Nie jestem hepi, bo...

Nie każdego dnia ptaszki ćwierkają. Jak Ci się ten dzień przydarzy, my wysłuchamy.
Awatar użytkownika
Bonnemort
mASełko
Posty: 109
Rejestracja: 30 sty 2018, 21:10
Lokalizacja: Katowice

Re: Nie jestem hepi, bo...

Post autor: Bonnemort »

Dziś w pracy miałem hmm dziwne spięcie. Wysłałem ofertę do klienta, a mój "kolega", który był podpięty odpisał mi:
A MONTAŻ? GDZIE?
Znacznie mnie to zirytowało, więc mu odpisałem:
Na rajskich łąkach :P

Doliczony do konstrukcji, oni tak chcą, bo mają jakieś swoje tabelki.

On na to:

To zaraz sobie tam pochasasz!!!

Więc jeszcze na koniec odpisałem:

Nie krzycz na mnie to będzie ok.

Lecz on musi być samcem alfą (nawet nie jest moim przełożonym tylko jakimś handlowcem). W każdym razie odpisał mi:

Nie pisz bzdur. Bierz się za robote, nie czytaj książek w pracy

Żeby było jeszcze zabawnie to zadzwonił do kolegi, który ze mną pracuje w biurze i mu się poskarżył i kazał przekazać żebym się ogarnął.
Normalnie kopara mi opadła facet pod 50, a zachowuje się tak nie poważnie. Niby jesteśmy na ty, ale jakoś tak dziwacznie i dość agresywnie. Całkiem zapomniałem, że kumple mówią o nim "podpierdalacz", teraz już wiem dlaczego.
Eh aż się kolega zdziwił i mnie pyta, co powiedziałam patrycji ( tak o nim też mówią, bo jak się denerwuje to robi się czerwony i piszczy jak baba), a ja zgodnie z prawdą, że w sumie to nic takiego, nie wiedziałem, że on taki wrażliwy (choć cisło mi się słowo nadwrażliwy).
Pewnie jutro będzie się nade mną pastwił psychicznie, chociaż sam zaczął atak, najwyżej zrobię jak mój ulubiony kolega i zamknę się w wc na pół godziny z telefonem.
Trochę jestem też zły na siebie, że dałem się wkręcić w coś takiego, mój mąż mówi żeby poszukał sobie innej pracy, bo jestem za dobry dla nich. Niestety ja nie lubię zmian i nie wiem czy się przełamię, pewnie przy jakiejś ostrzejszej akcji poszukam nowej pracy dla spokoju. Tylko że stracę moich ulubionych kolegów z którymi ciągle tworzymy radosne i niepoważne przedszkole.
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Jonathan Carroll
Awatar użytkownika
Azshara
AS gaduła
Posty: 432
Rejestracja: 10 lip 2017, 19:38

Re: Nie jestem hepi, bo...

Post autor: Azshara »

Bo dzisiaj ostatnia niedziela, w którą można pójść do sklepu na zakupy w razie potrzeby lub chęci. Do końca roku zostanie raptem parę niedziel, kiedy ten chory zakaz nie będzie obowiązywał. Nie chodzi o to, że mogę zrobić zakupy w sobotę, tylko o to, co się w tym chorym kraju dzieje. Jeszcze nakaz chodzenia do kościoła by się przydał, obowiązkowo z rodziną.
Ostatnio zmieniony 4 mar 2018, 21:23 przez Azshara, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
marzesobie
mASełko
Posty: 142
Rejestracja: 28 kwie 2017, 12:35

Re: Nie jestem hepi, bo...

Post autor: marzesobie »

Setsu pisze: 4 mar 2018, 12:34 Jeszcze nakaz chodzenia do kościoła by się przydał, obowiązkowo z rodziną.
A potem jeszcze nakaz poruszania się po ulicy tylko w towarzystwie męża i będę ugotowana :) co prawda obowiązuje to w państwach religijnych z inną religią ale powiedzmy sobie szczerze nasza też do tego dąży... szczególnie, żeby jak najbardziej wpychać się w nasze życia.
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: Nie jestem hepi, bo...

Post autor: Viljar »

W Niemczech, z tego, co wiem, zakaz ten istnieje i dobrze. ALE... Niemcy są krajem jakby "nieco" bogatszym i może sobie pozwolić na takie ekstrawagancje.

Poza tym, nie bardzo widać sens tego posunięcia. Że niby ludzie będą więcej czasu spędzać ze sobą? Akurat... Chyba z portalami społecznościowymi albo serialami z Netflixa.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Awatar użytkownika
Azshara
AS gaduła
Posty: 432
Rejestracja: 10 lip 2017, 19:38

Re: Nie jestem hepi, bo...

Post autor: Azshara »

Viljar pisze: 4 mar 2018, 20:37 W Niemczech, z tego, co wiem, zakaz ten istnieje i dobrze. ALE... Niemcy są krajem jakby "nieco" bogatszym i może sobie pozwolić na takie ekstrawagancje.

Poza tym, nie bardzo widać sens tego posunięcia. Że niby ludzie będą więcej czasu spędzać ze sobą? Akurat... Chyba z portalami społecznościowymi albo serialami z Netflixa.
To jeden z głównych argumentów za ustawą, ale to ma tak wiele dziur, że nie wiem gdzie zacząć. Dlaczego spędzanie czasu z rodziną na zakupach jest złe, że tego zakazują? Dlaczego w takim razie stacje benzynowe, kina, teatry i galerie handlowe będą nietknięte, skoro to również handel? Dlaczego oczywiście nie dotyka to księży i zbierania na tacę, skoro to jakby nie patrzeć również handel? Troszeczkę logiki by się przydało, skoro już decydują się na takie narzucenie niewolnictwa, ale po co. W sumie śmiesznie by było, gdyby okazało się, że spadnie liczba ludzi uczestniczących na mszach, bo zawsze po niej chodzili na zakupy i teraz nie warto. To by było piękne :lol: Co do Niemiec, to nie wiem, ale ogólnie nie popieram tego pomysłu. Zbyt wielkie narzucanie obywatelowi tego, co może robić i kiedy a kiedy nie. Poza tym zostają ludzie, którzy sobie dorabiają. Moja koleżanka, która studiuje, właśnie straciła pracę, bo pracowała właśnie tylko w niedzielę i teraz już jej nie potrzebują. Super zmiana.
marzesobie pisze: 4 mar 2018, 17:13 A potem jeszcze nakaz poruszania się po ulicy tylko w towarzystwie męża i będę ugotowana :) co prawda obowiązuje to w państwach religijnych z inną religią ale powiedzmy sobie szczerze nasza też do tego dąży... szczególnie, żeby jak najbardziej wpychać się w nasze życia.
To już nawet nie jest zabawne. Jeszcze nie tak dawno w życiu bym nie pomyślała o tym, że rząd postanowi tak mocno ingerować w życie seksualne ludzi i na siłę dbać o przyrost naturalny. Potem przyszło 500+ i 4000+ na dziecko niepełnosprawne, ale tylko jednorazowo, żeby nie było tak łatwo. Później głośne zamieszanie z antykoncepcją i kwestią aborcji. Religia miała przy tym wszystkim bardzo duże znaczenie, bo lubią się nią zasłaniać i o ile na początku było to z mojej strony niedowierzanie, to teraz zaczynam się naprawdę bać. Syf, kiła i mogiła w tym kraju, brak słów.
Nightfall

Re: Nie jestem hepi, bo...

Post autor: Nightfall »

Poza tym, nie bardzo widać sens tego posunięcia. Że niby ludzie będą więcej czasu spędzać ze sobą? Akurat... Chyba z portalami społecznościowymi albo serialami z Netflixa.
Taki chyba był zamysł. No cóż, może przynajmniej osoby pracujące w sklepach ucieszą się z wolnej niedzieli. Mnie to nie robi dużej różnicy, ale przyznam, że możliwość zrobienia zakupów w każdy dzień, a zwłaszcza wolny od pracy, jest po prostu wygodna.
krychu_m
łASuch
Posty: 186
Rejestracja: 5 lis 2017, 20:27

Re: Nie jestem hepi, bo...

Post autor: krychu_m »

Znowu nie bierze jakieś choróbsko 😔😔😕
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Nie jestem hepi, bo...

Post autor: panna_x »

też nie jestem za zakazem handlu. Nie wierzę, że ludzie będą bardziej rodzinni. nie wszyscy spędzają czas razem, jeżdżąc na wycieczki czy chodząc na spacerki; często każde sobie: żona coś tam gotuje, dzieci spotykają się ze swoim towarzychem albo siedzą w necie, mąż ma swoje zajęcia.
Kwestia aborcji też mnie wkurza. Jestem za legalizacją i nawet w tym roku biorę udział w przygotowaniach do manify, maluję transparenty i na manifę też mam zamiar iść.
Awatar użytkownika
Nuśka
mASełko
Posty: 120
Rejestracja: 8 sty 2018, 18:09

Re: Nie jestem hepi, bo...

Post autor: Nuśka »

panna_x pisze: 6 mar 2018, 13:22Kwestia aborcji też mnie wkurza. Jestem za legalizacją i nawet w tym roku biorę udział w przygotowaniach do manify, maluję transparenty i na manifę też mam zamiar iść.
Uważasz, że do aborcji powinna być zgoda obojga rodziców czy tylko matki, albo np. tylko jak kobieta jest zamężna to obojga?
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Nie jestem hepi, bo...

Post autor: panna_x »

Kiedyś byłam za tym, że obojga partnerów decyzja, a teraz jestem za legalizacją i żeby zależało to od kobiety. Bo co, jeśli ona nie chce dziecka, a chce partner? Nie będzie zgody obojga i będzie musiała urodzić, chociaż nie chce? Uważam, że facet nie powinien decydować, bo to nie jego ciało, nie on ponosi bezpośrednie tego konsekwencje np nie będzie chodził w ciąży 9 miesięcy, przechodził huśtawki hormonalnej, dolegliwości ciążowych, porodu.
Mówię to na podstawie mojego doświadczenia, bo ja nie chcę dziecka, a kiedyś podrywał mnie facet, który miał duże ciśnienie na założenie rodziny, dlatego zrezygnowałam ze znajomości po kilku rozmowach. Gdybym z nim była i zaszła w ciążę, to co wtedy? Gdyby to też facet decydował..
Awatar użytkownika
Nuśka
mASełko
Posty: 120
Rejestracja: 8 sty 2018, 18:09

Re: Nie jestem hepi, bo...

Post autor: Nuśka »

Nie uważasz, że przy zawieraniu małżeństwa powinno się spisywać jakaś umowę odnośnie posiadania dziecka(oczywiście jakby zalegalizowali aborcję), którą można by zmienić z czasem? Bo przecież facet może myśleć, że się starają, ciągle nie wychodzi, a żona po prostu chodzi na skrobanki, no oszukuje go innymi słowy. W ten sposób ma też możliwość ukrycia oczywistych dowodów zdrady. Ja nie rozumiem jak w innych krajach to przeszło, że to wyłącznie sprawa kobiety.

To jeszcze jedno pytanie. Czy twoim zdaniem możliwość usunięcia powinna być przez całe 9 miesięcy czy np. tylko z chwilą dowiedzenia się o ciąży i w ogóle jako protestujące jak się do tego odnosicie?
Awatar użytkownika
Biała
pASibrzuch
Posty: 244
Rejestracja: 9 gru 2014, 21:08

Re: Nie jestem hepi, bo...

Post autor: Biała »

Tylko te sytuacje to przypadki, gdzie ogólnie w związkach osoby nie są ze sobą szczere. I pewnie niezależnie od zapisów prawnych tak samo by się oszukiwali. Tylko prędzej kobieta ukrywałaby stosowanie antykoncepcji niż potajemne aborcje, bo jednak wolałaby zapewne zminimalizować ingerencję w organizm.
W zdrowych relacjach raczej dojdzie do jakiegoś porozumienia.

W postulatach projektu obywatelskiego było o dopuszczalności do 12 tygodnia ciąży, bez ograniczeń w przypadku kiedy życie kobiety jest zagrożone albo i tak nie ma szans, żeby urodziło się żywe dziecko. Chyba większość zwolenników liberalizacji jest za takim rozwiązaniem.
Matka jest o 21 lat starsza od swojego dziecka. Za 6 lat dziecko będzie 5 razy młodsze od matki. Gdzie jest ojciec??
Awatar użytkownika
Nuśka
mASełko
Posty: 120
Rejestracja: 8 sty 2018, 18:09

Re: Nie jestem hepi, bo...

Post autor: Nuśka »

Antykoncepcja to nie to samo co usuwanie dziecka i nie bierzesz pod uwagę, że niektórzy uważają, że życie jest od poczęcia, aż do samej śmierci. Dla tak wierzącego człowieka, małżonka nie będzie oszustką tylko morderczynią. Nie musicie tego rozumieć, to nie Wasza sprawa, ale tak wpłynie to na jego rozumowanie.
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Nie jestem hepi, bo...

Post autor: panna_x »

Gdyby antykoncepcja była tania i łatwo dostępna, to byłoby mniej aborcji. Ale antykoncepcja też nie jest 100% pewna, sama znam przypadek, że laska brała tabletki i zaszła w ciążę drugą ( nie chcieli z mężem kolejnego dziecka), a poza tym to jednak walenie hormonów w siebie, które też nie uważam za szczególnie zdrowe- jednak nie występują w takich proporcjach w organizmie w naturalny sposób. Więc antykoncepcja też średnio mnie zachwyca. Nie mam jednak pomysłu, co możnaby zrobić lepszego niż właśnie zabezpieczanie się.
Nie jestem za umową małżeńską, bo co jeśli np oboje deklarują, że nie chcą dziecka ( tak czują w tym momencie),a potem w trakcie trwania jednej stronie się odmieni, a drugiej nie? Nie mamy magicznej kuli i się tego nie przewidzi.
Więc co by zostało? Tylko rozwód czy też rozwiązanie umowy małżeńskiej- zresztą tak przeważnie kończą się związki, gdy jedno chce dziecka, a drugie nie- prędzej czy później się rozstają. Myślę, że są to tak skrajne oczekiwania, że będą nie do pogodzenia.
A co jak byłoby odwrotnie- kobieta chce dziecka a facet nie? ale kobieta może łatwo złamać reguły umowy, odstawić tabletki i zajdzie w ciążę bez jego wiedzy i zgody, i postawi go przed faktem. Facet może nie chcieć, ale co ma wtedy zrobić? Kazać jej usunąć, odejść, rozwiązać umowę małżeńską? A jak są postrzegani faceci, którzy zostawiają rodziny, dzieci- jak *** totalne. Przykładem burza medialna ostatnio wokół Żyły, że zostawił żonę i dzieci dla kochanki.
Presja jest, żeby wziął odpowiedzialność, utrzymywał rodzinę, choć może on nie chce robić na dziecko i żonę, która jest na wychowawczym, tylko miał inną wizję życia, swoje potrzeby i marzenia, wcześniej pracowali we dwójkę a teraz on musi utrzymać 3 osoby.
Nie wiem, jakie mają zapatrywania inne osoby z manify, mogę powiedzieć za siebie, że jestem za legalizacją, nie jestem wierząca, tylko agnostyczką, więc nie mam takich odczuć jak katolik. Nie jest to tak, że tego nie rozumiem- wiem, że wierzący inaczej to postrzegają, to kwestia przekonań, jak ktoś jest wierzący, to normalne, że broni swoich przekonań. Ja mam inne i bronię swoich, robię to, co uważam za słuszne( wiem, że katolicy też robią to, co oni uznają za słuszne).Dla mnie życie nie jest od poczęcia,postrzegam je w kategoriach biologii, nigdy bym nie porównywała skupiska komórek do osoby, która ma świadomość, swoje cele marzenia i uczucia. Ale ja nawet dzieci nie lubię, chociaż to już żywe osoby.
Uważam też, że lepiej, żeby te, które nie chcą, nie rodziły na siłę. Mam przyjaciółkę, która była niechcianym dzieckiem, matce nie odmieniło się po urodzeniu dziecka ( jest to często powtarzany mit, że jak tylko kobieta ujrzy dzidziusia, to włączy się jej miłość, instynkt macierzyński itd), co skończyło się tak, że nie dbała o nią, biła ją i mówiła, że jest błędem w jej życiu.
Awatar użytkownika
Nuśka
mASełko
Posty: 120
Rejestracja: 8 sty 2018, 18:09

Re: Nie jestem hepi, bo...

Post autor: Nuśka »

Czyli uważasz, że nawet nie tyle co do decyzji nie miałby współmałżonek sprawy sprawczej, ale też do świadomości o zaistniałej ciąży? I, że nie dobrze jest jak mężczyzna nie chce dziecka, a jedyną słuszną aborcją jest stan w którym to kobieta jej chce?
ODPOWIEDZ