Dzieciństwo asa

Jeśli masz pytanie i znikąd odpowiedzi, zwróć się do nas
Awatar użytkownika
dimgraf
szarASek
Posty: 2628
Rejestracja: 7 sie 2011, 13:26
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post autor: dimgraf »

Mój post oczywiście należy traktować z przymrożeniem oka. Nie była to ani ocena, a tym bardziej krytyka czegokolwiek. A forum to oczywiście nie moje życie, raczej jakaś forma relaksu. Trochę poczytać, wyrazić własne zdanie to tak jak czytanie książek. Mam nadzieje, że większość tak podchodzi bo jeśli ktoś chce swoją wiedzę o świecie oprzeć tylko na TV i bzdurach pisanych na forum to powinien udać się do specjalisty:P
Goofer
gimnASjalista
Posty: 18
Rejestracja: 23 mar 2008, 20:33

Post autor: Goofer »

Jak przebiegało Wasze dzieciństwo? Czy było szczęśliwe?


Beztrosko.

Czy woleliście bawić się sami, czy w grupie dużej czy tylko z jedną osobą, z rówieśnikami, czy z dorosłymi?

Chyba głownie sam, ale z innymi też się bawiłem.

Jakie lubiliście zabawy np. w dom?, chłopięce, dziewczęce?

Lego, układanie labiryntów z drewnianych klocków, wojny tranzystorami bo wyglądają jak roboty, duża czasu się bawiłem z psem, robiłem skocznie dla samochodzików itp.

Jak odnosili się do Was Wasi rodzice z czułością czy nie?

Chyba tak, bo nic złego nie pamiętam, generalnie wszyscy w mojej rodzinie są spokojni.

Jak odbieraliście małżeństwo Waszych rodziców, jako zgodne, kochające czy nie?

Zgodne

Jakimi byliście dziećmi, grzecznymi, spokojnymi czy nie?

Zdania są podzielone, ja myślę że grzecznym i spokojnym a inni że nie.
Awatar użytkownika
Alek
ASiołek
Posty: 75
Rejestracja: 16 mar 2011, 17:33
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Alek »

Jak przebiegało Wasze dzieciństwo? Czy było szczęśliwe?
Wczesne tak. Później było gorzej.

Czy woleliście bawić się sami, czy w grupie dużej czy tylko z jedną osobą, z rówieśnikami, czy z dorosłymi?
Wszystkiego po trochu, choć z czasem coraz chętniej przebywałam sama, a w szkole ograniczałam się do 1 koleżanki.

Jakie lubiliście zabawy np. w dom?, chłopięce, dziewczęce?
Zdecydowanie chłopięce: w wojnę, w policjantów i złodziei, w odtwarzanie scen z filmów przygotowych - to w towarzystwie, a samotnie - czytanie książek i tonięcie w marzeniach :lol:

Jak odnosili się do Was Wasi rodzice z czułością czy nie?

Mama z czułością, tata zawsze był zimny i nieobecny, musiałam zrobić coś naprawdę wielkiego, żeby zwrócił na mnie uwagę :(

Jak odbieraliście małżeństwo Waszych rodziców, jako zgodne, kochające czy nie?
Zgodne, bo mama dała spokój kłótniom i przestała od ojca czegokolwiek oczekiwać; ale chłód był między nimi od kiedy pamiętam :(

Jakimi byliście dziećmi, grzecznymi, spokojnymi czy nie?
Jako małe dziecko byłam nadmiernie ruchliwa, nie chciałam się uczyć i byłam pyskata, potem mnie chyba urobili i stałam się podobna do nich - spokojna, niewychylająca się, zaczęłam się dobrze uczyć :( Eh zmarnowane życie
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Dzieciństwo asa

Post autor: panna_x »

Cóż, trudno mówić jednoznacznie. Nie mam ogólnie powodów do narzekań. Tzn. kiedy byłam mała, to mój tata sporo pił. Nie bił mnie ani nic takiego, ale nie było to miłe, jak wracał pijany. Często sprowadzał kolegów do domu i imprezowali też np. w nocy. Puszczali głośno muzykę hałasowali no ogólnie bałam się wtedy. Często robił awantury, krzyczał, i bywał agresywny wobec mamy. Nieraz jej groził. natomiast mnie żadne z rodziców nie uderzyło nigdy. Poza tym zawsze był cholerykiem, łatwo wpadał w złość, w takie nagłe wybuchy- zarówno jako trzeźwy, jak i pijany. Szczerze mówiąc, to jako dziecko bałam się go i niezbyt lubiłam. Byłam za to mocno związana z mamą. Potem mama wyprowadziła się do swoich rodziców ze mną i tam mieszkałyśmy. A tata sam w innym mieście, ale blisko. bo to miasta sąsiadujące ze sobą.
Chodziłam do szkoły w Sosnowcu, więc łatwiej było zostać u dziadków, którzy mieszkali w Sosnowcu. Poza tym też jakoś nie chciałyśmy wracać z mamą. Było nam tam całkiem dobrze choć mieszkanie było małe.skutkiem tego nie miałam własnego pokoju, lecz razem z mamą a dziadkowie byli w drugim. Rodzice się nie rozwiedli, nadal się spotykali, razem handlowali, prowadzili działalności gospodarcze, ale mieszkali osobno. Tata zabierał nas na wakacje, tak mniej więcej od czasu mojego liceum. Ale ja dobrze się czułam z mamą i u dziadków. Takie było moje dzieciństwo.
Podsumowując: kiepskie relacje z ojcem i bardzo dobre z mamą, ale mama jest nadopiekuńcza. jestem bardzo mocno z nią związana.
Jako dziecko byłam dobrym uczniem, zawsze czerwony paseczek. Ale też niezaradnym, bo mama jest dość nadopiekuńcza i lubiła mnie wyręczać oraz roztaczać nade mną parasol ochronny. Skutkiem tego miałam dobre oceny, ale nie weszło mi w nawyk np. sprzątanie i tak już zostało do teraz. Jestem bałąganiarką.
W sumie nie umiem wielu takich prostych codziennych czynności, nie uczę się szybko nowych rzeczy, bo nigdy nie byłam bystra, dociekliwa,dążąca, by coś poznać i zobaczyć, jak to działa- jedynie wykuwałam co potrzebne akurat w szkole- czyli takie bierne przyswajanie. Można rzec, że posiadam wykształcenie, ale nie zaradność życiową i umiejętność radzenia sobie z rzeczywistością. Do tej pory bardzo słabo władam komputerem, który jest przecież podstawą naszych czasów oraz nie umiem gotować, poza tym wszelka elektronika sprawia mi trudność.
Nie byłam zaradna, przebojowa, wręcz odwrotnie. Jako dziecko byłam nieśmiała, teraz też w sumie jestem, choć mniej. Jestem introwertykiem, nie nawiązuję z latwością kontaktu, nie lubię wystąpień przed dużą grupą itp.
Jako dziecko w podstawówce miałam jedną koleżankę, którą bardzo lubiłam, ale potem różnice między nami zrobiły sie zbyt duże i to się rozpadło po paru latach.
Bawiłyśmy się niestandardowo, bo np. w czarodziejke z księżyca lalkami.
Ostatnio zmieniony 14 lut 2017, 12:12 przez panna_x, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
aburleksa782
mASełko
Posty: 125
Rejestracja: 2 mar 2013, 17:03

Re: Dzieciństwo asa

Post autor: aburleksa782 »

DZIEWICA8 pisze:Jak przebiegało Wasze dzieciństwo? Czy było szczęśliwe?
Nieciekawie. Zdecydowanie nie było szczęśliwe.
DZIEWICA8 pisze:Czy woleliście bawić się sami, czy w grupie dużej czy tylko z jedną osobą, z rówieśnikami, czy z dorosłymi?
Generalnie nie miałam wielu przyjaciół, bo byłam systematycznie odciągana od swoich znajomych i nie mogłam nigdzie wychodzić z domu. Zdecydowanie najlepiej bawiłam się z jedną osobą, w moim wieku albo trochę młodszą.
DZIEWICA8 pisze:Jakie lubiliście zabawy np. w dom?, chłopięce, dziewczęce?
Najbardziej lubiłam zabawy na dworze: jazdę na sankach, chodzenie po drzewach, wspinanie się i inne tego typu. W domu bawiłam się głównie lalkami albo grałam w różne gry.
Zdecydowanie preferowałam zabawy dziewczęce.
DZIEWICA8 pisze:Jak odnosili się do Was Wasi rodzice z czułością czy nie?
Matka traktowała mnie jak rzecz/lalkę/manekin. Nie odczuwałam czułości ze strony rodziny.
DZIEWICA8 pisze:Jak odbieraliście małżeństwo Waszych rodziców, jako zgodne, kochające czy nie?
Moi rodzice byli rozwiedzeni i matka całe życie wymyślała teorie spiskowe na temat mojego ojca.
DZIEWICA8 pisze:Jakimi byliście dziećmi, grzecznymi, spokojnymi czy nie?
W domu i wśród rówieśników zawsze miałam swoje zdanie i ciężko było je komukolwiek zmienić. Wśród dorosłych/dalszej rodziny/podczas zakupów w sklepie byłam bardzo grzeczna i wręcz zastraszona. Nie odzywałam się wtedy wcale.
Pau
łASuch
Posty: 175
Rejestracja: 27 mar 2013, 17:46

Re: Dzieciństwo asa

Post autor: Pau »

Myślę, że są dwa typy, na jeden ma wpływ dzieciństwo, a na drugi nie.
Ktoś może się urodzić A i cokolwiek by się nie stało, taki będzie.

Ktoś może być z powodu urazów, przyczyn ideologicznych.
qwerty456
przedszkolASek
Posty: 6
Rejestracja: 22 lis 2014, 00:10

Re: Dzieciństwo asa

Post autor: qwerty456 »

Jak przebiegało Wasze dzieciństwo? Czy było szczęśliwe?
1 połowa - nie pamiętam osobiście, ale podobno było niefajnie.
2 połowa - przesadnie dobre.
Czy woleliście bawić się sami, czy w grupie dużej czy tylko z jedną osobą, z rówieśnikami, czy z dorosłymi?
Trochę sam, trochę z dorosłymi, nie w dużej grupie.
Jakie lubiliście zabawy np. w dom?, chłopięce, dziewczęce?
Gry planszowe, karciane, telewizyjne; układanie przedmiotów; działania na liczbach.
Jak odnosili się do Was Wasi rodzice z czułością czy nie?
Matka z czułością, ojciec przeciętnie.
Jak odbieraliście małżeństwo Waszych rodziców, jako zgodne, kochające czy nie?
Chyba nie miałem żadnych przemyśleń na temat małżeństwa rodziców.
Jakimi byliście dziećmi, grzecznymi, spokojnymi czy nie?
Nadmiernie spokojny
Awatar użytkownika
Nes
ASiołek
Posty: 50
Rejestracja: 24 wrz 2014, 11:38
Lokalizacja: Szczecin

Re: Dzieciństwo asa

Post autor: Nes »

Jak przebiegało Wasze dzieciństwo? Czy było szczęśliwe?
Raczej tak. Chociaż byłam prześladowana w podstawówce, ale i to i tak były już klasy 4-6, to co to za dzieciństwo ;p

Czy woleliście bawić się sami, czy w grupie dużej czy tylko z jedną osobą, z rówieśnikami, czy z dorosłymi?
Hm. W sumie, jak się nad tym zastanowię, to w grupie. I zarówno z rówieśnikami jak i dorosłymi. Zaskoczyło mnie to, bo teraz jest zupełnie na odwrót, jestem raczej samotnikiem, mam niewielu przyjaciół.

Jakie lubiliście zabawy np. w dom?, chłopięce, dziewczęce?
Dom, chowany, lalki, pluszaki, można powiedzieć, że statystyczna dziewczynka ze mnie była.

Jak odnosili się do Was Wasi rodzice z czułością czy nie?
Przeważnie z czułością, chociaż byłam się ojca, jak byłam mała, bo potrafił krzyknąć.

Jak odbieraliście małżeństwo Waszych rodziców, jako zgodne, kochające czy nie?
Od jakiegoś 10-11 roku życia mentalnie przygotowywałam się na rozwód, który nastąpił jak miałam lat 14-15. Czasów, kiedy było zgodne i kochające to nie pamiętam.

Jakimi byliście dziećmi, grzecznymi, spokojnymi czy nie?
Raczej krnąbrnym, upartym i lubiącym broić. Czy cicha byłam, ciężko powiedzieć - jestem teraz.

Szczerze mówiąc, nie sądzę, aby moje dzieciństwo miało jakikolwiek wpływ na moją orientację.
"Writing is a socially acceptable form of schizophrenia."
~E.L. Doctorow
Awatar użytkownika
Nightmarine
pASibrzuch
Posty: 290
Rejestracja: 22 maja 2010, 01:39

Re: Dzieciństwo asa

Post autor: Nightmarine »

Jak przebiegało Wasze dzieciństwo? Czy było szczęśliwe?
Wspominam bardzo źle. Warunki mieszkaniowe zawsze nędzne i na nic nigdy nie było pieniędzy, bo żyliśmy z minimalnej pensji mamy. Zawsze jeden pokój, zero prywatności. Do 11 roku życia mieszkałyśmy z moim ojcem alkoholikiem, potem z babcią cierpiącą na postępującą demencję. Po przeprowadzce do babci warunki jeszcze gorsze - brak łazienki, ogrzewania, syf, zimą przeraźliwe zimno, latem potworny gorąc. Żulownia i tzw. margines wszędzie dookoła. Bałam się wychodzić z domu i bałam się do niego wracać. W szkole sytuacja też była nie lepsza, bo o ile uczyłam się dobrze, to byłam klasowym kozłem ofiarnym, nad którym się notorycznie pastwiono. Dopiero w liceum sytuacja się poprawiła, bo celowo wybrałam takie, w którym były praktycznie wyłącznie dziewczyny. Co prawda nikt się już nade mną nie znęcał, ale koleżanek też specjalnie nie miałam.
Czy woleliście bawić się sami, czy w grupie dużej czy tylko z jedną osobą, z rówieśnikami, czy z dorosłymi?
Jako dziecko sama, z jedną koleżanką albo z dorosłymi. W wieku nastoletnim zawsze sama, bo praktycznie nie miałam koleżanek.
Jakie lubiliście zabawy np. w dom?, chłopięce, dziewczęce?
Lubiłam budowanie miasteczek z plasteliny, zabawy figurkami z jajek niespodzianek, rysowanie, zabawy w szkołę z koleżanką. Chyba raczej dziewczęce.
Jak odnosili się do Was Wasi rodzice z czułością czy nie?
Podejrzewam że moja matka, z racji tego że nigdy nie doświadczyła żadnych ciepłych uczuć, sama też ich nie posiadała lub nie potrafiła okazywać. Zresztą dzieci nigdy nie lubiła. Dzieciństwo spędziłam na emocjonalnym pustkowiu, starając się udawać, że mnie nie ma. Jeżeli jakieś uczucia się pojawiały to ze strony mojej matki i zwykle negatywne. Mnie nie wolno było okazywać żadnych. Byłam problemem i generowałam wydatki, a to nie było mile widziane. Pierwszych objawów czułości i zrozumienia doświadczyłam dopiero od moich partnerów i to wyłącznie im zawdzięczam swój rozwój emocjonalny.
Jak odbieraliście małżeństwo Waszych rodziców, jako zgodne, kochające czy nie?
Kiedy mieszkałyśmy z ojcem w domu panował terror. Ojciec notorycznie pił, urządzał awantury, nosił ze sobą nóż i co jakiś czas groził, że nas pozabija. Zdarzało się, że musiałyśmy uciekać z domu. Potem się wyprowadziłyśmy do babci, matka związała się z kimś innym i mimo że żadnych awantur nie było, to nie był to szczęśliwy związek, ale ona sama stwierdziła, że na nic innego nie ma szans. Domyślam się, że nie bardzo wiedziała jak normalne związki powinny wyglądać, bo sama też się wywodzi z rodziny patologicznej.
Jakimi byliście dziećmi, grzecznymi, spokojnymi czy nie?
Bardzo grzeczna i spokojna (choć w rzeczywistości sterroryzowana). Każda pierdoła była przez moich rodziców traktowana bardzo poważnie, a ja za bardzo się bałam konsekwencji, żeby zrobić coś wbrew zasadom.


Zawsze bałam się ludzi. Większość życia cierpiałam też z powodu depresji, od dziecka myślałam o śmierci. Ze swoimi problemami zawsze byłam sama, bo matka i tak miała dość własnych, a ja z nikim innym nie miałam kontaktu i nie miałam się do kogo zwrócić. Zaczęłam uciekać w fantazje, od których się uzależniłam do tego stopnia, że pojawiły się problemy z nauką, koncentracją i pamięcią. Żyłam w dwóch światach, tym realnym, w którym fizycznie się znajdowałam i tym wyimaginowanym. Gdyby nie ten drugi to zapewne dawno by mnie już nie było. Moja sytuacja zaczęła się poprawiać dopiero około 27 roku życia (stała praca, wyprowadzka na swoje) - wtedy stopniowo podniosłam się z depresji i zaczęło się moje życie. To co było wcześniej najchętniej wymazałabym z pamięci.
???
Kidbot Sh*tbot
gimnASjalista
Posty: 11
Rejestracja: 9 wrz 2017, 23:30

Re: Dzieciństwo asa

Post autor: Kidbot Sh*tbot »

A se odpowiem, a co :D

Jak przebiegało Wasze dzieciństwo? Czy było szczęśliwe?
- Wydaje mi się, że tak. Sama mam dobre wspomnienia choć i tak mało co pamiętam

Czy woleliście bawić się sami, czy w grupie dużej czy tylko z jedną osobą, z rówieśnikami, czy z dorosłymi?
- Nigdy nie pozwalano mi wyjść na dwór pobawić się z dziećmi, a w przedszkolu miałam toksyczna znajomość, przez co mogłam tylko w jedną osobą się bawić. Lubiłam z rówieśnikami, ale częściej byłam z dorosłymi. W szkole się zmieniło i się bawiłam z kolegami z klasy, choć i tak w niedużym stopniu.

Jakie lubiliście zabawy np. w dom?, chłopięce, dziewczęce?
-Kochane Lego. Większość mojego dzieciństwa <3

Jak odnosili się do Was Wasi rodzice z czułością czy nie?
-Tak, choć głównie to była nadopiekuńczość, choć nie powiem, że źle mnie wychowywali.

Jak odbieraliście małżeństwo Waszych rodziców, jako zgodne, kochające czy nie?
-Niezbyt zgodne, choć jakoś się trzymają. 25 lat minęło. Ale są nawet dobrymi rodzicami.

Jakimi byliście dziećmi, grzecznymi, spokojnymi czy nie?
- I to bardzo, ale jak miałam okazję to gadałam i gadałam!
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Dzieciństwo asa

Post autor: panna_x »

To bardzo smutne, co pisze Nightmarine. I jeszcze nikt nie chciał im pomóc, nie wiem, po co istnieją jakiekolwiek instytucje pomocy społecznej, jeśli dochodzi do takich sytuacji. Natomiast utrzymuje się meneli, którzy potrafili tylko pić, ćpać, stosować przemoc domową czy łamać prawo, wiem, bo my współpracujemy z ośrodkiem dla bezdomnych, ze stołówkami środowiskowymi, gdzie 95% podopiecznych to właśnie takie osoby, z kryminalną przeszłością albo eksmitowanych za przemoc domową, pijących na umór. Raz w ośrodku szukali jednego podopiecznego, który wybył w długą, więc próbowali też kontaktować się z jego rodziną- to nawet jego matka powiedziała, że nie wie i nie chce wiedzieć, gdzie jest, i nie utrzymuje z nim żadnego kontaktu, po tym, co im (jej i mężowi, czyli swoim rodzicom) zgotował. A my ( miasto, czyli podatnicy) przeznaczamy na nich kasę. I w ośrodku muszą być odpowiednie warunki, standardy- może nie luksusy, ale nie może tam być syfu, czy zimno zimą, musi funkcjonować łaźnia, ogrzewalnia itd.
Awatar użytkownika
Warszawianka40+
AS gaduła
Posty: 427
Rejestracja: 1 lip 2016, 12:37

Re: Dzieciństwo asa

Post autor: Warszawianka40+ »

Smutne? Ja uważam to bardzo pozytywne: wiele przeżyła, umiała te przeżycia przepracować i dzięki temu wiele rzeczy rozumie. Być może, gdyby jej się ułożyło inaczej, nie byłaby tak wrażliwa i pełna empatii jak jest. Natomiast ucieczka dziecka w świat fantazji często mu pomaga:

Nightmarine napisała m.in.:
"Zaczęłam uciekać w fantazje, od których się uzależniłam do tego stopnia, że pojawiły się problemy z nauką, koncentracją i pamięcią. Żyłam w dwóch światach, tym realnym, w którym fizycznie się znajdowałam i tym wyimaginowanym. Gdyby nie ten drugi to zapewne dawno by mnie już nie było."

Przypomniało mi się z typologii:
"Nadpobudliwość wyobraźni podobnie jak każda inna nadpobudliwość psychiczna związana jest z pewnymi dodatnimi i ujemnymi właściwościami psychicznymi. Do dech dodatnich należy odporność na niepomyślne sytuacje życiowe. Przeżycia przykre, które u osobników innego typu wywołują urazy i depresje, łatwiej tu są kompensowane w świecie wyobraźni i mogą nie pozostawić głębszych śladów w psychice. Inną dodatnią właściwością tego typu są zamiłowania i uzdolnienia estetyczne. Przejawiają się one we wrażliwości na piękno natury, w zainteresowaniach kinem, teatrem, telewizją, literaturą, poezją i sztuką. Ten typ nadpobudliwości najczęściej dostarcza społeczeństwu wybitnych malarzy, poetów, muzyków i innych artystów, a także podróżników. W przypadku zaś współistnienia nadpobudliwości wyobraźni z afektywną wzmaga się postawa prospekcji i retrospekcji, wzmaga się pamięć, ściślej zespalają się czynności i zarysowuje się integracja wtórna, tworząc pomyślne warunki dla rozwoju osobowości.
Jako ujemne właściwości omawianego typu wymienić należy niezaradność życiową, małą aktywność, brak zainteresowania życiem społecznym." - i dalej: "Dziecko upośledzone, skrzywdzone, z poczuciem niższości chętnie kompensuje trudne warunki bytowania przez fantazjowanie." - w:
K. Dąbrowski "Higiena psychiczna" str. 282.

Wydaje mi się, że dotyczy to wielu asów.
"Czasem lepiej jest milczeć niż mówić;
I nie trzeba mścić się słowem,
gdzie sama za siebie mści się prawda."
Inigo de Loyola
Awatar użytkownika
Biała
pASibrzuch
Posty: 244
Rejestracja: 9 gru 2014, 21:08

Re: Dzieciństwo asa

Post autor: Biała »

To akurat raczej nie jest cecha charakterystyczna dla asów, ale ogólnie dla podatnych ludzi.
A tak poza tym... teraz już bujniejszą wyobraźnię określa się jako "nadpobudliwość"? :P Takich czasów dożyliśmy, że każda cecha charakteru, która odstaje od średniej to już od razu coś nie halo? Jak rozmawiałam kiedyś ze znajomym, który ma ZA, chyba stwierdzone, niedługo powstanie jedyny słuszny wzorzec ludzkiej psychiki i umysłu. I nawiązanie do takiego satyrycznego obrazka, gdzie facet w krawacie, chyba w zamyśle autora komunista, krzyczy, że teraz wszyscy będą równi i wznosi nad głowę piłę łańcuchową.
Matka jest o 21 lat starsza od swojego dziecka. Za 6 lat dziecko będzie 5 razy młodsze od matki. Gdzie jest ojciec??
Awatar użytkownika
Warszawianka40+
AS gaduła
Posty: 427
Rejestracja: 1 lip 2016, 12:37

Re: Dzieciństwo asa

Post autor: Warszawianka40+ »

Biała - wszystko odwrotnie:
"Dlaczego nie możemy wzmożonej pobudliwości psychicznej uważać za chorobową? Po prostu dlatego, że nie możemy wrażliwości, subtelności, przejmowania się innymi i sobą, nadmiernej uczuciowości, skłonności do silnej wyobraźni i fantazji, uważać za chorobowe. Gdybyśmy zajęli inne stanowisko, to niewrażliwość albo upośledzenie uczuciowe, brak wyobraźni i fantazji - czy niski stopień wrażliwości intelektualnej - musielibyśmy uważać za zdrowe i normalne. Powstałby błąd w ocenie, polegający na tendencji do sprowadzania właściwości rozwojowych wyższych do tzw. normy. Wzmożona pobudliwość psychiczna jest drogą do poznawania szerszej i wielopoziomowej rzeczywistości, do twórczego jej przekształcania. Wzmożona pobudliwość psychiczną uważam za bogactwo psychiczne, które w ogromnej większości przypadków decyduje o przyspieszonym rozwoju, o zdolnościach twórczych, o pomocy w rozwoju innym" itd. (K. Dąbrowski "Co to jest zdrowie psychiczne?") - na ten temat napisano tomy, można sobie poczytać w każdej czytelni naukowej biblioteki publicznej. Albo kupić książki przez internet.

Zamiast zastanawiać się z innymi podobnymi sobie, mało doświadczonymi życiowo - choć bardzo sympatycznymi - młodymi osobami, czy nie lepiej byłoby spakować kanapki, pojechać do dużej czytelni naukowej i zamówić w katalogu parę książek? Raz na miesiąc spędzić w ten sposób dzień. To fajne - stare pożółkłe karty, na których jest cała wiedza ludzka.
W internecie, wbrew pozorom, niewiele znajdziecie pomocy. Najwyżej osoby z podobnymi problemami. Często wyważacie otwarte drzwi. A odpowiedzi na większość Waszych problemów zostały często już udzielone. Ja nie mogę przepisywać tu długaśnych cytatów, najwyżej podać tytuł.
"Czasem lepiej jest milczeć niż mówić;
I nie trzeba mścić się słowem,
gdzie sama za siebie mści się prawda."
Inigo de Loyola
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: Dzieciństwo asa

Post autor: Viljar »

DZIEWICA8: Jak przebiegało Wasze dzieciństwo? Czy było szczęśliwe?
Viljar: Nie, zdecydowanie nie było. Z zewnątrz wszystkich dziwiło, czemu nigdy się nie uśmiecham, bo przecież taka porządna rodzina. Tymczasem mieliśmy bardzo trudną sytuację. Finansowo przędliśmy cienko, a w dodatku był ogromny problem z ojcem. Otóż był on inwalidą, a nie z gatunku tych, co to jakoś walczą z kalectwem lub uczą się z nim żyć; nie, dla niego był to wygodny pretekst, by nie przejmować się nikim i niczym, łącznie z matką i ze mną.

DZIEWICA8: A jak tam matka?
Viljar: Z nią też nie było łatwo. Ona sama przyznaje, że nigdy nie lubiła małych dzieci i za mną chyba też nie przepadała. W zasadzie nie przejmowała się moimi problemami, bo na wszystko odpowiadała, że to tylko jakieś szczeniackie zawracanie głowy i nie mam pojęcia, czym są prawdziwe problemy. Jak mogłem to zrozumieć? Że moje zdanie nic nie znaczy, a moje życie nikogo nie interesuje. Jak inaczej dziecko ma zrozumieć takie teksty?

DZIEWICA8: No właśnie - jak?
Viljar: Skutkiem ignorowania moich problemów ze strony matki i zupełnego braku zainteresowania ze strony ojca, nauczyłem się, że liczyć mogę tylko na siebie. Niestety, skutki tego odczuwam do dzisiaj - nigdy nie nauczyłem się ufać ludziom, mam problem z poproszeniem kogoś o pomoc czy z otwarciem się. Przez to ludzie uważają mnie za zamkniętego i nieprzystępnego, co nie jest prawdą. Bo ja się otwieram dość szybko, tylko trzeba dać mi szansę.

DZIEWICA8: A jak radziłeś sobie z odrzuceniem?
Viljar: Jak większość jedynaków - uciekałem w świat książek i fantazji.

DZIEWICA8: A koledzy?
Viljar: Dzieciak, który prawie się nie odzywa i żyje z nosem w książkach, miałby mieć kolegów? Wolne żarty... W dodatku każdy w szkole myślał, że może mi spuszczać łomot z byle powodu - fizyczny lub werbalny. Nie robili tego zbyt często tylko dlatego, że byłem jednym z lepszych uczniów i nie chcieli tracić źródła prac domowych.

DZIEWICA8: Tak było przez całą szkołę?
Viljar: Głównie w podstawówce. W liceum byłem już tak wyobcowany i zamknięty w sobie, że z nikim prawie nie rozmawiałem, z nikim nie nawiązałem więzi. Pierwszych kolegów z prawdziwego poznałem dopiero na studiach. Niestety skutki tego są przykre - może trudno w to uwierzyć, ale nigdy w życiu nie zacząłem rozmowy pierwszy. Nie mówię o załatwieniu sprawy w urzędzie, ale o takie zwykłej, luźnej rozmowie z nieznajomą osobą. Straszliwie mi to utrudnia poznawanie ludzi, bo mogę w zasadzie liczyć tylko na to, że ktoś mnie zechce poznać.

DZIEWICA8: Wspomniałeś, że jesteś jedynakiem. Czy to miało jakieś znaczenie?
Viljar: Oczywiście. Znany jest stereotyp jedynaka jako rozpieszczonego bachora. To bardzo niesprawiedliwe i po prawdzie nigdy nie słyszałem o rozpieszczonym jedynaku. A wiesz, czemu?

DZIEWICA8: Czemu?
Viljar: Bo rodzice zrzucają na jedynaka wszystkie swoje wizje, fobie, nadzieje i zamierzenia. Nie ma rodzeństwa, którym można by to obdzielić, wszystko spada na jedną osobę. Dlatego jeszcze do bardzo niedawna miałem wrażenie, że matka widziała we mnie raczej pewne swoje wyobrażenie na mój temat niż prawdziwego mnie. Dlatego też aż nazbyt często zupełnie się nie rozumieliśmy. Zmieniło się to dopiero kilka lat temu, jak już byłem dobrze po trzydziestce.

DZIEWICA8: Matka nie lubiła dzieci, zgadza się?
Viljar: Tak, i chyba dlatego nie bardzo się mną zajmowała, chociaż teraz tłumaczy to sobie inaczej. W każdym razie, jak miałem jakieś 18 lat, to dopiero zaczęła ze mną rozmawiać. Fakt, że teraz dogadujemy się dobrze.

DZIEWICA8: Czyli czułości raczej nie doświadczyłeś?
Viljar: A w życiu! Pierwszy raz w życiu ciepłych słów czy gestów doświadczyłem w wieku 20 lat ze strony koleżanki ze studiów. Wcześniej nigdy w życiu nie usłyszałem ciepłych słów pod swoim adresem. Do dzisiaj z trudnością przyjmuję komplementy, bo nie mogę uwierzyć, że dotyczą mnie.

DZIEWICA8: Przepraszam, ale muszę zapytać - miewałeś myśli samobójcze?
Viljar: Od początku siódmej klasy podstawówki, kiedy w szkole miałem ciężki dzień, a potem rodzice postanowili odbić sobie na mnie swoje problemy aż do końca liceum, regularnie co tydzień szedłem do kuchni, brałem nóż do ręki i zastanawiałem się, czy go na sobie nie użyć.

DZIEWICA8: Co tydzień przez sześć lat?
Viljar: Tak. Potem też miałem takie myśli, ale już dużo rzadziej - tylko jak naprawdę mi się w życiu sypało.

DZIEWICA8: Ale nie byłeś terroryzowany, bity czy coś?
Vilijar: Nie, nigdy. Przeciwnie, po prostu pozostawiono mnie samemu sobie.

DZIEWICA8: A gdybyś miał powiedzieć, co jednak dobrego wyniosłeś z dzieciństwa?
Viljar: Jak wspomniałem, cienko przędliśmy. W dodatku mieszkałem w nudnej zabitej dechami dziurze, w której nie było co ze sobą zrobić. Dzięki temu bardzo dużo czytałem i zamiłowanie do tego zostało mi do dzisiaj. Poza tym, żeby maksymalnie odciążyć matkę, zajmowałem się wszelkimi pracami domowymi, dzięki czemu teraz nie jestem typem samotnego kawalera, co ma chlew w domu, bo umiem sam sobie wyprać, wyprasować, posprzątać i tak dalej. Poza tym nauczyłem się, że dbanie o zdrowie jest tańsze niż leczenie, więc po prostu - żyję zdrowo.
A, i jeszcze jedno. Mieliśmy działkę, a w domu zawsze było jakieś zwierzę. Dzięki temu mam zamiłowanie do zwierząt, generalnie interesuję się przyrodą i wiem niemal wszystko o ogrodnictwie.

DZIEWICA8: Ostatnie pytanie - czy dzieciństwo mogło wpłynąć na "asowatość"?
Viljar: Ależ jak najbardziej! Brak kontaktów z ludźmi sprawił, że istniejący jakoś tam popęd zaczął sam z siebie zanikać.

DZIEWICA8: Dziękuję za rozmowę.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
ODPOWIEDZ