Nawet bardzo nie lubi. Chyba przeceniasz ludzką naturę i możliwości zawsze bycia rozsądnym kiedy w okolicy jest burza emocji.
AlaZala pisze:Powiem wprost - to znaczy, że masz złych znajomych i powinnaś ich zmienić na innych. Na takich, o których będziesz wiedziała, że utrzymywanie kontaktu z nimi przez dowolną obcą osobę jest silną przesłanką pozwalającą stwierdzić, że ta obca osoba jest porządnym i godnym zaufania człowiekiem.
Powtórzę :) To są godni zaufania, w miarę dojrzali ludzie. Po prostu relacje międzyludzkie nie zawsze są rozsądne. Znacznie częściej są pełne emocji.

I moja główna grupa faktycznie jest rekomendacją, są jedna jeszcze inne typy znajomych.
wyrwana_z_kontekstu pisze:Jeszcze ktoś kogoś przekreśli, bo zobaczy mnie we wspólnych znajomych, a znam tę osobę z gimnazjum i nie rozmawiałam z nią lata.
Są np. szkolni znajomi. Ci na moją decyzję nie mają wpływu, po tylu latach można znać tych ludzi z bardzo różnych miejsc. Nie wiem Wyrwana na ile Ty tak masz, ale ja mam takich "znajomych", którzy dodali mnie do listy chyba tylko po to, żeby pocieszać się tym, że na FB w moim związkowym statusie nadal widać "wolna" xD Jestem ich nabijaczem dobrego samopoczucia :) i bawi mnie to. Czasami ich usuwam, żeby zobaczyć czy w ogóle pamiętają mnie dodać jeszcze raz. Miewam wiernych fanów xD

Mam też znajomych, głównie z pracy, bo lubią kolekcjonować Pokemony. Chyba jestem jakimś dość rzadkim ;) I to właśnie ci ludzie są czerwoną flagą. Jeden kolega to chyba zna pół Łodzi, ja nie wiem jak on to zrobił :D ale znając jego styl i środowisko... omijam. Czasami żałuję, że ze swojej listy usuwam radykalnych prawicowców. Powinnam ich kolekcjonować i używać do grupowania im podobnych. Reakcja ich znajomych na moją aseksualność byłaby da mnie oczywista, wykluczająca z puli ludzi do zawierania znajomości.


AlaZala, Panna_x. Zaciekawiły mnie te badania. Choć ogólnie dziwi mnie ich przeprowadzenie na dzieciach... Dzieciaki preferencję estetyczną faktycznie mogą mieć ale racze nie będzie to preferencja seksualna, która jest chyba tą ważniejszą w tworzeniu związków w dorosłym życiu.

No i jak ci naukowcy ustalili, które twarze to te atrakcyjne? Ogólnie ciężko mi się wypowiedzieć na ten temat kiedy nie widzimy zdjęć częściej wybieranych przez dzieci. Duże oczy tych osób? Może się uśmiechają? Wiem, że dzieci bardzo lubią moje okulary :D ale to już w badaniu nie było ;)

Jest też spory społeczny problem nauki społecznej. Wrzucamy w nią wiele z naszych uprzedzeń. Spodziewałabym się, ze badania, o których mowa były przeprowadzone w Ameryce lub gdzieś w Zachodniej Europie. Teraz pytanie ile z tych zdjęć przedstawiało ludzi innych niż Białych. Atrakcyjność Czarnych, Azjatów czy wszelkich mieszanek oceniamy bardzo często przez to jak bardzo przypominają urodą Białych. A to już jest warunkowane przez mass media. Ile celebrytek nie jest Białych? W Polsce jeszcze jednorodność rozumiem, jako kraj zostaliśmy etnicznie wyczyszczeni, czy nam się to podoba czy nie. Ale międzynarodowe gwiazdy? Też dziwnie blade... Chyba, że ktoś fanem Korei czy Japonii jest ale tam też parcie na białość ma duży wpływ na dobór gwiazd.
AlaZala pisze:W takim razie za kilka lat w Polsce będą istniały dwa odmienne ideały urody - wykreowany w mediach konserwatywno-prawicowych i wykreowany w mediach liberalno-lewicowych.
A to jeszcze nie istnieją? Ja sądzę, że my już mamy kilka takich kanonów piękna. Choć może nie zawsze wynikają one z opcji politycznej. I co zabawne zazwyczaj jest kilka typów mężczyzn ale maks dwa typy kobiet o.0 Seksizm? Tak sądzę ;)

Mamy dzielnych obrońców tradycji i narodu. Często wysportowanych, noszących się sportowo, a nawet militarnie.
Był swego czasu typ drwaloseksualny (nie pytajcie skąd ta nazwa, sama nie rozumiem) w sweterku, duży chłopak z dużą brodą ale ciepłym sercem.
Jest wymuskany pan z biura, zazwyczaj ogolony, wyperfumowany, w dopasowanym garniaku ze skórzaną teczką.
Jest radosny hipis z niestandardową fryzurą (często dredy). Tutaj styl ubierania jest bardzo luźny.
Jest kilka innych.

Wśród opcji dla kobiet dostrzegam tylko seksualną kokietkę ubraną zawsze z podtekstem, obowiązkowo szczupła lub grzeczną dziewczynę z biura, ładnie ubrana, ładnie umalowana, ta już nie musi być taka szczupła, ważne żeby zawsze w spódnicy chodziła i praktycznie nigdy nie dłuższej niż do kolana.

Oczywiście są ludzie wyglądający inaczej. Nie wszystkich da się gdzieś pogrupować. Ba! Absolutnie każdy dobierając elementy stroju może się wystylizować na konkretną grupę. Ciuchy, makijaż, może nawet kilka innych elementów to kostium. Zakładamy go z różnych powodów, dobieramy do okazji, pokazujemy wyselekcjonowany w internecie, na swoim jego kawałku. Smutne jest to tylko wtedy, kiedy dla osób bliskich musimy zawsze występować w kostiumie.



A teraz uwaga! Gorzkie żale! Wprost z Tindera. :D
Czy "wieprzowina z frytkami" naprawdę jest odpowiedzią na to, że lubię ciepłe napoje ja pada deszcz? Być może przez przypadek zasugerowałam, żeby to ta druga osoba zrobiła mi kawę... kiedy raczej to była aluzja do chodźmy gdzieś na kawę... i na wieprzowinę z frytkami też można.
Albo ja za dużo gadam i nie jestem w typie... trudno :D Bazarek, jak napisała AlaZala xD Złe stoisko ;)
"Czyny niezaistniałe wywołują często katastrofalny brak następstw." - S. J. Lec
Nightfall

Re: Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki

Post autor: Nightfall »

Czyli ocena urody zależy od tego, jaki model jest propagowany w środkach masowego przekazu?
Chodziło mi o to, że np Azjaci oglądają w TV ludzi z innych kultur, poznają ich wygląd i przez to oceniają urodę Europejczyków bardzo podobnie jak sami Europejczycy. To tylko teoria ;) Raczej bardziej prawdopodobna jest ta, która mówi, że ludzie bardzo szybko tworzą sobie prototyp twarzy, a twarze atrakcyjne są bliskie temu prototypowi, więc też są preferowane.
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki

Post autor: panna_x »

czytałam, że ideałem urody w Japonii jest właśnie rasa biała, stąd wywalają kupę kasy na kosmetyki i środki mające rozjaśnić cerę.
Awatar użytkownika
morowy
pASibrzuch
Posty: 256
Rejestracja: 15 paź 2014, 08:02
Lokalizacja: Laniakea

Re: Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki

Post autor: morowy »

Nightfall pisze:Raczej bardziej prawdopodobna jest ta, która mówi, że ludzie bardzo szybko tworzą sobie prototyp twarzy, a twarze atrakcyjne są bliskie temu prototypowi, więc też są preferowane.
To by sie nawet zgadzało z programem popularnonaukowym, który kiedyś oglądałem. Taki "prototyp twarzy", mógłby być uśrednionym modelem wszystkich twarzy, taką normą. A wg tego programu, twarze uważane przez ludzi za atrakcyjne, to po prostu twarze...przeciętne. :D Natomiast twarze uważane za brzydkie, to takie, które odbiegają od normy - twarze nieprzeciętne (w sensie proporcji, kształtów itp.).
"Gdy moderator/-ka banuje użytkownika bez ostrzeżenia, a jedyny argument to argument siły - w tym samym czasie gdzieś na świecie umiera jedna tancerka brzucha albo panda w ciąży." - prawo internetu
Awatar użytkownika
wyrwana_z_kontekstu
mASakra
Posty: 2033
Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42

Re: Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki

Post autor: wyrwana_z_kontekstu »

A teraz uwaga! Gorzkie żale! Wprost z Tindera. :D
Czy "wieprzowina z frytkami" naprawdę jest odpowiedzią na to, że lubię ciepłe napoje ja pada deszcz? Być może przez przypadek zasugerowałam, żeby to ta druga osoba zrobiła mi kawę... kiedy raczej to była aluzja do chodźmy gdzieś na kawę... i na wieprzowinę z frytkami też można.
Albo ja za dużo gadam i nie jestem w typie... trudno :D Bazarek, jak napisała AlaZala xD Złe stoisko ;)
Że co? Wieprzowina z frytkami? Znając siebie, pewnie sprawdziłabym słownik slangu w poszukiwaniu ukrytych znaczeń. :D Jeśli to nie to, to jakiś świr, odpuść. Zresztą - i tak świr. Jw. Szkoda nerwów.
Ostatnio zmieniony 23 lut 2017, 19:47 przez wyrwana_z_kontekstu, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
AlaZala
AS gaduła
Posty: 426
Rejestracja: 19 lis 2016, 17:06

Re: Aseksualni - tylko przez Internet szukać drugiej połówki

Post autor: AlaZala »

Aenyeweddien, jak to fajnie pisać posty, gdy ktoś potem się z tego powodu cieszy!
Aenyeweddien pisze: Tak, jest takie nastawienie. Masz rację. Wiele osób je ma, ja osobiście szukam tych, które go nie mają. Moim zdaniem jest to nastawienie niezdrowe. Bo nastawienie na partnera zazwyczaj jest nastawieniem po prostu na człowieka od seksu i randek. Jest nastawieniem użytkowym. A użytkowe traktowanie ludzi... nie wróży zbyt dobrze relacji. Ale społecznie też tak mamy, że w momencie kiedy poznajemy innych, wiele osób już narzuca tej drugiej stronie konkretną rolę. Ograniczając się w tej sposób. Jak w ogóle budować relację partnerską jeśli najpierw nie zostanie się przyjaciółmi?
Mam wrażenie, że napisałaś w tym fragmencie bardzo dużo ważnych rzeczy. Po pierwsze całkowicie zgadzam się z tym, że poszukiwanie z nastawieniem na znalezienie sobie partnera jest użytkowym traktowaniem ludzi i zamyka wiele ciekawych ścieżek dalszego rozwoju relacji. Dla mnie jest też wątpliwe moralnie.

Najciekawsze jest ostatnie pytanie - wiele osób buduje relacje partnerskie z całkowicie obcymi ludźmi opierając się jedynie na zauroczeniu lub pożądaniu seksualnym. Myślę, że jest to element charakterystyczny tego podejścia bazarowego. Na pewno jest to łatwe pod tym względem, że można w każdej chwili uderzyć w stół, powiedzieć "koniec" i całkowicie zerwać taką znajomość bez poczucia straty wieloletniej relacji. Relacjom romantyczno-erotycznym, które obserwuję w swoim otoczeniu, często mogę przypisać takie cechy jak intensywność, burzliwość i krótkotrwałość. Tymczasem relacje koleżeńsko-przyjacielskie charakteryzuje stabilność, ale mała intensywność. Te cechy trudno jest pewnie pogodzić, być może dlatego rzadko na podstawie przyjaźni ludzie budują relację partnerską.

Z drugiej strony ludzie mogą kierować się lękiem i przez ten lęk nie podejmować próby zbudowania relacji partnerskiej jako dalszego etapu relacji przyjacielskiej, choć uważają to to słuszne i w głębi duszy tego pragną. Czy Twoje doświadczenie nie jest właśnie przykładem rozpoczęcia poszukiwań wśród obcych ludzi bez dokładnego sprawdzenia możliwości dalszego rozwoju już nawiązanych znajomości?
Aenyeweddien pisze: Ale właśnie też jest cecha wspólna dużej części społeczeństwa. W wielu miejscach jest to bazarowe podejście. Speed dating, wieczory dla singli, kluby, swatanie znajomych itd. A że jakaś podgrupa używa Tindera żeby to podejście wyrazić... A że jest... cóż, raczej chore... Takie czasy. Możemy zmienić tylko siebie ale uważam, że warto tego próbować.
Oczywiście, że duża część społeczeństwa ma takie bazarowe podejście. Ale, jak sama zauważasz, portale i aplikacje randkowe są przejawem tego podejścia, jego skutkiem i kwintesencją. Ludzie, którzy zakładają tam konta zaakceptowali to podejście i aktywnie je stosują. Są także ludzie stosujący to podejście na inne, wymienione przez Ciebie sposoby. Ale są też ludzie, którzy nie mają kont na portalach randkowych, nie chodzą na speed dating, ani nie odwiedzają klubów. I wśród tych ludzi jest stosunkowo liczne grono osób, które nie akceptują podejścia bazarowego. Tych ludzi też można w społeczeństwie znaleźć, ale nie pod hasłem poszukiwania partnera, bo oni aktywnie partnerów nie poszukują, ale często chętnie nawiązują kontakty z innymi osobami, zazwyczaj bez sprecyzowanego celu.
Aenyeweddien pisze: AlaZala, naprawdę jeśli tych dwóch Twoich znajomych będzie nagle miało ze sobą kosę, to nie zmieni to nic w Twoich relacjach? A jeśli jeden z nich nie byłby przyjacielem, a partnerem? Nigdy nie miałby nic przeciwko temu, że idziesz się zobaczyć z kimś kogo on już nie lubi? Nawet bardzo nie lubi. Chyba przeceniasz ludzką naturę i możliwości zawsze bycia rozsądnym kiedy w okolicy jest burza emocji.
Nie widzę możliwości, aby to cokolwiek zmieniło. Nie informuję każdego z moich znajomych o wszystkich innych znajomościach, które utrzymuję. Rozmawiamy czasem o wspólnym znajomym lub znajomych, na przykład, gdy chcę przekazać jednemu koledze informację dotyczącą drugiego kolegi, gdy wiem, że ten drugi kolega nie miał jeszcze okazji osobiście przekazać tej informacji pierwszemu koledze. Ale sytuacje takie mają miejsce tylko wtedy, gdy wiem, że drugi pierwszy kolega jest tą informacją zainteresowany, a drugi kolega nie ma nic przeciwko, żebym tę informację przekazała. Jeśli doszłoby do pogorszenia relacji między nimi, nie wspominałabym im o sobie nawzajem.

Gdyby jeden z nich był moim partnerem, a nie przyjacielem, to zmieniłoby tylko tyle, że wobec charakteru partnera miałabym większe wymagania. Oczekiwałabym jeszcze większej akceptacji i zrozumienia mojego sposobu postępowania, respektowania moich potrzeb, a także poszanowania mojej autonomii.

Lista osób, z którymi utrzymuję kontakt jest dla mnie jedną z najbardziej prywatnych i nienaruszalnych przez nikogo spraw w moim życiu i należy do fundamentu autonomii indywidualnej. Jest ona dla mnie pewną świętością i gdyby ktoś podjął starania o wykreślenie kogokolwiek z tej listy, byłby pierwszą osobą, która zostałaby z tej listy skreślona. Niezależnie od statusu tych osób - nawet partner lub najbliższy przyjaciel zostałby z tej listy skreślony, gdyby spróbował spowodować zakończenie nawet najluźniejszego koleżeństwa utrzymywanego przeze mnie. Takie postępowanie zawsze byłoby dla mnie zbyt daleką ingerencją w moją prywatność, abym mogła ją zaakceptować.
Aenyeweddien pisze:I moja główna grupa faktycznie jest rekomendacją, są jedna jeszcze inne typy znajomych.
No to dobrze, ale tymi innymi typami nie zajmowałabym sobie głowy. Dla mnie znajomym jest ten, znajomość z kim jest dla mnie rekomendacją.
Aenyeweddien pisze: Czasami żałuję, że ze swojej listy usuwam radykalnych prawicowców. Powinnam ich kolekcjonować i używać do grupowania im podobnych. Reakcja ich znajomych na moją aseksualność byłaby da mnie oczywista, wykluczająca z puli ludzi do zawierania znajomości.
Mam koleżankę o skrajnie liberalnych poglądach, która ma w znajomych na Facebooku przywódców ONR i jeszcze kilku prawicowych, nacjonalistycznych i faszystowskich organizacji. Ona nawet się z nimi spotyka, bo ma poczucie misji i cały czas wierzy, że dzięki tym spotkaniom, kończącym się często wyzwiskami i wrzaskami, uda jej się nawrócić ich na drogę społecznego liberalizmu i tolerancji. Nie można więc wyciągać zbyt daleko idących wniosków tylko na podstawie znajomych, a już tym bardziej znajomych z portali społecznosciowych.
Aenyeweddien pisze: Smutne jest to tylko wtedy, kiedy dla osób bliskich musimy zawsze występować w kostiumie.
Dla mnie osoby, przed którymi występujemy w kostiumie nie są osobami bliskimi. Do osób bliskich zaliczam tylko te osoby, które w pełni świadomie akceptują mnie taką, jaka jestem, ze wszystkimi moimi dziwactwami, wadami i odchyleniami od norm społecznych.

Może rzeczywiście przeceniam ludzką naturę, ale uważam, że szacunek dla innych ludzi jest ważny w życiu każdego człowieka. A szacunkiem dla innych jest dla mnie wiara w ich dobro i mądrość.
ODPOWIEDZ