Czy przyjaźń damsko-męska jest możliwa?

"Piekarnik" na kontrowersyjne tematy
Awatar użytkownika
Decadente
ASiołek
Posty: 69
Rejestracja: 27 cze 2017, 18:27

Re: Seks jako narzędzie kontroli społecznej

Post autor: Decadente »

...
Ostatnio zmieniony 13 lip 2018, 19:48 przez Decadente, łącznie zmieniany 1 raz.
Może nasza cywilizacja, którą uważamy za najwyższą, jest tylko głęboką dekadencją?
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: Seks jako narzędzie kontroli społecznej

Post autor: Viljar »

Mam przyjaciółkę, która jest biseksualna. Dziękuję za uwagę :)
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Seks jako narzędzie kontroli społecznej

Post autor: panna_x »

Decadente, właśnie o tym mówię, że faceci nie szukają przyjaciółek, a partnerek. Co do przyjaźni, zależy, jak kto ją rozumie. Zgadzam się, że można się kolegować, rozmawiać na luzie czy pożartować, ale to widzę jako koleżeństwo, a nie przyjaźń. Przyjaźń postrzegam jako coś więcej niż koleżeństwo. Bardziej jak porozumienie dusz, wzajemną pomoc, ale bez podtekstów seksualnych czy miłosnych. Więc wierzę w koleżeństwo, to tak. Jeśli Cię to pocieszy, to w przyjaźń dwóch kobiet też nie wierzę, prędzej właśnie w relację koleżeńską. Ale nie wierzę z innych powodów niż u kobiety i faceta. Przynajmniej u mnie tak było, że większość relacji mi się rozpadła, kiedy drogi się rozeszły po skończeniu szkoły, studiów lub gdy znalazły pracę, kogoś i stworzyły rodziny. Dla kobiet potem ważniejszy staje się dom, dzieci i obowiązki domowo-zawodowe. Szczerze odpowiadając na Twoje pytanie, to nie znam kobiet w realu, które by interesowała chemia, jazda konna czy motoryzacja ( dobra, znam męską lesbijkę która lubi motoryzację), za to znam dużo ( bo i studia kobiece, i praca w biurze, gdzie dużo kobiet), które interesują diety, wegetarianizm, weganizm, gotowanie, zdrowe odżywianie, joga, zakupy, wyprzedaże, rowery ( to akurat może być wspólną pasją z facetem), książki, filmy, muzyka, wydarzenia kulturalne ( to też może być wspólna pasja), seriale ( tego faceci nie lubią, szczególnie telenowel), podróże ( to też może być wspólna pasja). Faceci, których ja znam, interesują się polityką, sportem typu narty, piłka nożna, żużel, pływanie ( w sumie narty i pływanie może być dla wszystkich, ale nie znam realnie kobiety, której pasją byłyby narty, nie znam też takiej, która by lubiła mecze i piłkę nożną, zaś facetów sporo), motocykle, samochody, podróże, muzyka, góry. No i oczywiście net, facebook, gry komputerowe, to znam i kobiety i facetów, którzy to lubią. Nie znam żadnego, który chodziłby na jogę czy chciał zrezygnować z mięsa. Znałam dziewczynę, która pod wpływem faceta zaczęła oglądać żużel, ale to było wtórne, nie wynikało z jej własnych pasji, tylko zaczęła przy nim i się tak wciągnęła w temat. Wcześniej jej to nie interesowało. Takie mam zdanie, jak również parę razy słyszałam takie komentarze od facetów, że oni nie chcą przyjaźni od kobiet ( akurat nie do mnie to mówili, ale słyszałam przy okazji).
Również wielokrotnie słyszałam np od znajomych czy w grupie dla singli, do której kiedyś chodziłam, że najlepiej stworzyć związek na bazie przyjaźni- czyli również zakładano, że będzie to prowadzić do czegoś więcej. Uważam też, że jeśli kobieta nie będzie w jego typie, to nie będzie ani jej podrywał, ani się przyjaźnił, tylko będzie mieć podejście neutralne- mogą się kolegować, ale gdyby znajomość się urwała czy znalazł ciekawsze zajęcie ( innych kumpli, praca, inne zajęcia dodatkowe, nowa atrakcyjna dla niego partnerka) to sobie odpuści. Nie sądzą, by zabiegał o tę relację.

Co do mojej wrogości do facetów, to owszem mam ją w wysokim stopniu, jestem mizoandryczką. Wątpię, by dało się to zmienić. Może terapia by pomogła, ale szczerze to nie będę płacić po stówie za godzinę może przez pół roku a może rok lub dłużej, żeby za wszelką cenę ich polubić czy zmienić o nich zdanie, jakby mi to coś dawało. Mogę sobie żyć jak dotąd, nie przepadając za nimi i nie wchodząc w specjalne interakcje. Lubię może jednostkowych, pojedyncze osoby np. w pracy. Raz gadałam z psychologiem, ale prywatnie, nie terapia, i powiedziałam, że nie lubię facetów, lecz jakoś nie byłam namawiana do zmiany podejścia, powiedział mi tylko, że nie mam za co ich lubić. Zakładam więc, że ta niechęć najpewniej mi zostanie. Dokładnie jak mówisz, uważam ich za myślących penisami. Viljar, Ty jesteś asem, mówiłam, że wierzę w przyjaźń z asem. :)
takasobie

Re: Seks jako narzędzie kontroli społecznej

Post autor: takasobie »

panna_x pisze: 6 cze 2018, 11:47 Viljar, Ty jesteś asem, mówiłam, że wierzę w przyjaźń z asem. :)
Viljar, jak sam deklarował i chyba deklaruje dalej, jest demiseksualny.
Awatar użytkownika
AlaZala
AS gaduła
Posty: 426
Rejestracja: 19 lis 2016, 17:06

Re: Seks jako narzędzie kontroli społecznej

Post autor: AlaZala »

Mamy dość dramatyczny przykład tego, do czego prowadzi wyróżnianie płci jako kategorii społecznej. Jak widać, w skrajnych przypadkach prowadzi to do mizoandrii i mizoginii, czyli do nienawiści płciowej - tak samo niebezpiecznej jak nienawiść na tle rasowych, etnicznym, religijnym...

Chciałabym jeszcze podkreślić, że w poglądach panny_x występuje bardzo głęboki seksizm, bo objawiający się aż w dwóch wymiarach. Pierwszym wymiarem jest założenie, że płeć ogranicza możliwość tworzenia relacji przyjacielskich. W tym wymiarze zachodzi ryzyko dyskryminacji mężczyzny, który będzie chciał utworzyć relację przyjacielską z kobietą na tle kobiety, która będzie chciała utworzyć relację przyjacielską z tą samą kobietą, a także ryzyko dyskryminacji kobiety, która będzie chciała utworzyć relację przyjacielską z mężczyzną na tle mężczyzny, który będzie chciał utworzyć relację przyjacielską z tym samym mężczyzną. Drugim wymiarem seksizmu jest założenie, że mężczyźnie przypisywane są mniejsze umiejętności w tworzeniu relacji przyjacielskiej niż kobiecie ("Wg mnie jak wspomniałam, przyjaźń byłaby możliwa z facetem asem alb gejem dla kobiet wszystkich orientacji. Natomiast facet hetero uważam, że nie będzie przyjaźnił się z kobietą."). W tym wymiarze zachodzi ryzyko dyskryminacji mężczyzny, który będzie chciał utworzyć relację przyjacielską z kobietą w porównaniu z kobietą, która będzie chciała utworzyć relację przyjacielską z mężczyzną.

Uważam takie poglądy za bardzo niebezpieczne, krzywdzące i szkodliwe społecznie.
Awatar użytkownika
Decadente
ASiołek
Posty: 69
Rejestracja: 27 cze 2017, 18:27

Czy przyjaźń damsko-męska jest możliwa?

Post autor: Decadente »

...
Ostatnio zmieniony 13 lip 2018, 19:47 przez Decadente, łącznie zmieniany 1 raz.
Może nasza cywilizacja, którą uważamy za najwyższą, jest tylko głęboką dekadencją?
Rheda
pASibrzuch
Posty: 259
Rejestracja: 18 kwie 2015, 23:32

Re: Seks jako narzędzie kontroli społecznej

Post autor: Rheda »

panna x, nie znasz kobiet interesujących się jazdą konną? :shock: Szczerze jestem w lekkim szoku. Ja znam kilka, za to faceta żadnego. Z tego powodu ta dziedzina sportu zawsze mi się kojarzyła z dziewczynami, że lubią konie i w ogóle. Jedna z moich bliższych koleżanek, zupełnie niemęska, ma od dzieciństwa świra na punkcie jazdy konnej, inna z kolei została instruktorką.

I nie znasz mężczyzn, którzy zrezygnowali z mięsa? Tu podobnie - ja znam sporą grupę. Powiem więcej, jeden z nich jest moim przyjacielem, z którym rozmawiam o życiu, śmierci, problemach egzystencjalnych, psychicznych, kulturowych i jakich tam jeszcze. Zwierzamy się sobie z problemów - błahych i ultrapoważnych - potrafimy przegadać całe godziny. Jest biseksualny, jeśli to ma jakieś znaczenie, ale wiąże się głównie z kobietami.
takasobie

Re: Seks jako narzędzie kontroli społecznej

Post autor: takasobie »

Myślałam, że zainteresowania nie są związane z płcią. Znam panie doktor z chemii, może to nie były kobiety, nawet jeśli miały dzieci? Znam dziewczyny, bardziej podkreślające swoją kobiecość niż ja, które jeżdżą konno, interesują się motoryzacją.
Płeć nie determinuje zainteresowań. Gdyby tak było, to chyba ginekologami byłyby tylko kobiety, bo tylko anatomicznie płeć na pewno jest rozróżnialna.
Awatar użytkownika
Scadrial
mASełko
Posty: 107
Rejestracja: 9 lut 2018, 06:25

Re: Seks jako narzędzie kontroli społecznej

Post autor: Scadrial »

króliczka pisze: 2 cze 2018, 15:22 Jeśli wcześniej "nie umieli" się w sobie zakochać, to raczej mało prawdopodobne (choć nie niemożliwe - takie przypadki faktycznie się zdarzają) że po seksie się to zmieni.
Może należałoby zacząć od tego, że sam przypadek przyjaciół, którzy czują do siebie pociąg byłby nietypowy, bo zanim zostaliby przyjaciółmi, relacja poszłaby w inną stronę.
A co do friends with benefits, ponoć najczęściej jest tak, że w końcu któraś strona chce czegoś więcej od drugiej. A rozwinięcie uczuć romantycznych po seksie / równolegle do seksu też nie jest takie rzadkie.

AlaZala pisze: 2 cze 2018, 15:34 chciałabym być adresatką wyłącznie tych zachowań, które należą do przecięcia zbiorów zachowań zwyczajowo adresowanych wobec kobiet i zwyczajowo adresowanych wobec mężczyzn.
To narzuca pewne ograniczenie manewru w Twojej obecności. Tym samym osoby z otoczenia mogą czuć się skrępowane, wiedząc, że mogą Cię urazić takim lub innym podejściem, które nie zmieści się w "przecięciu zbiorów zachowań". Może lepiej nie patrzyć na to jak na dyskryminację, a starać się mieć dystans do ludzkiego zachowania względem siebie. Wyjdzie na zdrowie.
AlaZala pisze: 2 cze 2018, 15:34 Kiedyś myślano, że kobietom można odbierać prawo głosu i też wszyscy byli przekonani, że nic z tym nie da się zrobić. Sufrażystki pokazały, że się da. Mówi się, że walczyły one o prawa kobiet, ale można też powiedzieć, że walczyły o wymazanie monopolu na uprawianie polityki z definicji męskiej płci kulturowej.
Prawa do głosu, czy generalnie równe prawa to jedno, a zrównanie podejścia do kobiet i mężczyzn, oraz niezwracanie uwagi na płeć we wszelkich sytuacjach społecznych - drugie.
AlaZala pisze: 2 cze 2018, 15:34 I rzeczywiście w większości państw świata udział w życiu politycznym przestaje być elementem płci kulturowej.
Kobiety w polityce lub biznesie muszą rozwinąć cechy przypisywane typowo mężczyznom (bo leżące bliżej ich natury), inaczej nie będą skuteczne. Wniosek? Naturalnie mniej będzie kobiet w polityce i biznesie, zwłaszcza na wysokich stanowiskach. I nie jest to zjawiskiem złym. Powinny mieć możliwość i równe szanse, co oznacza także brak parytetów wymuszających odrzucanie lepszych na rzecz gorszych celem zachowania sztucznej proporcji.
AlaZala pisze: 2 cze 2018, 15:34 Jestem przekonana, że tak samo, krok po kroku, będą wymazywane kolejne elementy płci kulturowej, aż do momentu, gdy pojęcie płci kulturowej stanie się pojęciem pustym, a wszyscy ludzie będą naprawdę równi.
Buhahaha. Ludzie nigdy nie byli i nie będą równi, ponieważ się różnią w sposób, który można ewaluować. Pójdzie to w przeciwną stronę. Bogaci sięgną po zdobycze nauki, które umożliwią przemianę homo sapiens w ramach transhumanizmu. W dążeniu do zdrowia, piękna, inteligencji i nieśmiertelności nigdy się nie zatrzymają. Tyle z równości.
Co do wymazywania płci kulturowej, uważasz, że zjawisko to będzie dobre dla wszystkich, czy tylko dla osób w Twojej sytuacji? Dobrze przemyślałaś skutki tego procesu? Uznajesz, że wszelkie różnice płci poza fizycznymi są efektem konstrukcji kulturowej?

króliczka pisze: 3 cze 2018, 12:03 Pozwolę sobie napisać coś jeszcze odnoście przyjaźni damsko-męskiej: gdyby to było takie łatwe że więź, i uprawianie seksu doprowadza do zakochania, to nie byłoby tylu związków z problemem (nie zawsze musi nim być) braku uczuć romantycznych - oczywiście nie chodzi mi o te, w których zanikły one na skutek urazów czy znudzenia, ale takie w których nie było ich od początku.
Zauważ, że taki problem jest wówczas, gdy nie ma tych uczuć z jednej strony - z drugiej muszą być, więc powstaje dysproporcja i cierpienie. Gdyby nie było z obu stron, nie byłoby też problemu, zwykłe fuck friends zadowolone z obecnego układu, albo pogodzenie z rozstaniem.
króliczka pisze: 3 cze 2018, 12:03 Mi się wydaje że seks w niektórych przypadkach może nawet osłabić uczucia, bo maksymalna bliskość fizyczna bywa że tworzy takie wrażenie swojskości, a swojskość = niegwiezdność (np. w przypadku posiadania osobowości tragicznego romantyka).
Zbyt szybko schwytana zwierzyna nie daje satysfakcji. Łowca lubi pogonić za zajączkiem. Podróż ponad celem. Łatwo przyszło, łatwo poszło. Niedostępność jest atrakcyjna. Itd. Sprowadza się to do tego, że jeśli za szybko dojdzie do seksu, może na tym ucierpieć atrakcyjność partnera, niektórzy wolą zdobywać niż posiadać, wypracowane dobra dają lepszą odpowiedź układu nagrody niż takie, które przychodzą bez wysiłku.
króliczka pisze: 3 cze 2018, 12:03 AlaZala
Wpadłam na pewien pomysł: jeśli płeć Cię uwiera, to może spróbuj w jakimś miejscu w internecie od początku pisać w formie nijakoosobowej? np. Wczoraj byłom, albo byłum w sklepie. Zawsze to jakaś namiastka wolności od płci.
Napotkałum taką formę w "Perfekcyjnej Niedoskonałośc" Dukaja. Posługiwali się nią phoebe (post human beings), którzy stali się bezpłciowi, albo może ponadpłciowi. Nawiązując do tego, co wcześniej napisałum o transhumanizmie, w końcu płeć może faktycznie przestać mieć znaczenie. Kiedy przestanie istnieć, stanie się co najwyżej śmiesznym przeżytkiem, ograniczeniem zakresu jestestwa, które ograniczeń nie uznaje, dążąc do coraz większej ekspansji.

Decadente pisze: 6 cze 2018, 17:49 Dzień dobry jestem Decadente. Na moim roku mam piętnastu wegańskich mężczyzn. Piętnastu chłopa.
Waaat. To ilu jest chłopa na roku, 300? Czy jakiś charyzmatyczny agitator ich przekabacił? Rzadki widok.
Decadente pisze: 6 cze 2018, 17:49 Poza tym pytanie mam - chodzisz na jogę? Wiesz ilu mężczyzn prowadzi treningi?
Mogą w ten sposób pod przykrywką obczajać laseczki, a i powodzenie wysokie #FiltrHeteryka
Obrazek
Kliknij w obrazek, żeby powiększyć.
Awatar użytkownika
Decadente
ASiołek
Posty: 69
Rejestracja: 27 cze 2017, 18:27

Re: Seks jako narzędzie kontroli społecznej

Post autor: Decadente »

...
Ostatnio zmieniony 13 lip 2018, 19:47 przez Decadente, łącznie zmieniany 1 raz.
Może nasza cywilizacja, którą uważamy za najwyższą, jest tylko głęboką dekadencją?
Awatar użytkownika
Azshara
AS gaduła
Posty: 432
Rejestracja: 10 lip 2017, 19:38

Re: Seks jako narzędzie kontroli społecznej

Post autor: Azshara »

Decadente pisze: 6 cze 2018, 19:32
Scadrial pisze: 6 cze 2018, 19:20Poza tym pytanie mam - chodzisz na jogę? Wiesz ilu mężczyzn prowadzi treningi?
Mogą w ten sposób pod przykrywką obczajać laseczki, a i powodzenie wysokie #FiltrHeteryka
Albo robią to po prostu z pasji. Nie rozumiem, dlaczego jako facet, stawiasz innych mężczyzn w świetle zdesperowanych napaleńców, którzy choćby mieli stanąć na głowie, to poświęcą wiele, aby tylko przez chwilę pooglądać tyłki kobiet. Równie dobrze mogliby to robić, jako uczestniczy jogi, zamiast marnować czas na wymyślanie/ uczenie się treningu, bo mieszane grupy to norma. Mnie bym tam bardziej zależało na ocieplaniu wizerunku własnej płci i pokazywaniu, że mamy inne uczucia niż te, które kumulują się nam między nogami :)
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Czy przyjaźń damsko-męska jest możliwa?

Post autor: panna_x »

No dobrze Decadente, ale piszesz o sobie, że masz takie pasje, czyli o 1 osobie, a ja byłam na żeńskim kierunku studiów, gdzie było coś z 200 osób ( uważam, że za dużo), w większości kobiety. Wszystkich nie poznałam, z racji ilości, więc może byłaby tam i taka, co lubi narty, konie, czy motoryzację, ale ja w realu takiej nie poznałam. Więc o czym mam pisać? O teorii, czy o tym, co akurat poznałam naocznie? Te, z którymi miałam tam kontakt, miały takie zainteresowania, jak mówiłam. Więc proszę, nie mów, żebym nie generalizowała, bo dla mnie bardziej wymowne jest to, co zaobserwowałam u większości znanych mi osób, niż wyjątkowe upodobania pojedynczych osób. Oczywiście, są kobiety które kończą fizykę, matmę, chemię ( w końcu uczą w szkołach w większości kobiety i tychże przedmiotów). Jednak na moim kierunku chętnych facetów wielu nie było. I od lat uchodzi to za żeński kierunek, choć mamy wolność wyboru, i nic by nie stało na przeszkodzie, żeby kończyli go mężczyźni. Co ciekawe, wśród kadry prowadzącej było wielu facetów- doktorów, kierowników katedr. Czyżby więc na przestrzeni lat wyławiali te męskie rodzynki i zostawiali tam? Czy faceci mieli większą siłę przebicia? Nie wiem. Moim kierunkiem studiów jest polonistyka. Mam znajomą na administracji i tam też 90% to kobiety. Czemu faceci tego nie studiują, skoro tak samo mogą pracować jako urzędnicy? Nie ma ograniczeń, mamy równouprawnienie i mogliby, gdyby chcieli, a jakoś się na te kierunki nie garną. Znam faceta, który robi bibliotekoznawstwo, i tam też większość to kobiety, też z ponad 90%. I u innej dawnej znajomej na kulturoznawstwie też większość kobiet- oczywiście, byli tam faceci, ale niewielu na tle całości. Jakoś ta globalna tendencja była ukierunkowana płciowo we wszystkich tych przypadkach. Jeśli więc nie wynika to z zainteresowań, to jak myślicie, z czego? Czemu faceci nie idą na takie studia? Chyba, żeby założyć, że kończą takie, które niekoniecznie są związane z ich pasjami, ale dają szanse na karierę- no nie oszukujmy się, jako bibliotekarz czy w muzeum ile się zarobi. Oczywiście, zainteresowania nie wynikają z płci, bo ja np nie mam zamiłowań uchodzących za kobiece, nie lubię prac domowych, gotowania, dzieci, mody, rzadko się maluję, nie chodzę do fryzjera, nie maluję paznokci, nie chodzę w szpilkach, nie stosuję diet, sporadycznie sprzątam, nie oglądam seriali typu M jak miłość, Na wspólnej, Przyjaciółki ( takie seriale miałam raczej na myśli). W sumie uważam siebie za mało kobiecą, gdyby patrzeć typowymi wyznacznikami.

I tak samo od osób, które kończyły polibudę, a które znam, słyszałam, że większość to byli faceci, a kobiet mało. To, że są osoby, które idą na studia nieco mniej typowe, to nie powód, by nie generalizować, bo to wyjątki,a nie ogólna tendencja do zrównania zainteresowań. Zresztą, kiedy szłam na studia, na fizykę na naszej uczelni było tak mało chętnych, że się zastanawiali, czy ją otworzyć w ogóle. W końcu uzbierali jakąś małą grupę i ją uruchomili, osób było może z 30. Więc to w ogóle mało popularne zainteresowanie, widać u obu płci, bo nie mieli chętnych żadnej opcji. Natomiast kierunki, gdzie jest sporo i kobiet i facetów, i są uniwersalne, to wg mnie prawo, psychologia, resocjalizacja ( ja na niej byłam przelotem i nawet było sporo facetów, w większości już pracujących w służbie więziennej, więc robili to dla papierka do pracy), kierunki związane z zarządzaniem, marketingiem, handlem i public relations ( skończyłam marketing podyplomowo i byli faceci, z tymże jakaś tam przewaga kobiet, ale nie przytłaczająca; przeważnie byli to ludzie już pracujący w tym zakresie i tylko chcieli poszerzyć wiedzę, doświadczenie, ewentualnie mieć papier do pracy),kierunki ekonomiczne, przyrodnicze jak właśnie biologia, medycyna- sporo jest i kobiet i facetów lekarzy, więc przykład z ginekologiem uważam za nietrafiony. Zresztą, tu uważam, że występuje inne zjawisko, bo medycynę wg mnie wybiera się nie dla pasji czy zainteresowań, ale ze względu na spodziewaną przyszłą karierę i wysokie zarobki ( cały czas uchodzi za tzw dobry zawód i dobrą inwestycję na przyszłość). Tak samo mogę powiedzieć, że znam facetów, którzy lubią gotowanie, ale nie znam żadnego wege. Ty znasz 15, a ja jestem w grupie, gdzie jest ich z 50 ( nie studia). No i znam innych jeszcze, ale jednostkowo np w pracy. Metale to zły przykład, bo to określona subkultura, skupiająca osoby o ściśle określonym profilu ( ubiór,wygląd, poglądy, muzyka) . Natomiast na studiach jest większy przekrój osób, w sensie, że były tam i singielki, i mężatki z dziećmi, i wierzące, i niewierzące, z różnych środowisk, kujony i imprezowiczki, metalówki też, jak i szare myszki, różnie się ubierające, biedne i zamożne, no generalnie nie były to osoby o jednym określonym stylu jak w subkulturze. Mimo to te zainteresowania przeważały wśród znanych mi tam osób. Jak mówiłam, ze względu na ilość, koło 200 na roku, wszystkich nie poznałam.
Co do jogi, nie chodzę, ale mam znajomą która chodzi i mi opowiadała. Instruktorzy to nie wyznacznik, chodzi mi o osoby, które chodzą jako chętni kursanci- to w większości kobiety. Czyli to one są głównie zainteresowane taką formą spędzania czasu. Jak instruktor jest jeden, to i tak wyjątek na tle powiedzmy 10 kobiet w grupie. A wśród tych, których znam facetów, jak mówiłam, żaden nie jest wege, ani nie chodzi na jogę.

Moje poglądy wynikają z mojego mizoandryzmu. Ale nie wiem, na czym miałaby polegać jego szkodliwość dla innych. Nie nauczam swoich poglądów w szkole czy na uczelni, nie mam dzieci, więc ich nie wychowam w tym przekonaniu, a jedynie przedstawiam swoje poglądy na forum w necie, gdzie mamy wolność słowa i dyskutuje się z dorosłymi ludźmi. Nie używam obraźliwych, wulgarnych słów, nikogo nie wyzywam itd. Po prostu ich nie lubię, nie utrzymuję z nimi prywatnych kontaktów, żyję sobie bez nich i tyle. Komu to mogłoby szkodzić.
Nightfall

Re: Czy przyjaźń damsko-męska jest możliwa?

Post autor: Nightfall »

W tych sprawach jestem trochę wykluczona przez moje środowisko, bo mimo iż nie jem mięsa to posiadam węża, którego karmię myszami :(
eee...przepraszam za offtop, ale dla mnie jest szalone, to że osoby studiujące kierunek pokrewny weterynarii nie akceptują tego, że sporo zwierząt potrzebuje do prawidłowego funkcjonowania mięsa, czyli zjadania innych zwierząt. Na przykład pies jeszcze jakoś bez mięsa przeżyje, ale kot już nie. Tak po prostu jest i tyle. Z moich obserwacji wynika, że żeby nie zostać odrzuconym w towarzystwie studenckim najlepiej być wegetarianinem i ateistą, bo inaczej towarzystwo zje cie za poglądy xD
Awatar użytkownika
Azshara
AS gaduła
Posty: 432
Rejestracja: 10 lip 2017, 19:38

Re: Czy przyjaźń damsko-męska jest możliwa?

Post autor: Azshara »

Nightfall pisze: 7 cze 2018, 11:55eee...przepraszam za offtop, ale dla mnie jest szalone, to że osoby studiujące kierunek pokrewny weterynarii nie akceptują tego, że sporo zwierząt potrzebuje do prawidłowego funkcjonowania mięsa, czyli zjadania innych zwierząt.
Masowy syndrom Bambiego? Inaczej ciężko jest mi zrozumieć zachowanie ludzi, którzy wmawiają sobie, że wszystkie zwierzęta są roślinożerne i nie chodzi już nawet o studentów, bo to elementarna wiedza i nie mam pojęcia jak można z tym walczyć :roll:
Awatar użytkownika
króliczka
łASuch
Posty: 190
Rejestracja: 20 maja 2017, 21:11

Re: Seks jako narzędzie kontroli społecznej

Post autor: króliczka »

Moim zdaniem panna_x ma rację z tymi zainteresowaniami - z tego co zaobserwowałam kobiety fascynuje na ogół bardziej świat tworów żywych (dlatego np. biologia, psychologia, ale też języki, bo komunikacja pomiędzy nimi), a mężczyzn na ogół bardziej świat tworów martwych. Tak na marginesie: piszę to wszystko jako osoba solidaryzująca raczej z tymi którzy nie tylko nie widzą nic złego, a wręcz popierają pomysł uwolnienia w przyszłości chętnych od ich cielesności, a nie zwolenniczka Jedynego-Słusznego-Niezmienialnego Porządku Rzeczy.

Nie zgadzam się natomiast z tym że jakiś konkretny mężczyzna nie będący gejem ani asem nie może np. przeżywać głęboko zerwania relacji z jakąś kobietą która nie pociąga go seksualnie. Kobieta o typowo kobiecej psychice/postawie jest w stanie oferować mężczyźnie coś, co zdecydowanie trudniej byłoby mu znaleźć u przyjaciela płci męskiej, a tym czymś jest taka trochę jakby matczyna akceptacja, ciepły gest lub słowo, zrozumienie dla nieco subtelniejszych i/lub intymniejszych kwestii związanych ze sferą emocjonalną, chwila wytchnienia w towarzystwie osoby z którą nie musi rywalizować etc. Oczywiście poza tym że może (tzn. niektóre mogą) oferować mu również to co inny mężczyzna-przyjaciel (rozmowy na "męskie" i/lub uniwersalne tematy, wsparcie w wymiarze praktycznym).
Osobnik płci męskiej przeważnie nie może liczyć na przytulenie od innego osobnika tej samej płci, a chcąc zwierzyć się mu np. ze spraw uczuciowych (w tym także takiego rodzaju jak - "zmarła mi ciocia"), czy myśli samobójczych naraża się mocno na wyśmianie, czy rady typu: "zabij się, to będzie o jedno gów... mniej" itd., i m.in. z tego powodu niektórzy cenią przyjaźń z kobietą.

W skrócie: jakiś mężczyzna jest zafascynowany przymiotami umysłu i/lub serca jakiejś kobiety, jednak nie pociąga go ona seksualnie, dlaczego w przypadku jej (tj. fascynacji) odwzajemnienia nie mogłaby powstać przyjaźń?


Scadrial pisze: 6 cze 2018, 19:20
króliczka pisze: 2 cze 2018, 15:22 Jeśli wcześniej "nie umieli" się w sobie zakochać, to raczej mało prawdopodobne (choć nie niemożliwe - takie przypadki faktycznie się zdarzają) że po seksie się to zmieni.
Może należałoby zacząć od tego, że sam przypadek przyjaciół, którzy czują do siebie pociąg byłby nietypowy, bo zanim zostaliby przyjaciółmi, relacja poszłaby w inną stronę.
Tak, byłby nietypowy, ale nie niemożliwy.


Scadrial pisze: 6 cze 2018, 19:20
króliczka pisze: 3 cze 2018, 12:03 Mi się wydaje że seks w niektórych przypadkach może nawet osłabić uczucia, bo maksymalna bliskość fizyczna bywa że tworzy takie wrażenie swojskości, a swojskość = niegwiezdność (np. w przypadku posiadania osobowości tragicznego romantyka).
Zbyt szybko schwytana zwierzyna nie daje satysfakcji. Łowca lubi pogonić za zajączkiem. Podróż ponad celem. Łatwo przyszło, łatwo poszło. Niedostępność jest atrakcyjna. Itd. Sprowadza się to do tego, że jeśli za szybko dojdzie do seksu, może na tym ucierpieć atrakcyjność partnera, niektórzy wolą zdobywać niż posiadać, wypracowane dobra dają lepszą odpowiedź układu nagrody niż takie, które przychodzą bez wysiłku.
Tak, to też (oczywiście dla niektórych), ale nie tylko o to chodzi. Istnieje pewien (chyba dość rzadko występujący) typ ludzi ( sama należę), u których doświadczenie dużej bliskości fizycznej z osobą w której są zakochani osłabia nawet jeśli nie trwale to na pewien czas uczucia romantyczne.


Scadrial pisze: 6 cze 2018, 19:20
króliczka pisze: 3 cze 2018, 12:03 AlaZala
Wpadłam na pewien pomysł: jeśli płeć Cię uwiera, to może spróbuj w jakimś miejscu w internecie od początku pisać w formie nijakoosobowej? np. Wczoraj byłom, albo byłum w sklepie. Zawsze to jakaś namiastka wolności od płci.
Napotkałum taką formę w "Perfekcyjnej Niedoskonałośc" Dukaja. Posługiwali się nią phoebe (post human beings), którzy stali się bezpłciowi, albo może ponadpłciowi. Nawiązując do tego, co wcześniej napisałum o transhumanizmie, w końcu płeć może faktycznie przestać mieć znaczenie. Kiedy przestanie istnieć, stanie się co najwyżej śmiesznym przeżytkiem, ograniczeniem zakresu jestestwa, które ograniczeń nie uznaje, dążąc do coraz większej ekspansji.
A ja w "Masce" Lema.
Ostatnio zmieniony 7 cze 2018, 15:23 przez króliczka, łącznie zmieniany 2 razy.
ODPOWIEDZ